5
- Bakugo... - powiedziała wreszcie, po trzech minutach długiego milczenia, przerażona Mina, zwracając się do stojącego naprzeciwko niej chłopaka.
- No co?! - prychnął zniecierpliwiony już blondyn, który czekał, aż przyjaciółka zdradzi mu wreszcie, co oznaczają te dwie wspaniałe kreski na jego teście ciążowym, który ściskał teraz w pięści tak mocno, że był on bardzo bliski pęknięcia.
Kirishima stał wystraszony obok, pozwalając się obejmować płaczącemu ze stresu Denkiemu, który mamrotał coś tylko o tym, że zaraz wszyscy zginą.
Sero za to nadal próbował wygrzebać się ze zlewu, a gdy wreszcie to zrobił, prawie upadł na ryj, ale jakoś w porę się wyprostował i stanął za Ashido. Różowowłosa wyglądała na naprawdę przejętą i wiedziała, że żaden z tych matołów nie miał pojęcia, co oznacza wynik na teście Katsukiego.
Uznała, że musi wziąć się w garść, wzbudzić w sobie odwagę, jak na bohaterkę przystało, i szybko powiedzieć to, co krążyło po jej w głowie.
Tylko trzy słowa.
Niby co takiego może się przez to stać...
- Jesteś w ciąży - oznajmiła to najbardziej opanowanym tonem, na jaki mogła się wysilić, jednak i tak brzmiała na przestraszoną.
Bakugo nawet się nie ruszył. Stał wciąż z lekko uchylonymi ustami, ze wzrokiem skierowanym na Minę, jakby chciał ją zwyzywać, jednak zupełnie zamilkł, podobnie jak każdy inny chłopak w pomieszczeniu.
Tą napiętą atmosferę przerwała niespodziewnie osoba, która weszła do toalety i stanęła ze zdziwieniem już na samym progu, zauważając, że w środku zebrała się spora grupka osób.
- Co tu się dzieje? - spytał zupełnie zwyczajnie Shinso, obdarzając zdziwionym wzrokiem prawie mdlejącego na Kaminarim Kirishimę.
Każdy członek bakusquadu milczał, patrząc ze strachem na fioletowowłosego, który wybrał sobie bardzo złą porę na to, żeby się załatwić. Nie chciał przecież narażać się na gniew Bakugo, ani przeszkadzać jemu i jego sekcie w ich dziwnych popółnocnych spotkaniach w męskim kiblu.
- ON JEST W CIĄŻY! - wykrzyczał przez zbyt duże napięcie spanikowany Denki, wskazując wolną ręką na skamieniałego wciąż Bakugo, a Mina przywaliła sobie otwartą dłonią w czoło.
Kaminari drugą ręką musiał przytrzymywać opierającego się na nim przyjaciela, który stracił poczucie równowagi, kiedy dowiedział się, że ma zostać kolejnym w ich klasie tatusiem...
Hitoshi na słowa Denkiego otworzył szeroko oczy i w jednej chwili wyglądał nawet, jakby chciał się zaśmiać, jednak to poczucie humoru szybko z niego uszło, gdy zerknął na całego czerwonego ze złości Katsukiego, w którego dłoni coś głośno trzasnęło.
- NIE JESTEM, DEBILE! - chyba nagle wróciła do niego świadomość, bo niespodziewanie wydarł się głośno, przez co stojący najbliżej niego Mina i Sero podskoczyli.
- Ale... - Ashido chciała mu coś na spokojnie wytłumaczyć, ale blondyn nie zamierzał jej nawet słuchać.
- TO SĄ TESTY DLA BAB! NIE JESTEM W ŻADNEJ, PIERDOLONEJ CIĄŻY! CHYBA WAS POJEBAŁO WSZYSTKICH DO RESZTY! - zaczął krzyczeć, aż na jego czole wyskoczyła żyłka wkurwienia.
Eijiro nagle także się ożywił, ale to już chyba dlatego, że Denki potraktował go lekkimi elektrowstrząsami, ponieważ czerwonowłosy przed chwilą prawie zszedł z tego świata. Dzięki zabiegowi elektryka trochę oprzytomniał i ogarnął, że musi uspokoić swojego chłopaka.
- MUSIMY IŚĆ DO LEKARZA TO POTWIERDZIĆ! - powiedział pewnie Kirishima, stając wreszcie o własnych siłach, lecz Bakugo zmierzył go tak wkurwionym spojrzeniem, że od razu zamilkł.
