6
- Wygląda na to, że... - zaczął spokojnie lekarz, ale niespodziewanie zawiesił się, marszcząc ze zdziwieniem brwi i mrużąc oczy, przez co Katsuki i Kirishima wstrzymali swoje oddechy...
- A nie, jednak nie... Widzę tylko jedno - machnął ręką, ale Katsukiemu ulżyło tylko w bardzo nieznacznym stopniu.
I tak miał ochotę zajebać Kirishimie i lekarzowi, a z niewytłumaczalnych przyczyn, to najbardziej Deku, ale tego akurat nie było pod ręką.
Dlatego, gdy tylko wyszli na korytarz, Bakugo rzucił się z pięściami na swojego chłopaka, który przerażony zdążył się cudem utwardzić.
Katsuki próbował się coś wydzierać, obwiniać czerwonowłosego za wszystko, ale przez swój zdarty głos, nie mógł wydusić z siebie ani jednego normalnego słowa, przez co zaczął nagle z bezradności płakać...
Eijiro widząc to, sam nie wiedział, co robić, bo dopiero co blondyn chciał go zamordować, a już pół minuty później klęczał na ziemi ze łzami w oczach, zwracając tym na siebie uwagę innych pacjentów.
Kirishimie przemknęło przez myśl, że te ciążowe humorki naprawdę szybko dają o sobie znać, a gdy Katsukiemu tylko wróci głos, będzie musiał sprawić sobie dobre zatyczki do uszu.
Jednakże Bakugo był teraz załamany, a czerwonowłosy dość zmieszany, bo z jednej strony był zły na Neito za stworzenie im tak okropnego problemu, ale z drugiej... I tak marzył o tym, żeby mieć kiedyś z Bakugo dzieci, które musieliby pewnie zaadoptować, a w ten sposób, kiedy Katsuki sam mógł zajść w ciążę, rozwiązywało to ten kłopot. To nie znaczy jednak, że byli już gotowi na prawdziwe dziecko, ale Eijiro nie chciał się tym zamartwiać.
Skoro NAWET Shoto oraz Izuku jakoś sobie radzą i to z dwójką dzieci, to oni także uporają się jakoś z jednym.
Raczej...
Czerwonowłosego bardziej martwiło to, że blondyn zaraz zabije jego, siebie i to dziecko. Wyglądał, jakby miał poważne załamanie, klecząc żałośnie na podłodze i płacząc bezgłośnie, więc Kirishima zaczął go natychmiast pocieszać oraz próbować jakoś zachęcić do wstania, ale Bakugo niemal położył się na ziemi i zaczął walić w nią mocno pięściami.
- Ojejku, co się stało? - zapytała jedna ze zmartwionych kobiet, które siedziały na najbliższych krzesłach, a Eijiro słabo się do niej uśmiechnął.
- Jest w ciąży... - odpowiedział okropnie zażenowany chłopak, wiedząc, że teraz każdy będzie patrzeć na ich dwójkę, jak na skończonych idiotów.
Tak się jednak nie stało, bo kobiety, które czekały właśnie w kolejce do tego samego lekarza, co oni, także były ciężarne i od razu uwierzyły Kirishimie. Pomyślały, że w końcu ludzie mieli różne cudaczne moce. Ewentualnie, ten ryczący na podłodze blondyn jest transem, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo tak czy siak, był w ciąży. Przez to uznały, że muszą jakoś podnieść na duchu załamanego Katsukiego, którego nawet własny chłopak nie potrafił pozbierać z posadzki.
- Daj spokój, ciąża jest świetna - odezwała się w końcu jedna.
- Tak, możesz jeść ile chcesz i każdy ci ustępuje... - poparła ją kolejna.
- Masz lepsze paznokcie, włosy, cerę... - zaczęła wymieniać trzecia, a pozostałe zaczęły jeszcze coś dodawać.
- Widzisz Katsuki, może nie będzie tak źle? - szepnął ucieszony trochę ze wsparcia obcych kobiet Kirishima, jednak Bakuś nagle usiadł i zmierzył go wzrokiem, który z inną mocą u chłopaka, niż wybucho-ciąża, pewnie by zabijał.
Przynajmniej przestał płakać, ale za to zrobił wyraz twarzy, jakby musiał patrzeć na kąpiącego się Minetę.
- Katsuki, co się dzieje? - spytał zaniepokojony Kiri, który klęczał wciąż przed swoim chłopakiem.
Było jeszcze przed siódmą i Katsuki uświadomił siebie, że chyba wracają do niego jego poranne mdłości.
Czerwonowłosy złapał go za ramiona i przyjrzał mu się dokładniej, a Bakugo nie mogąc nawet niczego wytłumaczyć, wypuścił na spodnie Eijiro pięknego pawia, który podsumowywał idealnie jego zdanie na temat tych wszystkich 'zalet' ciąży.
