Rozdział 11 "To koniec"

                Ten dzień był jednym z pierwszych naprawdę mroźnych dni. Nora ubrana ciepło maszerowała spokojnie w kierunku szkoły. Nate wyszedł dużo wcześniej. Ostatnio często to robił, dlatego szatynka nie zwracała już na to większej uwagi. Zauważyła, że od paru dni jej brat jakby czuł się lepiej, jednak wciąż unikał okazji do rozmowy. Nawet gdy zaskakiwała go w pokoju wieczorami, białowłosy wymigiwał się od odpowiedzi.

- To nic, czym powinnaś się martwić. – odpowiadał za każdym razem i chował twarz w książkach.

Zostawiła go dopiero, gdy przestał wagarować. Po powrocie do szkoły odżył. Wiedziała, że dużo rozmawiał z nauczycielem angielskiego i choć była chorobliwie zazdrosna, że jej młodszy brat może bez ograniczeń rozmawiać z przystojnym belfrem, to cieszyła się, że wrócił do żywych.

Na samo wspomnienie wysokiego mężczyzny o ciemnobrązowych oczach dziewczyna trzęsła się z zachwytu. Nie dosyć, że był nieziemsko przystojny, to jeszcze delikatny i czuły. Marzyła by być jego do tego stopnia, że każdego dnia ubierała się najlepiej jak umiała i wręcz szukała go na przerwach, aby przypadkiem na niego wpaść.

Nawet tego dnia była ubrana pięknie w swoją najlepszą szarą rozkloszowaną spódniczkę, ozdobne ciemne rajstopy i przylegającą bluzkę z ładnymi rękawkami. Włosy układała chyba z godzinę, nim uznała, że wygląda perfekcyjnie i wyszła z domu. Miała delikatny makijaż, żeby nie wyjść na lalunię i tak właśnie w swoich wysokich botkach maszerowała w stronę szkoły. Do pierwszej lekcji zostało pół godziny, dlatego nie spieszyła się specjalnie.

Miała bardzo dobry humor. Dzisiaj miała zamiar pójść do pana Knoxa i wyznać mu swoje uczucia. Wiedziała, że nauczyciel ją lubi. Zawsze się do niej uśmiechał i chwalił jej wygląd. Dodatkowo rozmawia z nią częściej niż z jakąkolwiek inną uczennicą, która się w nim podkochuje. Gdy ostatnio wyznał jej, że jego małżeństwo jest już tylko na papierze, dotarło do niej, że był to znak. Czuła, że mężczyzna patrzy na nią inaczej.

- Przepraszam bardzo? – usłyszała za sobą i odwróciła się.

~⚣~

Nate siedział w sali z angielskiego i przyglądał się, jak Jonathan przygotowuje materiały do lekcji. Lubił obserwować pracę ukochanego, poza tym czuł się bezpiecznie w jego towarzystwie. Od paru dni przychodził wcześniej do szkoły i spędzał ten krótki czas z nauczycielem.

Tym razem nie było inaczej. Knox rozpisywał coś na dużej kartce, a Nate czytał tomik poezji przy okazji doglądając pracy ciemnowłosego. Tęsknił za tak prostymi czynnościami, dlatego z wielkim poświęceniem budził się każdego dnia dużo wcześniej.

Do pierwszej lekcji zostało dwadzieścia pięć minut, jednak Knox zaczynał zajęcia dopiero od drugiej godziny. W szkole nie było jeszcze nikogo prócz kilku woźnych, nauczycieli i ich. Uczniowie zazwyczaj przychodzili na ostatni moment, więc gdy minęła kolejna cicha minuta z ich wspólnego czasu, Nate zamknął trzymaną książkę i obszedł biurko nauczyciela. Stanął dopiero za Knoxem, opierając się ramionami o krzesło ciemnowłosego.

- Nate? – mruknął zaciekawiony Jonathan i pochylił się do tyłu, aby spojrzeć na chłopaka. Ten od razu wykorzystał okazję i skradł nauczycielowi szybkiego buziaka. – Ostatnio masz bardzo dobry humor. – zauważył Jon i uśmiechnął się promiennie, obracając się na krześle i pozwalając, aby młodszy chłopak przysiadł mu na kolanach.

