』2. 25. 『


╔══════════╗

Młódka dotknęła dłonią swojego już lekko zaokrąglonego brzucha. Cztery miesiące minęły od dnia, kiedy dowiedziała się, że nosi pod sercem małą istotkę. Tak bardzo nie mogła się doczekać, aż będzie mogła wziąć je w ramiona. 

- Sułtanka Fatma i Gevherhan pragnie zjeść z tobą kolację - poinformowała ją Dilruba wchodząc do komnaty. Zişan zdziwiona odwróciła się w jej stronę. 

- Nie spodziewałam się tego. Sułtanka Atike wspomniała mi, że reszta sióstr sułtana nie są pozytywnie nastawione w moją stronę. - Najmłodsza córka Mahpeyker jako pierwsza zechciała poznać przyszłą, prawowitą żonę swojego brata. Przez ostatnie tygodnie spędzały dużo ze sobą czasu, na rozmowach i spacerach. 

- Dlatego powinnaś uważać. Może to jakaś pułapka, albo po prostu chcą najpierw sprawdzić cię. Poród, a tym samym ślub coraz bliżej. - Dilruba uniosła do góry szmaragdową suknie i spojrzała na Zişan, a ta jedynie kiwnęła głową. - Może nałożysz tę kolię, którą dostałaś od sułtanki Atike? 

- Tak, powinna pasować idealnie. 

Z pomocą służącej, Zişan prędko uwinęła się z suknią, fryzurą i biżuterią. Gdy była już gotowa, lekko zestresowana opuściła komnatę, kierując się na kolację z sułtankami. 

Będąc przed drzwiami, za którymi zapewne były już obydwie kobiety, dziewczyna wzięła głęboki oddech i zapukała w drewno. Słysząc z środka pozwolenie na wejście, dwie służące popchnęły owe drzwi i Zişan weszła do środka. 

Skłoniła się przed sułtankami, a jedna z nich gestem zaprosiła ją do stołu.

- Witaj Zişan, cieszę się, że możemy w końcu spędzić czas z przyszłą żoną naszego brata - odezwała się Gevherhan. Jej głos wydawał się miły, ale dziewczyna czuła, że ta wizyta nie jest jedynie z tego powodu. 

- To dla mnie zaszczyt, spożywać w wami posiłek. - Uśmiechnęła się miło, nie mogła zrobić niczego, co mogłoby jej w jakikolwiek sposób zaszkodzić. 

- Poczekamy jeszcze ma przybyć jedna osoba, powinna jej obecność cię ucieszyć. - Fatma uniosła jeden kącik ust do góry i zaraz po tym ugryzła kawałek zielonego winogrona. - Opowiesz nam historię w jaki sposób poznaliście się władcą. - W komnacie rozległo się pukanie do drzwi. Zişan przełknęła ślinę, czując niepokój. - Wejść! Myślę, że on pomoże ci w tej opowieści. 

Młódka powoli odwróciła się, ponieważ siedziała tyłem do wejścia. Jej serce mocniej zabiło, jak dostrzegła w progu, równie zdziwionego, księcia Bayezida. 

- Witaj bracie, usiądź tutaj obok mnie. - Fatma poklepała dłonią wolne miejsce. W ten sposób, şehzade usiadł naprzeciwko młódki. Ich spojrzenia na sekundę się skrzyżowały, jednak Zişan szybko odwróciła wzrok. - Właśnie miałyśmy wysłuchać historii, o tym jak poznali się z sułtanem. Słyszałam, że miałeś w tym udział. 

- Nie wiem co masz na myśli Fatmo i czy szukasz tutaj drugiego dna, ale w porządku. Jakieś kilka miesięcy temu odwiedziłem korpus janczarów. Zişan była tam-

- U janczarów? W koszarach? - przerwała zdziwiona Gevherhan. 

- Nie przerywaj mi siostro - powiedział ostro Bayezid. Dziewczyna spojrzała na niego i dostrzegła, że jest naprawdę zdenerwowany. Jemu na pewno także nie podobała się ta sytuacja, gdzie obie sułtanki próbowały coś zainsynuować. - Zişan była tam, ponieważ została pobita na ulicy, przez niegodziwych mężczyzn. 

