10
Bakugo nie miał pojęcia, czy ma ochotę zabić bardziej Izuku, swoją matkę, czy Kirishimę, jednak jakoś musiał wytrzymać z nimi wszystkimi w jednej poczekalni...
Siedząc na plastikowym krześle, zabijał znajdującego się naprzeciwko Midoriyę wzrokiem, a on zmieszany wpatrywał się w podłogę. Obok nerda siedziała jego matka, więc z tego wynikało, iż z ich bachorami został Shoto.
Myśl o tym, jak bardzo kolorowowłosy musiał sobie z nimi nie radzić, nawet pocieszała trochę Katsukiego, który czekał w kolejce na durne badania.
Wkurwiał go już sam fakt, że musiał patrzeć na Deku po zakończeniu szkoły. W dodatku, jego dwukolorowy debil dorobił im trzeciego tasiemca i był z tego zapewne bardzo dumny.
Bakugo pamiętał jeszcze, jak wykrzykiwał na cały akademik, że będzie lepszy w rodzeniu i wychowywaniu dzieci od tych idiotów. Nadal się tego trzymał.
Ale gorsze było chyba słuchanie rozmowy jego matki z Panią Midoriyą.
- ...Tak, też tak sądzę. Jak można robić coś takiego na wycieczce szkolnej? - westchnęła z rozczarowaniem Mitsuki, mając na myśli zajęcia Kirishimy i Bakugo podczas ostatnich dni zimowego wyjazdu.
- A jak można robić to bez zabezpieczenia, wiedząc, jaką ma się moc? - na własnego syna narzekała też Inko, a Izuku siedział tylko spięty, czekając aż wpuszczą go do gabinetu, gdzie miałby już większy spokój.
Eijiro w tym czasie udawał głęboko wczytanego w jakąś ulotkę, chociaż palił się ze wstydu, a Katsukiego niezbyt obchodziło, co na ich temat mówią te 'stare baby'.
Wreszcie drzwi od gabinetu się otworzyły. Wyszła z nich jakaś o wiele bardziej ucieszona od nich kobieta, a wtedy do środka wszedł niechętnie Izuku oraz jego rodzicielka.
Podczas czekania na swoją kolej, Katsuki słuchał ze znudzeniem narzekania Mitsuki na to, jaki to on nie jest, ale jego uwagę odwróciła nagle dziewczyna na końcu korytarza, która szła chyba w stronę tego samego gabinetu, jednak gdy tylko rozpoznała Kirishimę i Bakugo, zawróciła gwałtownie, prawie się wywracając.
- TE, OKRĄGŁA TWARZ! CO TU ROBISZ?! - wydarł się za nią Katsuki, ale dziewczyna już uciekała prędzej od swego wybranka z silnikami w łydach.
- To była... Uraraka? - zdziwił się Kiri.
- Ja pierdole, kolejne debile w ciąży... - warknął pod nosem blondyn.
- Mówisz o sobie? - prychnęła jego matka.
Eijiro w duchu się przeżegnał.
- HA?! - odezwał się szybko Bakugo.
- NIE DRZYJ SIĘ, U LEKARZA JESTEŚ! - skarciła go kobieta, a nim zdążyli się na siebie rzucić, wreszcie z gabinetu wyszedł blady jak ściana Izuku.
- I jak?! - próbował szybko zmienić temat Kiri, zagadując do niego, ale zielonowłosy wyglądał na średnio szczęśliwego.
- Nie trojaczki... - mruknął pod nosem, a już Inko wyglądała na bardziej zadowoloną.
- Co, znowu masz bliźniaki, przegrywie? - zaśmiał się blondyn, za co dostał w łeb od Mitsuki.
- Katsuki, podnoś się i sam tam właź! - wysyczała groźnie, a chłopak bez zapału to zrobił i wszedł z Kirishimą do gabinetu.
Izuku więc nie odpowiedział, bo poszedł z matką do wyjścia, a Mitsuki została sama. Przez kolejne kilkanaście minut mogła wsłuchiwać się w przyjemną ciszę, podczas przeglądania jakiegoś magazynu, lecz gdy zaczęła słyszeć darcie mordy swojego syna, westchnęła głośno i wywróciła oczami.
Miała już wkroczyć do akcji i wyjaśnić, dlaczego Bakugo się tak drze, lecz nie musiała, bo ten bardzo szybko sam wyszedł na korytarz, będąc dziesięciokrotnie bardziej wkurzony, niż był przed wejściem tam.
- PIERDOLĘ TO GÓWNO, NIE RODZĘ! - krzyknął wściekły, nie tłumacząc niczego i ruszył do wyjścia, a zdziwiona blondynka zaczekała na Kirishimę, który po chwili też niepewnie wyszedł.
