29
- IZUKU! - wykrzyczał żałośnie na cały dom Shoto.
Deku, który próbował pierwszy raz od miesiąca w spokoju wziąć kąpiel dłuższą od pięciominutowej, tylko ciężko westchnął.
Musiał wyleźć z wanny i szybko się ubrać, żeby pobiec do Todorokiego, który w salonie próbował jakoś uspokoić płaczącego głośno Akio.
Kolorowowłosy trzymał dziecko na rękach i kołysząc je, podstawiał mu do twarzy butelkę oraz smoczek na zmianę, ale ono nadal tylko ryczało, więc Shoto też miał już w oczach łzy.
Midoriya bez słowa odebrał od swojego narzeczonego chłopca, a ojcowi roku posłał wkurzone trochę spojrzenie.
- Może trzeba było po prostu dać mu zasnąć? - zapytał cicho, kierując się z Akio w stronę łóżeczka, do którego go włożył, a dzieciak jeszcze po otrzymaniu swojego pluszaka, zaczął się stopniowo uciszać.
- On mi jakoś nie daje i to od dwóch miesięcy - mruknął posępie Shoto, który uspokoił się trochę dzięki obecności zielonowłosego.
- Nie narzekaj jeszcze, przypominam ci, że dzisiaj jedziemy do twojego ojca - prychnął Izuku, a Todoroki.exe na chwilę przestał działać.
- Że co?! - krzyknął zaskoczony, przez co nagle teraz Yuki zaczął płakać.
- Shoto... - westchnął ciężko Midoriya, musząc wyjąć drugie dziecko z łóżeczka, żeby je uspokoić, a kiedy miał je już na rękach, kontynuował - Twój ojciec nas zaprosił i powiedziałem, że przyjedziemy - szepnął, kołysząc chłopcem, a kolorowowłosy nadal wpatrywał się w niego jak Denki w zadania z matematyki.
- Urządzasz sobie pogawędki z tym gburem za moimi plecami? - spytał wciąż oszołomiony, a Izuku zaczął szybko zaprzeczać.
- Nie... Po prostu dzwonił, odebrałem i spytał czy przyjdziemy, bo ma nam coś ważnego do przekazania, więc się zgodziłem... - powiedział niepewnie, a w głowie Todorokiego zaczęły się już pojawiać teorie spiskowe.
Czego mógł chcieć jego ojciec?
Swoich kart kredytowych?
Męczenia wnuków?
Nie... Najwyraźniej gaśnicą w mordę, skoro wynalazł sobie jakoś numer do Deku, a Shoto poważnie się wkurzył.
- Ja więcej do tego domu nie wejdę - prychnął obrażony, ale niezbyt ruszyło to Deku.
- Dobra, pojadę sam, ale zabieram też bliźniaków, bo chciał ich zobaczyć - odparł spokojnie Midoriya, a kolorowowłosy zbulwersował się tylko bardziej.
- Naprawdę chcesz jechać do tej szui i jeść z nią obiad, jakby wcale nie zepsuł połowy mojego życia? Wiesz, że on będzie chciał zrobić to samo swoim wnukom, prawda? - spytał z zupełną powagą Todoroki.
- Przypomnę ci, że cały czas korzystasz z jego karty i gdyby nie on, nie byłbyś w U.A. i byśmy się nie poznali...
- Tak, i nie miałbym teraz trójki dzieci - dodał ironicznie Shoto.
- Jakiej trójki? - spytał Izuku, patrząc z lekkim strachem na narzeczonego.
- Ciebie... - odparł chłopak, proszący się chyba o porządnego smasha.
Midoriya zanieruchomiał, patrząc na Shoto z niedowierzaniem, że naprawdę śmiał się to powiedzieć, jednak po kilku sekundach podszedł do niego i dał mu Yukiego. Wyglądał nawet, jakby z jakiegoś dziwnego powodu mu ulżyło, ale spoglądał ciągle w oczy Todorokiego, który przez dziwne zachowanie piegowatego, zaczął powoli żałować, że w ogóle się odzywał. Bez słowa odebrał od narzeczonego swojego syna i spojrzał na chłopaka z zapytaniem.