- Z jakiego powodu ci mężczyźni podnieśli na ciebie rękę? - spytała Fatma wyraźnie zaskoczona. Zişan przełknęła ślinę. Nie chciała wspominać o tym, że w stolicy nazywają ją wiedźmą. 

- Nie rozumiem co ma znaczyć to przesłuchanie, sułtanko. Tłumaczyć będę się jedynie przed sułtanem, który wie o wszystkim doskonale. - Młódka podniosła się przytrzymując dłońmi swoją suknię. Spojrzała z góry na zaskoczoną sułtankę Gevherhan i uśmiechniętą Fatmę. - Myślałam, że chcecie mnie poznać, ponieważ już niedługo stanę się najważniejszą żoną naszego władcy. Jednak jeżeli tak ma wyglądać nasza relacja to ja wszystko już rozumiem i będę się tego trzymać. - Ukłoniła i szybko opuściła pomieszczenie. 

W środku został książę i dwie sułtanki, które wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Mężczyzna wstał i również skierował się do wyjścia. 

- Bayezidzie! Nie zjesz z nami kolacji? - spytała Gevherhan patrząc na brata.

- Nie będę brał udziału w waszych spiskach - prychnął i spojrzał na siostrę. - Myślałem, że jesteśmy rodzeństwem, że jesteście dla mnie prawdziwymi siostrami, ale chcecie wplątać mnie w jakieś swoje intrygi i zaszkodzić, ale pytanie czy jej, czy może mi? - Uniósł dłoń do góry widząc, że chce mu przerwać. - Miłej nocy. 

I opuścił komnatę trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem ruszył za Zişan, chciał z nią także porozmawiać. Zatrzymał ją niedaleko komnaty nałożnic, które właśnie przygotowywały się do jedzenia ostatniego posiłku w tym dniu. 

- Bayazid nie możemy rozmawiać - syknęła dziewczyna, gdy książę obrócił ją w swoją stronę. 

- Brakuje mi ciebie Zişan. Jako mojej przyjaciółki, z którą mogę pomówić o lekturach, czy przyrodzie - szepnął patrząc prosto w jej jasne oczy, które tak zawładnęły jego sercem. - Wiem, że podczas naszej ostatniej rozmowy poniosło mnie. Wybacz, ponieważ niczego od ciebie nie oczekuje, jak czasem rozmowy i spaceru. 

- To się nie uda. Jestem przyszłą, prawowitą żoną władcy, a ty jego bratem. Ludzie będą o nas szeptać, a ja mogę stracić zaufanie sułtana, na co nie pozwolę. Przykro mi Bayazid. - Odwróciła się chcąc wrócić do siebie, ale ręka księcia ponownie ją zatrzymała. 

- Chociaż w tajemnicy przed innymi. Błagam, potrzebuję twojej obecności. Przy tobie czuję się inaczej, lepiej. - Jego twarzy wyglądała, jakby zaraz miał zanieść się płaczem. Zişan spojrzała na niego krytycznie i pokręciła głową. 

- Postradałeś zmysły - warknęła i zrobiła krok w tył. - Daj mi spokój, mówiłam ci to już kilka miesięcy temu. Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego i nie stawaj więcej na mojej drodze, bo źle skończysz. 

Po tych słowach złapała za materiał swojej sukni i unosząc go delikatnie nad ziemią, szybkim krokiem udała się do swojej komnaty. Nie chciała, aby ktokolwiek zobaczył ją w towarzystwie księcia. 

Jednak nie zauważyła, stojącej na drewnianym balkonie Şemsperi, która przysłuchiwała się im od samego początku. Na jej twarzy widniał uśmiech, a w oczach czaiła się nadzieja. Nadzieja na to, że w końcu uda się jej pozbyć za jednym zamachem księcia, który jest pretendentem do tronu i dziewczyny, której do tej pory wszystko uszło na sucho. 

