M a g i a , e t p a x *16?*
Znacie pojęcie '' spokojne c h no,,?
Jeżeli nie, tym lepiej dla was.
Hogwart dla przypomnienia był magiczną szkołą pełną czarodzieji ale nie zapominajmy że młodzież w niej ciągle zachowywały się jak normalna młodzież.
Albowiem ,,Spokojne c h no'' było mniej lub bardziej znane nauczycielom i uczniom.
Tylko starsze roczniki od czwartej klasy w górę wiedziały o co chodzi.
,,Spokojne c h no'' sprawiało że role się zamieniały, nagle dręczyciel był uzależniony od ofiary a ta opływała w spokoju, sławie (ograniczonej bo nauczyciele nie mogli się dowiedzieć) i galeonach.
Więc każdy uczeń Hogwartu powyżej czwartej klasy był mniej lub bardziej zaplątany w ,,Spokojne c h no''
Oczywiście ,,Magia, et pax'' nie posiadali wyłącznie '''spokojnego c h no,,
Popularne były też ''Koda,, ''Promyk,, oraz ''Coca cola,,
James może i był mniej lub bardziej zaplątany w to wszystko.
Tak samo jak Rose, Kaja, Melanie, Oliver, Jake i wiele innych którzy wcale nie planowali się w to zaplątać.
----------------
- James.
James zignorował Vię i zaczął szurać piórem po pergaminie jeszcze szybciej.
- James.
Pióro zaczynało zakreślać kolejne chaotyczne kółka.
Via zbliżyła się do Pottera i wyrwała mu pióra z ręki, popatrzył na nią ze złością.
- Co?
- Źle wyglądasz.
James przyłożył sobie rękę do twarzy jakby w poszukiwaniu niedoskonałości.
- Co znaczy że źle wyglądam?
- Łzawią ci oczy.
- Alergia, Via, Alergia.
- Mamy wrzesień -Dziewczyna westchnęła i zaczęła rysować sobie piórem po ręce-
- Ostra alergia -James zaczął kiwać głową na potwierdzenie swoich słów po czym kichnął- widzisz? Jestem Alergikiem, strasznym alergikiem musisz wziąć mnie do szpitala albo umrę.
Via zaczęła się śmiać i zwróciła pióro Jamesowi. Otarła łzę z oka szybkim ruchem ręki i popatrzyłą na nią.
- O nie, James, zaraziłeś mnie alergią!
- Dzwonię na pogotowie, zostań tu gdzie jesteś, musimy cię szybko przewieźć do szpitala!
- A ty?
- Dla mnie nie ma ratunku -James przeciągnął palcem od oka do końca podbródka w geście sztucznej łzy-
- O nie.
-------------
Nie żeby Rose była nieodpowiedzialna.
Przecież dopóki ona nie marnuje swoich kieszonkowych to nie robi nic złego.
Chyba, tak jej się zdawało.
Przecież to nic złego, Kaja mówiła że to nic złego.
Ale jednak...
Hemiona Granger nigdy nie byłą zamieszana w coś takiego a Rose była.
Czy to oznaczało że nie ma dla niej ratunku?
Zaczęła obkręcać swoje włosy dookoła palca.
Skreśliła kolejne działanie.
To jest za mocne.
Mówiła im że to za mocne.
To jest zbyt niebezpieczne, ktoś może umrzeć a oni myślą tylko o tym by mieć pieniądze.
Nie tego spodziewała się Rose.
Ale przecież wiedziała w co się miesza.
Ale przecież chciała prowadzić badania! To nic złego! Rozwój osobisty to nic złego!
Powinna trafić do Ravenclawu, tam by jej wybaczyli jeśli chodzi o naukę, przynajmniej tak się jej zdawało.
Ale była w Gryffindorze. Czy to co teraz robiła było odważne? Z pewnego punktu widzenia może i tak.
Z pewnego punktu widzenia Gryfoni też by jej wybaczyli biorąc pod uwagę że to własnie z tego domu pochodzi najwięcej konsumentów.
chociaż nie wiedziała skąd pochodzi najwięcej konsumentów, to nie ona sprzedawała promyki a ni spokojne c h no.
Miała nadzieję że to coś nikogo nie zabije.
0,3 miligrama, jedna dawka dziennie.
Miała nadzieję że ten przecinek nie pojechał w zły bok.
Czas to sprawdzić.
Rose wybrała się na wieżę astronomiczną by przekazać pudełeczko.
Rose nie chciała mieć nikogo na sumieniu.
Rose nie chciała by ,,HDATDA'' zabiło kogokolwiek.
Jednocześnie pomyślała że musi popracować nad nazwą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top