Kobiety na siedzeniach obok wstrzymały zaniepokojone oddechy, a czerwonowłosy tylko skrzywił się z widocznym cierpieniem oraz zamknął oczy, próbując nie oddychać.
Uratował ich Aizawa, który znalazł się niespodziewanie obok.
- I znowu to samo... - szepnął pod nosem, zniesmaczony widokiem dwójki zapłakanych chłopaków klęczących w rzygach.
(Godzina później)
- Kirishima! - na surowy ton głosu Aizawy, Eijiro dostał prawie zawału i niepewnie spojrzał na zbliżającego się wychowawcę.
Czerwonowłosy siedział nadal w szpitalnym korytarzu na jednym z krzeseł i rozmyślając, czekał aż będący w kiblu Bakugo poczuje się lepiej, aby wreszcie mogli wrócić na teren U.A. i tam oznajmić przyjaciołom pewną wspaniałą wieść...
- Deku zgodził się przyjechać. Ma chyba najlepsze doświadczenie związane z... Sam wiesz. Może jak pogadają, to Bakugo się trochę uspokoi - powiedział tak, jakby sam w to nie wierzył i zabrał się do opróżnienia swojego szóstego kubka kawy.
A nie było jeszcze ósmej.
Kirishima lekko skinął głową, dając znać, że zrozumiał i popiera ten pomysł.
- Tak czy inaczej, chyba już kończy to rzyganie, więc zaraz możemy wracać - dodał jeszcze obojętnie nauczyciel i przez chwilę spoglądał nadal na Eijiro, jakby wahał się, czy nie powiedzieć mu czegoś, co ostatecznie zrobił, kładąc mu na ramieniu swoją dłoń i patrząc na niego ze współczuciem - Kiedy będzie rodzić tego dzieciaka, będzie to po zakończeniu szkoły, więc już nie ja będę musiał odbierać poród... Życzę ci powodzenia - uśmiechnął się przeraźliwie, poklepał go po barku i ruszył do wyjścia.
Będący wciąż w szoku Kiri spoglądał na jego plecy ze zdziwieniem, aż wreszcie ukrył twarz w swoich drżących dłoniach. Dopiero teraz dotarło do niego, że zanim będzie mu dane cieszyć się ojcostwem, jest zmuszony, aby znosić paskudny nastrój Bakugo, a raczej jakoś walczyć przy nim o przetrwanie, jeszcze przez kilka długich miesięcy. Z kolei sam poród będzie zapewne jakimś koszmarem...
***
- No ja wam mówię, to wina Neito! - gadał dalej przejęty Kaminari do zaskoczonej Momo i Jiro, które siedziały na kanapie przed nim, chociaż słuchali go tak właściwie wszyscy.
Akurat w salonie 3-A odbywało się nieplanowane zebranie. Uczniowie mieli jeszcze trochę czasu do pierwszej lekcji, a kiedy dowiedzieli się o tym, dlaczego w środku nocy było słychać tyle krzyków i gdzie podział się Bakugo, Kirishima oraz Aizawa, nie mogli w to uwierzyć.
Sero i Kaminari opowiadali z zapałem o tym, co wydarzyło się jeszcze na wycieczce i o pozytywnym teście blondyna, a Mina niepewnie potakiwała, bo bała się reakcji Bakugo na to, że tak po prostu wygadali całej klasie jego sekret.
Jednak większość i tak powoli by się domyśliła, skoro nie mogli spać, słysząc jedynie nieludzkie darcie mordy Bakugo, z którego dało się zrozumieć tylko 'Zdechnijcie!' i 'Ciąża!'.
- Neito prawdopodobnie nie dożyje do egzaminów, albo zostanie wyrzucony - podsumował chłodno Iida, kiedy stojąca obok niego Uraraka trzęsła się przez powstrzymywany od dłuższego czasu śmiech.
Żałowała tylko, że nie może zobaczyć miny Deku na wiadomość o tym, że Bakugo, który tak bardzo nabijał się z jego ciąży, sam ma w sobie teraz bachora.
- Co cię tak bawi, Uraraka? - zdziwiła się poważnie przejęta całą tą sytuacją Momo.
- Nie dziwię jej się, dobrze mu tak. Ciągle naśmiewał się z Midoriyi - wtrącił się spokojny jak zawsze Shinso.
- Tak, teraz bronisz Deku? A kto zaciągnął go na wycieczce do szafy? - prychnął zirytowany Aoyama, który jako przyjaciel zielonowłosego, nie mógł znieść widoku Shinso. Najchętniej utopiłby fioletowowłosego w serze, albo w winie, ale było mu szkoda, żeby marnować na niego tyle pyszności.
