34

Przygotowania zaczęły się od tego, że Uraraka na wieść o ślubie Tododeku zasłabła i Iida musiał zabrać ją do szpitala.

Ale tym zbytnio nikt się nie przejął (no może poza Deku), bo ważniejsze było wybranie daty i jak najszybsze zorganizowanie zaproszeń, samolotu, sali, jedzenia i miliona innych rzeczy, ale nie było to niemożliwe do ogarnięcia w krótkim czasie, jeśli miało się ukradzioną złotą kartę o nieskończonej potędze.

Midoriya wybierał kilka długich godzin garnitur z Uraraką, Aoyamą i Iidą, ale przez większość czasu zamiast przymierzać, beczał, że znowu jest za gruby i na jego brzuchu nie dopinają się guziki... No a Todoroki wybrał swój garnitur w jakieś pięć minut z drobną pomocą rodzeństwa.

Izuku przeżył jednak większe załamanie, gdy Shoto powiedział mu, że jeśli zobaczy choć jeden motyw związany z All Mightem, wyjdzie z ceremonii. Przez to piegowaty musiał anulować kilkanaście zamówień.

Kolorowowłosy uparł się też, aby ślub odbył się dzień przed ślubem Endeavora i Hawksa, na który i tak nie zamierzałby w życiu iść.

Logiczne było, że większość osób wolała pojechać za darmo na kilka dni na Hawaje na ślub Tododeku, niż iść do Enjiego, więc tym sposobem stracił on kilku gości - Fuyumi, Natsuo, Dabiego i...

Swojego narzeczonego - Hawksa.

Który powiedział, że skoro 'jego płomyczek' nie zgadza się na tort weselny z nuggetsów, to on nie będzie brał żadnego ślubu i pojedzie sobie na Hawaje do Deku i Shoto.

Endeavor nie uwierzył, że Keigo naprawdę jest do tego zdolny, więc nie wziął jego gróźb na poważnie, ale jednak...

W dzień wylotu, o godzinie czwartej rano, Hawks również znalazł się na lotnisku z wielką walizką, w luźnej koszuli w kwiatki, w szortach i sandałkach oraz okularach przeciwsłonecznych, a także z wielką radością na twarzy oraz kupionym na wynos kubełkiem kurczaka.

- Aloha! - przywitał się aż nadto zadowolony z narzeczonymi.

- Co? - przebudził się kolorowowłosy, który spał, siedząc na mało wygodnym krześle już od kilku godzin, bo Izuku panikował, że spóźnią się na samolot, więc musieli być na miejscu trzy godziny wcześniej.

Todoroki zobaczył Hawksa i jego humor od razu się poprawił. W tej sytuacji ani trochę nie przeszkadzała mu jego obecność, ponieważ wiedział, jak mocno wkurwi to Endeavora, który zapewne jeszcze o niczym nie wiedział i spokojnie sobie spał. Podziękował nawet zaskoczonemu Keigo za przybycie, a później poszedł gdzieś do automatu po energola.

Oprócz Hawksa i rodziny Midoriyi oraz Todorokiego (oczywiście bez Endeavora), na lotnisku znalazło się też mnóstwo innych osób, między innymi cała była klasa A, choć namówienie Kacchana nie było zbyt proste.

- Oi, Deku... - do spiętego na krześle Midoriyi podszedł właśnie Bakugo, który zgubił gdzieś Kirishimę - Wiem, że All Might to teraz twój stary, ale dlaczego zaprosiłeś nawet Recovery Girl? Boisz się, że połamiesz sobie nogę na pierwszym tańcu? - zapytał z drwiną, a siedząca obok Deku Uraraka już nabrała do płuc powietrza, żeby mu się odszczekać, ale Izuku nawet nie chciało się słuchać ich kłótni.

- Dałem zaproszenie Midnight, bo odbierała mój poród i to ona wzięła na osobę towarzyszącą Recovery Girl... - wyjaśnił zmęczony.

Przez całe te przygotowania i opiekę nad bliźniakami, spał ostatnio trzy godziny i było to przedwczoraj.

- Właśnie, przestań być wredny i idź się lepiej wyrzygać przed wylotem, żeby spodnie Kirishimy znowu nie ucierpiały - odezwała się oschle Uraraka, która jednak nie zamierzała mu odpuścić.

- Coś ty powiedziała?! Skąd o tym wiesz?! - wkurwił się w ułamku sekundy Bakuś, a w ich stronę zmierzał już Shoto, jednak i jego ktoś wyprzedził.