- Skoro ja jestem dzieckiem, to sam się nimi zajmij i daj mi się wreszcie w spokoju wykąpać - prychnął ze złością i wyszedł obrażony z salonu.
Teraz Shoto musiał już jechać na rodzinny obiadek do ojca w ramach przeprosin, bo inaczej musiałby spać przez tydzień na kanapie...
***
Todoroki z bólem serca zatrzymał auto pod wjazdem do swojego starego domu. Nienawidził tego miejsca całym sercem, ale całym sercem kochał też Izuku, ktory uparł się, że chyba mogą raz na kilka miesięcy zobaczyć się z Endeavorem.
Poza tym, podobno ten dziadek miał im coś ważnego do powiedzenia.
Shoto miał ogromną nadzieję, że to będzie jakaś informacja o tym, że stary spisuje testament i chce ich tam wpisać.
Niestety, gdy stanął z Deku przed drzwiami, które nawet bez dzwonienia otworzył mu jego wciąż dobrze trzymający się ojciec, te marzenia stały się mniej prawdopodobne do spełnienia.
- O, wreszcie jesteście - uśmiechnął się milutko czerwonowłosy, co już było okropnie podejrzane dla Shoto.
- Dobry wieczór - uśmiechnął się Izuku, wchodząc z narzeczonym do środka.
Zielonowłosy trzymał na rękach Akio i mimo wzroku wkurwienia kolorowowłosego, przekazał go na ręce oczarowanemu dzieckiem dziadkowi.
Todoroki nie zamierzał wypuszczać ze swoich rąk Yukiego, aby dać go temu staremu zgredowi, więc nie czekając na żadne pozwolenie (w końcu był to też jego dom), poszedł do salonu, ale tam zatrzymał się gwałtownie w progu, zauważając gościa, którego jako ostatniego by się tutaj spodziewał.
- Co on tu robi? - zapytał z nieukrywaną złością białowłosy, kiedy jego ojciec i narzeczony znaleźli się przy nim.
- No co? Jestem na zwolnieniu warunkowym za dobre sprawowanie - prychnął Dabi, siedzący ze znudzeniem przy stole.
- Nie ty, on! - wkurzył się Shoto, wskazując na zajadającego się już kurczakiem Hawksa - To miała być rodzinna kolacja - dodał z oburzeniem.
Przy jednym, długim stole siedziała jego siostra, dwójka braci i bohater numer dwa - Keigo, który lekko przestraszony zastygł z udkiem kurczaka pomiędzy zębami.
- Lepiej usiądź, zanim się dowiesz... - zaśmiał się z kpiną Dabi, a pozostała dwójka jego rodzeństwa spuściła zakłopotany wzrok w stół.
- Ugh, przestań narzekać, lepiej idź do samochodu po karmidełka dla dzieci - westchnął cicho Izuku, odbierając z rąk zdezorientowanego chłopaka Yukiego - No idź - przepędził go prawie na korytarz, więc Todoroki chętnie udał się na zewnątrz, a już o wiele niechętniej wrócił, z trudem targając dwa krzesełka do karmienia.
Gdy wbił do salonu, cała jego rodzinka (i podejrzany Hawks) siedzieli już przy stole, gdzie jedli i rozmawiali w najlepsze.
- Nie miałem ci jeszcze okazji pogratulować, bracie - odezwał się Dabi, patrząc z drwiącym uśmieszkiem na Shoto, który rozkładał przy stole karmidełka.
Chłopak odesłał mu wkurwione spojrzenie i sam się odezwał.
- Ja tobie też gratuluję, że skrócili ci karę do tylko trzydziestu lat, bracie - prychnął ironicznie, ale ojciec uciszył obu synów zdenerwowanym chrząknięciem.
Zapadła cisza, a Shoto niechętnie zajął miejsce pomiędzy Midoriyą, a swoją siostrą, która z wielkim rozczuleniem tuliła do siebie Yukiego. Akio za to znalazł się ku niezadowoleniu kolorowowłosego na rękach Keigo, który siedział dokładnie naprzeciwko niego.
Hawks również wyglądał na szczęśliwego, trzymając w objęciach dziecko chłopaków, a Yuki wpatrywał się wielkimi oczami w czerwone skrzydła mężczyzny, prawie wypuszczając z buzi smoczek.
