Rozdział 2
Pov Sasha
Następnego dnia kiedy szykowałem się do szkoły przyszła wiadomość na mojego Iphone'a.
Od: Miles ❤
Mam dla ciebie niespodziankę 😘
Do: Miles❤️
Ale gdzie masz ją?
Od: Miles ❤
W szkole ci dam.
Do: Miles❤️
Dobrze.
Od: Miles❤️
Szykuj się za 10 minut po ciebie jestem 😘
Do: Miles❤️
Już czekam.
Od: Miles❤️
Za 5 minut jestem.
Do: Miles❤️
Czekam przed domem.
- H..hej. - mówię kiedy widzę Miles'a pod domem przy motorze.
- Cześć Sashi.
- Ja mam na tym siedzieć? To maszyna śmierci, a jak spadnę?
- Sashi nie spadniesz obiecuje.
- A.aale tego nie wiesz. Może ja się przejdę?
- Masz wsiadać.
- N..nie.
- Eh jak nie to nie.
- Przejdziesz się ze mną? - pytam.
- Ja chciałem z tobą pojechać.
-A.ale napewno nie spadnę?
- Napewno?
- Ty się mnie pytasz?!
- Nie spadniesz i nie krzycz.
- Przepraszam. Jedziemy?
- To wsiadaj.
- Do tyłu? Przodu? - pytam zmieszany.
- A gdzie chcesz?
- Na twoje kolana, ale to nie możliwe. - mówię z rumieńcami i siadam z tyłu.
- To trzymaj się mnie.
-Dobrze tat.. Yghm Miles.
- Co?
- Nic jedźmy już.
Ruszamy. Trzymam się kurczowo tatu.. Znaczy Miles'a bojąc się, że spadnę. Po około 10 minutach ciężkiej jazdy parkuje pod szkołą.
- I jaka to niespodzianka jest?
- To było to Sashi.
- Czyli przejażdżka motorem? - pytam.
- Tak.
-Eh myślałem o czymś innym. - mówię i idę w stronę drzwi od szkoły.
Idę smutny za nim.
- Nie podobało ci się.
- Podobało, ale myślałem o czymś innym. - mówię.
- To mój nowy motor.
- Bardzo ładny. Pewnie wujek Zayn pomagał w wyborze.
- Tak.
- Ymm mogę całusa. - pytam z rumieńcami.
Całuje mnie przed drzwiami.
- Mmm wszyscy na nas patrzą. - mówię spuszczając głowę.
- Niech patrzą.
- No ale tak wszyscy muszą patrzeć?
- Niech wiedzą, że cię kocham.
- Ty mnie k..kochasz? - pytam.
- Tak.
- Awwww. - słyszę i się odwracam a przede mną stoi Sam mój oprawca.
- Co chcesz Sam? - pytam.
- Dwa pedały.
- Masz jakiś problem frajerze. - odzywa się Miles.
Miles jest trochę wyższy od Sama i masywniejszy, ale boje się o niego.
- Nie boje siebie pedałku.
- A powinieneś. - mówi i uderza pięścią w twarz Sama, który się przewraca, a my idziemy do szkoły - Jeszcze raz obrazisz mojego chłopca to własna matka oraz ojciec cię nie poznają.
- Nie boje się ciebie! - krzyczy Sam.
- Pewny jesteś? - Miles wraca i staje nad Samem.
- Tak.
- Uważaj sobie na słowa. - mówi i kopie go cztery razy w brzuch. - Miles zostaw go już proszę. - mówię.
Przestaje i odchodzi ze mną.
- Pierwszy angielski. - mówię.
Kiwa głową. Idę do swojej szafki po książki i wracam do Miles'a. Czeka na mnie.
- Ja też cię kocham. - mówię i wpijam się w jego usta aby nie zauważył moich rumieńców.
Oddaje.
- Ej Malik, Styles to nie jest klub nocny! - krzyczy pan od W-fu.
Odrywamy się.
- Już idziemy do klasy panie Sparks. - mówię z rumieńcami.
Wchodzimy do sali. W klasie do Milesa podchodzą jego kumple, a ja dla bezpieczeństwa idę do swojej ławki.
- Sasha wracaj tu. - mówi Miles.
- Yyy ja muszę się przygotować do lekcji. - mówię spłoszony.
Miles idzie do mnie i siada obok.
- Co się dzieje mały? - mówi i przytula mnie.
- Co?
- Czemu nie chciałeś ze mną stanąć? - pyta.
- Bo masz kolegów i nie chciałem przeszkadzać.
- Ty nigdy nie przeszkadzasz. Jesteś dla mnie najważnieszy i nikt tego nie zmieni.
- Boje się ich. - mówię cicho.
- Coś ci zrobili? - pyta z troską.
- Nic, ale są przerażający.
-Dlaczego tak uważasz?
- Tak wyglądają.
- Jak ich poznasz to zmienisz zdanie. Może chcesz dzis iść do kina Sashi? - pyta a ja przytakuje głową i wpijam się w jego usta.
