Rozdział 1

O nie..- Pomyślałam sobie, gdy tylko zaczęłam kontaktować.
Otworzyłam oczy i chwyciłam telefon by go wyciszyć.
Jasne promienie słońca przebiegały przez zasłony od okna.
Przeciągnełam się na łóżku i postanowiłam, że jednak muszę wstać czy tego chce czy nie.

Wstając założyłam na nogi ciepłe kapcie. Podchodząc do szafy wybrałam ubrania, które dziś założe. Powolnym i chwiejnym krokiem ruszyłam do łazienki.
Gdy już byłam wewnątrz niej, załatwiłam sprawy fizjogiczne i wziełam się za umycie zębów.
Pomalowałam się tak jak zawsze, czyli leciutko. Nigdy nie lubiłam ostrego makijażu. To po prostu do mnie nie pasowało.
Założyłam wybrane wcześniej rzeczy. Wychodząc z łazienki spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół.

Tak jak sądziłam mama juz sie krzątała, a taty juz dawno pewnie nie było. Jest tak jakby pracoholikiem.
-Dzień dobry córciu- z zamyśleń wyrwała mnie moja rodzicielka.
-Cześć mamo-odpowiedziałam jej grzecznie.
-Siadaj już do stołu zrobiłam jajecznicę na śniadanie.
-Wiesz, nie jestem głodna, śpieszę się do pracy, nie mogę sie spóznic.
-Tak wiem, wiem. Jesteś tak podobna do swojego ojca.. -powiedziała a ja się tylko na nią spojrzałam i wyszłam z kuchni do przedpokoju. Zrzuciłam na siebie czarny płaszczyk, do tego najwygodniejsze buty jakie tylko miałam i wyszłam z domu krzycząc do mamy żeby nie czekała na mnie z kolacją, bo wrócę późno.

Idąc spokojnie usłyszałam za sobą głos wołający moje imię.
-Ari!! Arianna no czekaj błagam cię! - od razu rozpoznałam ten piskliwy głosik mojej ulubionej Lidii.
Odwróciłam się do niej czekając na nią chwilę.
-Gdzie ty tak idziesz?
-No przepraszam Cię bardzo, ale zdaje mi się że do pracy do, której ty tak samo chodzisz jak ja. Musisz chyba szybciej wychodzić żeby się nie spóźniać. -skarciłam ją nawet nie wiem dlaczego.
Ta się tylko na mnie spojrzała i zaczęła iść moim krokiem.
-To co? -spytała
-Ale, że co?- spojrzałam na nia ze zdziwnieniem, bo nie wiedziałam co ma na myśli.
-No z tą imprezą za tydzień. Bedzie domówka u Biebera.
-U jakiego znowu Biebera?- spytałam zaciekawiona
-Nawet sobie nie żartuj, że nie znasz Justina. Przecież to jest legenda imprez!!
Spojrzałam sie na nią nie wiedząc co jej odpowiedziec.
-Szczerze to nawet nie miałam kiedy o tym myśleć.- przyznałam się.
- Tak, bo ty tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Oderwik sie od tego chociaż na moment! Masz dopiero 18 lat musisz korzystać ze swojego życia, bo za nim się obejrzysz bedziesz stara i nici z imprez.
Popatrzyłam na nią przez chwile nie odzywając się i pomyślałam, że jednak jedna impreza mi nie zaszkodzi. W sumie nic nie mam do stracenia.
-Obiecaj, że to dla mnie przemyślisz. Co ja mówię, nie przyjmuję żadnej odmowy. - powiedziała stanowczo i weszła do baru, w którym razem pracujemy.

Przebrałam sie w mój fartuszek i od razu zabrałam się do przyjmowania zamówień.
Cały czas myślałam o tej całej domówce i myślę, że się zdecyduję.

Odchodząc od ostatniego stolika z zamówieniem wpadłam na jakiegoś typa. Spojrzałam się na niego i zamarłam. Miał takie idealne tęczówki.
Nie byłam w stanie opisać jaki jest to kolor, po prostu..  Idealne.

-Uważaj jak chodzisz! -wycedził groznym tonem swojego głosu.
Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedziec.
-prze-przepraszam.. Ja nie chciałam.
-żeby to było ostatni raz- nie dokończył, bo zaczęła go wołać jakaś tleniona bląd włosa dziewczyna.
-No super.
Pomyslałam.
Idealnie zakończony dzień.

___________________________
Witam wszystkich serdecznie!
Więc jest to mój pierwszy rozdział, tak samo jak i opowiadanie.
Mam nadzieje, że przynajmniej w malutkim stopniu się komuś spodoba :)

Zostawcie po sobie coś, abym wiedziała, że ktoś to czyta :)

Rozdziały bedą dodawane mniej wiecej co dwa dni. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top