- A bububu - gadał coś pod nosem uśmiechnięty Keigo, łaskocząc chłopczyka, który teraz zaczął się śmiać.
Midoriya wpatrywał się w ten obrazek z rozczuleniem, marząc, że to Shoto obchodzi się tak ze swoimi dziećmi, podczas gdy prawdziwy Shoto niecierpliwił się tylko, jedząc swoje danie, ale nawet zimna soba nie mogła go w tej chwili uspokoić.
Dabi spoglądał na niego z ciągłym rozbawieniem, bo wiedział coś, o czym młodszy Todoroki nie miał jeszcze pojęcia, a miał też świadomość, że niezwykle go to wkurzy.
Po jakiejś godzinie pogaduszek i żarcia, siedzący na końcu stołu Endeavor uznał wreszcie, że nadszedł odpowiedni moment, aby zabrać głos.
Zabrzdąkał więc widelcem w swoją szklankę, a wszyscy ucichli i przenieśli na niego spojrzenia.
- Chciałem wam coś ogłosić, chociaż tak właściwie, tylko wy o tym jeszcze nie wiecie... - westchnął czerwonowłosy, spoglądając na zaciekawionego Izuku i jego znudzonego narzeczonego.
- Nic nowego, zawszę dowiaduję się wszystkiego ostatni - mruknął pod nosem Shoto, który od kilkunastu minut siedział ze skrzyżowanymi rękami na piersi, wyrażając tym swoje niezadowolenie z tego, że skończyła mu się już soba i że nadal musi tu przebywać.
Kolorowowłosy jednak szybko zamilknął, gdy zirytowany lekko Midoriya szturchnął go w ramię, a Endeavor kontynuował.
- Otóż... - zrobił dramatyczną pauzę, podczas której każdy poczuł dziwne napięcie - Ja i Keigo się zaręczyliśmy.
Nastała bardzo długa i niezręczna cisza, podczas której Dabi próbował się nie roześmiać, Izuku otworzył szeroko oczy i rozchyli lekko usta, wpatrując się z niedowierzaniem w teścia, a Shoto zacisnął mocno powieki, bo myślał, że to tylko jakiś koszmar i zaraz obudzi go płacz jego dziecka.
Tak się jednak nie stało, a on musiał otworzyć oczy i ujrzeć przez sobą uśmiechniętego szeroko Hawksa, który chwalił się swoim pierścionkiem.
- Przepraszam, muszę na chwilę wyjść - szepnął tylko kolorowowłosy, podnosząc się niespodziewanie z krzesła.
- Shoto... - próbował zatrzymać go zasmucony Izuku, jednak jego narzeczony skierował się szybko do wyjścia z salonu.
Endeavor westchnął z przygnębieniem, a Dabi poklepał go po ramieniu.
- Nie płacz, dziadku, kiedyś mu przejdzie... - mruknął Toya, jednak nagle za ścianą rozległ się głośny krzyk, który wyrażał mnóstwo gniewu i rozpaczy, a po chwili w progu salonu pojawił się znowu niemrawo uśmiechnięty Todoroki.
- Już jestem - powiedział spokojnie, bo właśnie w drugim pokoju wyrzucił z siebie całe napięcie, a teraz wrócił na swoje miejsce, choć każdy niepewnie na niego spoglądał.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony Izuku, jednak jego chłopak wbił już przenikliwe spojrzenie w swojego ojca i odezwał się.
- Przecież on mógłby być moim bratem, jest ode mnie nawet niższy - odezwał się z trudem opanowany Shoto, a Endeavor spuścił zakłopotany wzrok na stół.
- Może i tak, ale co ma do tego mój wzrost? Będę twoim tatą, pogódź się z tym - wzruszył ramionami wyluzowany o dziwo Hawks, który uśmiechnięty znowu bawił się z Akio.
- To nie jest dobry pomysł... - wtrącił się zestresowany Deku, patrząc błagalnie na Keigo, żeby nie irytował dalej Todorokiego.
- Oj, no co? Śmiało, mów mi tatusiu - wyszczerzył się ptaszor, przez co Shoto prawie zapłonął.
- Proszę o spokój! - odezwał się głośno Endeavor, co tylko nieznacznie złagodziło sytuację.
