Zaskoczony
-Mówiłem ci, że będzie dobrze. Niepotrzebnie panikowałeś. - uśmiecham się, siedząc na łóżku Seungmina i machając nogami, gdy ten przegląda się w lustrze.
-Wiem. - mówi do lustra, zerkając na mnie - Ale dziękuję, że ze mną poszedłem. Chyba bym stamtąd uciekł, gdybym był tam sam z Chanem.
-Od tego są przyjaciele. - śmieję się i obserwuję jego poczynania.
Już od 10 minut przymierza różne koszulki i jakieś dodatki, mamrocząc przy tym pod nosem. To bardzo urocze, że tak bardzo się stara zrobić na niej dobre wrażenie.
-Przecież ona cię nie zje jak będziesz miał ubraną białą bluzę zamiast czarnej. - dopowiadam, gdy chłopak rzuca ubraniami na prawo i lewo.
Po tych słowach mój przyjaciel odwraca się do mnie i momentalnie siada obok, chowając twarz w dłoniach.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem zestresowany tym wszystkim. - mruczy zrezygnowany - Chcę wyjść jak najlepiej.
-Widząc cię w takim stanie, nie umiem sobie tego wyobrazić. - poklepuję go po plecach - Ale to nie znaczy, że nie będziesz wyglądać super przed nią. Jeśli spodobałeś się jej z samych rozmów i charakteru to nie ma bata by cię odrzuciła, bo wyglądasz tak, a nie inaczej,
-Dziękuję Yangie. Ty to jednak masz łeb. - uśmiecha się i wstaje, zakładając w końcu szarą bluzę bez kaptura, gdy nagle oboje słyszymy głośne pukanie do drzwi.
-Kto to? - pyta mnie mój towarzysz.
-Może Misun? - odpowiadam szybko.
-Napewno nie, jest 16, a ma być dopiero o 17.
-Sprawdzę to. - rzucam i ruszam w stronę holu, otwierając drzwi.
Przez moimi oczami ukazuje się niższa ode mnie, blondwłosa dziewczyna, ubrana w niebieskie rurki, białą kurtkę i białe kozaki. Na moje oko jest młodsza ode mnie, ale gdy tylko spoglądam w jej oczy, natychmiast rozpoznaję to spojrzenie. Tak samo wesołe i troskliwe jak u Chana. Czyli miałem racje.
-Cześć. - mówi ciepłym głosem - Mieszka tu może Seungmin?
-Tak, tak. - uśmiecham się - Ty jesteś Misun jeśli się nie mylę?
-Zgadza się. Bang Marie Misun, młodsza siostra Chana. Miło poznać. - śmieje się i wystawia dłoń.
-Yang Jeongin, przyjaciel Chana. - również się śmieję i podaje jej dłoń na powitanie.
-To... jest Seungmin?
-Ah tak, już go wołam. - urywam i pędzę do pokoju przyjaciela, który właśnie poprawia sobie włosy.
-Twoja wybranka przyszła. - mówię, gdy ten zerka na mnie.
-Co?! Kurwa. - po tych słowach Min zbiera wszystko co mu potrzebne, a następnie wybiega z pokoju.
-Bawcie się dobrze! - krzyczę za nim, zanim ten wychodzi z dziewczyną z domu.
Gdy tylko zamyka drzwi, biegnę do okna, by zobaczyć, jak wyglądają razem. Szczery uśmiech Seungmina i szczęście w jego oczach potwierdzają mnie w przekonaniu, że jest totalnie w niej zabujany.
Tak bardzo się cieszę, że w końcu kogoś sobie znalazł. Już myślałem, że będzie zawsze sam i jedyne czym by się zajmował to opiekowaniem się mną.
Tylko teraz... co ja mam robić? Min poszedł, zostawiając przy tym swojego drogiego przyjaciela na pastwę losu.
Hmmm... Może posprzątam? Nieee, to nie dla mnie. Może pogram na konsoli? Nie, raczej nie mam ochoty na gry. Chyba, że...
Idę szybko do pokoju Mina, schylam się pod jego łóżko i... wyciągam trochę zakurzoną, ale niezniszczoną, czarną gitarę. Nie wiem po co mu ona, jak nie umie nawet grać, ale nie będę dopytywał.
