L e w *46*
James musiał przyjść na świat z niesamowitą wręcz potrzebą uwagi, bo jestem przekonany, że to niemożliwe nabyć tak rozdzierające uczucie, które paliłoby wręcz skórę i próbowało się wyrwać na zewnątrz przy każdej możliwej okazji.
Potrafiło to uprzykrzać życie, jednak z czasem stało się powoli jego znakiem rozpoznawczym. Powszechnie bowiem wiadomo, że jeśli chcesz uwagi nie możesz być szarą myszką siedzącą pod miotłą i od czasu do czasu przebiegającą korytarz w poszukiwaniu ziaren. Więc gdy Albus właśnie jak mysz przemykał korytarzami (choć co prawda, często nieumyślnie nieźle hałasował) to James był kotem.
Ogólnie rzecz biorąc, kot to było zwierzę bardzo porównywalne do Jamesa. Taką wymowną elegancję opanował do perfekcji, była bardzo przydatna podczas rodzinnych obiadów. Jednak gdy nikt nie patrzył, lubił wymykać się przez okno.
To było życie, którym żył naprawdę długo, nie wiem jednak co, może zwykłe wydarzenie jak kupno batona w sklepie, a może jednak coś sięgającego o wiele głębiej w korzenie umysłu zmieniło to. Bo gdy James przestał być kotem, zaczął być lwem. Brzmi jakby dorósł, jakby stał się odważniejszy, szybszy, lepszy. Lew przecież odwzorowywał jego przynależność do Gryffindoru. Ale tak nie było. Lew nie mógł wyjść przez okno, wściekał się na obcych, ale i bliskich, jakiś nieznany głód sprawiający, że miał ochotę oderwać od siebie kawałek własnego mięsa nim zawładnął. Został uwięziony w domu, który kiedyś stanowił jedynie krótki przystanek.
Nagle elegancja stałą się torturą, jak miał się poruszać tym wielkim cielskiem, które sprawiało, że było mu tak okropnie ciasno we własnym domu? Dawne, przyjemne pomieszczenia stały się małymi klatkami, zamykającymi przed nim wszystkie okna. To wszystko było nagle jakieś...mniejsze.
Nagle wielkie idee, stawały się malutkie, a cele przestawały być takie ważne. Ze wzrostem zwiększyła się także potrzebna dawka uwagi, którą i tak miał już na wyczerpaniu.
Nikt, ale to nikt nawet nie zdawał sobie sprawy, jakie prawdziwe znaczenie miały zmieniające się patronusy Jamesa, nawet on sam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top