Rozdział 14

Alice

Wszystko, fajnie i super ,ale niby jak ja powiem Chuuyi, że ja i Osamu jesteśmy razem?

Przecież on, albo zrobi z Jokohamy pobojowisko, albo rozerwie bruneta na strzępy.

Stałam pod wieżowcem, w którym mieszkałam i patrzyłam na niego niepewnie.

W tej chwili przydała by mi się osoba, która popchnęła by mnie na te drzwi ze słowami "przeżyjesz" ,albo "poradzisz sobie". Ale niestety Osamu odprawiłam go do domu (chcoć nalegał, że mnie odprowadzi), mówiąc mu że Chuuya będzie jeszcze bardziej wściekły jak zobaczy jego osobę w drzwiach. Musiał mi po tym przyznać racje i po prostu odejść.

Dobra, raz kozie śmierć.

Albo zginie Osamu, albo cała Jokohama.

Ewentualnie, (choć to sprzeczne z wszystkimi prawami moralnymi jakie sobie wyznaczyłam) użyje na rudowłosym mojej umiejętności.

Ale to tylko w ostateczności.

Weszłam do budynku,potem do windy i zatrzymałam się dopiero pod drzwiami mieszkania.

Wzięłam głęboki oddech i powoli nacisnęłam klamkę, pchając drzwi.

Zesztywniałam w momencie ,gdy ani drgnęły.

No tak ,zawsze zamykany drzwi za sobą, bez względu czy w domu ktoś jest czy nie.

Wyciągnęłam szybko klucz i drżącymu rękoma otworzyłam drzwi wejściowe.

-Wròciłam- szepnęłam ,jak nakazywała kultura.

Szybko (ale cicho) zdjęłam buty i w momencie, w którym miałam pójść do pokoju zatrzymał mnie głos.

-A kolacji to księżniczka zjeść nie zamierza?- powiedział rudowłosy stojąc  w progu.

-Co do kolacji, to jest już późno. A co do twojego stania w progu, to kiedyś słyszałam ,że jak facet stoi w progu to zostanie kawalerem do końca życia. A co ty byś zrobił bez Meici?- uśmiechnęłam się, lecz tak naprawdę przeklinałam to ,że czekał na mnie z kolacją.

-Właśnie jest już późno. Za Późno! Przypominam ,że ciągle jesteś nastolatką i wracanie o 1 nad ranem raczej nie jest odpowiednie.- zmarszył jeszcze bardziej brwi w złości. (Może powinnam go zapisać do rekordów Guinessa, wątpie aby ktoś go pobił w złoszczeniu się)

-Ale patrz, trzeba widzieć plusy. Miałeś więcej czasu sam na sam z Mei! Bo zaprosiłeś ją, prawda?- pròbowałam przekierować rozmowę na jakiś inny temat.

-Tak. Ale nie zmieniaj tematu. Coś ty robiła tyle czasu?!- już miałam słuchać wywodu Chuuyi ,gdy do pomieszczenia w biegła rudowłosa.

-Gratulacje!- krzyknęła i obwiesiła mi się na szyki ciągle podskakując- Szczęścia życzę!- dodała, a ja myślałam, że ją zabije.

Twarz Chuuyi na początku wydawała się nie rozumieć totalnie o co chodzi. A jak się nie wie, to się pyta swojej głupiutkiej (i za parę chwil martwej) dziewczyny, prawda?

-O co chodzi?- zapytał spokojniej rudowłosą.

-Osamu wstawił kilka chw...bmlermambme yerbmer- zatkałam Mei usta, tak szybko jak mogłam.

-Mei, kurwa chcesz żeby mnie zabił- warkłam, szeptem dziewczynie do ucha.

-Co. Makrela. Wystawiła. Kilka. Chwil. Temu?!-wydarł się Chuuya.

Mei kompletnie olewajac co jej powiiedziałam po prostu podniosła swój telefon, który ciągle trzymała w ręce, na wysokość oczu Chuuyi.

To był mój koniec. Zginę zaraz, a jak nie ja to Osamu.

Rudowłosy wpatrywał się przez chwile w ekran telefonu z poker facem. Po czym podniósł na mnie wściekła spojrzenie.

-Czy to żart?- zapytał spokojnie (nooo przynajmniej pròbował)

-Ni-nie- uśmiechnęłam się nie pewnie.

-Zajebie!- wydarł się i już go nie było.

Obie z Mei stałyśmy i patrzyłyśmy przez chwile w miejsce gdzie stał, po czym Mei już radosnym krokiem chciała odejść ,gdy ją złapałam za tył koszuli.