- A temu co znowu nie pasuje? - spytała ze znudzeniem, a Eijiro nerwowo się uśmiechnął i zamiast jej odpowiedzieć, pobiegł za swym chłopakiem.
- Nie mów tak, Bakugo! Dasz radę! Jesteś taki męski! - zawołał pocieszająco, doganiając wkurzonego blondyna, który szedł pospiesznie przez korytarz.
Katsuki nagle się zatrzymał i spojrzał na niego groźnie.
- Jestem męski?! JESTEM W CIĄŻY! - wydarł się wkurwiony na cały ośrodek, aż Kiri musiał zasłonić uszy.
- Gratulacje... - prychnęła ironicznie pod nosem kobieta za recepcją, zirytowana jego darciem ryja, a Bakugo przeniósł na nią morderczy wzrok.
- Haha, dziękujemy... - uciął szybko Eijiro i zaczął pchać chłopaka do drzwi, przeczuwając kłopoty.
- Zajebie wszystkich w tym osranym szpitalu, gdzie polazł Deku?! - krzyczał nadal, nawet gdy czerwonowłosy wyciągnął go przed wyjście.
- Cicho... Przecież lekarz powiedział, że nie możesz się denerwować - mówił spokojnie, ale jego chłopak niezbyt go słuchał, bowiem z jego pięści ulatniał się dym, co oznaczało, że jest nieźle wkurzony.
- NIE DENERWOWAĆ?! KTO MÓWI, ŻE MASZ SIĘ NIE DENERWOWAĆ, PO POWIEDZENIU, ŻE URODZISZ JAKIEGOŚ PASOŻYTA PŁCI DAMSKIEJ?! CZY JA WYGLĄDAM, JAKBYM UMIAŁ ZAJMOWAĆ SIĘ DZIEĆMI, TYM BARDZIEJ DZIEWCZYNKAMI?! - wywrzeszczał wkurwiony Bakugo i nie docierało już do niego to, co mówił Kirishima.
Uspokoił się dopiero, gdy obok nich zjawiła się jego matka.
- Czego się drzesz, matole?! Co ludzie powiedzą?! - warknęła, uderzając znowu syna w łeb, co sprawiło, że już całkiem chciał wszystkich wokół zagryźć.
- Będziemy mieli córeczkę - powiedział radośnie Kiri, a blondynka na chwilę znieruchomiała.
- NO WRESZCIE! TEŻ CHCIAŁAM MIEĆ CÓRKĘ, A NIE TAKIEGO NIEWDZIĘCZNEGO ZASMARKAŃCA! - wykrzyczała szczęśliwa, a Katsuki miał ochotę zamknąć ją w aucie, bo przechodzący obok ludzie mijali ich szerokim łukiem i patrzyli jak na wariatów.
Jednak...
Nie odpowiedział jej wrednie, jak normalnie by to zrobił, bo poczuł, że od tej całej złości i nerwów, robi mu się słabo... I to dosłownie, bo stracił nawet czucie w nogach, a widok na skrępowanego Eijiro i jego skaczącą prawie ze szczęścia matkę, zaczęły przysłaniać mu czarne plamy.
Zemdlał, słysząc tylko krzyk Kirishimy i Mitsuki.
***
- No kurwa, znowu tutaj... - wyszeptał zaraz po otworzeniu oczu z odrazą blondyn.
Leżał na szpitalnym łóżku, podłączony do kroplówki i jakichś maszyn, co wcale mu się nie podobało.
Od razu zwrócił na siebie uwagę Eijiro, który cały czas przy nim czuwał, chociaż tak naprawdę dopiero co drzemał na krzesełku.
- O matko, Bakugo, jak się czujesz?! Wszystko w porządku?! Chcesz pić?! Zawołać lekarza?! - zaczął panikować, pochylając się nad blondynem, a Katsuki spojrzał na niego i skrzywił się jeszcze bardziej.
- Czemu znowu siedzę w tym pierdolniku? - prychnął, patrząc z odrazą na salę, gdzie się się znajdowali.
- Zemdlałeś! A mówiłem, że masz się nie denerwować! Lekarz powiedział, że to może zagrozić ciąży! - Eijiro nagle mówił z żalem, a Bakugo już całkowicie nie ogarniał, co się dzieje.
Miał nadzieję, że to nieprawda, bo przecież jak miał stać się nagle spokojny, kiedy całe dotychczasowe życie spędził na wkurwianiu się bez powodu?
Tak było i tym razem.