- LEPIEJ DAJCIE MI TĄ JEBANĄ INSTRUKCJĘ! - zażądał wściekły blondyn, podchodząc do Miny i Sero, którzy z pośpiechem odnaleźli mu opakowanie po teście oraz dołączoną do niego kartkę.
Mieli chwilę spokoju, kiedy Bakugo wczytywał się w tekst, więc zaczęli zastanawiać się nad ucieczką, patrząc z utęsknieniem w stronę drzwi, gdzie stał nadal Shinso, widocznie zainteresowany tym, co właśnie odwalało się w kiblu.
- Bakugo! Jeśli jesteś w ciąży, to nie możesz się denerwować! - do chłopaka podszedł bliżej Eijiro, więc Bakuś podniósł wzrok znad tekstu z opakowania i wbił go z chęcią mordu w czerwonowłosego.
- NIE JESTEM! - wykrzyczał ponownie z zupełną pewnością Katsuki, nie zwracając uwagi na to, że Kaminari płakał już w najdalszym kącie łazienki. Na szczęście, podszedł do niego Shinso i poklepał pocieszająco po plecach, ale też dobrze wiedział, że teraz wszyscy w akademiku będą mieli trzy razy bardziej przejebane, niż zazwyczaj.
- Test powiedział, że jesteś! - mówił dalej ze łzami w oczach Kiri, ale drugi chłopak nadal go zlewał.
- TEN TEST KŁAMIE! CHCĘ DRUGI! - wykrzyczał, patrząc z furią w stronę stojącej pośrodku kibla Miny.
- Skąd mam ci teraz załatwić... - chciała spytać z żalem, ale znowu przerwał jej niecierpliwy Bakugo.
- PRZYNIEŚCIE MI JESZCZE DWA! ALBO TRZY! KURWA, NIE WIEM, PO CO W OGÓLE KUPILIŚCIE MI JAKIKOLWIEK! - blondyn wrzeszczał dalej i zapowiadało się na to, że zaraz rozsadzi całą toaletę, lecz przed tym uprzedziła go wysoka postać, ktora zjawiła się w otworzonych na oścież drzwiach łazienki, jak jakiś duch z horroru.
W sumie, była to osoba, która potrafiła być równie straszna.
- Zamknąć... - zaczął jeszcze spokojnym tonem Aizawa, którego wkurwione oczy błyszczały w ciemnościach korytarza, lecz widząc, że to niczym nie skutkuje, bo Katsuki nadal drze się na wszystkich, dodał - RYYYYYYYYYYYYYYYYYYJEEEEEEE! - swoim rykiem uciszył momentalnie wszystkich uczniów, którzy jednocześnie skierowali na niego swoje niepewne spojrzenia.
Każdy zamilkł, a nauczyciel nawet nie miał siły pytać, dlaczego Denki ryczy w kącie, czemu tuli go Shinso, co się stało, że Kirishima jest bledszy od białych kafelków na podłodze, ani z jakiego powodu na ziemi leży rozwalony na kilka kawałków test ciążowy... Pozytywny test ciążowy.
Uznał przez to, że jednak to jego obowiązek spytać.
- Kto zaciążył?! - spytał natychmiast ze złością, patrząc odruchowo na przerażoną Minę.
- TO NIE JA! - zaprzeczyła szybko dziewczyna, jednak czarnowłosy nie wyglądał, jakby jej wierzył.
- Tak, to niby kto? Czyżby kolejny chłopak w waszej klasie odkrył w sobie jakieś niezwykłe moce, podobne do Midoriyi?! - zapytał jeszcze bardziej zdenerwowany, zawieszając wzrok na zmieszanym dość Shinso, który kucał wciąż przy trzęsącym się Kaminarim.
- My nie... - mruknął zirytowany Hitoshi, więc wychowawca wbił ostry wzrok w Bakugo oraz Kirishimę, który też zaczął nagle płakać.
- NIE JESTEM W ŻADNEJ CIĄŻY! - zaprzeczył stanowczo Katsuki, patrząc szklącymi się tęczówkami w stronę Aizawy.
- JEST! - odpowiedzieli chórem załamanymi głosami Eijiro, Ashido, Sero, Denki i Shinso, a czarnowłosy zamknął zmęczone powieki, wyjątkowo ciężko westchnął, jakby już umierał, oraz objął rękami swą obolałą głowę.
- Ja naprawdę was zabiję... Czy każdy w tej klasie będzie teraz zachodzić w ciążę? - wyszeptał po długiej ciszy nauczyciel, który był poważnie rozeźlony i bliski załamania psychicznego.
