28
Dobra, po tych Waszych Brajanach i Teofilach wybraliśmy imiona dla bliźniaków:
- Yuki - ten z biało-zielonymi włosami. Oznacza śnieg, bo jakby nie patrzeć urodzili się W JEBANĄ ŚNIEŻYCĘ.
- Akio - ten z zielonymi włosami. To pierwsze normalne imię, które zaproponowano na naszej tablicy xD.
Ale i tak dziękujemy wszystkim za pomysłowe propozycje
***
Po całym dniu odwiedzin przez przyjaciół, Midoriya był już wykończony. Nasłuchał się tysiąca życzeń, a przez telefon także pisków wzruszenia swojej mamy i All Mighta, którzy zapewnili mu, iż znajdą się w szpitalu, zanim chłopak zostanie z niego wypisany.
Deku miał jednak cichą nadzieję, że do tego nie dojdzie...
Niestety, musiał przyjść czas na najmniej oczekiwanego gościa i nie była to jeszcze matka Midoriyi, czy jego ojciec zastępczy, aka Wszechmocny.
- SHOOOTO! - wykrzyczał o dziwo zadowolony Endeavor, oznajmiając tym swoje przybycie.
Na ten okrzyk, syn obecnego bohatera numer jeden prawie spadł ze swojego taboretu, bo do tej pory spokojnie spał, opierając się o łóżko zielonowłosego. Deku także się przebudził i ze zestresowaniem zerknął na stojącego w progu sali teścia.
- Możesz się uciszyć, to szpital, a dzieci śpią... - powiedział oschle Shoto, patrząc z nienawiścią na swojego ojca.
- Wreszcie jestem dziadkiem! Pokażcie mi moje wnuki! - wydarł się nieco ciszej mężczyzna, co i tak wkurzało dalej kolorowowłosego, który wolał, aby Endeavor nawet nie zbliżał się do dzieci.
- Tato, jak zaraz stąd nie wyjdzie...
- Ach, są idealne! - zawył ze szczęścia mężczyzna, który znalazł się już sam przy inkubatorach i zignorował całkiem syna.
- Czy ktoś może wezwać tu ochronę? - westchnął cicho załamany Midoriya, patrząc niepewnie na wkurwionego Todorokiego, który chyba przymierzał się już do tego, aby samodzielnie wyrzucić ojca na korytarz.
Jednak w wojnie pomiędzy starym, a jego najlepszą latoroślą, przeszkodził jakiś lekarz, który przyszedł zbadać zielonowłosego.
Ciekawszy był następny dzień, gdy do sali Midoriyi wbił wściekły Bakugo i nic nie tłumacząc, doskoczył do jego łóżka, jakby chciał go już udusić, co piegowatemu wydawało się bardzo prawdopodobne. W końcu Kacchan wielokrotnie mu groził, nawet podczas ciąży.
Shoto widząc Katsukiego, przygotował się do obrony narzeczonego, jednak okazało się, że blondyn nie przyszedł po to, by zabić Deku, ale oddać mu jego moc...
Izuku nawet nie zauważył, że przez dobę nie miał swojego One For All, które razem z mocą zachodzenia w ciążę podpierdolił mu Neito i przerzucił na Bakusia, który spędził już upojną noc z Kirishimą.
Katsuki znalazł kuzyna Monomy, który sam oburzony był zachowaniem Neito. Mężczyzna ten zgodził się oczywiście odkręcić swoim darem to zamieszanie i dotknął wkurwionego Bakugo, a następnie zagubionego wciąż trochę Deku.
- No i co, zadziałało?! - zapytał z nadzieją zniecierpliwiony Katsuki, pochylając się niebezpiecznie nad Midoriyą.
- N-nie wiem... Chyba? - zawahał się zielonowłosy, lecz na szczęście, na zaciśniętej przez niego ręce pojawiły się zielone promienie.
Trójka młodych bohaterów i lekarz odetchnęli z ulgą, ale wtedy jeszcze nie mieli pojęcia o malutkim problemie, który pojawił się dokładniej w brzuchu Bakugo...
Tak czy inaczej, wyglądało na to, że wszystko wróciło do normy. Wycieczka się skończyła, a uczniowie oraz nauczyciele wyjechali z miasta, w którym został jedynie Todoroki, Midoriya i Endeavor, gdyż Deku z dziećmi musiał pozostać jeszcze pod obserwacją.
Midoriya po kolejnym dniu, spędzonym w szpitalu, myślał, że z nudów zejdzie, bo nie było już Uraraki, z którą mógłby rozmawiać godzinami, czy innych osób z jego klasy, które jakoś zajęłyby mu czas, ale jedynie jego narzeczony... On w sumie tylko czuwał, wypełniał różne prośby Deku i bezemocjonalnym wzrokiem wpatrywał się w swoje potomstwo. Shoto musiał także odwiedzić dentystę, który naprawił mu połamanego zęba i przez kilka dni prawie nic nie jadł, ani nie spał, a więc teraz wyglądał jak jakiś trup.
