』2. 28. 『

╔══════════╗

Od zawsze wierzyła, że kiedyś pozna miłość swojego życia, tak powtarzała jej matka, która twierdziła, że każdej osobie na tym świecie jest ktoś pisany. Nigdy jednak nie pomyślałaby, że tym człowiekiem, będzie władca tego świata. 

Przyglądała mu się z okna, z którego miała dość dobry widok na jedną część sporego ogrodu. Spacerował ze swoim najmłodszym bratem Ibrahimem. Wyglądali jakby dobrze się czuli w swoim towarzystwie, ponieważ obydwu nie znikał uśmiech z twarzy. 

Kiedy zniknęli z pola jej widzenia, odeszła od okiennicy i przeszła się po komnacie, aby rozprostować nogi. Od kilku dni leżała w łóżku, ponieważ miała bóle brzucha. Medyczki mówiły, że powinna się oszczędzać, więc tak właśnie robiła. 

- Co ty wyprawiasz? - powiedziała zdenerwowana Dilruba, wchodząc do komnaty. - Powinnaś leżeć i odpoczywać. 

- Dobrze się już czuje, nie martw się. - Usiadła na ottomanie i sięgnęła ręką po naczynie z wodą, aby upić kilka łyków. - Coś się dzieje w haremie?

- Kilka dziewcząt, z którymi mam dobry kontakt, przekazały mi, że Hacı aga wypytuje o twoją kłótnię z sułtanką Şemsperi - przekazała, a Zişan na jej słowa zmarszczyła brwi. 

- Dlaczego Hacı aga się tym interesuje? - spytała i dopiero po tym zrozumiała tego sens. - Sułtanka Kosem mu tak rozkazała, ale po co?

- Widocznie chce wiedzieć to samo co wie Şemsperi. Myślę, że żadna z nich nie ma dobrych intencji w twoim kierunku.

- Z pewnością Valide sułtan nie podoba się to, że władca chce wziąć ze mną ślub, będzie chciała się mnie pozbyć - stwierdziła. Zmrużyła oczy i spojrzała w podłogę. Nic złego nie zrobiła, a te hieny już zaczynają na nią polować. - Czy Hacı aga dostał swoją odpowiedź? 

- Na szczęście nie. W hammamie byłam tylko ja i służące Şemsperi, które są jej wierne jak psy. - Zişan lekko rozbawiło to porównanie, ale pokiwała głową. 

Miała nadzieję, że żadna z nich nie wygada się z tej plotki. Nie chciała, aby zaczęła ona krążyć i po haremie, strasznie utrudniłoby to jej funkcjonowanie tutaj. Samo wspomnienie o tym jak nazywali ją mieszkańcy Konstantynopola, podnosiło jej ciśnienie, co dopiero gdyby słyszała to prawie na każdym kroku. 

╠══════════╣

Blondynka z niezadowoloną miną spoglądała w bok. Nie miała znów ochoty jeść, pić ani żyć. Dostrzegła to jej starsza siostra, która spędzała z nią jak najwięcej czasu, odkąd usłyszała o złym stanie psychicznym. 

- Czy coś się znowu stało, Atike? - spytała z zatroskaniem patrząc na smutną twarz młodszej. - Ostatnio wyglądałaś lepiej, ale od kilku dni znowu chodzisz struta. 

- Wszystko jest dobrze siostro, nie przejmuj się. - Posłała ciemnookiej wymuszony uśmiech, kładąc swoją dłoń na jej splecionych. 

- Chcę wyjechać do Edirne, odpocząć trochę od tego pałacu i matki - powiedziała, przechylając głowę w bok. - Może wyjedziesz ze mną? Polepszy ci się. 

- Nie mogę, mam tutaj ważne sprawy. Jednak myślę, że Gevherhan z chęcią się zgodzi - zaproponowała, a Şah pokiwała głową. 

- Dobrze w takim razie nie będę cię namawiać. Wyjeżdżam za kilka dni więc jeśli zmienisz zdanie, wiesz gdzie mnie szukać. - Podniosła się z ottomanu i ruszyła do drzwi, zapukała w nie kilka razy, a następnie wyszła z komnaty, zostawiając siostrę samą. 

Atike głośno odetchnęła i niedbale oparła się o poduszki, które leżały za nią. Już tyle dni czeka na ostateczną decyzję sułtana, nadal mając nadzieję, że zmieni on swoje zdanie. 

Poprawiła swoją suknie i również opuściła komnatę, kierując się do sypialni Zişan hatun. 

