24

Okazało się, że Uraraka naprawdę wzięła sobie swoją obietnicę do serca i zabrała się za organizację baby shower już w najbliższy weekend. Jakież było zdziwienie Midorii, kiedy schodząc na śniadanie w sobotę w swojej piżamie z All Mightami, zastał w salonie wspólnym niemal wszystkich uczniów 3-A...

Całe pomieszczenie było wypełnione jasnoniebieskimi balonami i innymi ozdobami, a każdy miał dla Deku jakiś prezent. Był tam nawet Shoto, który wyglądał, jakby zjawił się tam tylko przez czyjś szantaż.

Oczywiście Izuku na ten widok musiał zacząć ze wzruszenia płakać oraz dziękować przez następne piętnaście minut.

Jego przyjaciele jakoś usadzili go na środku kanapy, a gdy trochę się uspokoił, zaczęli wręczać mu prezenty. Dostał między innymi wielkie ciasto od Sato, ogromnego brokatowego misia od Aoyamy, no i masę ciuszków dla dzieci, jedne z motywem kosmitów, a inne piorunów, ale zarówno Shoto i Midoriyi najbardziej spodobały się te, które wzorowały się na kostiumie bohaterskim All Mighta.

Todoroki już wyobrażał sobie minę Endeavora, który zobaczy swoje wnuki w tych śpioszkach, a Izuku prawie znowu płakał, bo pamiętał, że w dzieciństwie miał prawie identyczne.

- No, Todoroki, a to dla ciebie... Koniecznie musisz otworzyć teraz - wyszczerzył się niewinnie Denki, który podbił do siedzących na kanapie przyszłych rodziców w towarzystwie również niepokojąco uśmiechniętych Miny i Sero.

Shoto spojrzał na niech z lekkim zdziwieniem i niepewnie odebrał z rąk Kaminariego zapakowaną w biało-czerwony papier paczkę.

Izuku zaciekawiony przyglądał się temu, co otrzymał jego narzeczony. Po chwili jednak twarz Todorokiego przybrała wyraz, jakby dowiedział się właśnie o tym, że znowu będzie musiał spać przez tydzień w jednym łóżku z Bakugo...

Bowiem trzymał on w wyciągniętych przed siebie rękach biały t-shirt z dużym, czarnym napisem: '#1 Daddy'.

- Chyba was p... - zaczął kolorowowłosy, ale przerwał mu wybuch śmiechu całej czwórki, łącznie z Deku.

- ZAKŁADAJ TO! - zaczęli się przekrzykiwać, rzucając się na Todorokiego, a Midoriya lekko się odsunął, nie chcąc brać udziału w tej bitwie.

Okazało się, że Shoto potrafił się jeszcze obronić i z pomocą ognia sprawił, że wszyscy odsunęli się na jakieś dziesięć metrów od kanapy, poza niewzruszonym Deku, który już dawno bardziej zajęty był wpatrywaniem się maślanym wzrokiem w kocyk z małymi żabkami od Tsu, niż płonącym metr obok chłopakiem.

- HAHA! DOBRZE, ŻE JEST OGNIOODPORNA! - wydarł się zadowolony, jakby wygrał ostatni kawałek pizzy, Denki, ciskając w twarz Shoto koszulką.

Zaraz po tym, szybko uciekł na drugi koniec salonu, a cały pokój wypełniły śmiechy innych uczniów. Za to Izuku spojrzał ze zdziwieniem na palącego się w połowie Todorokiego z jakąś szmatą na głowie.

Wszystko to przerwał wreszcie Bakugo, który znalazł się nagle w wejściu.

- CO TU SIĘ ODPIERDALA I CZEMU NIKT MNIE NIE ZAPROSIŁ?! - wydarł się głośno z wyraźnym wkurwieniem, a każdy momentalnie zamilkł i zwrócił swoje spojrzenie na niego.

Mogący zabić wzrok blondyna zaczął mierzyć z odrazą siedzących na kanapie Deku i palącego się wciąż Shoto, masę kolorowych papierów na podłodze wokół nich, a później te wszystkie przecukrzone dekoracje oraz uczniów. Wreszcie jego czerwone tęczówki zatrzymały się na wystraszonym Kirishimie, który zamarł z kawałkiem ciasta Sato w buzi.

- Nawet ty... - szepnął zezłoszczony Katsuki, mrużąc oczy, by spojrzeć z jeszcze większą nienawiścią na czerwonowłosego.

Eijiro zaczął nagle krztusić się ciastem, choć chciał już zacząć się tłumaczyć, ale Bakugo uznał, że i tak nic go to nie obchodzi...

Tylko na odchodne warknął 'Miłego świętowania tego, że mieszaniec przeleciał Dekla', a później zniknął na schodach.

