★ Rozdział 10 - Atak... i szkody ★
-Tak się u was chodzi? – mruknęło Neko patrząc niepewnie na swoje ubranie
-Ale w różowym ci do twarzy naprawdę! – powstrzymywał śmiech Nagumo
Gazelle ubrany w różową futerkową bluzę, i pudrowe legginsy to był... dość ciekawy widok. Burn i Aphrodi ubrani byli raczej normalnie, no ale cóż... ich ubierał Suzuno wraz z Hiroto.
Swoją drogą oni też właśnie weszli do pokoju.
-Nagumo jesteście go... - zamilkł w pół słowa, patrząc na ,,siebie" w różowej wersji
-COŚ TY ZROBIŁ?!
-No, ale to i tak tylko do tej kryjówki! Przecież pod spodem mają te swoje stroje! – krzyknął Nagumo wskakując na łóżko, podczas uciekania przed goniącym go chłopakiem
-I CO Z TEGO, JAK KTOŚ GO ZOBACZY POMYŚLI, ŻE TO JA!
-ALE TY W GŁĘBI DUSZY KOCHASZ RÓŻOWY!- krzyknął chowając się za Aphrodim
Suzuno próbował do niego podbiec gdy nagle zatrzymał się w miejscu. Gdy czas ruszył razem z Nagumo siedzieli na łóżku
-Co do ku...? –zaklął Nagumo
Po chwili podszedł do nich Aphrodi i spojrzał na nich rozbawiony
-Zachowujecie się identycznie jak tamta dwójka – wskazał na stojących za nim mistycznych – Wydaje mi się, że teraz najważniejszy jest wasz przyjaciel, więc ruszcie się już...
Blondyn skierował się do drzwi zakładając sobie i przyjaciołom kaptur, i ciągnąc ich za nim. Po chwili do nadal siedzącej dwójki podszedł Hiroto, i też wyciągnął ich na dwór
-Ruszcie te swoje 4 litery – mruknął
-A wal się Kiyama! – Haruya wyszarpał się i łapiąc Suzuno za rękę dumnym krokiem ruszył za pozostałą trójką
Czerwonowłosemu ręce opadły
-Za jakie grzechy... - warknął, po czym przypomniał sobie swój ostatni miesiąc życia – A..., że za to... no ta... racja...
-KIYAMA RUSZ DUPĘ!
-Idę! Jezu co za nerwusy....
☆★ ☆ ★ ☆★ ☆
Stanęli pod dość elegancką rezydencją. Biała elewacja odbijała światło, a z fontann dobiegał przyjemny szum wody. Problem stanowiła jednak wysoka, czarna a co najgorsze – zamknięta – brama
-Ale dziwnie tu u was... - mruknął Gazelle patrząc na jeżdżące auta
-Świrusy mają w domach przenośne Krainy Śniegu z jedzeniem! – krzyknął Burn
Chłopaki spojrzeli po sobie i strzelili sobie face palma
-Taaak – przeciągnął Aphrodi – Zgaduje, że powiedzieli coś głupiego
-TAK – stwierdzili zgodnie
-Na Izigo! – zbuntowało się Neko – Jak Hiroto do nas wleciał to spadał z wodospadu! – krzyknął piskliwym głosem
Nagumo zamrugał i zerknął na Hiroto:
-A nie mogłeś się rozbić czy coś? Wiesz, tak BUUUUUM! – machnął rękami z rozmarzonym uśmiechem
-NAGUMO!
-Jezu, no co? Pożartować nie można? – mruknął wracając do siebie
-Jak my tam wejdziemy? – spytał zielonooki
W tym momencie Aphrodi wysunął z pleców wampirze skrzydła
-Możemy polecieć uśmiechnął się zadziornie
-O nie... - cofnął się Nagumo – Nie, NIE, NIE! – wrzasnął, ale już po chwili był po drugiej stronie
Tak sytuacja miała się z każdym, aż w końcu wszyscy znaleźli się na terytorium Misty
Skierowali się do drzwi wejściowych, a Suzuno położył rękę na klamce
-Właściwie to skąd ta Misty miała tyle kasy na ten dom? – zastanowił się
-Jest strażniczką portali, wystarczyło, że zahipnotyzowała kogoś i kazała oddać pieniądze – mruknęło Neko
-Aha... -jakże inteligentnie skomentował Fuusuke patrząc na Neko siebie
Już po chwili nacisnął klamkę, a drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Każdy w gotowości wszedł do środka, jednak nic ich nie zaatakowało...
Usłyszeli jakiś dźwięk, najpewniej telewizję, więc cicho skierowali się w tamtym kierunku. Po chwili dotarli, do jakiegoś dziwnego , ich zdaniem, salonu. Na ścianach znajdowały się dźwignie, a koło telewizora w ścianie tkwiły drzwi do windy. W pokoju nie było nikogo, z wyjątkiem jednej osoby...
