D z i e c i a k i *2*

Albus był tym kłopotliwym.

Albus był tym, który namieszał w czasie.

Albus był tym, który naraził wiele żyć ludzkich chcąc coś udowodnić.

I teraz znów znalazł się w Hogwart Expressie, w tym samym przedziale i z tą samą osobą. Odwrócił się do okna, nie rozumiał, dlaczego wszystko jest takie jak dawniej. Po tym co się wydarzyło spodziewał się chyba... Sam nie wiedział czego. Drzewa migały mu przed oczami, za chwilę miną most.

Piąty rok, ważny rok, niebezpieczny ale bezpieczniejszy od czwartego.

Te drzewa przypominały maskaradę, czy teraz tak będzie w Hogwarcie? Maskarada czy to go teraz czeka? Zakładanie maski?

Czemu wszystko było takie samo? Czemu Hogwart Express przyjechał jak zwykle a świat się nie zawalił? Czemu Harrego Pottera nie zadziobały gołębie? Czemu wszystko było jak dawniej?

Przymknął oczy, co za gówno na niego spadło. Ominął cały czwarty rok a to znaczy wiele do nadrobienia. Scorpius co prawda bardziej się tym przejmował.

Chciałby mieć przy sobie pelerynę niewidkę Jamesa. Zniknąć chociaż na chwilę dla osób przechodzących korytarzem, zniknąć dla na dalej na nich wściekłej pani z wózkiem, zniknąć dla taty. Popatrzył na Scorpiusa który otwierał kolejną czekoladową żabę.

- Hej Albus! Patrz mam Xaviera Rastricka!

Albus zaśmiał się krótko.

- Już piątego? Jak na znikającego czarodzieja dość często się ci pojawia.

- Racja -Scorpius schował kartę do kufra- Wolałbym Celestynę Warbeck

- Czemu? Jest straszna, zawsze leci u babci Molly.

- Okej, to tajemnica, ale mój tata ją uwielbia.

Zaczął się śmiać.

-You think you're quite the wizard, got me under your spell,But guess what, Mister Wizard, you don't know me so well -Zaczął nucić Scorpius zaczesując włosy jak jego ojciec- You thought you were so clever, but, in truth, you're a crook. And no way you're gettin' away with all the things that you took.

Scorpis ukłonił się i uderzył głową w stół poczym podniósł ją i zdziwionym wzrokiem popatrzył na duszącego się ze śmiechu Albusa.

- Nieźle śpiewam co?

- Jasne, rządam bisu

- nie ma sprawy wierny fanie.

Droga może i ciągnęła się w nieskończoność dla Jamesa dwa wagony i pięć przedziałów dalej ale dla tej dwójki była chyba najkrótszą jaką mieli.

Dziecko Voldemorta i Kłopotliwy dzieciak po raz pierwszy od dawna nie przejmowali się konsekwencjami ani ojcami. Byli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top