Lekkie osłupienie wśród osób przebywających w salonie przerwała dopiero Uraraka, która zaczęła krzyczeć za Katsukim, żeby uważał, bo ktoś w nocy może go przypadkiem wysłać w kosmos. Wtedy Iida zaczął ją uspokajać, a Kaminari sprzeczać się z przewodniczącym, by jej odpuścił, bo Bakugo się należy. Do tego zamieszania dołączyła też krzycząca coś o solówie Mina i Mineta, potem też upominająca wszystkich Momo, aż wreszcie salon już całkowicie wypełnił się hałasem, przez który Midoriyi pękała głowa.

- ZAMKNĄĆ RYJE! - przez przeraźliwy krzyk Aizawy z drugiego pomieszczenia wszyscy na powrót zamilkli, choć nadal się nie uspokoili.

Dopiero, kiedy po kilku sekundach do salonu wkroczył zirytowany czarnowłosy, zaczęli się sztucznie uśmiechać, a Todoroki od razu ugasił swój płomień.

- Słuchać! - powiedział ostro, robiąc tak niezadowoloną minę, jakby dowiedział się, że musi spędzić z nimi kolejny tydzień na jakimś wyjeździe...

I tak właśnie było.

- Dostaliśmy propozycję, żeby zabrać was na praktyki w góry... - westchnął ciężko, a większość uczniów znowu zaczęła się drzeć, lecz tym razem były to okrzyki radości.

***

Miesiąc później, cała klasa 3-A... Oraz niestety także i B, znaleźli się w zaśnieżonych górach, w których widoki sprawiały, że każda dziewczyna wyciągała telefon i robiła tysiąc zdjęć na instagrama.

Okazało się, że nie jest to już takie zadupie, jak pensjonat z kilku miesięcy wcześniej. Tym razem ich nocleg znajdował się kilka kilometrów od sporego miasta, ale za to bardzo blisko stoku narciarskiego, kilku innych hoteli oraz sklepów. Uczniowie mogli korzystać z pobliskich atrakcji do woli w czasie wolnym, co też zrobili już pierwszego dnia.

Deku, trochę znużony po długiej podróży, siedział w szerokim, puchatym sweterku oraz w kocu i z kubkiem gorącej czekolady w rękach przed dużym oknem, zza którego miał widok na biały stok, po którym jeździli jego przyjaciele.

Obok niego siedział wgapiający się nieobecnym spojrzeniem w swój kawałek ciasta Shoto, który milczał, bo kilka stołów dalej znajdowali się ich nauczyciele z UA.

- Wiesz, że możesz też tam iść? Nie musisz tu ze mną cały czas siedzieć - mruknął Midoriya, a Todoroki się ocknął i odwrócił wzrok z talerzyka na zasmuconego Deku.

- Wolę Cię pilnować, niz zostawiać samego z tym dupkiem... - szepnął białowłosy, patrząc kątem oka ze złością na siedzącego z nauczycielami Endeavora, który o dziwo sam wyprosił u dyrektora UA, aby ten pozwolił mu uczestniczyć w tym wyjeździe jako opiekun.

Shoto jednak nie wierzył, aby jego ojciec posiadał jakiekolwiek chęci do niańczenia uczniów. Dobrze wiedział, że ten staruch coś planował i za nic nie zamierzał dać mu do tego czegoś dopuścić.

Po krótkich rozmyślaniach, odwrócił obojętny już wzrok na zielonowłosego, który cicho siorbał czekoladę, patrząc z żalem na stok, po którym będąc w ciąży, nie mógł jeździć, chociaż miał na to wielką chęć. Teraz mógł tylko obserwować z daleka roześmianych przyjaciół...

Na przykład Uraraka, Hagakure, Aoyama i Tsu próbowali razem sił w nauczeniu Iidy, jak nie przekraczać prędkości 300 km/h na stoczni.

Mineta w tym czasie czaił się w krzakach na jakieś obce turystki.

Kaminari oraz Sero razem się ścigali, ale skończyło się tym, że na siebie wpadli i tak leżeli, dopóki nie podniósł ich Shinso.

Kendo rzucała śnieżkami w uciekającego Neito, który potykał się o własne narty i wreszcie wylądował mordą w zaspie.

Natomiast wkurwiony z niewiadomego powodu Bakugo walił swoją deską snowboardową Eijiro po głowie, ale czerwonowłosy na szczęście w porę ją sobie utwardził.

Izuku na ten widok westchnął znowu, czując lekką zazdrość, że nie mógł tam zejść, ale ze swoim wielkim brzuchem raczej nie za wiele mógłby tam robić.