- ŻE CO?! - prychnął głośno, szarpiąc mocno koszulką swego chłopaka.
- MOŻESZ SIĘ PO PROSTU NIE DENERWOWAĆ PRZEZ PIĘĆ MINUT?! - wydarł się także Kiri, wiedząc, że to najskuteczniej zadziała na blondyna.
Faktycznie zadziałało, bo wreszcie się zamknął i zaskoczony nawet wypuścił z uścisku ubranie czerwonowłosego, który się odsunął.
Katsuki nie miał chyba w słowniku czegoś takiego jak 'spokój', ale Eijiro jakimś cudem doprowadził go do tego stanu i to tylko przez jedno, bardziej stanowcze oraz głośniej wypowiedziane zdanie.
Kirishima wiedział, że może tego szybko pożałować, ale nigdy nie przypuściłby, że w oczach zszokowanego Kacchana pojawią się nagle łzy.
- PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! - zaczął błagać o litość czerwonowłosy, rzucając się na kolana przy łóżku i łapiąc blondyna za rękę, ale ten wyglądał, jakby znalazł się w innej rzeczywistości, bo tylko patrzył tępo przed siebie na ścianę, a z jego oczu wypływały wciąż łzy.
Może właśnie analizował całe swoje życie, lub przez ciążę stał się bardziej wrażliwy i płakał przez to, że jego zawsze spokojny chłopak uniósł na niego głos, albo tak bardzo zabolało go to, że dla dobra dziecka nie może już drzeć jadaczki i bić kogo popadnie...
Otóż... Wszystko na raz.
- Katsuki, ja nie chciałem na ciebie krzyczeć, wybacz mi - zaczął bełkotać Eijiro, chociaż sam był przez Katsukiego wyzywany średnio sto razy dziennie i nigdy nie usłyszał od niego przeprosin.
- Zamknij się... - powiedział Bakugo, wyrywając mu rękę, lecz nie brzmiał na tak wkurwionego, jak zdawałoby się, że byłby, będąc w takiej sytuacji.
Kirishima podniósł na niego zdziwiony wzrok, bo spodziewał się bardziej, że dostanie wybuchem w twarz, ale blondyn patrzył na niego w ciszy, nadal ze łzami w oczach.
- Chyba zamieniam się w Deku... - wyszeptał z jeszcze większym bólem Katsuki, po czym już całkowicie się rozpłakał, ale ukrył swoją twarz w poduszce.
Zdziwiony Eijiro patrzył na to z lekkim niedowierzaniem, nie poznając własnego chłopaka, jednak gdy usłyszał jego ciche warknięcie, że chce on zjeść ogórki kiszone z wasabi, od razu podniósł się i popędził do wyjścia z sali, aby to zdobyć.
***
- O mój Boże, mają tu filmy... - wyszeptał zachwycony Denki, trzymający w dłoni pilota i siedzący przed telewizorem w sali szpitalnej Bakugo.
- Nie, tylko nie 'Barbie i Trzy Muszkieterki'... Już to oglądałem - powiedział znudzony Sero, a na szczęście całego Bakusquadu, pilota zabrała Kaminariemu Mina.
- Puszczaj lepiej 'Królowe osiedla', zaraz będzie premiera nowego odcinka - pisnęła z przejęciem, a Denki wywrócił oczami.
W tym samym czasie, kilka metrów od nich, w swoim łóżku siedział pod kołdrą i w objęciach Kirishimy, nie kto inny jak Bakugo.
Jego wyraz twarzy ukazywał nadal wkurwienie, ale jakoś jeszcze nie zwyzywał przyjaciół, którzy wprosili mu się kilka godzin temu na odwiedziny bez uprzedzenia. Nieustannie jednak patrzył wrogo na jednego intruza, który siedział na krześle zaraz obok Kaminariego, podczas gdy Ashido, Sero i Denki sprzeczali się wciąż o to, co puścić.
Był to Shinso.
Człowiek, który zaciągnął raz Deku do szafy, pobił się prawie z mieszańcem, kręcił ponoć z Neito, a teraz latał za Denkim. Bardzo podejrzany typ...
Przez to Bakuś zastanawiał się, czy Pikachu nie będzie za kilka miesięcy ryczeć i wyżalać się przez to, że ten hipnotyzer złamał mu serce.
Katsuki postanowił więc, że nie może do tego dopuścić i że sam sprawdzi, czy Shinso nadaje się na kolejnego członka Bakusquadu, czy jest tylko marną podróbką, nadającą się jedynie do grona przyjaciół Dekla.
Zamierzał jednak zrobić to później. Teraz musiał skupiać się na tym, by nie wkurzać się zbytnio przez bijących się o pilota Minę i Denkiego.
