☆ Rozdział 1 - Kłopoty w Raju☆
Minęły 2 miesiące od momentu powrotu Hiroto na Ziemię. Praktycznie cały swój czas spędzał z Mido, by wynagrodzić mu swoje wcześniejsze zachowanie. Szczegółowo opowiadał mu każdą chwilę spędzoną w Mysterious World, o Gazellu, Burnie, a także Reize. Midorikawa za to chłonął każde słowo, zaciekawiony swoim alternatywnym odpowiednikiem. Jedno jest pewne... całe to zajście zbliżyło chłopców do siebie jeszcze bardziej... Jednak nic nie może iść za prosto, po pewnym czasie Hiroto posunął się za daleko...
☆★ ☆
Zaczynało wschodzić słońce. Zaczynał się kolejny słoneczny dzień. Midorikawa otworzył lekko oczy, i przewrócił się na drugi bok, próbując przytulić się do Hiroto obok którego zasypiał, oglądając film. Gdy nie znalazł tego czego szukał, otworzył zdziwiony oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Po chwili spuścił głowę, a kilka pojedynczych łez spadło na pościel. Zielonowłosy pokręcił głową i znów schował się pod kołdrę, szepcząc:
-A obiecywałeś...
Pewnie zastanawiacie się o co chodzi. Przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku, Hiroto zrozumiał jak wielki skarb ma w ukochanym, i wszystko wychodzi na prostą...
Niestety nie jest to prawda...
Owszem, cały miesiąc wszystko układało się gładko, Ryuuji był przeszczęśliwy, a z Hiroto nigdy nie układało im się lepiej... Jednak wszystko musi się kiedyś skończyć, prawda?
Od pewnego czasu Kiyama zaczął mieć obsesje na punkcie alternatywnych rzeczywistości. Szczegółowo opisywał wszystkie osoby poznane w Mysterious World, by następnie porównywać je do znanych sobie przyjaciół. Każdego dnia wymykał się o świcie, by znaleźć tę jedną osobę, i śledzić ją do wieczora... Wyznaczał ich możliwe odpowiedniki, rasy, moce.
Midorikawa powoli zaczynał się martwić o jego zdrowie, ale poprzedniego wieczoru gdy poruszył ten temat, Czerwonowłosy obiecał spędzać z nim więcej czasu...
Jednak jak się dało się zauważyć, i dzisiejszego poranka Ryuuji został sam...
-Koniec tego... - wyszeptał podłamany
Czarnooki wstał zawiedziony i podszedł do szafy. Wyjął z niej biały t-shirt, czarną ramoneskę i jeansy i poszedł się ubrać. Wyszedł z pokoju i zapukał do drzwi po prawej od tych jego. Odpowiedziała mu cisza. Zajrzał do środka, ale jednak nikogo tam nie było. Podszedł do drzwi naprzeciwko i zapukał
-Tak? – po chwili drzwi się otworzyły, a stanął w nich srebrnowłosy chłopak
– Co chcesz Midori? – spytał spokojnie
-Cześć Suzuno, nie widziałeś dzisiaj może Nagumo? – spytał z wymuszonym uśmiechem
Niebieskooki zamyślił się
-Chyba poszedł na boisko, to wszystko czy coś jeszcze, bo akurat źle się dziś czuję i...
-Jasne, dzięki Fuusuke – Ryuuji uśmiechnął się w podzięce, i zbiegł po schodach
Gotowy, wybrał numer do Nagumo, i czekał aż ten odbierze.
-No co tam Mido? – odezwał się głos w słuchawce
-Hejka Haruya, masz jakieś plany na dzisiaj?
-Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. A co jakaś propozycja? Czyżby Kiyama jednak cały czas bzikował?
-A zgadnij... - zasępił się zielonowłosy idąc w kierunku bramy
-Aj tam nie zaprzątaj sobie nim głowy, weź Ryuuji przecież to już podchodzi pod jakieś szaleństwo! – usłyszał krzyk z komórki
-Ehh... dobra, idę się przejść, a ty się przebierzesz i do mnie dołączysz...