- Trevor się do mnie nie zbliża, mogę spędzać czas z Tobą... Same plusy. – odparł szybko białowłosy i wtulił się w pierś ukochanego. Potrzebował czułości, ale nie pozwalał na zbyt wiele. Gdy Jonathan przesadzał, od razu był gaszony przez młodszego. Tym razem jednak Nathaniel sam pociągnął koszulę wyższego i pozwolił, aby ten przyciągnął go do namiętnego pocałunku. Chłopak czuł, że jeśli teraz puści się Knoxa, to czar pryśnie, dlatego jeszcze mocniej przylgnął do jego ciała i pozwolił się pokierować. Nauczyciel, nie zważając na swoją pracę, gładził plecy białowłosego, wsuwając mu ręce pod koszulkę. Jego ciało wydawało się być gorące w kontraście do zimnych rąk Jonathana.

- Tęskniłem za Tobą... – jęknął Nate, kręcąc się na kolanach ukochanego i sprawiając, że ten stęknął głośno od tych ruchów. Był już zdrowo podniecony i nie obchodziło go, że ktoś mógł ich zobaczyć. Pragnął dotykać młodszego i nic innego się dla niego nie liczyło.

- Kocham Cię... – mruknął mu w usta i zsunął ręce z pleców za pasek spodni chłopaka. Ten podskoczył w miejscu i mocno zacisnął palce na ramionach starszego. W tym momencie był skłonny oddać mu wszystko.

~⚣~

- Przepraszam bardzo? – te słowa padły z ust wysokiej i elegancko ubranej rudowłosej kobiety o surowym wyrazie twarzy. Nora cofnęła się, widząc, z jaką grozą patrzy na nią nieznajoma.

- Mogę jakoś pomóc? – spytała uprzejmie szatynka i uśmiechnęła się, jednak nim zdążyła zareagować w jakikolwiek inny sposób, ruda podeszła do niej stukając groźnie obcasami i zamachnęła się, zdzielając ją z tak głośnym plaskiem, że gdyby o tej porze drogi nie były puste, pewnie zwróciłaby uwagę wszystkich przechodniów.

Nora zatoczyła się do tyłu i upadła na chodnik, trzymając się kurczowo za czerwone miejsce. Była tak kompletnie zdezorientowana, że nawet nie zdążyła zaprotestować, jak czerwony obcas wbił się jej w stopę. Krzyknęła i załkała głośno, a wtedy rudowłosa pochyliła się nad nią i z najbardziej śmiercionośnym spojrzeniem, powiedziała:

- Jeśli myślisz sobie, że odbijesz mi męża, to wiedz, że nigdy Ci na to nie pozwolę, gówniaro. Może i Jon jest Tobą oczarowany, ale to minie, jak już przypomni sobie o moim gorącym ciele i jeszcze będziemy się pieprzyć do upadłego, a ty w tym czasie będziesz gniła w szkolnej ławce, mała kurewko.

Powiedziawszy swoje, splunęła i odeszła pewnym krokiem, niosąc za sobą stukot obcasów. Nie odwróciła się już ani razu, podczas gdy Nora wciąż leżała na ziemi, zapłakana z bólu i tak bardzo skołowana, że przez kilka minut musiała analizować sytuację.

Gdy w końcu wszystko jej się ułożyło, dotarła do ostatniego zdania rzekomej żony jej nauczyciela angielskiego i zdała sobie sprawę, że miała rację. Knox też ją lubił w ten sposób, skoro nawet jego żona to zauważyła. Poczuła mus powiedzenia mu wszystkiego. Chciała, aby ten przyznał się do uczucia i pozwolił jej zostać jego wybranką. Nawet jeśli miałaby potem cierpieć z powodu ataków jego żony. On był tego wart.

Nie czekając dłużej, wstała i biegiem pognała do szkoły, trzymając się za czerwony policzek. Musiała jak najszybciej porozmawiać z nauczycielem i wiedziała, że najlepiej zaczekać na niego w jego klasie.

~⚣~

Nate był już pozbawiony koszulki, gdy Knox przesunął dłońmi po jego brzuchu i obcałowywał jego klatkę piersiową. Wciąż siedział na kolanach ciemnowłosego i ocierał się o jego twardą męskość. Pragnął tego dotyku coraz mocniej i podniecenie skoczyło na najwyższy poziom.

- Zamknąłeś drzwi? – spytał szeptem Nathaniel, sięgając do paska spodni nauczyciela. Ten był jednak zbyt zamroczony, więc tylko skinął głową, ignorując pytanie i przyciągnął młodszego do pocałunku. Nie chciał się z nim rozstawać nawet na moment.