Widziałam jak dostaje gęsiej skórki i choć ni widziałam jej twarzy, dobrze wiedziałam ,że była przerażona.

-A ty gdzie, cwaniaro?- zapytałam z złowrogim uśmieszkiem i mordercza aurą, która w tej chwili mogłaby sprawić ,że kwiatki by zwiędły.

-A- ale Alice. Dzięki mnie masz z głowy mówienie mu o was. Pomogłam.- odròciła głowę, a na twarzy miała nie pewny , słaby uśmiech.

-Ta pomogłaś, pomogłaś jak nic. Zejść Osamu szybciej z tego świata!- wydarłam się na nią.- Czy ty mózgu nie masz?! Przecież Chuuya jest wściekły!

-Ale Chuuya nigdy nie wygrał z Dazaiem- zauważyła Mei.

-Nie wygrał, bo nie wiedział że jego siostra chodzi z jega największym wrogiem!- pomasowałam palcami skroń.- Dobra, nie ważne. Jestem zmęczona idę spać.- pwiedziałam i się odwròciłam kierując do pokoju.- A niech Osamu jutro będzie martwy- rzuciłam groźnie przez ramię, na co ruda przełkła ślinę.

Time Skip

Weszłam nie pewnie do biura agencji detektywistycznej.

-Hejka- mruknęłam.

-Gratulacje!- odpowiedzieli chòrkiem, po czym dodali- Życzymy ci cierpliwości, bardzo dużo cierpliwości.

Trochę mnie przerażał fakt jak idealnie, synchronicznie to powiedzieli. Całkowicie jakby to ćwiczyli przez cały miesiąc.

-Ymmm... Dzięki?- odpowiedziałam, idąc do biurka ,zerkajac jednocześnie czy na kanapie jest brunet ,ale go nie było.

-Gdzie jest Osamu?- zapytałam, nie pewnie.

-W toalecie- odpowiedział mi Atsushi.

-Dzięki.

Zajęłam się wypełnianiem papierów, nawet nie zauważyłam kiedy brunet wszedł do pomieszczenia i zakradł się do mnie.

Szybko go złapałam za szczękę i odepchnęłam leciutko. Po czym ciągle nie odrywając wzroku od dokumentów, rzuciłam do niego.

-Nie bądź dzieciak. Odròżniaj życie osobiste od zawodowego.

-Ha! Chociaż jedna normalna w środowisku!- odezwał się krzykiem Kunikida.

-Raczej jest tu więcej normalnych osòb- odpowiedziałam Kunikidzie.

-Niby kto,Hm?- mruknął lekceważąco.

-Ym. Atsushi?

-A to dobre!- prychnął blondyn- Ostatnio go widziałem na lodach z Akutagawą! Z wrogiem! Z zabójcą! Lody se jadł!- emocjonował się blondyn.

-Yosan...- sama przerwałam ,wiedząc jak podanie jej za przykładu jest głupie-  Ranpo-san?

-Ostatnio widziałem jak gadał z szopem.

-Kyoka?

-Nazwała ostatnio nóż, otwieraczem do ludzi.

-Kenji-san?

-Ostatnio przechodziliśmy obok elektronicznego i krzyczał, że ludzie są uwięzieni w telewizorze.

-Naomi?

-Molestuje brata.

-Jun' ichirou?

-Daje się molestować.

-Ymmm...Haruno-san?(aut.dop. Nie jestem pewna ,czy tak miała na imię)

-Jak ma wolne przegląda koty w internecie.

-Wiem! Szef!

-Ostatnio przechodząc obok jego gabinetu usłyszałem jak mówi do swojej katany.

-Kurwa, czemu wy wszyscy jesteście tacy pojebani!- oderwałam się w końcu od dokumentów i obròciłam w ich stronę.

Wszyscy tylko wzruszył i ramionami.

-Z kim ja ży... A ty?- uśmiechnęłam się psychopatycznie do blondyna.

Natychmiast zesztywniał.

-Czy fakt, że zaplanował w swoim "ideale", całe swoje życie nie wystarczy?- zapytał mnie Osamu.

-Albo fakt, że ciągle chodzi w garniaku?- dodała Yosano.

-Oraz ,że gada do rybek?- wszyscy się popatrzyli na Ranpo, który to powiedział.- No co? Mówię serio, widziałem ostatnio jak gadał do rybek!

Już po chwili wszyscy się śmialiśmy.

Nie żałuje ,że dołączyłam do agencji.




Opublikowane: 12.02.2020


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top