Siadam z nią na jego łóżku, przecieram rękawem bluzy instrument i wpatruję się w nią przez jakąś chwilę, widząc w niej swoje odbicie. Delikatnie się uśmiecham i układam ją na swoich kolanach, by nastroić struny.
Niechlujnie kręcę kluczami przy główce gitary, a gdy uznaję, że akordy prawidłowo brzmią, kładę na odpowiednich miejscach palce, zaczynając nimi poruszać, przez co zaczyna wydobywać się z niego przyjemny dźwięk.
Nie dane mi jest jednak cieszyć się wyuczoną kilka lat temu melodią, ponieważ mój telefon zaczyna grać, informując, że ktoś chce się ze mną połączyć. Odkładam więc instrument obok siebie i łapię dzwoniący przedmiot, spoglądając na nazwę.
Han 😅
Jisung?
-Halo? - mówię po naciśnięciu zielonej słuchawki.
-Y-Yangie? Pr-roszę pom-móż mi... - łkający głos mojego przyjaciela od razu sprowadza mnie na równe nogi.
-Co się stało? Gdzie jesteś?
-M-Minho mia-ał wypad-dek... B-boję się o n-niego...
Cholera jasna.
-Gdzie jesteś Jisung? - pytam szybko, zlatując na dół i ubierając po chwili buty i kurtkę.
-Prze-ed szpital-lem...
-Zaraz będę, czekaj tam na mnie. Wszystko będzie dobrze. - upewniam go i rozłączam się, natychmiast biegnąc do wspomnianego miejsca.
Lino miał wypadek? Boże, proszę, by nic mu się poważnego nie stało. Miało być już dobrze, mieliśmy być szczęśliwi...
Nie, Jeongin, ogarnij się. Będzie dobrze.
Po niecałych 8 minutach dobiegam do starego, trochę poniszczonego budynku, przed którym stoi mój roztrzęsiony przyjaciel.
Gdy tylko mnie zauważa, od razu wtula się we mnie, drżąc i płacząc.
-Spokojnie, już jestem... - tulę go do siebie, gładząc delikatnie po plecach - Co się stało?
-B-bo... - pociąga nosem i spogląda na mnie - Rozmawiałem z-z nim przez t-telefon, gdy j-jechał do domu... z-zaczęliśmy się k-kłócić... i n-nagle... - przerywa, przy czym oczy szklą mu się ponownie - Us-słyszałem gł-łośny huk i-i...
Nie dokańcza, gdyż łzy spływające po jego policzkach sprawiają, że on sam dusi się nimi. Nienawidzę, gdy moi przyjaciele płaczą. Tak bardzo nienawidzę, gdy cierpią.
-Napewno nic złego mu nie jest. Nie bój się. - próbuję go jakoś uspokoić, jednocześnie sam starając się zachować zimną krew.
To zawsze ja byłem ten gorszy, a teraz? Czy w końcu w jakimś stopniu dorosłem? Teraz to jednak nieistotne. Musimy zobaczyć się z Minho. Musimy być pewni, że jest cały i zdrowy.
Otulając ramieniem niższego przyjaciela, wchodzimy do wnętrza budynku, po czym udajemy się pod salę, w której prawdopodobnie leży chłopak. Niestety nie pozwolili nam porozmawiać z nim osobiście, ale za to możemy jedynie patrzeć przez szybę, która pokazuje co znajduje się w pomieszczeniu.
Gdy tylko podchodzimy do niej, obraz, który nas spotkał, przyprawia mnie o wielkie zdziwienie.
W sali znajduje się Minho, który leży bezwładnie na łóżku szpitalnym, podłączony do kilka maszyn, a zaraz obok niego... pewna dziewczyna, która trzyma go za rękę. Jednak moje zaskoczenie staje się o wiele większe, gdy na widok nieznajomej, mój towarzysz ściska niemiłosiernie moje ramię.
O co tutaj chodzi?
/Uhuhu, co tutaj się dzieje! Jak wrażenia? Pamiętajcie, żeby nie uspokajać mi tutaj emocji, bo będzie się jeszcze tyyyyle działo! Kocham was!\
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top