- Katsuki! Kupiłem ci hot-doga! - zawołał radośnie z drugiego końca lotniska Eijiro, a blondyn odwrócił się w jego kierunku z wkurwem.

- Ty... Masz szczęście, że jutro bierzesz ślub, Deklu, ale jeszcze się policzymy - syknął do brokuła, po czym ruszył w kierunku swojego jedzenia oraz Kiriego.

- Przecież ja nic nie powiedziałem... - szepnął załamany zielonowłosy.

- Co się stało? - zapytał Todoroki, który wreszcie znalazł się przy krzesłach, na których siedzieli Izuku i Ochaco.

- Nic... Kacchan składał mi życzenia - skłamał ponuro Deku, zanim odezwała się brunetka.

Izuku szybko się ożywił, gdy przeszedł do ochrzaniania Todorokiego za chlanie energetyków, a później kazał mu zabrać bliźniaki od zapoznających się Inko i Rei. To spotkanie mogło być dość niebezpieczne, jeśli wymieniłyby się sekretami dotyczącymi czajników i wodospadów łez, ale wyglądało na to, że nawet się polubiły.

Wreszcie, po kolejnych kilkunastu minutach, wszyscy goście przybyli na lotnisko i mogli wsiąść do wielkiego samolotu.

Aizawa jako pierwszy ruszył na sam tył i tam rozłożył się w swoim żółtym kokonie, tłumacząc, że dzięki temu przeżyje katastrofę lotniczą, ale gdy to sobie uświadomił, przesiadł się jednak na przód.

Obok niego dał radę usiąść tylko Present Mic, a za nimi usiadła Midnight i Recovery Girl, nawet 'Wild, wild Pussycats', którzy zostali zaproszeni z Kotą, a także All Might, Inko i Rei, które znowu zajęły się bliźniakami.

Denki korzystając z okazji, szybko zaklepał sobie miejsce przy oknie na tyłach, a za sobą pociągnął Shinso oraz Bakusquad.

Uraraka i Deku usiedli razem, gadając przez całą podróż, mimo zmęczenia. Zaraz za nimi miejsca zajęli śpiący przez większość lotu Iida i Shoto, którzy byli głównie tak wykończeni ich gadaniem.

Eri, Kota, Mirio oraz Hawks przez całą drogę grali, oglądali bajki i jedli słodycze, za to Camie i Yoarashi próbowali porozmawiać z Shoto oraz Bakugo, ale ci bardziej zajęci byli spaniem.

Z kolei Dabi siedział tuż za Hawksem i co chwila wyrywał mu ze skrzydeł pióra, a Fuyumi i Natsuo zajęli się rozmową z Hatsume oraz kilkoma osobami z klasy A.

W samolocie było więc dość głośno, najbardziej darł się Mic, Denki, Yoarashi i oczywiście Bakugo, gdy ktoś go budził, ale jakimś cudem, bez żadnych problemów i niczyjego ogłuchnięcia, dotarli na lotnisko w Hawajach.

Stamtąd, przejechali na plażę, gdzie w szeregu, w kilkumetrowych odstępach, stało kilkanaście uroczych domków. Każdy z nich miał dwie, dwuosobowe sypialnie, łazienkę oraz mały przedpokój, a wszystkie miały już na drzwiach kartki z nazwiskami osób, do których zostały przydzielone.

- O, Hitoshi, ten jest nasz! - zawołał uradowany Denki, pospieszając fioletowowłosego, który w czarnej bluzie i długich spodniach ciągnął ze zmęczeniem po piachu walizkę swoją i Kaminariego.

- No nie gadaj, że mamy z tymi debilami - westchnął Bakugo, widząc, że na domku, pod którym stał Denki, widnieje też nazwisko jego i Eijiro.

- HURA, BRO! - wydarł się Kiri, podbiegając do Kaminariego i przybijając z nim piątkę.

- E, a ja? - spytał zasmucony Sero, widząc, że ma domek obok, ale ma dzielić sypialnię z Minetą.

- Sorry, bro... - westchnęli Kirishima i Denki, posyłając mu współczujące spojrzenia.

- Ej, dzieciaki, dlaczego daliście mi domek z tym drącym się wariatem? - w tym samym czasie do Shoto i Deku poszedł niezadowolony Aizawa.

- Hm... Bo to MY decydujemy, kto z kim ma domek? - uśmiechnął się wrednie Shoto, cytując prawie słowa Aizawy z ich pamiętnej wycieczki do schroniska na zadupiu.

