』2. 33. 『
╔══════════╗
Przechylała na boki kielich, przyglądając się czerwonej cieczy. Jej wzrok był nieobecny, jakby myślami była daleko stąd. Przytknęła do ust zimne naczynie i opróżniła je dwoma łykami. Z hukiem odstawiła je na stolik, aby następnie ponownie napełnić.
Uśmiechnęła się czując, że trunek zaczyna wpływać na jej ciało i myśli. Była uzależniona od upijania się, aby zapomnieć o bólu, który ciągle dawał o sobie znać. Już tak długi czas była w żałobie i nawet na chwilę jej cierpienie się nie zmniejszyło.
Oparła ciężką głowę na swojej chudej dłoni i westchnęła ciężko. Nie mogła dłużej znieść tej udręki, to było dla niej jak tortury. Czuła, że przyszedł jej czas na połączenie się z dziećmi.
- Koniec mojej katorgi - szepnęła, podnosząc się z wielkich poduch ułożonych wokół drewnianego stolika. Wychyliła się przed komnatę i spojrzała na jedyną służącą, która miała za zadanie ją pilnować. - Mam ochotę na baklawę Bayram agi, przynieś mi.
- O tej godzinie? - powiedziała niepewnie służka.
- Pytałam cię o zdanie? Nie - syknęła i popchnęła ją lekko w stronę korytarza. - Nie wracaj bez niej.
Młoda rusinka szybkim krokiem kroczyła w stronę kuchni. Bayram aga zbierał się, aby opuścić to pomieszczenie, kiedy ona zagrodziła mu drogę.
- A ty tu czego? - spytał grubszy mężczyzna, patrząc na drobną niewolnicę.
- Huriçehre hatun zażyczyła sobie baklawy - mruknęła, kuląc się pod zdenerwowanym i zmęczonym wzrokiem kucharza.
- Na Allaha!- krzyknął i wrócił do pomieszczenia. - Baklawy się zachciało w środku nocy. Może jeszcze szerbetu wiśniowego i lokmy.
Rusinka przegryzła wargę, obserwując mężczyznę wykładającego ostrożnie kawałki baklawy na srebrną tackę. Spojrzał na nią i przywołał ją ruchem dłoni.
- Ile tej baklawy? Starczy?
- Wydaję mi się, że możesz jeszcze kawałeczek dołożyć, Bayram ago. - Uśmiechnęła się, a kucharz zmierzył ją wzrokiem i pokiwał głową, dokładając kawałek ciasta.
- Masz i zabieraj się stąd. Już późno, muszę się położyć.- Niewolnica pokiwała głową, biorąc w dłonie tacę i skłoniła się, a następnie wyszła z kuchni.
Ukryła się za rogiem i upewniwszy się, że nikt jej nie widzi, wsadziła sobie do ust kawałek smakołyku i rozkoszowała się przepysznym jego smakiem. Kiedy wszystko przełknęła, kontynuowała drogę do komnaty Huriçehre.
Próbowała otworzyć drzwi, jednak były zamknięte. Zmarszczyła brwi i zapukała kilka razy.
- Huriçehre hatun! - krzyknęła, stukając mocno w drewno. Jej serce zaczęło bić mocniej, a ona coraz bardziej panikować. - Proszę otworzyć drzwi, mam baklawę!
- Co to za krzyki, hatun - syknął Haci aga, przechodzący obok. - Jest już późna noc.
- Huriçehre hatun wysłała mnie po ciasto i jak wróciłam to się okazało, że drzwi są zakluczone - powiedziała z przerażeniem, mając już najgorsze scenariusze w głowie.
- Odsuń się. - Eunuch zapukał mocno w drzwi, nawołując matkę zmarłych dzieci sułtana. - Huriçehre hatun, słyszysz mnie? - krzyknął pomiędzy waleniem w drewno.
- Co tutaj się dzieje? - Tym razem pojawiła się Lalezar kalfa w nocnym stroju. Rusinka opowiedziała jej to samo, co przed chwilą Haci adze. - Idę po straże, niech wyważą drzwi.
Po kilku minutach czterem agom udało się otworzyć wejście do komnaty blondynki. Lalezar i Haci aga wbiegli do środka i z przerażeniem spojrzeli na widok przed sobą.
Usłyszeli głośny pisk i uderzenie srebrnej tacy o twardą podłogę. Kobieta spuściła wzrok, a Haci aga spojrzał na czterech kastratów stojących w progu.