***
Jak można się było tego spodziewać, Bakugo trzeba było zaciągnąć do pielęgniarki, a później i do szpitala, siłą...
Kirishima prawie naraził się na utratę słuchu oraz oczu, które chciał mu wydrapać krzyczący przez całą drogę Katsuki. Niestety, okazało się, że żaden lekarz nie mógł zbadać blondyna o czwartej rano, więc musieli oni czekać w poczekalni do szóstej, ale w międzyczasie działo się bardzo wiele...
A Aizawa miał naprawdę dość. Próbował pić w spokoju kawę, która wyczaił w jakimś automacie. Miał wrażenie, że jego uszy cierpią bardziej, niż podczas porodu Midoriyi, bo Bakugo darł się nieustannie, wyzywając wszystko i wszystkich wokół. Nauczyciel polecił jednak Eijiro po prostu zatkać uszy i pozwolić blondynowi się swobodnie wywrzeszczeć, choć patrzył przez to na nich dziwnie cały personel szpitala.
Wreszcie Bakugo zaczął się stopniowo uciszać, bo jego głos, po trzech godzinach darcia mordy, był już okropnie zdarty i ledwie mógł dłużej mówić, aż wreszcie zupełnie zamilkł, co było istnym zbawieniem dla uszu siedzącego przy nim Aizawy oraz Kirishimy.
Wydawało się, że Katsuki był już okropnie zmęczony. W końcu nie położył się spać o dwudziestej w swoim ciepłym łóżku, tylko kilka minut przed szóstą na twardych krzesłach w szpitalnej poczekalni. Kiedy czerwonowłosy po chwili go zbudził, chciał go opieprzyć wyjątkowo wrednie, jednak zabrakło mu głosu w gardle.
Nagle blondyn ogarnął ze strachem, że nie może wydobyć z siebie ani jednego słowa, tylko jakieś ciche i niezrozumiałe skrzeki.
- Dziękuję... - westchnął Aizawa, patrząc z lekkim uśmiechem w sufit.
- Chcesz się napić?! - spytał za to zestresowany Kirishima, jednak Bakugo zmarszczył tylko brwi i wyglądał, jakby szybciej miał zatłuc chłopaka krzesłem, a nie odebrać od niego butelkę wody, którą ten machał mu przed twarzą.
Katsuki zamierzał już wziąć od Eijiro tę wodę, ale tylko bo to, żeby nią w niego rzucić i przy tym oblać, lecz ktoś mu w tym przeszkodził.
- DZIEŃ DOBRY! - zawołał nagle radośnie jakiś mężczyzna z drugiego końca korytarza, który szedł pospiesznie w stronę znudzonego nauczyciela oraz dwójki zmieszanych chłopaków z szerokim uśmiechem. Wreszcie nieznajomy podszedł do nich i z zadowoleniem się odezwał - To gdzie ten wyjątkowy przypadek, przez który musiałem przychodzić do pracy godzinę wcześniej? - zapytał, jednak uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Aizawa bez większego entuzjazmu wskazał w milczeniu na siedzącego na krześle Bakugo, który obdarzał młodego lekarza niezbyt przychylnym wzrokiem.
- Świetnie! A ty to... - dodał, patrząc z zapytaniem na Kirishimę, który przez zaskoczenie nie potrafił z siebie nic wydusić.
- Szczęśliwy ojciec... Chyba - powiedział oschle nauczyciel.
- Och... Zaraz się dowiemy, zapraszam do gabinetu! - zaśmiał się i tak mężczyzna, kierując się w nieznaną dla pozostałej trójki stronę.
Nie zdawało się, że Bakugo miał najmniejszy zamiar, aby podnieść swój zadek z krzesła, więc do akcji musiał wkroczyć znowu czerwonowłosy.
Katsuki, gdyby tylko mógł, to z pewnością darłby się teraz znowu na cały szpital, bowiem Eijiro z łatwością go podniósł, przerzucił sobie przez ramię i zaczął iść za lekarzem.
Blondyn mógł walić tylko swego chłopaka po plecach, jednak i to niewiele dawało, z kolei wybuchów użyć nie mógł, ale nie dlatego, że było to w szpitalu zabronione, lecz przez to, że Aizawa cały czas miał go na oku.
- Hm, to ja tu poczekam - odezwał się czarnowłosy, zauważając kolejny automat z kawą.