Czarnowłosy zmarszczył gniewnie brwi, ale zrozumiał, że nic nie wskóra i odwrócił się, aby pójść do domku, na którego tarasie skakał zachwycony Mic. Zawsze było to lepsze od Minety albo All Mighta, którzy przez sen gadaliby o dziewczynach lub smashach.

- Tylko nie zakłócajcie ciszy nocnej... - dodał pod nosem Shoto, gdy Aizawa odchodził, jednak ten to usłyszał i odwrócił się do niego, mierząc go przyprawiającym o dreszcze wzrokiem.

- Gdyby to była wycieczka szkolna i mógłbym odejmować punkty, byłbyś już grubo na minusie i odesłałbym cię do domu, poprzez kopniaka Midoriyi - wycedził w odpowiedzi nauczyciel i ruszył dalej, a Shoto uznał, że już się zamknie.

- Przestań wkurzać naszych gości i bierz bagaże, idziemy do naszego domku - powiedział Izuku, patrząc na narzeczonego ostrzegawczo, a Todoroki ciężko westchnął, widząc stertę walizek w różnych wielkościach.

Ich domek znajdował się na samym początku, jedną sypialnie mieli dla siebie, a drugą dla bliźniaków, jednak nimi wciąż zajmowała się Inko i Rei, które wręcz nie chciały się z nimi rozstawać i mówiły Shoto oraz Izuku, żeby lepiej odpoczęli i cieszyli się ślubem, a nie martwili dziećmi... Potem będą mogli się nimi opiekować do końca życia.

Tododeku tak też postanowiło zrobić, ale że było około trzynastej, a wszyscy mieli za sobą długi lot, aby odpocząć, najpierw musieli się najeść.

Za pieniądze Edka wykupili nawet prywatną stołówkę w hotelu wraz z obsługą. Znajdowała się blisko domków i to tam skierowała się zaraz po rozpakowaniu większość gości.

Hawks obżerał się jak zwykle kurczakiem, Uraraka narzekała Iidzie, że z niewiadomego powodu źle się czuje, a co dopiero zjadła dziesięć czekoladowych deserów. W tym czasie Bakugo patrzył z dezaprobatą na Kirishimę, który uwalił się cały sosem. Uznał, że woli już dosiąść się do Deku i Ochaco, którzy zajmowali miejsca najbliżej stołu z czekoladową fontanną.

- Ale się ulaliście... - zaczął miło rozmowę blondyn, bez pytania zajmując miejsce Shoto, który poszedł w tym czasie poprosić kogoś z obsługi o zabranie z jego stołu CIEPŁEJ soby.

- Patrzyłeś ostatnio w lustro? - prychnęła Uraraka, a Izuku powstrzymał się ledwo przed parsknięciem śmiechem.

- Ha?! Patrzyłem, nie co ty, masz na całej mordzie czekoladę! - warknął lekko urażony, a brunetka szybko przetarła usta ręką, udając, że go jednak nie słuchała.

- Jak miło, że jest jak dawniej... - mruknął pod nosem Midoriya, a siedzący naprzeciw Iida poprawił okulary, patrząc z nadzieją w sufit, że nie będzie musiał znowu ratować od wzajemnego pozabijania się wszystkich tu obecnych.

Każdy na powrót zajął się jedzeniem, a po chwili ciszy, znowu odezwał się patrzący na kogoś podejrzliwie Bakugo.

- E, to prawda, że ta kura z Czarnobyla zwiała ze swojego ślubu?

- Ta, po powrocie, Endeavor już na pewno nie wpuści nas do swojego domu. Oby Hawks nie zamieszkał na naszym ganku... - westchnął Izuku.

- Ciekawe, czy jak się wkurzy, to tu po niego przyleci - zaśmiał się Katsuki, wyobrażając sobie, jak płonący ze złości Enji przelatuje nad całym oceanem, żeby tylko dorwać Hawksa i zabrać mu pierścionek.

Kiedy obiad wreszcie się skończył, każdy wrócił do swojego domku, ale większość nie zamierzała tracić czasu i w kilka minut przebrała się w stroje kąpielowe.

Najbardziej ucieszył się na to Mineta, który zaczaił się pod palmą, by obserwować rozkładające się na plaży dziewczyny. Siła wyższa zesłała jednak na jego łeb kokos, a po tym odechciało mu się podglądania. Tak naprawdę, nie był to kokos, ale Sero i jedna z jego pomarańczy, które zawinął w kilogramach ze stołówki.

Tak czy inaczej, kulkowłosy poszedł pływać, uzbrajając się w swoje dmuchane rękawki z księżniczkami, gdyż innych na rozmiar jego bicków w sklepie nie mieli.