- To idziemy na randkę. - mówi Miles i idzie ze mną do przyjaciół.
- A..ale ja nie chce do nich. - mówię i zapieram się nogami.
- Sashi spokojnie to są moi przyjaciele i wiedzą, że jestem gejem i cię pokochają.
Już więcej się nie opierałem tylko poszedłem za Miles'em.
- Cześć Miles. - mówi Jack.
- A to kto? - pyta się jeden z kolegów Miles'a pokazując na mnie.
- Moj ukochany.
- Ty kurwa masz chłopaka!? Czemu się nie chwaliłeś! - wykrzynął blondyn z niebieskimi oczami.
- Nie krzycz Jack.
- Kurwa tylko ja jestem singlem. Muszę sobie znaleźć jakiegoś chłop.. Znaczy dziewczynę. - mruknął.
- Nie przeklinaj!
- Jezu ależ ty się zrobił. - mruczy brunet do Miles'a. - Sam kiedyś klnąłeś co dwa słowa.
Patrzy na niego wściekły.
- Miles on się na mnie dziwnie patrzy. - mówię mu na ucho kiedy widze jak chłopak w czarnych włosach na mnie się gapi.
- Zack. - mówię do chłopaka.
-Hmm. - odpowiada chłopak.
- Jesteś tu z nami?
- A nie widzisz? - zaśmiał się chłopak w kruczoczarnych włosach.
- To czemu gapisz się na Sashę?
- Słodziak z niego. Szkoda, że jestem zajęty. - mówi i się śmieje.
- Trzymaj się lepiej swojego chłopaka Zack.
- Przecież żartuje zazdrośniku. I mój Mike jest słodszy. - dodaje
- Mike? - pytam.
- No Mike? Nie wiedziałeś?
- To mój przyjaciel i nic mi nie powiedział.
- To ja nie wiem. - mówi chłopak do mnie.
- Muszę z nim porozmawiać.
- Dobra ja idę. Czeka na mnie koło sklepiku. - mówi chłopak patrząc w telefon.
- Miles Mike ostatnio był bardzo tajemniczy.
- Może dlatego, że się bał ci powiedzieć. Przecież sam byłeś hetero. - mówi mój chłopak.
- No może.
- Siadać do ławek! - krzyczy pani od angielskiego.
Siadamy. Cała lekcja nam minęła jako tako szybko. Może dlatego, że jesteśmy piątkowymi uczniami. Postanowiłem, że na przerwie pogadam z Michaelem z równoległej klasy. Właśnie chodziłem i go szukałem. Byłem w drugiej części szkoły gdzie rzadko ktoś był. Kiedy przechodziłem koło starej klasy, której już nie używamy usłyszałem dziwne dźwięki. Postanowiłem to sprawdzić.
- Szybciej! - ktoś mówi. - Oh!
Wchodzę do klasy, a na złączonych ławkach leży Zack a na nim ujeżdzający go Mike.
- O kurwa. - mówię zasłaniając oczy i wychodząc z klasy przed tym dodając aby sobie nie przerywali.
- Sasha!! - krzyczy za mną Mike.
Ignoruje go i idę w stronę gdzie miał czekać na mnie Miles. Podchodzę do niego.
- Nie uwierzysz co widziałem. - mówię wtulając się w niego.
- Co takiego?
- Zacka, którego ujeżdżał Mike.
- Oooo.
- Ich związek się rozwija. - mówię całując po tym Miles'a.
- To prawda. - oddaje mi.
- Yyym S.sasha możemy porozmawiać. - słyszę glos Mike'a za sobą.
Odwracam się a tam zarumieniony chłopak. Kiwam głową i idę z nim.
- Coś się stało? - pytam chłopaka.
- Nie nic.
- Chciałeś porozmawiać. O co chodzi? - pytam.
- Ja przepraszam za to co widziałeś.
- Nic się nie stało. Cieszę się twoim szczęściem. - mówię i go przytulam. - Ale ogarnij się, bo wyglądasz jakbyś przeszedł przynajmniej 3 orgazmy pod rząd.
- Ja się bałem twojej reakcji.
- Ale dlaczego? Przecież mam rodziców homo, a poza tym.... - Zaciąłem się.
- Wiem.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć. - mówię tajemniczo.
- Co takiego?
- Chodzę z Malikiem, ale niestety mój tata się z tego nie ucieszył jak zobaczył wczoraj jak się z nim całuje. - mówię.
- Sasha a twoja mama?
- Nie wiem. Nie rozmawiałem z nią.
- To porozmawiaj.
- Boje się.
- Spróbuje, a teraz chodźmy bo czekają na nas. - mówię patrząc w stronę Miles'a i Zacka.
- Tak.
- Miles może Zack i Mike pójdą z nami do kina na podwójną randkę. Może jakiś czworokącik. - mówię mu zmysłowym głosem do ucha.
- Sasha zapomnij o czworokącie.
- Nie tak głośno. - mówię do niego.
- Zapomnij.