-Jasne! To co, jakiś męski wypadzik do baru? – roześmiał się złotooki
-Ha, ha oczywiście – odpowiedział z sarkazmem – Ale tak serio to możemy tam skoczyć, muszę się odciąć od tego wszystkiego, a nie chcę zrobić nic głupiego – wyszeptał
-Mówię ci nie zamartwiaj się, za dobry w pocieszaniu to ja nie jestem... to ty zwykle jesteś ten miły...
-Dzięki – odparł zielonowłosy z ironią
-No rozumiesz nie? – zachichotał – Fuusu jest chory, ale wiesz, że jestem jaki jestem, ale możesz na mnie liczyć nie?
Midorikawa zatrzymał się i spojrzał w ziemię z lekkim uśmiechem
-Ya...Arigato Haruya – rozłączył się
Zielonowłosy rozejrzał się i przeszedł przez ulicę, zmierzając w kierunku Raimona. Miał zamiar przejść gimnazjum dookoła, dzięki temu będzie miał czas by pomyśleć, a wyjdzie tuż przed barem.
Zamyślił się idąc chodnikiem, przez co nie zauważył, że doszedł już pod budynek Gimnazjum i nowo utworzonego liceum. Po chwili tuż przed nim wyskoczyła postać niskiego bruneta z pomarańczową opaską na czole
-MIDORIKAWA! JAK DOBRZE CIĘ WIDZIEĆ! – krzyknął
Midorikawa stał chwilę w otępieniu próbując ustalić, czy nie ogłuchł. Po chwili jednak stwierdził, że raczej wszystko z jego uszami w porządku i zwrócił się do byłego kapitana reprezentacji z uśmiechem
-Yo! Endou-kun
Niższy chłopak wyszczerzył się i pokazał mu trzymaną w ręku piłkę
-Może chcesz zagrać ?! A gdzie zgubiłeś Hiroto, co? – zapytał uświadamiając sobie brak Kiyamy u boku chłopca
-Wiesz Endou... ostatnio Hiroto...
-Bzikuje? Choruje? Wariuje? – usłyszał głos z tyłu i odwrócił się widząc niebieskowłosego chłopaka, z kucykiem
-Och... - zdziwił się – Ohayo, Kazemaru-kun
-Yo Midorikawa! – zaśmiał się i podszedł bliżej do dwójki przyjaciół
-Ale o czym ty mówisz Kaze? Co jest nie tak z Hiroto? – zaciekawił się kapitan Raimona
- Ja tam psychologiem nie jestem, ale gdy ktoś śledzi cię od kiedy tylko wyjdziesz z domu, i przez calusieńki dzień łazi za tobą z notatnikiem i czapeczką rodem z Sherlocka Holmesa, to chyba coś z nim nie halo? – odpowiedział mu niebieskowłosy drapiąc się po karku z zażenowaniem
-Ahh –Mido jęknął chowając twarz w rękach – Weź mnie nawet nie dobijaj
-Sorry Mido – zaśmiał się niezręcznie chłopak
-Dobra, muszę lecieć, bo Burn już pewnie na mnie czeka, do zobaczenia! – krzyknął zielonowłosy odbiegając w stronę baru.
,,Bar Wakai tamashī '' przeznaczony był właśnie dla takich nastolatków jak oni. Wakai tamashī, to w tłumaczeniu - Młoda Dusza. Chłopcy dobrze znali właściciela, i jak to on ujmuje, dzieciaki też muszą gdzieś się wyszaleć. Co prawda sprzedawanie alkoholu nieletnim jest karalne, ale nikt tak uwielbianej miejscówki jeszcze nie wsypał.
Zielonowłosy już przez przeszklone drzwi zobaczył machającego do niego ze środka Nagumo. Chwycił klamkę chcąc otworzyć drzwi, ale wtedy ktoś na niego wpadł, tak że oboje polecieli na ziemię.
-O Matko! Przepraszam, cię bardzo! Jaka ja jestem głupia, nigdy nie patrzę gdzie idę! – przepraszała, go jak stwierdził po głosie dziewczyna
Usiadł i spojrzał na siedzącą obok niego fioletowłosą nastolatkę, która była bardzo zestresowana sytuacją w jakiej się znalazła.
-Hej, hej bez paniki – zaśmiał się wstając, i podając jej dłoń – Jestem Midorikawa Ryuuji, a ty?