- Atike! - Zatrzymała się słysząc swoje imię za plecami. Odwróciła się i spojrzała na zapłakaną twarz Gevherhan. - Po co to robisz? Nie rozumiesz, że on cię nie kocha? - warknęła i szarpnęła za łokieć blondynki. - Silahtar pragnie mnie, a ja jego, po co wtrącasz się w naszą miłość? On nigdy cię nie zechce, rozumiesz? 

- Nie szarp mnie Gevherhan! - krzyknęła Atike i wyszarpała się z uścisku siostry. Odepchnęła ją od siebie z taką siłą, że brunetka z hukiem wylądowała na podłodze. - To wszystko jest twoja wina, gdybyś nie spotykała się z Silahtarem za moimi plecami, nic by się nie wydarzyło. 

- Przez ciebie sułtan wyda i mnie, i ciebie jakiemuś wezyrowi! - odezwała się Gevherhan i płaskimi dłońmi uderzyła w marmurową podłogę. 

- Jeżeli ty nie wyjdziesz za Silahtara, będę najszczęśliwsza na świecie - syknęła w jej stronę blondynka i z wysoko uniesioną głową ruszyła przed siebie. 

Słyszała jeszcze głośny płacz siostry i jak służące pomagają się jej podnieść. Nie chciała wychodzić za jakiegoś pasę, ale nie przeżyłaby, gdyby Silahtar został mężem Gevherhan. 

╠══════════╣

Murad przedstawił swoją decyzję niebieskookiej, która nie wydawała się zadowolona. Miał zamiar wydać Atike za nowego bejlerbeja Egiptu, który w przeciwieństwie do niedawno zmarłego Korkuta paşy, nie jest po stronie sułtanki Kösem. 

Zişan bardzo polubiła się z Atike, ale co najważniejsze mogła mieć w niej wsparcie w walce z innymi sułtankami. Niedługo ona wyjedzie, a niebieskooka znowu zostanie sama. 

- Za kogo wydasz sułtankę Gevherhan? - spytała, zajadając się rachatłukum. 

- Öküza Mehmeda Paşę, niedawno stracił żonę, która chorowała na grypę. Jest dobrym człowiekiem i myślę, że moja siostra będzie z nim szczęśliwa. - Zişan zacisnęła usta, chwilę się zastanawiając. 

- Nie powinieneś tak krzywdzić swojego przyjaciela i siostry - mruknęła cicho, ale władca doskonale ją usłyszał. Spojrzał na nią, unosząc wysoko brwi. 

- Spotykali się potajemnie, nie będę ich za to nagradzał. Muszą ponieść karę, Zişan - powiedział stanowczo. 

- Nie wiesz jak to jest, jak dwoje ludzi się kocha? Miłość przyciąga ich do siebie, nie są wstanie bez tej drugiej osoby żyć. - Położyła dłoń na jego ramieniu, przybliżając się. - Czy nie jest tak z nami? - Spojrzała na niego mrużąc oczy, a Murad uśmiechnął się i pokręcił głową. 

- Nie czaruj mnie, Moja Różo. Podjąłem już decyzję. 

- Przemyśl to, Murad. Oni się kochają, czy naprawdę nie zasługują na szczęście? Są tobie bardzo bliscy, jestem przekonana, że nie chcesz aby cierpieli. 

Zişan już całkiem była wtulona w władcę, a on lekko pocierał jej plecy. Oparł swoją brodę na czubku jej głowy i zaczął się zastanawiać, a ona modlić. Modlić o to, żeby się z nią zgodził i zmienił swoją decyzję. 

╠══════════╣

Sułtana Kösem powolnym krokiem przemierzała korytarze pałacu. Kierowała się do komnaty padışaha, który ją do siebie wezwał. Nie wiedziała jaką miał do niej sprawę, ale musiała być ważna, ze względu na to, że kazał się jak najszybciej jej stawić u siebie. 

Stanęła na przeciw drzwi, a strażnicy od razu wpuścili ją do środka. Syn jej stał przy biurku, zerkając na jakieś papiery. 

- Synu - odezwała się jako pierwsza i wystawiła dłoń do władcy, którą on po chwili pocałował. - Wzywałeś mnie. 

- Chciałem ci przekazać i spytać również o twoją zgodę, w związku z zamążpójściem Gevherhan i Atike - zaczął sułtan, patrząc pewnie na swoją matkę. Mahpeyker kiwnęła głową, aby kontynuował. - Postanowiłem wydać Atike za bejlerbeja Egiptu Hasana pasę. 