- Przestańcie albo was wyjebię - powiedział bardzo spokojnie Katsuki, a to sprawiło, że jego przyjaciele natychmiast się ogarnęli, podnieśli z podłogi i oddali pilota zdezorientowanemu Hitoshiemu, który ostatecznie włączył za namową Kaminariego jakiś film o Barbie.
- Jakoś dziwnie spokojny się zrobiłeś, bro - zauważył Sero, patrząc podejrzliwie na Bakugo, który z kamiennym wyrazem twarzy nie przejmował się nawet tym, że śpiący na nim Kirishima ślinił mu rękaw koszulki.
- Ciąża zmienia ludzi. Deku stał się agresywniejszy, to nasz Bakuś stanie się potulnym barankiem - szepnęła różowowłosa.
Katsuki już nabrał ochoty, żeby na nich nakrzyczeć, czego z trudem nie zrobił, przypominając sobie ostrzeżenia lekarzy o tym, że jeśli nie zacznie się zachować jak normalny, opanowany człowiek, może stracić dziecko, czego Eijiro by nie przeżył... Zresztą, jemu także byłoby przykro.
Kacchan naprawdę postanowił, że spróbuje przynajmniej się tak często nie drzeć i unikać sporów, lecz jego przyjaciele sami się o to prosili, gdy Mina wyciągnęła telefon i zaczęła robić mu oraz Kirishimie zdjęcia, a Sero zaczął mówić, żeby wysłała je do Deku, aby też przyszedł.
- WYPIERDALAĆ NA KORYTARZ, GNOJE! - ryknął niespodziewanie, na co Eijiro gwałtownie się obudził, a Denki spadł prawie z taboretu przed telewizorem.
- Katsu... - wyszeptał ze zmęczeniem Kirishima, ale blondyn już gotował się ze złości, patrząc na przerażonych Ashido oraz Sero, którzy uciekli w najdalszy kąt pomieszczenia i tam wtulili się w siebie, aby zapewnić sobie większe bezpieczeństwo.
- Żartowaliśmy, nie wyślemy nic Deku! - mruknął niepewnie czarnowłosy, a Mina szybko potwierdziła jego słowa kiwaniem głową.
- Spoko, ja już wysłałem - szepnął pod nosem trochę rozbawiony Shinso, a Bakugo dopiero teraz zauważył, że robił on coś w swoim telefonie.
- Jak ja cię zaraz... - wściekły Kacchan nie dokończył, bo Eijiro objął jego twarz i zwrócił ją w swoim kierunku.
- Pamiętasz, co mówił lekarz? - powiedział zmartwiony, patrząc mu w oczy.
- Ta, kurwa... Pamiętam - prychnął niechętnie blondyn, uspokajając się jedynie minimalnie.
Nie chciał się jeszcze znowu rozbeczeć, i to przed przyjaciółmi, ale zdawało mu się, że jeśli zaraz nie przestaną go irytować, naprawdę mimowolnie to zrobi.
Nie dziwiło go teraz, dlaczego Deku ryczał z powodu jego docinek podczas swojej ciąży... Chociaż, Midoriya ryczał nawet, gdy spadła mu na ziemię łyżeczka.
Katsuki miał nadzieję, że aż tak źle z nim nie będzie.
- To może my już pójdziemy? Odpoczniesz sobie i w ogóle, Bakugo... - zaproponowała Mina, lekko zaniepokojona tym, że zaraz Kacchan wróci do starego zachowania i ich zamorduje.
- Byłoby zajebiście - wycedził, patrząc na nich wrogo, a Sero jako pierwszy rzucił się do drzwi.
Ashido musiała jeszcze odciągnąć od telewizora Denkiego, który wciągnął się za bardzo w bajkę, ale pomógł jej w tym Shinso, więc szybko opuścili salę szpitalną, życząc Katsukiemu i jego dziecku zdrowia.
Bakugo nie powiedział im jeszcze, że była to dziewczynka, bo Denki i Mina roznieśliby z euforii cały szpital.
Wolał zostawić to jako 'niespodziankę' na inny raz, a tak naprawdę chciał mieć jak najdłużej spokój.
Aktualnie, musiał znieść jedynie oglądanie różowej bajeczki i widok chodzącego po sali w crocsach Kirishimy...
***
.
.
.
.
.
.
.
.
Tak spokojnie będzie na porodówce, legit 100%, no scam, naprawdę, na serio 🥰
Jak ktoś jeszcze tu nie był, to zapraszamy:
Bardzo ciekawe rzeczy tam są, na przykład:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top