- Zdejmijcie ją natychmiast! - krzyknął i przetarł twarz dłońmi.
Agowie ostrożnie ułożyli na ziemi blondynkę z odciśniętym na czerwono sznurem wokół szyi i siną twarzą. Lalezar podeszła do kobiety i spojrzała na nią.
- Nie żyje? - spytał, aby być pewnym. Kalfa jedynie pokiwała smutno głową.
Rozległ się głośny płacz rusinki, która ostatnie miesiące spędziła na usługiwaniu Huriçehre. W korytarzu dało się już słyszeć szepty nałożnic, które rozbudzone hałasem, udały się do jego źródła.
- Lalezar powiadom naszą sułtankę, a ja pędzę do władcy - powiedział i tym razem spojrzał na agów. - A wy zamknijcie drzwi i nikogo tu nie wpuszczajcie.
╠══════════╣
Słysząc hałasy za drzwiami, Nurhan podniosła się z wygodnych poduch i wyszła z łoża. Stanęła bosymi stopami na drewnianej podłodze i po cichu, aby nie zbudzić syna, przeszła do drzwi. Uchyliła je i zobaczyła jedynie biegające nałożnice, z przerażeniem wypisanym na ich twarzach.
- Dilruba! - syknęła w stronę pomieszczenia, w którym spała jej przyjaciółka. - Idź i dowiedz się co się dzieje, i natychmiast mnie powiadom - rozkazała, kiedy tylko brunetka pojawiła się przed nią.
Usiadła na ottomanie, opatulając się jasnym szlafrokiem i spojrzała przez okno na niebo. Tego dnia nie widać było gwiazd, ani księżyca, a jedynie ciemne i ponure chmury.
Z niecierpliwością czekała na wieści. Wiedziała, że nie zaśnie jeśli się nie dowie, co dzieje się w pałacu.
- Źle się dzieje! - krzyknęła szeptem Dilruba, kiedy zjawiła się w komnacie. - Huriçehre hatun... - zaczęła i przełknęła ślinę.
- Co się z nią stało? - spytała Nurhan podnosząc się ze swojego miejsca.
- Nie żyje.
- Jak to nie żyje? - szepnęła przerażona, patrząc szeroko otwartymi oczyma na przyjaciółkę.
- Powiesiła się - mruknęła brunetka i spuściła wzrok. Matka księcia przyłożyła dłoń do ust, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Natychmiast opuściła swoją komnatę, aby dotrzeć do umarłej blondynki, z którą miała przez ostatni czas dobry kontakt.
- Pani nie możesz tam wejść - powiedzieli strażnicy, pilnujący wejścia.
- Wpuście mnie, natychmiast! - Przepchnęła się przez mężczyzn i wpadła do środka, a jej wzrok powędrował na ciało przykryte białym prześcieradłem.
Klęknęła na podłodze i drżącymi rękoma odsłoniła je do połowy. Kobieta była sina, wokół jej szyi widać było czerwoną obręcz od sznura. Nurhan zacisnęła usta, a z jej oczu popłynęło więcej łez, spadając na drewnianą podłogę.
- Głupia - szepnęła i zacisnęła pięści. - Miałyśmy się zemścić razem i triumfować nad upadkiem Semsperi. Coś ty uczyniła.
- Musisz stąd wyjść, Pani. - Strażnik podniósł ją za ramię do góry.
Nagle do komnaty wparował, jak burza, sułtan. Z przerażeniem spojrzał na nieżywą blondynkę. Jego usta były uchylone, a oczy mocno rozszerzone. Oddychał ciężko, przez chwilę zatrzymując się w miejscu i przyglądając ciału bez duszy.
- Huriçehre, co ty narobiłaś - warknął i klęknął obok swojej zmarłej faworyty, tak samo jak przed chwilą jego żona. Ujął jej bladą i delikatną dłoń w swoją, i odgarnął jasne włosy z czoła.
Nurhan położyła swoją rękę na jego ramieniu.
- Teraz jest ze swoimi dziećmi - powiedziała i otarła łzy z polików. - Już nie cierpi.
Władca jednak nie odpowiedział. Powoli odłożył trzymaną dłoń zmarłej i wstał, a następnie opuścił pomieszczenie. Agowie z powrotem nakryli ciało i wyprowadzili sułtankę na korytarz.