Kösem zmarszczyła brwi, oczywiście, że nie podobała się jej ta decyzja. Paşa nie był jej przychylny. 

- A Gevherhan? 

- Wydam ją za Silahtara - powiedział i widząc, że matka chce się z nim kłócić o to, podniósł dłoń. - Wiem co zrobili, matko. Jednak podjąłem taką decyzję i tutaj już nie proszę o twoją zgodę.

- Atike wysyłasz aż do Egiptu, a ich nagradzasz za tą hańbę?! - krzyknęła Kösem i pokręciła z niedowierzaniem głową. - Nie zgadzam się na to. 

- Powiedziałem już, że tutaj nie potrzebuję twojej zgody, matko. Co do Atike, to taki pomysł podsunęła mi Şah. Powiedziała, że nasza siostra nie powinna przebywać w pałacu, ponieważ źle się z nią dzieje i bardzo cierpi. - Murad wczorajszego ranka przeprowadził długą rozmowę ze swoją starszą siostrą i razem z nią tak zdecydowali. 

- Şah nie powinna się wtrącać. Wysyła moją córkę samą, aż do Egiptu, mając tą świadomość, że z psychiką Atike nie jest dobrze - prychnęła Mahpeyker. 

- Dlatego wyjedzie razem z nią i to ona też to zaproponowała. Zawsze dbała o nas i myślała o naszym szczęściu, bardziej niż o swoim, kiedy ty zajmowałaś się państwem. - Valide sułtan jednak nie przejęła się słowami syna, ponieważ myślała nad tym, że straci aż trzy córki, które mogłaby wydać za wezyrów, którzy są po jej stronie. - Zacznijcie przygotowania do wesela, połączymy je razem. Ogłoś moją decyzję także w haremie. 

Kobieta bez słowa odwróciła się i wyszła z komnaty. Była wściekła, że tak sprawy się potoczyły. Oczywiście, że Şah wyjedzie razem z Atike. Chce w ten sposób uniknąć małżeństwa, które szykowała na nią Kosem. 

Gevherhan minęła się na korytarzu ze swoją matką, która nie obdarzyła jej nawet spojrzeniem. Sułtanka zdziwiła się, ale kontynuowała swoją drogę. Władca ponownie wezwał ją do siebie i miała nadzieję, że tym razem przekaże jej jakieś dobre wieści. 

- Witaj siostro, dzisiaj wyglądasz lepiej - powiedział Murad, mając na myśli zapłakaną twarz kobiety, którą miała wczoraj. 

- Dziękuję, panie, ty również wyglądasz dobrze - mruknęła nieśmiało i cierpliwie czekała, aż sułtan w końcu powie jej, dlaczego musiała do niego przyjść. 

Murad uśmiechnął się i usiadł na ottomanie, zapraszając siostrę, aby zajęła miejsce obok niego. 

- Zmieniłem swoją decyzję i postanowiłem, że ostatecznie... - zawiesił się, chcąc tym samym zapewne stworzyć chwilę napięcia i niepewności. - Wyjdziesz za Silahtara. Wiesz, że zazwyczaj jestem stanowczy co do moich postanowień, dlatego musisz teraz uważać co robić i mnie nie zawieść już nigdy więcej.

- Dziękuję, panie! Przysięgam, że już nigdy się mną nie rozczarujesz. - Gevherhan uklęknęła przed sułtanem i pocałowała jego dłoń, przykładając sobie ją do czoła. 

- Mam nadzieję, że nie będę tego żałował. Kazałem już matce, zająć się przygotowaniami, ponieważ chcę, aby wasze wesele odbyło się jak najszybciej. Możesz już iść.

 Gevherhan opuściła komnatę, powstrzymując sama siebie, aby nie wybuchnąć ze szczęścia. Miała ochotę skakać i piszczeć, ale jej sułtance tak nie wypadało. 

Spokojnym więc krokiem, wróciła do siebie, aby wykrzyczeć te wszystkie emocje w poduszkę. Wiedziała, że zachowywała się karygodnie, ale nie mogła się powstrzymać. 

Musiała się dowiedzieć, czy ktoś miał wpływ na zmianę decyzji władcy. W jej myślach pojawiła się tylko jedna osoba, która w tym czasie mogła go namówić. Podniosła się i skierowała do jej komnaty.  

╚══════════╝

#zostanwdomu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top