- Nie wiedziałam, że şehzade Bayazid jest taki żałosny - powiedziała z grymasem na twarzy. - Ta informacja może nam posłużyć Ayaz. - Kobieta odwróciła się z zadowolonym wyrazem twarzy i skierowała kroki do swojej komnaty. - Czy wszystkie niewolnice dostały należne im złoto? 

- Oczywiście zgodnie z twoim rozkazem sułtanko, dzisiejszego popołudnia wręczyłem im wynagrodzenie - powiedział aga krocząc tuż za swoją panią. 

- Mam nadzieję, że zaznaczyłeś, iż to ode mnie? Sułtanka Kosem już dawno zapomniała, aby płacić służącym. Teraz zajmuje się tylko państwem. Jej upadek jest bliski, sułtan niedługo będzie miał dość ingerującej we wszystkie jego sprawy, matki. - Usiadła na ottomanie i poprawiła swoją suknię. Prawą dłoń wyciągnęła w stronę służącej, a ta złapała ją chcąc masować, co zazwyczaj robiła na ten gest. Sułtanka uderzyła ją w wierzch dłoni i z grymasem pokręciła głową. - Podaj mi wody. 

- Masz rację, pani. Sułtanka zapomina, że już dawno nie jest regentką. Jednak to jest na twoją korzyść. - Eunuch skłonił się nisko. - Jeżeli chodzi o Savas age, mogę tylko powiedzieć, że zapadł się pod ziemię. Wypytuję o niego już tyle tygodni. Nikt go nie widział. 

- Daj sobie spokój z tym psem, Ayaz. Myślał, że pomogę mu stać się wezyrem sułtana, jak on do niczego się nie nadaje. Znajdziemy kogoś innego na jego miejsce i musimy to zrobić jak najszybciej. Niewiele czasu zostało do porodu Zişan hatun, a tym samym jej ślubu, który ma się nie odbyć. - Şemsperi zamyśliła się na chwilę. - Jeśli jednak nie uda nam się powstrzymać tych koszmarnych wydarzeń, które nas czekają, to sułtan planuje wyruszyć na wojnę. Wtedy będziemy mieli więcej możliwości. 

- Zişan hatun ostatnio dużo czasu spędza z sułtanką Atike i Huricehre hatun, nie powinniśmy się tym niepokoić? - Ayaz aga spojrzał na swoją panią, wyglądała jak prawdziwa królowa, z drogą koroną na włosach i tak samo drogocenną suknią w kolorze czerwonego wina. 

- Nie zawracaj sobie tym głowy. Huricehre nie zrobi nic, a sułtanka Atike jest zbyt słaba w porównaniu do reszty jej sióstr. - Zmartwieniem Şemsperi była jedynie Şah, która nie pozwalała robić jej większych ruchów, mając ją pod swoim czujnym okiem. - Jeśli już mówimy o naszych kochanych sułtankach, to trzeba w końcu pozbyć się którejś z pałacu. Robi się tu ciasno. Sułtanka Şah powinna ponownie wyjść za mąż, nie rozumiem dlaczego Kosem tak to odwleka. 

- Sułtan chce wybrać sam małżonków dla swoich sióstr, ponieważ sułtanka Kosem wybiera tych, którzy będą ją wspierać.

- W takim razie musimy znaleźć wezyra, który wesprze mnie i mojego syna w walce o tron, a następnie sprawimy, że sułtan ożeni go z którąś z sułtanek. - Wymyślić plan było łatwo, ale trudniejsza za to jest realizacja. Şemsperi doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak wiedziała, że stać ją na wszystko, aby tylko jej syn został władcą. 

╠══════════╣

Mężczyzna o gęstej, ciemnej brodzie przyglądał się ogniu w głębokim zamyśleniu. Jego twarz wydawała się smutna, oczy wyraźnie tęskniące, a usta mocno zaciśnięte. Dłonie złączone ze sobą, leżały luźno na udach, a plecy oparte o krzesło były lekko skrzywione.