- To była gra! - przypomniał zezłoszczony także Hitoshi, ale Aoyama wciąż mierzył go nieufnym wzrokiem.
- Ach tak? Ale gdy wyprałeś mu mózg, to i tak go pewnie obmacałeś! Pervert! - krzyknął blondyn, zarzucając Shinso po francusku, że jest zboczeńcem, ale chłopak i tak nie zrozumiał jego croissantowego języka.
- Mniejsza! Kiedy wrócą? - napięcie pomiędzy chłopakami przerwała na szczęście Jiro.
- Nie mamy pojęcia. Wyszli z Aizawą z akademika w środku nocy... - mruknęła
Mina, która również była zmęczona, bowiem nie mogła zmrużyć tej nocy oka, zastanawiając się tylko, czy tamten test był poprawny.
- Mam nadzieję, że wasze obawy się nie sprawdzą. Chyba nikt z nas nie chciałby znosić Bakugo w ciąży - odezwała się także Tsu, a Hagakure i Tokoyami ją poparli.
- Ugh... Zobaczymy, kiedy wreszcie wrócą... - westchnęła ciężko Ashido i jak na zawołanie w akademiku rozległ się dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.
Wszyscy skierowali natychmiast spojrzenia na wejście od salonu, a niektórzy poczuli lekki dreszczyk ekscytacji, choć bardziej przerażenia, bo wyobrażali już sobie, jak do pokoju wpada wściekły Katsuki.
Okazało się jednak, że nie była to żadna dzika bestia, która by ich wysadziła, ale zakłopotany zielonowłosy chłopak, który stanął w wejściu z lekkim zmieszaniem na widok wszystkich zebranych w środku osób.
- Cześć? - Izuku przerwał krępującą ciszę, a bohaterowie odetchnęli z ulgą. Kilka osób, takich jak Denki, Ochaco, Mina, czy Aoyama, zaczęli się drzeć z radością i podbiegli do Midoriyi, by go przywitać.
- Słyszałeś co się stało?! - zapytał rozgorączkowany Kaminari, ale szybko odepchnęła go Uraraka i teraz to ona zaczęła ściskać Deku.
- A gdzie Todoroki? - brunetka zmieniła temat, nie chcąc stresować Izuku i odsunęła się nieco od niego.
Midoriya ze zdziwieniem obejrzał się za siebie, jakby dopiero teraz zorientował się, że zgubił gdzieś narzeczonego.
- No chodź tu! - westchnął Deku, a po chwili w progu salonu pojawił się też o wiele mniej zadowolony Shoto, który co prawda wybierał się dziś do szkoły na zajęcia, ale na pewno nie z małym dzieckiem, które miał w nosidełku na brzuchu.
Na ten widok dziewczyny zapiszczały, a Denki, Mineta i Sero zapominając o problemie z Bakugo, nie potrafili ukryć swojego rozbawienia, tym bardziej, że Shoto wyglądał, jakby nie spał przez kilka tygodni i żył w celibacie jeszcze dłużej.
I tak też pewnie było...
Izuku za to wyglądał na dość szczęśliwego, kiedy witał się z osobami z klasy, a na jego twarzy nie było ani cienia zmęczenia.
- A gdzie drugi? - zdziwił się Mineta, zerkając na Todorokiego, który spojrzał na niego z góry, ale odwrócił się powoli bokiem, dzięki czemu można było zobaczyć, że na jego plecach znajduje się jeszcze jedno nosidełko, a w nim drugi z bliźniaków.
Ochaco zaczęła błagać, żeby dali jej któregoś z nich potrzymać. Kiedy wreszcie dostała na ręce Yukiego, zaczęła prawie ryczeć ze szczęścia, a Iida przyglądał się jej z pewnym niepokojem z bezpiecznej odległości.
Akio na ręce wzięła zachwycona Momo, przy której stała również nieznacznie rozczulona Jiro.
Kiedy każdy zajmował się bliźniakami oraz ich rodzicami, niespodziewanie ktoś otworzył drzwi wejściowe tak gwałtownie, że walnęły z hukiem o ścianę.
I już było jasne, kto wrócił...
Wszyscy wyjrzeli przez przejście z salonu na korytarz, a tam ujrzeli wkurzonego wyraźnie Katsukiego, który obdarzał wszystkich nienawistym wzrokiem, ale zrobił się całkowicie czerwony, zauważając wśród zebranych Deku...
Ruszył natychmiast w jego kierunku, a wszyscy ustępowali mu z drogi, zaskoczeni chyba tym, że nie zaczął od razu krzyczeć i każdego wyzywać. Bakugo stanął przed przestraszonym Izuku, a stojący trochę dalej Shoto wahał się, czy to nie idealny moment, aby zacząć już szukać swojej najlepszej broni - gaśnicy.