Przynajmniej na tej wycieczce Aizawa postanowił się zlitować nad nim i Shoto, bo dał im wspólny pokój. Jednak przy wręczaniu Todorokiemu kluczy zaznaczył, że to tylko dlatego, że gdyby Midoriyi zachciało się rodzić w środku nocy, to ma sobie sam zabrać go do szpitala, ewentualnie samodzielnie odbierać poród, no chyba, że Bakugo z pokoju obok będzie chętny pomóc.

Ale aktualnie Deku topił swoje smutki w dobrej czekoladzie, a Shoto obmyślał, jak zmusić Endeavora do powrotu do domu. Todoroki miał cichą nadzieję, że przez zbyt dużą ilość śniegu i niskie temperatury płomienie jego ojca się zgaszą, jednak nic z tego. Nadal siedział z herbatką obok Aizawy, Mica i kogoś tam jeszcze, wyglądając jak żywa zapałka.

Zarówno Midoriya, jak i Shoto, marzyli już tylko o powrocie do hotelu...

A kiedy po dwóch godzinach, które musieli przemęczyć się w restauracji z masą ludzi, którzy głównie zachwycali się Endeavorem, albo ciążą Deku, weszli wreszcie do swojego pokoju, to i tak nie mogli liczyć na dłuższą chwilę odpoczynku - do drzwi od ich już pokoju rozległo się głośne pukanie.

Białowłosy cicho westchnął, ale podszedł do nich, by lekko je uchylić, a Izuku mając wywalone, nadal leżał w ciepłej pościeli. Podniósł się jednak gwałtownie, słysząc niespodziewanie głośny huk.

Deku przez chwilę pomyślał, że ten odgłos to sprawka Bakugo, ale był to jednak Todoroki, który z jakiegoś powodu trzasnął mocno drzwiami.

Zielonowłosy spojrzał na narzeczonego z zapytaniem, a ten odwracając się spokojnie, oznajmił:

- To był tylko mój ojciec.

- Aha... - mruknął zmieszany Izuku, patrząc z jeszcze większym zdziwieniem na to, jak Shoto zaczyna się pakować, choć dopiero co się rozpakowywał - Ej, co ty robisz?

- Powiedział mi, że ma pokój obok. Wolę już żyć w lesie, niż tak blisko niego - wytłumaczył na poważnie Todoroki, a Izuku z trudem wstał.

- Słuchaj, zaczynam swój trzydziesty pierwszy tydzień ciąży, więc nigdzie się nie wybierasz - powiedział Midoriya, który wyglądał na trochę zdenerwowanego, lecz powagi ujmował mu jego puchaty, zielony szlafrok w pandy.

- Pójdę tylko do sklepu... - wzruszył ramionami kolorowowłosy, zakładając swój plecak.

- Co?! Może jeszcze po mleko?! - wkurzył się tylko bardziej zielonowłosy, a Todoroki spojrzał na niego obojętnie.

- Nie... Po gaśnicę - odparł opanowanym głosem, wychodząc z pokoju, zanim Deku zdążył go jeszcze jakoś zatrzymać.

Został teraz sam, zaskoczony i zirytowany, patrząc na zamknięte drzwi. Miał ochotę rozwalić je z kopa, ale przypominając sobie, że nie powinien używać mocy ani się stresować, usiadł na łóżku i ciężko westchnął.

Kiedy siedział tak załamany, ktoś znowu zapukał do drzwi, a on mając już gdzieś, kto to może być, odparł ciche 'Proszę'.

Okazało się szybko, że był to znowu Endeavor, na którego piegowaty zwrócił swój zaskoczony wzrok.

- Um... Shoto właśnie poszedł - powiedział natychmiast Midoriya, nerwowo się uśmiechając, ale zirytowany Enji nie wyglądał, jakby przyszedł tu do syna.

- To nawet lepiej... - odrzekł straszniejszym od Aizawy tonem czerwonowłosy, a Izuku zaczął się gorączkowo zastanawiać, czy skok z drugiego piętra w śnieg będzie bardzo niebezpieczny - Bo widzisz, przyszedłem z pewną propozycją - dodał, patrząc surowo na bladego już ze strachu chłopaka.

Izuku wciąż siedział na łóżku, w swoim szlafroczku, który nie za bardzo ukrywał jego spory brzuch, ale w sumie, to nie było sensu go chować, bo Endeavor i tak dawno już o wszystkim wiedział.

Midoriya nie pamiętał, żeby Shoto kiedykolwiek wcześniej był tak wkurzony, pomijając sytuację z Shinso, jak po pewnym powrocie z rodzinnego obiadu, na którym to oznajmił swojemu rodzeństwu i ojcu, że będzie mieć dzieci. Shoto opowiadał też Izuku, że ponoć jeszcze gorzej było, kiedy Enji dowiedział się, że jego wnuki ma niby urodzić jakiś chłopak...