Kirishima spojrzał na wychowawcę ze smutkiem i zatrzymał się w progu gabinetu, by odstawić na ziemię swojego terrorystę. Bakuś był jeszcze bardziej wściekły, niż na widok Deku i chciał już zdzielić Eijiro po jego mordzie, ale nagle rozproszył go głos lekarza.
- No, zapraszam!
- Jeśli go zaciążyłeś, nawet nie pokazujcie mi się na oczy... - rzucił jeszcze obojętnie Aizawa i udał się w swoją stronę.
Czerwonowłosy pozostał sam przed otworzonymi drzwiami sali, gdzie wlazł już upokorzony Katsuki, który chciał mieć już to tylko za sobą. Był on pewny, że nie jest w ciąży. W końcu, czy wyglądał na zielonowłosego debila, który pieprzy się z jakąś hybrydą w szatni?
Otóż nie, więc był zupełnie przekonany, że w ciąży być nie mógł. Zapomniał chyba o pękniętej prezerwatywie i zamieszaniu z mocami...
Za to Eijiro nie mógł się zdecydować nadal, czy woli wejść do środka, czy uciec jak najdalej się da. Wiedział tylko, że jeśli tamten przeklęty test się nie mylił, to zaraz straci życie, razem z tym milutkim lekarzem, bo Bakugo na taką wiadomość zamorduje i zdemoluje cały szpital.
Wreszcie chłopak uznał, że ze swoją mocą utwardzania może jakoś uda mu się przetrwać to, co w gabinecie miało się wydarzyć. Tak więc wszedł do środka, a drzwi się za nim zamknęły...
***
- Hmmm... - mruczał coś pod nosem kolejną minutę lekarz, w którego Bakugo wbijał tylko śmiercionośny wzrok. Blondyn wyglądał, jakby miał go zaraz zagryźć i wsadzić mu to coś, co przykładał mu do brzucha, w dupę.
- Co? - Katsuki zapytał głosem jakiegoś menela, który dodatkowo był chyba po wypiciu duszkiem całej butelki wódki, i od razu zaczął kaszleć.
Kirishima siedział spięty na krześle przy biurku doktora, zerkając ze strachem na swojego chłopaka, który miał właśnie wykonywane USG i nie wyglądał, jakby był z tego faktu choć troszeczkę zadowolony.
- Ciężko mi powiedzieć, ale... - westchnął wreszcie lekarz, poprawiając swoje okulary i przybliżył się jeszcze bardziej do monitora - Coś tu jest... I nie, to nie guz, a raczej... Dziecko - dodał zachwycony, uśmiechając się szeroko.
Był taki szczęśliwy, bo nie wiedział, że właśnie podpisał dla siebie wyrok śmierci.
Blondyn otworzył szeroko usta, jakby chciał krzyczeć, ale wydawał z siebie tylko dziwne piszczenie, przez to, że miał zupełnie zdarty głos. To wkurzyło go jeszcze bardziej i miał już zamiar rzucić się na lekarza, ale zatrzymał go przed tym płaczący ze szczęścia Kirishima.
- BĘDZIEMY RODZICAMI, KATSUKI! CZY TO NIE CUDOWNIE! - zaczął się drzeć radośnie, tuląc do siebie chłopaka, który miał ochotę wydrzeć mu się prosto w twarz, że nie będzie mu rodzić żadnego pasożyta.
Niestety, było już za późno, żeby to odwołać, a po zadowoleniu Eijiro, Bakugo wiedział, że złamałby mu serce, gdyby chciał pozbyć się tego bachora. Na szczęście, był tylko jeden, a nie dwa, jak w przypadku Deku...
Prawda?
Nagle Bakugo odepchnął od siebie ryczącego nadal Eijiro i spojrzał surowo na uradowanego lekarza siedzącego wciąż obok.
- Ile? - wychrypiał z trudem, modląc się tylko, żeby nie usłyszeć zaraz jakiejś niebotycznej liczby.
Mężczyzna z początku spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale szybko zrozumiał, o co chodzi, więc dla pewności zerknął jeszcze raz na ekran, aby powiadomić 'wniebowziętych' rodziców o tym, ile gówniarzy będą musieli za jakieś osiem miesięcy niańczyć.
- Wygląda na to, że... - zaczął spokojnie, ale niespodziewanie zawiesił się, marszcząc ze zdziwieniem brwi i mrużąc oczy, przez co Katsuki i Kirishima wstrzymali swoje oddechy...
***
P O L S A T
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top