Dziewczyna zamrugała oczami zaskoczona, ale podała mu dłoń, wstając i otrzepując się z piasku
-Nazywam się Kato Hoshiko, ale mów mi Hoshi. Naprawdę bardzo przepraszam, jestem straszną niezdarą – mruknęła z zażenowaniem
Midorikawa zaśmiał się i przypatrzył się jej bliżej
-Czy my się przypadkiem nie znamy? Wyglądasz tak jakoś znajomo...
Nastolatka zamrugała i przypatrzyła mu się jakby szukając czegoś znajomego. Po chwili jej zielone oczy powiększyły się nieco, a ona wykrzyknęła
-No tak! – walnęła się w czoło – Jestem kelnerką tu, w barze! Byłeś tu ostatnio, z takimi dwoma chłopakami! – zaśmiała się – Tamta dwójka zaczęła się kłócić i robić raban, a ty mnie za nich przepraszałeś !
Midorikawa zamrugał zdziwiony, a po chwili zaśmiał się lekko
-Już pamiętam, no to w kwestii przepraszania jesteśmy już kwita – powiedział z uśmiechem, nawiązując do jej ostatniej wpadki – Miło się rozmawia, ale muszę lecieć, jeden z tych narwanych przyjaciół na mnie czeka
Dziewczyna zaśmiała się lekko i podała mu swój numer na wizytówce z baru.
-Zadzwoń kiedyś, może się zgadamy, to do zobaczenia! – krzyknęła i już po chwili zniknęła za rogiem
-Co za dziewczyna... - Ryuuji pokręcił głową i wszedł, tym razem już bezproblemowo do baru
Time Skip
-Stary, co to była za laska, z którą gadałeś? – zagadał do niego czerwonowłosy, gdy się do niego dosiadł
-Powinieneś ją pamiętać, ostatnio wydzierałeś się na nią razem z Suzuno – mruknął popijając drinka przez słomkę
Nagumo zamrugał i zarumienił się lekko
-Byłem pijany!
-Nie pierwszy raz – dodał Ryuuji, z uśmiechem cały czas pijąc
-Ugh! No dobra, to nie ważne, masz jej numer?
Ryuuji pomachał mu wizytówką przed twarzą, a ten wyrwał mu ją z ręki
- Kato Hoshiko... Hmmm to co zarywasz? – zaśmiał się z niego
-Przypominam ci, że mam chłopaka. Wprawdzie aktualnie ma mnie gdzieś, ale to nie zmienia faktu, że go kocham – spojrzał poważnie na złotookiego
-Wiem Ryuuji – westchnął Haruya – Ale weź pod uwagę, że on ma cię w dupie od dobrego miesiąca. Czasami... nie warto ciągnąć pewnych rzeczy
-Po alkoholu jesteś jakiś bardziej rozmowny
-Oj zamknij się Mido
Zielonowłosy zaśmiał się, i spojrzał na szybę, wpatrując się w zachodzące słońce i tłum ludzi idących ulicą
A może on ma rację? Może... - pomyślał - Nie... On się zmieni, wszystko wróci do normy... Na pewno – starał sobie wmówić, choć niestety sam w to nie wierzył
☆ ★ ☆ ☆ ★ ☆
☆Tymczasem...
Miejsce i czas nieznany...☆
Zakapturzona postać siedziała w ciemności... Jedyne źródło światła oświetlało lekko jej ręce i trzymany w nich miecz.
-Już niedługo kochanieńki... Wszystko idzie zgodnie z planem...
Po chwili dało się usłyszeć głośny, i złowieszczy śmiech, i zobaczyć mocno wybijający się na bladej skórze postaci czarny symbol...
Błyszczące w ciemności trzy skrzyżowane szable... Znak Strażnika Portali...
☆ ★ ☆ ☆ ★ ☆
Czasami nie wszystko idzie po naszej myśli, a nie wszystkie wybory okazują się dobre...
☆Czy obsesja Hiroto doprowadzi do tragedii?
☆I czy Midorikawa powie w końcu: ,,Dość" ?
Tego dowiecie się już w następnym rozdziale Mysterious Guardian!
Pozdrawiam!
~Wasza Reicia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top