Piegowatemu naprawdę trudno było znieść gęstą atmosferę, która panowała w sali, gdy znajdował się w niej także 'mający za zadanie ich pilnować' Endeavor...
Ale wydarzył się cud. Nagle w drzwiach sali pojawiła się piszcząca głośno Inko i stojący niepewnie obok niej chuderlawy All Might.
Kobieta wzruszyła się tak zapewne przez widok, jaki zastała, bo był to pierwszy raz, kiedy lekarz pozwolił młodym rodzicom ponosić przez chwilę swoje dzieci, które dzięki różnym mocom lekarzy były coraz zdrowsze. Izuku leżał akurat w swoim łóżku i trzymał jednego z małych bliźniaków, kiedy Shoto siedział obok na krześle z drugim.
Zielonowłosa uwięziła w swoim uścisku chłopaków, uważając na dzieci, ale Shoto i tak po jej przytulasie ledwo co oddychał.
Wszechmocny również gratulował narzeczonym i rozczulał się nad dziećmi, a jedno z nich sam wziął na ręce, przy czym niepewnie spoglądał na wkurzonego Endeavora, obecnego w rogu sali.
- Och, to Pan... - czerwonowłosego nagle spostrzegło bystre oko Inko, której mina stała się dziwnie niezadowolona.
Akurat wzięła od Midoriyi małe, biało-zielonowłose zawiniątko, ale jej humor znacznie się pogorszył, na widok palącego się w kącie bohatera.
- To Pan próbował namówić mojego Izusia do męczenia swoich dzieci jakimiś treningami, żeby zostały potem bohaterami! - kontynuowała, coraz bardziej się złoszcząc - Wystarczy już, że dręczył Pan biednego Shoto. Opowiedział mi o wszystkim! Jak ma Pan czelność się tu jeszcze pokazywać?! - oburzyła się kobieta, a Midoriya zaczął żałować, że informował ją na bieżąco o wszystkim w rozmowach telefonicznych.
Endeavor zaniemówił, wpatrując się z lekkim niepokojem we wściekłą zielonowłosą, która stanęła przed nim, oczekując chyba przeprosin, jednak mimo zdenerwowania, wciąż kołysała lekko Yukiego.
All Might i Deku nie za bardzo wiedzieli, jak zareagować na wybuch złości Inko, a Shoto nie mógł powstrzymać się przed lekkim uśmiechem, gdy obserwował z satysfakcją, jak jego ojciec dostaje wreszcie od kogoś porządny ochrzan.
- Ja... - zawiesił się zaskoczony Endeavor, a Inko nie miała zamiaru czekać na jego żałosne tłumaczenia w nieskończoność.
- Ojcem jesteś... Beznadziejnym, ale jeśli chcesz być chociaż dobrym dziadkiem, to się lepiej przyłóż... - wycedziła nadal zła kobieta, podchodząc jeszcze bliżej i wyciągając w jego kierunku śpiącego chłopczyka.
Czerwonowłosy przez chwilę spoglądał z niezrozumieniem to nią, to na dziecko, ale wreszcie niepewnie przejął je na swoje ręce.
Todorokiemu na ten widok podskoczyło ciśnienie, a Deku zestresował się bardziej, niż przy porodzie. All Might spoglądał na tą scenę z otworzonymi lekko ustami, a Inko stała pewnie naprzeciw siedzącego Endeavora, który zapatrzył się w kruchego niemowlaka.
Nagle dziecko otworzyło swoje zielone oczy i spojrzało na czerwonowłosego, którego mimowolnie coś ścisnęło w sercu.
Niestety, nie był to jeszcze zawał, a cała ta urocza atmosfera prysła, gdy Yuki niespodziewanie zaczął głośno płakać.
- Kołysz go! Kołysz! - zaczęła pouczać zmieszanego Endeavora Inko, a on niepewnie wypełnił jej polecenie, ale to i tak nic nie dało, więc chłopczyk musiał wrócić do swojej mamusi, czyli do Deku, w którego ramionach natychmiast się uspokoił.
- Heh, widać, że moje... - uśmiechnął się zwycięsko Todoroki, patrząc na swojego ojca, podkurwionego tą porażką.
- Będziesz musiał dużo nadrobić... - westchnęła z rozżaleniem Inko, patrząc na czerwonowłosego mężczyznę.
***
Kilka tygodni później:
- Jeszcze nie otwieraj... - mruknął spokojnie Shoto, który szedł tuż obok Izuku.
Białowłosy kazał mieć Midoriyi zamknięte oczy, a ten miał tylko nadzieję, że przez to nie zaliczy zaraz gleby, tym bardziej, że trzymał na rękach drzemiącego Akio. Kilkanaście minut temu postanowił zaufać swojemu narzeczonemu i dać się gdzieś na oślep prowadzić.
