Rozdział 3
- Przecież to znacznie ułatwi nam pracę z tymi gadami! - Krzyknął niespodziewanie Śledzik. Nikt nie zwrócił specjalnie uwagi na jego podekscytowanie.
Po paru godzinach mozolnego tłumaczenia mowy smoków, nareszcie mogłam pójść spać. Byłam wykończona i okropnie zaschło mi w gardle.
Wstałam równo ze wschodem słońca. Wyszłam przed dom i wzbiłam się w niebo. Nie muszę się niczego obawiać, ponieważ Berk zna moją tajem... a w sumie, to nie jest to już żadna tajemnica. Na szczęście, wikingowie bardzo łagodnie i nawet z radością przyjęli tę informację. Czułam, jak kamień spada mi z serca. Leciałam nad wioską przyglądając się jej. Drewniane domki skąpane były w pomarańczowym świetle. Świeża bryza orzeźwiała moją twarz i powodowała przyjemny dreszcz na całym ciele. Po chwili udałam się na plażę. Usiadłam na chłodnym piasku i wpatrywałam się w horyzont. Pojedyncze chmury wchłaniały promienie słońca i mieniły się odcieniami różu. Niewielkie fale raz po raz przykrywały piaszczysty brzeg. Morze miało seledynowy odcień i wydawało się, jakby wolało każdego swoim szumem.
- Dzień dobry!
- O! Hej. Przestraszyłeś mnie trochę - Czkawka uśmiechnął się i wyciągnął z torby dwa jabłka, po czym podał mi jedno z nich. Chłopak usiadł obok mnie, a zaraz za nami położył się smok. Po chwili poczułam, jak coś pcha mnie w stronę szatyna. Tym czymś było skrzydło Szczerbatka. Pomyślałam, że pewnie się przeciągał, lub coś w tym stylu i zignorowałam jego zachowanie. Siedzieliśmy tak kilka dobrych chwil. Oparłam głowę o jego ramię i zaczęłam rysować palcem po piasku. Po jakimś czasie Czkawka się do mnie dołączył. Rysowaliśmy różne szlaczki, gdy nagle nasze dłonie się dotknęły. Zarumieniłam się delikatnie, a potem zaśmiałam. Chłopak mi zawtórował, a po sekundzie dało się słyszeć śmiech, a raczej ryk Nocnej Furii. Mimo, że znałam tę dwójkę dopiero parę dni, czułam, że mogę im zaufać, że mnie nie skrzywdzą. Że w razie czego razem staniemy do walki przeciw Drago. Nie potrafiłam być zimna i bez uczuć dla nich. I nie potrafiłam zrozumieć tych uczuć.
- Chciałabyś może uczestniczyć w naszym treningu? - Zapytał Haddock, przerywając tym samym ciszę.
- Czemu nie - wzruszyłam ramionami. Chłopak spojrzał na słońce i stwierdził, że pora się zbierać.
- Mogłabym? - Zapytałam wskazując na siodło Szczerbatka.
- Pewnie - Czkawka uśmiechnął się i usiadł za mną.
- No, Mały. Pokażmy im, kto tu rządzi - szepnęłam do gada, który przygotował się do startu. Haddock założył swoją maskę i wzbiliśmy się w niebo.
- Mogę doradzić? - Spytał po chwili smok.
- Oczywiście.
- Nachyl lotkę pod większym kątem. Będziemy lecieć szybciej. I to o wiele. - wyjaśniło skrzydlate stworzenie. - Cały czas chciałem powiedzieć to Czkawce, ale ten w ogóle nie rozumiał - wyjaśnił. A więc jak powiedział, tak zrobiłam. Nasza prędkość gwałtownie się zwiększyła. Wykonaliśmy parę beczek i korkociągów. Czułam, jak uścisk dłoni szatyna na mojej talii się zwiększa. Było wspaniale. Z tą samą prędkością skierowaliśmy się w stronę Akademii, gdzie miała się odbyć zbiórka. Wykonaliśmy kilka szybkich i zwinnych skrętów, po czym wylądowaliśmy na środku areny. oszołomiony Czkawka zszedł ze smoka i zdjął maskę.
- Jak? Pytam się jak? - Wydusił zaskoczony.
- Od czasu do czasu wypadałoby posłuchać swojego wierzchowca - zaśmiałam się, a smok z dumą i sarkastyczną pogardą spojrzał na swojego właściciela.
- Musisz mi zdradzić tajemnicę tego szybkiego lotu - powiedział z zachwytem. - Ale nie przedłużając, zacznijmy trening.
Ćwiczenia były bardzo wyczerpujące, ale przydatne. Skupiliśmy się głównie na tym, co mamy robić podczas ataku Drago. Ja trenowałam przez czasu rzucanie i strzelanie do celu, omijanie przeszkód i walkę wręcz. W większości z ćwiczeń towarzyszyła mi moja ulubiona, dwustronna siekiera.
Wieczorem, kiedy siedziałam na łóżku, do pokoju wszedł Czkawka.
- Too... zdradzisz mi może tajemnicę szybkiego lotu? - zaczął niepewnie, a ja się zaśmiałam.
- To bardzo proste. Musisz tylko zwiększyć kąt nachylenia lotki - oznajmiłam wykonując demonstracyjne ruchy rękami w powietrzu.
- I tyle? - zapytał zdziwiony.
- Tak, tyle - uśmiechnęłam się i rozpostarłam skrzydła, aby je lekko rozciągnąć. Po tak ostrym treningu były obolałe. Pogadałam z jeźdźcem jeszcze trochę, a następnie obydwoje poszliśmy spać.
****
Witam! Podoba się? Jeśli chcecie, możecie ocenić moją książkę. Każda uwaga lub ★ jest dla mnie bardzo cenna. Do następnego! ♥
~ Scinereheart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top