PROLOG
-Impreza? Chyba sobie żartujesz, jutro mam robotę nie ma mowy żebym siedziała tam do późna, a na następny dzień nic nie pamiętała i nie miała siły na nic.
Powiedzialam do mojej przyjaciółki, która próbowała namówic mnie na tą imprezę.
Nie ma mowy żebym tam dzisiaj wieczorem była.
Lidia lubi się bawić. Jest zabawna, ładna i mogłabym o niej w nieskończoność tak opowiadać.
-Noooo proszę cię chodź ze mną tam. Zrobię co tylko chcesz, tylko blagam chooodz. - przeciągała tą rozmowę. Nawet nie wiem czemu skoro i tak wie, że się na to nie zgodzę.
-Lidia na następny tydzień się umówmy. Jestem strasznie zmęczona i nie mam ochoty na imprezy.
Powiedzialam i bez pożegnania się rozłączyłam.
Skończyłam suszyc włosy, ubrałam moją ulubioną za dużą koszulkę, która z resztą od niedawna jest moja, ponieważ zabrałam ją mojemu bratu - Aleksowi.
Skończyłam rozmyslać jak jeszcze do niedawna było i położyłam się do łóżka zapadając w głęboki sen.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top