Deku usłyszał nagle odgłos zamykanych za sobą drzwi, przez co zaczął domyślać się, gdzie weszli. Z pewnością nie była to żadna ukryta imprezka w akademiku, bo było oczywiste, że teraz muszą się z niego wyprowadzić. Kolorowowłosy nie zamierzał też raczej zaciągać Midoriyi, który dopiero co wyszedł ze szpitala, na jakieś rodzinne spotkanie, czy coś w tym stylu, a więc musieli znajdować się w...
- Okej, możesz otworzyć oczy - piegowaty usłyszał głos Shoto, więc wykonał jego polecenie, a wtedy jego oczom ukazał się dom, w którym kilka miesięcy temu Todoroki mu się oświadczył.
Zielonowłosy zauważył jednak znaczącą różnicę - teraz wnętrze było wykończone, a każde pomieszczenie umeblowane.
Izuku myślał, że zacznie piszczeć i skakać ze szczęścia, czego nie mógł zrobić, przez śpiące na jego ramieniu dziecko, jednak i tak posłał wdzięczny uśmiech w stronę Shoto, którego mógł przynajmniej pocałować.
Lekko uśmiechnięty Todoroki trzymał drugiego z ich synów, czyli Yukiego, kiedy zwiedzał wraz z oczarowanym Midoriyą każdy pokój ich nowego domu. Cały ten remont udał mu się w bardzo krótkim czasie, tylko dzięki pewnej bohaterce, która prowadziła w telewizji program 'Deura Was urządzi', czy jakoś tak, gdyż Shoto nie zapadło to zbytnio w pamięć... I tak był już nieźle urządzony, mając w wieku osiemnastu lat narzeczonego, dom i dwójkę dzieci...
Oczywiście, wszystko opłacił złotą kartą kredytową swojego ojca i opłacało się, bo Izuku był naprawdę przeszczęśliwy.
Udali się w końcu do ostatniego już pomieszczenia, to znaczy do pokoju bliźniaków, przez który Midoriya zaczął ryczeć już w progu, a kolorowowłosy musiał go przez kilkanaście minut uspokajać. Deku ciągle tylko dukał coś o tym, jak uroczo wygląda ten pokój, ale wreszcie ogarnął się i z pomocą Shoto, który musiał nadrobić kurs dla rodziców w kilka dni, położył śpiących bliźniaków w ich łóżeczkach.
Zielonowłosy poczuł się aż dziwnie, kiedy po cichu wyszedł z Todorokim z pokoiku i zamknął za sobą drzwi. Wiele czasu minęło, odkąd był sam na sam ze swoim narzeczonym, który teraz patrzył na niego, jakby tym razem chciał mu machnąć pięcioraczki.
- Coś się sta... - chciał zapytać Deku, ale przeszkodził mu w tym fakt, że białowłosy nagle go do siebie przyciągnął.
- Nawet nie wiesz, jak długo musiałem sobie odmawiać, żeby cię dotknąć - westchnął Shoto, zbliżając swoją twarz do zarumienionej twarzy Midoriyi, który z zaskoczeniem spoglądał w dwukolorowe oczy ukochanego.
Trzeba było przyznać, że piegowaty przez minione tygodnie siedział w szpitalu w towarzystwie kłótliwego Endeavora i Inko, co przyprawiało go o wiele stresu, w wyniku czego bardzo schudł. Teraz nie był już, jak to określił Kacchan, 'spasionym pulpetem' i tak właściwie, to sam zamierzał zacząć powoli przywracać na swoje miejsce kaloryfer, który zgubił przez ciążę.
Izuku nie protestował, gdy Todoroki zaczął go całować... Nie przerywając tej pieszczoty, założył ręce na barkach narzeczonego i przymknął oczy.
Było całkiem niewinnie, dopóki dłonie kolorowowłosego nie wślizgnęły się pod ubranie Deku i nie zaczęły dotykać jego pleców. Shoto miał tak zimne palce, że niższy chłopak poczuł przechodzący przez jego kark dreszcz i cicho westchnął, a to dało Todorokiemu przyzwolenie do wykonywania dalszych czynności...
Niestety, kiedy znaleźli się już jakimś sposobem w swojej sporej sypialni, a Shoto zawisnął nad zielonowłosym, który leżał na łóżku, zza ściany rozległ się głośny płacz, należący do Akio, a do niego dołączył się po krótkiej chwili Yuki.
- Ach, nie mogę się doczekać, kiedy zaczną ząbkować... - mruknął ironicznie Shoto, odchylając się niechętnie od szyi Midoriyi, który tylko ciężko westchnął.
***
.
.
.
.
.
.
Shoto, dzień po porodzie, w sali Deku:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top