Na ten widok Bakusquad prawie udusił się ze śmiechu, ale lepszy był i tak dryfujący sobie spokojnie na dmuchanym kole Aizawa, który miał na sobie różowe spodenki oraz okulary przeciwsłoneczne i wyglądało na to, że chyba już tam zasnął.

Deku i Shoto oraz Iidy i Uraraki wciąż nie było na plaży, ponieważ załatwiali razem ostatnie formalności na mieście, za to cała reszta siedziała przynajmniej na tarasach swoich domków, gdyż pogoda była idealna.

- Shinso, no dawaaaj, chodź do wody - błagał już którąś minutę Kaminari siedzącego w grubej, czarnej bluzie i spodenkach kąpielowych pod parasolem chłopaka.

- Nie - odrzekł sucho fioletowowłosy, zakładając na głowę kaptur.

- Ugh, czemu? Wyjdź chociaż z tego cienia... W opaleniźnie wyglądałbyś bardzo se... - nie zażył dokończyć ze zboczonym uśmieszkiem Denki, bo Hitoshi użył wreszcie na nim swojej mocy.

- Idź wskocz sobie do wody z tamtego pomostu i się utop - polecił mu Shinso, a zahipnotyzowany Kaminari bez słowa odwrócił się i ruszył prosto do wskazanego miejsca.

Właściwie nie wskoczył do wody, ale potknął się i do niej wpadł, a wtedy odzyskał świadomość i zmieszany zaczął się rozglądać, a większość zebranych na plaży z niego śmiać. 

Gdy wrócił na brzeg, nie odezwał się ani słowem, tylko rzucił na Hitoshiego i zaciągnął go do wody siłą, mając wywalone na to, że chłopak ma na sobie bluzę. Obaj wpadli do wody, a Bakugo siedział zniesmaczony na ręczniku obok śmiejących się z nich przyjaciół i zastanawiał, co zje dziś na wieczorze kawalerskim i jutro na weselu.

Zanim to się stało, Mineta zdążył zgubić swój rękawek i się zaczął się podtapiać, ale jakoś nikt nie spieszył mu na pomoc, nawet Aizawa, który relaksując się, pływał tuż obok niego na kole.

- Jak dobrze, że nie jestem już ich opiekunem... - westchnął pod nosem, chociaż zagłuszały to wrzaski Minoru, którego ostatecznie wyciągnął z wody patykiem All Might, gdyż chłopak topił się przy samym brzegu, który był dla jego wzrostu głęboką otchłanią.

A gdy Tododeku wreszcie wróciło, trzeba było zacząć zbierać się na imprezę... Postanowili oni, że każdy z nich będzie miał własny wieczór kawalerski. Shoto miał zabrać wszystkich chłopaków na paintballa, a Deku z racji tego, że musiał unikać niebezpiecznych sportów i przyjaźnił się z większą ilością dziewczyn, urządzić z nimi małe przyjęcie na plaży.

Starsi bohaterowie i rodzice pary młodej woleli oszczędzić sobie zdrowia psychicznego i zabawić się jutro na weselu, a poza tym zająć się bliźniakami oraz Eri i Kotą.

- Wreszcie mam okazję się na was znowu wyżyć - uśmiechnął się przeraźliwie Katsuki, gdy znaleźli się już w centrum gier i w odpowiednich strojach kierowali się w stronę areny paintballa. 

Przed samym wejściem czekał na nich jakiś pracownik, który przeraził się lekko taką ilością graczy, którzy byli w dodatku zawodowymi bohaterami, ale po angielsku zdołał im jakoś wydukać zasady gry.

- ...Na arenie nie może znajdować się nikt w ciąży, ale... Wątpię, żeby ktoś tu taki był - zaśmiał się słabo, a wszyscy skierowali spojrzenia na jedną osobę.

- DOBRA, STARCZY GADANIA! KTOŚ SPRÓBUJE WE MNIE STRZELIĆ, TO MA PRZEJEBANE I TYLE! - warknął groźnie blondyn, zabierając swoją broń z farbą i wchodząc na arenę. Nie dał rady zatrzymać go nawet Kirishima, a przestraszony pracownik zamilkł.

- No dobrze... To zapraszam... - powiedział niepewnie, a reszta z wielką motywacją także chwyciła za pistolety z farbą i ruszyła na bitwę.

Zapowiadało się na to, że mieli zamiar dziś roznieść tą arenę.

***

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Nikt:
Edek po przepłynięciu siedmiu mórz i oceanów po swojego boya:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top