~⚣~

Nora dotarła do szkoły bardzo szybko, ledwo dysząc. Przeszła przez drzwi i zatrzymała się przy szafkach, aby złapać oddech, a gdy tylko trochę się opanowała, odrzuciła do tyłu włosy i przejrzała się w szybce telefonu, aby skontrolować swój makijaż. Nie mogła przecież wyglądać źle na spotkaniu z nauczycielem, gdy miała mu wyznać swoje uczucia.

Na korytarzach jeszcze nikogo nie było, co wydawało się wręcz zaskakujące, ale był poniedziałek i nikomu pewnie nie chciało się wstawać wcześniej.

Szatynka przyspieszyła, wyciągając z torby szminkę i po drodze poprawiając jeszcze usta. Wszystko musiało być idealne.

~⚣~

Kiedy Nate był już w samych bokserkach, a Knox pozbawiony koszuli, usłyszeli stukot. Ten typowy dźwięk dla szybko zbliżającej się pary butów. Był coraz głośniejszy i spowodował, że para przerwała swoją zabawę. Boone zacisnął zęby, wiedząc, że sala Jonathana znajdowała się na końcu korytarza i jeśli ktoś szedł, musiał kierować się do niej lub sali chemicznej, którą otwierać mogli tylko nauczyciele.

- Zamknąłeś te cholerne drzwi?! – jęknął przerażony białowłosy, a wtedy klamka poruszyła się i odskoczyła, a do środka wpadła młoda dziewczyna.

~⚣~

Czasami dzieje się coś takiego, co wpycha nas w fotel. Nie jest się w stanie oderwać wzroku, choć to krzywdzi nas od środka z taką siłą, że łatwiej przesunąć drzewo.

Tak się właśnie czuła Nora, gdy otwarła drzwi z klasy z angielskiego i zobaczyła, co działo się w środku. Całe jej ciało zesztywniało, kiedy dostrzegła, jak jej młodszy ukochany brat pół nagi siedzi okrakiem na mężczyźnie jej marzeń.

Cofnęła się o krok, a do oczu napłynęły jej łzy. Nie wiedziała, czy ma krzyczeć, czy wparować do środka. Nie miała pojęcia co zrobić, jednak gdy jej oczy napotkały wzrok Nate'a, zaczęła coraz szybciej oddychać.

- Nora... Ja... – zdążył tylko powiedzieć białowłosy, a dziewczyna odwróciła się na pięcie i biegiem zaczęła uciekać, starając się powstrzymać łzy. Czuła, jakby cały świat zwalił jej się na plecy. Potknęła się po drodze i upadła na posadzkę, ale od razu wstała i ze szlochem wybiegła ze szkoły.

W jej głowie toczyła się bitwa z rzeczywistością. Z jednej strony czuła żal do brata, jednak z drugiej to nauczyciel miał romans ze swoim uczniem. Do tego wszystkiego uczniem był chłopak. To było obrzydliwe i gdy tak starała się to wszystko analizować, doszła do wniosku, że mężczyzna heteroseksualny mający nawet żonę, nie mógł ot tak zainteresować się innym mężczyzną. Choć w głowie miała zamieszanie, wydawało jej się, że to jej brat musiał to wszystko zainicjować. On musiał wszystko zepsuć.

~⚣~

Nate stał przed otwartymi drzwiami zszokowany. Nie był w stanie się nawet ruszyć. Choć był przerażony, nie powiedział nic. Tylko stał, trzymając rękę wyciągniętą w stronę, gdzie jeszcze chwilę wcześniej stała Nora. Chciał ją gonić, wyjaśnić jej wszystko, jednak nawet nie drgnął.

- Nate? – usłyszał i odwrócił się powoli w stronę nauczyciela. Jego twarz również owładnięta była przez strach. Brwi miał zmarszczone, a usta zaciśnięte w wąską kreskę.

- Nie mów nic. – mruknął i zwrócił się z powrotem w stronę drzwi. – Już i tak za późno. To koniec.

~*~

Uff!... Skończony rozdział na czas ;3; Miałam dzisiaj wyścig z czasem, bo przez cały tydzień złapał mnie taki leń odnośnie pisania, że to wręcz nieprawdopodobne. W głowie mi tylko przygotowania na kolejną historię i nie mogę się skupić na MW xd 

Dla tych, którzy chcieli mnie spotkać na Tsuru... Wybaczcie... Nie będzie mnie tam ;_; 

Btw. Jeśli mielibyście wybierać... Chcielibyście abym z nowym opowiadaniem poszła znów w fantastykę czy coś bardziej przyziemnego? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top