- A może jednak. - mówię łapiąc go za krocze i ściskając je coś czuje, że moja gorączka się zbliża.
Kurwa gorączka. Przecież miałem porozmawiać o tym z mamą. To będzie moja pierwsza gorączka.
- Sasha do domu idziemy już.
- Dobrze tatusiu. - szepcze mu na ucho, kurwa co się ze mną dzieje.
Zabiera mnie na motocykl i zawozi do domu.
- Mamuuuusiu może zostać u mnie Miles?! - krzyczę wchodząc do domu z Miles'em.
-Sasha. - mówi tata.
- Tatusiem jest Miles. - mówię.
- Zayn pozwól tu.
- Kurwa mój tata. - mówi Miles.
-Spokojnie.
- To ja już pójdę. Poradzisz sobie. - mówi i kieruje się do drzwi.
- Miles.
- Yyyy tak tato? - pyta się odwracając.
- Czemu nie jesteś w szkole?
- Odwoziłem Sashę. Dziwnie się zachowuje. - mówi a ja się oburzam.
- Oh. - odzywam się.
- Co się dzieje Sashi? - mówi mój tato.
- Zaczyna się tato. - mówię szeptem. - Gdzie jest mama?
- Poszła do sklepu, ale co się zaczyna? -pyta.
- To co mamie zawsze. - mówię i uciekam do pokoju.
- Okres?! - krzyczy za mną.
- Gorączka tato.
- Jezusie dzwonie już po mamę. Wytrzymaj. - mówi i wyciąga telefon.
Kiwam głową.
- A Miles może zostać ze mną?
- Nie wiem synuś. Zadzwonię do mamy i się zapytam.
Kiwam głową.
- Louis kurwa wracaj do domu. Sasha dostał gorączki. - mówi mój tato do telefonu.
- Co?! Tak szybko?!
- Jak widać. Sasha pyta czy Miles może zostać z nim?
- Lepiej niech zostanie dopóki nie przyjadę skarbie.
- Dobrze co mam robić? - Pyta, a ja dalszej rozmowy nie słucham bo wołam do siebie Miles'a.
- Skarbie co jest? - pyta Miles.
- Chce cię. Proszę pomóż mi. - chrypie.
- Sasha nie.
- Tak. - mówię i wpycham go do pokoju i zamykam drzwi na klucz i dobieram się do jego spodni zachłannie całując.
- Wujek mnie zabije.
- Nie martw się o niego. Teraz się mną zajmij.
Całuje mnie mocno. Oddaje pocałunek. Przy okazji zdejmuje z niego bluzkę. Robię malinkę.
- Jesteś taki gorący. Pieprz mnie proszę.
- Wujek mnie zabije i ojciec też.
- Nie przejmuj się nimi. - mówię i upadam na kolana i rozpinam jego spodnie.
- Sasha.
- P..prosze chce cię. Będę cię ssał tatusiu. - mówię i ściągam jego spodnie wraz z bokserkami.
- Boże. - mówi Miles.
- Skarbie!! - krzyczy mama przez drzwi.
- No nie. W takim momencie. - mówię i każe Miles'owi czekać.
- Sasha otwórz mi proszę.
- Mamo wszystko w porządku poradzę sobie. - mówię zza drzwi.
- Ale to twoja pierwsza.
- Dam radę przynieś tylko wodę i dwie szklanki. - mówię i wracam na kolanach do Miles'a.
- Co?!
- Dwie szklanki i wodę. - krzyczę i liże językiem podstawę penisa Miles'a.
- Harry! - krzyczy Louis.
- Tak kochanie? - odkrzykuje tato.
- Kto jest tam u Sashy?
- No Miles a co?
- Cholera!
- Jesteś taki duży. - mówię i zasysam jego główkę.
- Sasha.
- Pieprz mnie tatusiu proszę. - mówię jak w amoku.
- Twoi rodzice.
- Drzwi są zamknięte. - mówię wdrapując się na jego kolana i się ocierając.
- Będziemy mieć przejebane.
- Już i tak mamy. Mam cię ujeżdżać tatusiu czy będziesz mnie pieprzył?
- Jak chcesz.
-Pieprz mnie. - mówię, rozbieram się i kładę się pod Miles'em.
Wchodzi we mnie. Krzyczę na uczucie wypełnienia drapiąc plecy Miles'a.
- Spokojnie.
-M..mocniej Miles.
Wykonuje mocniejsze ruchy. Kiedy trafia w moją prostatę dochodzę i zaciskam się na jego penisie. Po chwili Miles dochodzi we mnie.
- Dziękuje.
- Kocham cię, ale teraz spać. Możliwe, że ostatni sen przed zamordowaniem przez twoich rodziców. - mówi mój chłopak.
Chichocze.
-Jesteś cudowny nie pozwolę cię skrzywdzić. - mówię przytulając się do niego.
- Ja ciebie też.
- Spać.
- To śpij.
- Dobranoc.
******
Możecie zadawać pytania do bohaterów a oni odpowiedzą na nie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top