Rodział 2
Nadszedł dzień domówki u tego całego Biebera.
Tak zgodziłam się tylko i wyłącznie dla Lidii.
Przez kilka ostatnich dni myślałam o tym chłopaku na którego wpadłam podczas pracy. Był na prawdę przystojny. Jego oczy, usta, rysy twarzy..
Nie. Dość, starczy. Dziś mam się tylko i wyłącznie bawić. Oderwać się od rzeczywistości i po prostu się bawic.
Z zamyśleń wyrwał mnie telefon oznajmujący, że ktoś do mnie napisał.
Od Lidia:
Pośpiesz się. Będę u ciebie za pól godziny.
Nie odpisałam jej nic tylko kontynuowałam przygotowania do imprezy.
Poszłam jeszcze szybko do łazienki, abym później nie latała jak głupia co chwilę do łazienki.
Byłam juz na dole czekając na przyjaciółkę.
Wreszcie przyjechała-pomyślałam sobie.
Krzyknęłam do mamy, że nie wiem o której wrócę i od razu po tym wyszłam przed dom pociągając nosem świeże powietrze.
No w końcu jesteś.-powiedziałam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Były małe korki,ale ciesz się,że już jestem.-odparła.
Daleko jest ta domówka?-spytałam, ponieważ nie uśmiechało mi się jechać dłuższą drogę.
Nie. W zasadzie jest to tylko kawałek stąd.
Spojrzałam się na nią, lecz ona juz nic nie powiedziała tylko ruszyła.
Byłyśmy już na miejscu. Okazało się, że jest to na tej samej ulicy co mój dom. Jak tylko wysiadłyśmy z auta w uszach rozbrzmiała muzyka.
Drzwi były otwarte, więc po prostu weszłysmy. O dziwo bie poczułam zapachu tytoniu. Moze troche, ale jednak nie tak bardzo jak myślałam. Tylko chwilę nie patrzyłam na dziewczynę, a jej już nie było.
Postanowiłam udać się do baru. No niezle własny bar w domu.-powiedziałam cicho do siebie.
Usiadłam na przeciwko barmana i poprosiłam o jednego drinka. Na początku trzeba w miare ogarniać i kontaktować. Po chwili zobaczyłam tańczącą na środku parkiety Lidie z jakimś chłopakiem. Stwierdziłam, że nie będę jej przeszkadzać. Niech się póki jest wolna. Chwilę nad tym myślałam i postanowiłam, że tez pójdę zatańczyc.
Skończyłam pić drinka i wzięłam drugiego mocniejszego i ruszyłam na parkiet. Zaczełam tańczyć samotnie jednak ktoś się nie krępował i się od tak po prostu dołączył.
-Cześć mała.-powiedział twardy, ale zarazem słodki głos.
-cześć-odpowiedziałam sucho dalej tańcząc.
Stwierdziłam, że się trochę z nim pobawię. Odwróciłam sie do niego tyłem kręcąc przy tym zgrabnie tyłkiem.
On złapał mnie za talie i sam zaczął tańczyć.
-Jak masz na imię mała?
-Arianna. A ty?
-Nie oburzaj się, ale dowiesz się potem. -powiedział.
Co za różnica, kiedy się dowiem.. Pomyślałam nie przestając tańczyć.
Poruszałam się coraz bardziej wyzywająco tylko dlatego żeby się z nim podroczyć.
Nieznany mi chłopak zaczął mnie ciągnąć do baru. Dobiero teraz sobie uświadomiłam, że to ten sam chłopak na, którego wpadłam w pracy. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam.
-Jestem Justin. Justin Bieber. To mój dom.
O mój boże..
Nie wiedziałam co powiedzieć, ale on zaczął kontynuować.
-chcesz coś do picia? Głupie pytanie. Oczywiście, że chcesz.
Poproszę dwa shoty.
Powiedział i zaraz po tym miałam przed sobą trunek.
Spojrzałam się to na chłopaka to na kieliszek. Bez większego zastanawiania się przechyliłam kieliszek.
-no niezle. Widzę, że nie boisz się wyzwań.
-oczywiście, że nie. Co to by była za impreza bez ryzyka.-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
*dwie godziny później*
°Juss pov's°
Mogę śmiało powiedzieć, że trafiłem na fajną dziewczynę.
Juz trochę sie poznaliśmy.
Stwierdziłem, że pójdziemy do mojego pokoju troche odpocząć.
Nie, że na coś liczę.
Dobra. Nie okłamujmy sie. Brakuje mi seksu jak nigdy.
Powiedziałem Ari, że pojdziemy na górę. Zgodziła się. Jest plus.
Weszliśmy do pokoju
Rozgość się-oznajmiłem jej, a ta grzecznie usiadła na łóżku.
Usiadłem koło niej i...
Ciąg dalszy nastąpi.
Czytasz? Zostaw ślad.
Mój twitter to: @WeronikaKwiat20
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top