Oddychał powoli co jakiś czas oblizując spierzchnięte wargi. Złote zapięcia od granatowego kaftanu ze wzorami wyszytymi złotą nicią, błyszczały w blasku ognia palącego się w kominku. 

W jego głowie była tylko jedna myśl, jedna osoba, która tak bardzo zawładnęła jego sercem. Piękność o ciemnych włosach i takim samym kolorze tęczówek, zagościła w jego umyśle na długi czas. Niestety nie dane było jej stać się częścią jego życia. 

- Mustafo znowu to robisz. Czas się w końcu wziąć w garść. - Usłyszał głos mężczyzny, który wszedł do jego komnaty. Spojrzał na niego obojętnie i krótko, aby znów przyglądać się trzaskającemu ogniu w kominku. 

- Cóż mogę poradzić, jak minęło zaledwie kilkanaście dni, od kiedy ten brudny pies oddzielił duszę mojej ukochanej od jej pięknego ciała - westchnął głęboko, ale nie pozwolił wydostać się łzom, które zawitały w jego oczodołach. - Ty nie rozumiesz tego ojcze, nie pokochałeś żadnej kobiety, która stała się twoją żoną. 

- To prawda, ponieważ uważam, że miłość jest dla ludzi słabych, nie wnosi wiele do naszego życia. Chyba, że jesteś kobietą w haremie władcy, wtedy ważne jest, aby posiąść jego serce. - Usiadł zaraz obok swojego syna i położył dłoń na jego ramieniu. - Jest tyle pięknych kobiet na świecie, czy musisz akurat wzdychać do niej? Szczególnie, że ona już nie żyje i wcale nie była piękna, czy mądra.

- Nawet jej nie znałeś - warknął i strzepnął jego dłoń ze swojego ciała. - Nie wiesz o czym mówię, bo ty nie szanujesz kobiet. Traktujesz jak przedmioty, a  patrząc na twoje przeszłe związki, sułtan na pewno nie odda ci ręki sułtanki Fatmy. 

- Wystarczy, że mam wsparcie sułtanki Kosem. - Podniósł się szybko i wyprostował, patrząc na swojego syna z góry. - Prędzej czy później twoją macochą zostanie przepiękna sułtanka, jeszcze się przekonasz. 

Z tymi słowami opuścił komnatę. 

Mustafa był przez ostatnie kilka lat podróżował po Europie, goszcząc na dworach szlachty, czy nawet królów, malował ich portrety wzbogacając się tym samym. Rozsławiony przez samego sułtana Murada, któremu pisał wiersze miłosne do swoich faworyt, miał okazje robić to co uwielbia w tak młodym wieku.

Miesiąc wcześniej wrócił po latach do domu swojego ojca  i właśnie wtedy, na brudnych ulicach Konstantynopola spotkał niewinną kobietę, która dźwigała ciężkie materiały nie wiadomo dokąd. Widział wiele pięknych dam, miał wiele romansów, ale do tej poczuł coś innego, wyjątkowego.

Niestety nie dane było mu cieszyć się tym uczuciem, ponieważ jej ojciec był człowiekiem po prostu złym, jednym z najgorszych i gdy dowiedział się o romansie jego córki, wypchnął ją z balkonu swojego niewielkiego domku na obrzeżach miasta, a ona spadając uderzyła głową w kamień i zmarła na tej brudnej ulicy. 

Mimo tak krótkiego czasu, jaki minął od ich pierwszego spotkania, Mustafa czuł się fatalnie, oraz wiedział, że to przez niego, ta niewinna dziewczyna straciła życie. 

Przetarł dłonią twarz i podniósł się z krzesła. Upił łyk wody, a następnie udał się do łaźni, aby jeszcze zrelaksować się przed snem. Jutrzejszego ranka na zaproszenie władcy, miał się do niego udać wraz z ojcem. Sułtan zapewne będzie chciał posłuchać, jakie historie mu się przydarzyły podczas tej podróży, a było ich wiele.

╚══════════╝

#zostanwdomu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top