-MIDO! – krzyknął Suzuno, Nagumo I Hiroto
Pobiegli do siedzącego na kanapie chłopaka, a trójka mistycznych stanęła wokół nich zmieniając stroje, w razie czego gotowa do walki
Hiroto chciał rzucić się zielonowłosemu na szyję, gdy ten szybko wstał i przekręcił głowę w jego stronę. Wbił w niego swój gniewny wzrok uśmiechając się szyderczo
-No, no, no! Kogo my tu mamy?! – zaśmiał się wrednie – Sam Kiyama Hiroto, zawitał w nasze progi!
Przyjaciele stali patrząc w jego zielone oczy w szoku
-Midori... - wyszeptał Burn – Czemu masz... takie zielone oczy, i o co tu chodzi?! – krzyknął w panice
-Oj o nic nie chodzi – uniósł brew – Kotku spójrz kto do nas zawitał! – krzyknął w stronę schodów
-Kotku? – wyszeptał zdziwiony Hiroto i poczuł jakby coś go ukłuło w serce
Po chwili usłyszeli stukot na piętrze, a do pokoju weszła fioletowłosa dziewczyna, ubrana w strój do walki i ciemnofioletową pelerynę. Uśmiechała się kpiąco, a w jej zielonych oczach czaił się demoniczny blask.
Ryuuji opuścił broń Burna i podszedł do dziewczyny, obejmując ją ręką
-Mamy gości! – wyszczebiotała – Jaka szkoda, że musimy się was pozbyć – zaśmiała się
-Misty! – wymamrotał groźnie Burn – Uspokój się, nie panujesz nad sobą!
-JA!? Doskonale nad sobą panuję! – krzyknęła – On dał te moce MI! Mam do nich pełne prawo, i nie zamierzam ich oddać temu wampirkowi! – warknęła
-Misty uspokój się! – krzyknął na nią Hiroto
-Misty? – odwróciła się do niego z szyderczym uśmiechem, a potem uśmiechnęła się niewinnie – To już nie Hoshi-chan?
Wszyscy odsunęli się zszokowani, a wróżka zaśmiała się, opierając Mido głowę na ramieniu
-Ojć, zakoczeni? Chętnie wam wytłumaczę waszą porażkę... usiądziecie?
Nikt jednak nie usiadł. Zielonooka wzruszyła ramionami
-Trudno. A, więc nie róbmy tu dramatycznych scenek. Krótko mówiąc. Reize był miłością mojego życia – spojrzała na nich – Zawsze wszystkim co robiłam chciałam mu się przypodobać. Nikt nie raczył mnie jednak poinformować, że ktoś już skradł jego serce...
Gdy umarł, dowiedziałam się, że wybrał mnie jako jego następcę... Ironia, tak jakby chciał mi wynagrodzić brak jego miłości – zaśmiała się kpiąco – Postanowiłam, że i ja zasługuje na szczęśliwy związek. Jako Strażniczka Portali, łamałam wszelkie zasady. Sama otwierałam portale i przenosiłam się do innych krain... Reize diabeł był jakiś stuknięty, ten jako żołnierz zdążył umrzeć, a gadający kucyk nie zbyt mi leżał – sarknęła – Aż w końcu dotarłam tu! Pomyślałam... a czemu by nie spróbować!
-Specjalnie wpadłaś na Mido, by zaczął ci ufać – dokończył wkurzony Hiroto
-Och tak! Zaczynacie łapać – zaśmiała się – Ale nie było to takie proste. Los jednak był dla mnie łaskawy. Moja odpowiedniczka zmarła kilka miesięcy temu... Wystarczyło się pojawić... i przejąć jej życie... - spojrzała na nich – Niedługo minęło, a postanowiłam w końcu go porwać. Zaczarowany napar zrobił robotę... i w końcu i ja mam swoją miłość...
-Sztuczną! – krzyknął wrednie Nagumo
Każdy przyszykował się do ataku.
-Nie myśl, że się wymkniesz... - Aphrodi wyszeptał groźnie
-Oj nie zapominaj, że jeszcze nie zdobyłeś moich mocy – wyczarowała czerwoną szablę i uśmiechnęła się psychicznie – ZAWALCZMY
Cała trójka rzuciła się na dziewczynę. Ta bez większych problemów odbijała ich ciosy
-Serio?! Tylko tyle?! – powaliła ich wszystkich magią, związując liną
Tylko Hiroto był jeszcze na nogach
-WIEJ! – wrzasnął Gazelle
Czerwonowłosy rzucił się do ucieczki, gdy ktoś go zaatakował i rzucił nim o podłogę. Spojrzał w górę widząc szmaragdowe tęczówki
-To taka mała zemsta – uśmiechnął się mściwie Midorikawa
Po chwili widok zasłonił mu zielony gaz. Nim zasnął zdążył usłyszeć jeszcze tylko odległy głos zielonowłosego
-Dobranoc Kiyama-kun - zaśmiał się szyderczo
Przegraliśmy
☆★ ☆ ★ ☆★ ☆
Drużyna naszych bohaterów przegrywa walkę
Czy zdołają w końcu pokonać Misty?
Chcą odebrać jej moc... Ale jakim kosztem?
Czy Midorikawa i Hiroto w końcu będą szczęśliwi?
Dowiecie się już w następnym rozdziale!
Pojawi się już niebawem
P.S. Do końca jeszcze tylko 2 rozdziały i epilog
~Reiko
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top