- Jak załatwisz mi przepustkę na ślub, to mogę być nawet świadkiem - wzruszył ramionami Dabi, który szczerze gdzieś miał swojego ojca i jego romanse z kilkudziesięcioletnio młodszym bohaterem.
- A co z mamą? - zapytał wkurzony Shoto, patrząc ze złością na ojca.
- Matka jest chora, siedzi w szpitalu! - przypomniał zdenerwowany już także czerwonowłosy.
- Nie jest chora, sam ją tam wpakowałeś! - odpowiedział ze złością jego najmłodszy syn.
- Właśnie - poparł brata Natsuo, któremu także nie podobał się za bardzo pomysł ojca na ponowny ślub.
- Zawsze to samo... - westchnęła załamana Fuyumi, zasłaniając Yukiemu uszy, zanim każdy z Todorokich zaczął się kłócić i wzajemnie o coś oskarżać.
- Sam zrobiłeś sobie gówniaki z drugim typem! - prychnął Dabi.
- Nie mieszaj w to Izuku! Przypomnę ci tylko, że uciekłeś z domu i zostałeś przestępcą! - warknął Shoto.
- A ja mam dość całej tej rodziny i tego, że matka nadal siedzi w psychiatryku! A ty nie oceniaj Shoto, bo nadal jesteś tylko pieprzonym złoczyńcą! - odezwał się wkurzony Natsuo, patrząc z nienawiścią na Dabiego.
- Myślicie, że mnie to cieszy, że mamy takiego świra za ojca?! - odpowiedział wkurwiony czarnowłosy.
- Ty też jesteś świrem! - odpowiedzieli mu równocześnie bracia.
- Shoto, możesz usiąść? - prosił cicho Midoriya, ponieważ prawie każdy z Todorokich przy stole już stał i wydawało się, że zaraz się na siebie rzucą, albo że cały dom zapłonie.
- Możecie nie kłócić się przy stole! - uniósł się także bohater numer jeden, ale jego synowie byli już zbyt zajęci krzyczeniem na siebie wzajemnie, żeby go usłyszeć.
- EJ, CISZA! - dopiero Hawks zaprowadził spokój, a każdy z synów Endeavora, który miał do niego mniejszy lub większy problem, wbił w niego swoje spojrzenie - Mamy poważniejsze problemy, niż wasze rodzinne sprzeczki - dodał lekko zirytowany.
- Niby jakie? - spytał zezłoszonym tonem Dabi, mierząc niedorobionego kurczaka morderczym spojrzeniem. Chętnie przerobiłby go teraz na nuggetsy, ale Keigo nie wyglądał, jakby przejmował się tym, że niemal każdy z jego przyszłych dzieci go nienawidzi.
- Powinniśmy raczej przedyskutować temat wystroju sali weselnej - powiedział rozmarzony, a Toya ledwo powstrzymał się od ciśnięcia w niego nożem.
- A wiecie co, bierzcie sobie ten ślub. Mam to gdzieś. My już idziemy, prawda Izuku? - prychnął Shoto, zerkając na Deku, który do tej pory milczał, czując się jak na najbardziej niezręcznym spotkaniu w swoim życiu i w sumie tak też chyba było.
- Ta, późno już... - uśmiechnął się słabo zielonowłosy, pragnąc się jak najszybciej wyrwać z tego domu, w którym rzucanie się sobie do gardeł było najwyraźniej codziennością.
- Właśnie, bliźniaki powinny iść już spać - dodał białowłosy, patrząc z odrazą na trochę zaskoczonego Hawksa.
- Dajcie spokój, zostańcie jeszcze... - westchnęła zawiedziona Fuyumi, która nie chciała tak szybko rozstawać się ze swoim bratankiem.
- Po co, żeby nadal siedzieć z tym przestępcą, fruwającym kurczakiem i palącą się szmatą? - zapytał z pogardą Shoto, a Izuku jęknął z żalem, bo poczuł, że przez narzeczonego zaraz zostaną stąd wyrzuceni.
Obrażony właśnie Endeavor i Dabi zamilknęli z lekkim zaskoczeniem, chociaż czarnowłosy wyglądał, jakby miał już się odgryźć, ale nagle to Hawks przerwał niezręczną ciszę, zaczynając się głośno śmiać.