Zielonowłosy tak właściwie od dnia, w którym Shoto sam powiedział swojemu ojcu o całym 'problemie', jeszcze nigdy nie spotkał się z Endeavorem. Dlatego teraz tak bardzo się stresował i miał ogromną nadzieję, ze jego narzeczony wróci tu jak najszybciej i ową gaśnicą wyrzuci stąd nieproszonego gościa.

Enji stał w progu pokoju, mierząc piegowatego takim wzrokiem, jakby to on zapłodnił mu syna, a nie na odwrót. Po dłuższej chwili krępującej ciszy jednak się odezwał:

- Dobra ta twoja moc? - zapytał chłodno, a Deku nie wiedział, czy się zaśmiać, czy zacząć płakać.

- Która... - mruknął zażenowany, czując dreszcze przez to, że musiał utrzymywać kontakt wzrokowy z swoim 'kochanym' przyszłym teściem.

- Ta od łamania rąk, nie ta - prychnął niebieskooki, patrząc ze złością na brzuch Midoriyi.

- A... Chyba - wymamrotał chłopak, odwracając wreszcie spojrzenie na dywan.

- Chyba?! - Deku prawie podskoczył przez to, że czerwonowłosy nagle uniósł ton - Widziałem w telewizji, jak rozwalasz tego wrzeszczącego bachora od wybuchów na ostatnim festiwalu! Prawie zrobiłeś dziurę w stadionie! - Endeavor zaczął nagle mówić, jakby naprawdę był zachwycony siłą Midoriyi, co jeszcze bardziej go zdezorientowało.

- Ta... - szepnął więc niepewnie, patrząc nieśmiało na mężczyznę. Szczerze nie miał pojęcia, do czego zmierza bohater numer jeden.

- Jeśli moje wnuki też będą miały taką moc, musisz mi zaufać i oddać je pod opiekę! Ty będziesz mógł się zająć bohaterstwem, a ja zrobię z tych dzieci najsilniejszych bohaterów świata! Twoja moc w połączeniu z ogniem będą niepowstrzymana! - Endeavor zaczął jeszcze bardziej nakręcać się swoim psychopatycznym planem, a przerażony Deku objął swój brzuch i spojrzał na niedoszłego teścia jak na wariata.

- A co jeśli... Nie będą mieć żadnej mocy? - odezwał się oburzony Izuku, przypominając sobie, że nie ma szansy na to, aby jego moc przeszła w ten sposób na jego dzieci, więc będą one mogły posiadać jedynie dar ognia, lodu, lub...

- Chyba sobie żartujesz! Shoto ma idealne geny! Za jednym razem machnął bliźniaki, te dzieci będą musiały być potężne! - mówił dalej przejęty Endeavor, a Deku zaczął się go już trochę obawiać.

Na szczęście, w momencie, kiedy Enji chciał opowiadać Deku dalej o swoich mocno powalonych planach na przyszłość wnuków, za czerwonowłosym pojawił się niesamowicie wściekły Shoto.

- Ojcze... - odezwał się oschle, a zaskoczony Endeavor odwrócił się w jego stronę.

- O, mój synu... Właśnie opowiadałem twojemu chłopaczkowi o tym, jakich świetnych bohaterów mogę zrobić z waszych dzieci - klasnął zadowolony w dłonie, a lewa strona kolorowowłosego zaczęła się już dymić.

- Tato, no weź się, nooo! - powiedział trudem opanowany białowłosy, mrużąc oczy i marszcząc brwi.

- No co? - spytał zdziwiony Endeavor, udając, że przed chwilą wcale nie myślał nad tym, by zaproponować Midoriyi wspólną przejażdżkę na narty, by 'przypadkiem' zepchnąć go z góry i w ten sposób rozwiązać problemy swojego syna.

- Może zostaw mojego narzeczonego i wracaj do swojego pokoju - zaproponował Todoroki, patrząc na ojca ze szczerą nienawiścią.

Mina Endeavora skwaśniała i chciał już coś odpowiedzieć, ale widząc wkurzonego syna i wystraszonego Deku, postanowił dziś odpuścić. Chrząknął głośno i odwrócił się w stronę swojego pokoju, ale zanim do niego wszedł, posłał zniecierpliwionemu Shoto wywyższone spojrzenie.

- Dobranoc, mój synu... - powiedział, znikając za drzwiami swojej sypialni, a Todoroki tylko wywrócił oczami i wrócił do pokoju, w którym siedział zmieszany Izuku.

- Teraz już wiesz, na co potrzebna nam gaśnica - rzucił Shoto, zdjemując z siebie plecak, z którego faktycznie wyciągnął czerwoną gaśnicę, a zaskoczony z początku Deku mocno przywalił sobie ręką w czoło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top