W salonie znalazł się też podirytowany wychowawca ze zmartwionym Kirishimą u boku, ale każdy milczał, patrząc tylko na stojących przed sobą Izuku i Katsukiego.
Nagle blondyn chwycił stanowczo Midoriyę za nadgarstek i z prędkością światła zaczął gdzieś biec, ciągnąc go za sobą, a zszokowany Deku nie potrafił zrobić nic innego, niż krzyczeć.
W pokoju wybuchło zamieszanie, ale nikt nie zdołał zatrzymać Bakugo. Uraraka, Aoyama i Shoto nagle się ocknęli i rzucili się w pogoń za porywaczem Midoriyi, jednak zatrzymał ich Aizawa.
- STAĆ! - warknął, wyciągając przed siebie ręce, więc trójka obrońców zielonowłosego gwałtownie się przez nim zatrzymała - Dajcie im pogadać, chyba sami wiecie, co się stało - powiedział surowo nauczyciel.
- Pogadać? Bakugo go tam zabije! - oburzyła się Ochaco, a razem z nią Aoyama.
- Czyli Bakugo jest w ciąży?! - jako pierwsza z bakusquadu oprzytomniała Mina, patrząc ze strachem na czarnowłosego, który przez to pytanie przybrał jeszcze bardziej załamany wyraz twarzy.
- On ma sądowy zakaz zbliżania się do Izuku! - odparł wkurzony Todoroki, który szykował już z Aoyamą argumenty o prawnikach.
- Bakugo faktycznie może mu coś zrobić... - zaniepokoiła się także Momo, kołysząc delikatnie na rękach spłoszonego tymi krzykami Akio.
- A ile ma?! Też bliźniaki? - zaciekawił się Sero.
W tym czasie Kirishima wciąż stał niepewnie przy wejściu salonu i milczał, a Aizawa próbował znieść drących się uczniów, lecz ostatecznie nie wytrzymał i przerwał im głośnym krzykiem.
- CISZAAA! - na to wszyscy, nawet ci szepczący coś między sobą, umilkli.
Aizawa podniósł nagle palec do góry i wskazał na coś na ścianie, za czym wszyscy powędrowali wzrokiem.
- Wypad do szkoły... - powiedział przyprawiającym o ciary tonem, a uczniowie spuścili głowy, zabrali swoje plecaki oraz torby, a potem ruszyli niechętnie do wyjścia.
Momo i Koda, którzy mieli akurat na rękach dzieci Tododeku, ostrożnie odłożyli chłopców na kanapę, a gdy upewnili się z dziesięć razy, że są bezpieczni i nie spadną, również wyszli z zawiedzeniem z pomieszczenia.
Każdy opuścił pokój, poza Kirishimą, Shoto, Ochaco i Aoyamą, którzy wyglądali na nieugiętych i odważnie postanowili pozostać w salonie.
- A wy to co? Też w ciąży? Won! - prychnął Aizawa, przeganiając ich z salonu z pomocą szali, bo nadal stawiali opór.
Gdy wreszcie wywalił wszystkich za drzwi, zamknął je i odwrócił się twarzą do salonu, gdzie leżała spokojnie dwójka cichych dzieciaków. Miał nadzieję, że będą tak grzeczni jeszcze choć kilka minut, więc udał się do miejsca, gdzie Bakugo zaciągnął biednego Deku.
Okazało się, że był to męski kibel, idealny przecież na każde spotkanie.
Aizawa nawet nie pukał, tylko wbił do środka, a chociaż spodziewał się krwi, łez i krzyków, został mile zaskoczony. Bakugo i Midoriya wyglądali, jakby zwyczajnie rozmawiali, chociaż Deku był naprawdę zmartwiony, a Katsuki dość przerażony.
- Czy wszystko... - zaczął czarnowłosy, ale blondyn dostrzegając go, zrobił tak wkurwioną minę, że nauczyciel momentalnie się wycofał i zamknął za sobą drzwi.
Wolał nie ryzykować. Uznał, że lepiej będzie, jeśli załatwią to między sobą jak ciężarny z byłym ciężarnym...
Ale gdy mężczyzna tylko odszedł o kilka kroków od toalet, usłyszał dochodzący z salonu płacz dziecka.
- W tym miesiącu będę żądać sporej podwyżki... - prychnął wkurzony pod nosem, udając się z ogromną niechęcią w stronę pokoju wspólnego.
***
Dziękujemy za jakieś 2 tysiące komentarzy pod poprzednim rozdziałem XD
(Zerknijcie na media na górze, jak jeszcze tego nie zrobiliście)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top