- Nawet nie wiesz jak cię lubię - zwrócił się rozbawiony szczerze do podkurwionego Todorokiego, który stał wciąż, ale chciał bardzo odejść od stołu, wyjść z tego domu, a potem nigdy tu nie wracać.
Shoto prychnął ze złością i zaczął mierzyć Keigo takim wzrokiem, jakby zamierzał go sprzedać do KFC, albo samodzielnie usmażyć.
- Nie, naprawdę powinniśmy iść... - podniósł się również Izuku, który szybko podszedł do Hawksa i odebrał od niego Akio - To do widzenia, dziękujemy za pyszny obiad - powiedział z uprzejmością i nie czekając, aż ktokolwiek się z nim pożegna, wyszedł z salonu.
- Ta, żegnam... - prychnął kolorowowłosy, biorąc od siostry Yukiego i również wyszedł.
Niestety, musiał wrócić jeszcze po karmidełka, a wtedy Dabi obserwował go z drobną zazdrością, bo w końcu Shoto mógł się stąd wyrwać, a na niego po tym nieszczęsnym obiedzie czekała znowu cela.
- Wpadnijcie jeszcze w następny weekend! - krzyknął radośnie Hawks, ale jakoś wychodzący Todoroki nic mu nie odpowiedział, tylko trzasnął głośno drzwiami - Urocze dzieci... - westchnął, podpierając policzek na ręce i patrząc po reszcie milczących osób przy stole - To co? Znajdzie się jeszcze jakiś kurczak w lodówce? - spytał z nadzieją, na co Dabi prychnął wkurzony pod nosem, a Natsuo wywrócił oczami.
W tym czasie Tododeku i ich dzieci znaleźli się już z ulgą w samochodzie.
- Gdybym wiedział, że wasze rodzinne obiady są tak popierdolone, nigdy bym tu nie przyjeżdżał - odezwał się zdenerwowany Deku.
- Mówiłem, że nie chcesz tu przyjeżdżać - odparł chłodno Shoto, a zielonowłosy ciężko westchnął.
Todoroki odpalił auto i przez kilka kolejnych minut jechali w zupełnej ciszy, bo bliźniaki zasnęły na tylnych siedzeniach w fotelikach. Wreszcie odezwał się niepewnie Izuku.
- Jesteś zły, że twój ojciec i... - urwał, nie wiedząc w sumie jak ubrać to w słowa.
- Że mój stary i ten indyk się pieprzą, chociaż różni ich jakieś trzydzieści lat? Skądże - odpowiedział z ironią białowłosy, więc zmieszany Deku odwrócił wzrok na szybę.
- Ciesz się, że nie powiedzieli ci, że będziesz mieć brata, czy coś... - westchnął cicho Midoriya.
- Wystarczy mi, że ten, który uciekł z domu, się odnalazł i okazał się być jednym z najgorszych przestępców Japonii.
- Bywa... A wiesz, też miałem im coś do przekazania, ale uznałem, że lepiej już tego nie dokładać. Poza tym wkurzyłeś się, że zawsze dowiadujesz się o wszystkim ostatni... - mówił dalej Deku i brzmiał dość niepewnie.
- Co? - zdziwił się trochę drugi chłopak tym, że piegowaty brzmiał nagle na bardzo zestresowanego.
Przecież wyrwali się już z tamtego piekła, co go jeszcze stresowało? Może to dlatego, że za kilka tygodni kończyła się szkoła i zbliżały się egzaminy? Ale chyba nie chciał rozmawiać teraz o tym.
- Bo wiesz... Heh... - zmieszał się jeszcze bardziej Izuku, a próbujący prowadzić Todoroki zerknął na niego z tylko większym zmartwieniem.
- Coś się stało? - spytał nadal z niezrozumieniem, ale przynajmniej zapomniał już o kłótni z rodzinką i skupił się teraz na nowym problemie, czyli tym, co zamierzał powiedzieć mu obawiający się wyraźnie czegoś Midoriya.
Aż wreszcie Deku zebrał się na odwagę, żeby to z siebie wyrzucić, a Shoto słysząc to, o mało co nie przyjebał w słup.
- Jestem znowu w ciąży.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top