╠══════════╣
Nurhan odrzuciła czarną chustę przykrywającą jej włosy na łóżko, a następnie usiadła na ottomanie. Wróciła z modlitw, które kilkanaście minut wcześniej dało się słyszeć w całym haremie.
- Sultanym... - W komnacie pojawił się eunuch, po tym jak kobieta zezwoliła na wejście. - Mam dla ciebie list od sułtanki Atike.
- Podaj mi. - Wyciągnęła dłoń i zabrała złotą tubę. Otworzyła ją i wyciągnęła list, a następnie spojrzała na kastrata, który nadal stał w jej komnacie. - Jak masz na imię?
- Sümbül aga, pani. - Skłonił się nisko.
- Skąd się wziąłeś w seraju?
- Haci aga mnie wezwał na rozkaz Valide sułtan. Chciał, abym mu pomógł w haremie, on ma za dużo pracy z sułtanką, a za mało czasu - wyjaśnił, a Nurhan pokiwała głową.
- Możesz wyjść.
Sługa skłonił się nisko i opuścił pomieszczenie.
Nurhan rozwinęła papier i przeczytała starannie nakreślone literki. Uśmiechnęła się czytając dobre wiadomości, jednak z każdym kolejnym słowem jej uśmiech się zmniejszał.
- Złe wieści? - spytała Dilruba z Osmanem w ramionach.
- Sułtanka Atike jest brzemienna - mruknęła Nurhan, zwijając papier z powrotem w rulon. - Jednak pisze, że jej mąż prawdopodobnie ją zdradza. Chce się dowiedzieć, ale wszyscy tam są po jego stronie. Nikt złego słowa nie powie na paszę.
- Insallah urodzi zdrowe dziecko. - Uśmiechnęła się brunetka. - Jednak może sułtanka się myli, przecież tak krótki czas minął od ich ślubu.
- Może też szuka powodu do rozwodu. - Wzruszyła ramionami Nurhan. - No nic, muszę jej odpisać. Połóż Osmana w kołysce i daj mi papier, i atrament.
Dilruba spełniła szybko rozkaz swojej sułtanki. Niebieskooka napisała wiadomość zwrotną, zawierając w niej przykre wiadomości z seraju.
- Zajmij się księciem, ja muszę wyjść. - Dilruba pokiwała głową i usiadła przy kołysce, w której smacznie spał książę.
Szła w stronę haremu, w dłoni trzymając tubę z wiadomością. Stanęła naprzeciw wejścia do głównej komnaty nałożnic.
- Destur! Haseki Nurhan Sultan, hazretleri!
Wszystkie nałożnice podniosły się, aby oddać ukłon sułtance. Na końcu pomieszczenia, dostrzegła eunucha, którego zawołała dłonią. Szybkim krokiem kastrat znalazł się obok niej.
- Każ to wysłać do sułtanki Atike - powiedziała, podając mu list. Aga skłonił się i już miał iść, kiedy zatrzymała go, łapiąc za ramię.
- Pokaż mi, która z dziewcząt ostatnio odwiedziła alkowę władcy. - Sümbül wskazał na stojącą na samym końcu, ciemną brunetkę. Nurhan przyjrzała się jej z daleka i pokiwała głową.
- Czy przenieśliście ją na piętro faworyt?
- Jeszcze nie, pani. Przez tą tragedię, nikt o tym nie myślał - mruknął, patrząc również na brunetkę.
- Masz mnie powiadomić, jeżeli jeszcze raz będzie miała odwiedź sułtana, jasne? - Spojrzała na niego, a eunuch szybko pokiwał głową.
- Jak rozkażesz, sultanym...
Nurhan odwróciła się i szybkim krokiem wróciła do swojej komnaty. Czuła zazdrość, ponieważ nałożnica była piękną kobietą o idealnych kształtach. Na pewno spodobała się władcy.
- Coś cię trapi? - spytała Dilruba, widząc skrzywioną minę sułtanki.
- Weź Osmana i idź do siebie. Chce zostać sama.
Kiedy brunetka zniknęła z pola jej widzenia, niebieskooka zacisnęła pięści na ottomanie, szybko oddychając. Nie mogła poradzić sobie z myślą, że jej ukochany spędził noc z inną kobietą.
- Muszę się jej pozbyć.
╚══════════╝
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top