16
Wieczór:
- Shotooo... - wyjęczał znudzony już Midoriya, wiercąc się w łóżku.
- No? - odpowiedział zmęczony Todoroki, który usilnie próbował zasnąć, choć wciąż był skłócony ze swoim chłopakiem, który nagle cudem się do niego odezwał.
- Jestem głodny... - westchnął ciężko Izuku, spoglądając na niewzruszonego Shoto leżącego obok.
Kiedy chodziło o jedzenie, Deku mógł wybaczyć białowłosemu nawet pójście z Momo do szafy.
- Niech Shinso ci coś przyniesie - odparł spokojnie Shoto, na co piegowaty prawie się zapowietrzył. Zaczął obrażać cicho swojego chłopaka, aż wreszcie sam wstał i wyszedł, licząc na to, że Todoroki uda się za nim.
Tak się jednak nie stało, więc wkurzony Izuku postanowił udać się gdziekolwiek indziej, lecz znieruchomiał na widok Bakugo, który wychodził akurat ze swojego, a raczej Midoriyi i Kirishimy, pokoju.
- Dlaczego w tym całym zasranym pensjonacie muszę trafiać akurat na ciebie? - prychnął Katsuki, będąc już złym z powodu samego widoku zielonowłosego.
- Zadaję sobie to samo pytanie... - wywrócił oczami Izuku, który ignorując blondyna, poszedł w stronę schodów.
- Czekaj! Jeszcze z tobą nie skończyłem! - wydarł się za jego plecami Bakugo, lecz Midoriya już go nie słuchał i odnalazł szybko drzwi od pokoju Uraraki. Na szczęście, znajdował się na tym samym piętrze. Zapukał pospiesznie, a słysząc głośne 'Proszę!', wszedł do środka i trochę się zmieszał.
Na jednym z łóżek siedziała Uraraka, Aoyama i Momo. Każdy z nich miał na sobie szlafrok, ręcznik na głowie i zieloną maseczkę na twarzy. Wyglądało na to, że grali w karty. Za to na łóżku pod ścianą, chłopak zauważył przeglądającą coś na telefonie ze słuchawkami na uszach Jiro, która tylko przelotnie na niego zerknęła.
- Cześć Deku! Chcesz zagrać z nami w uno? - jako pierwsza przywitała się rozradowana Uraraka, klepiąc wolne miejsce na łóżku obok siebie.
Zdezorientowany lekko Midoriya spojrzał jeszcze raz na ich dziwne rytuały i brokat, który błyszczał na kilometr w ich maseczkach, a później na drzwi, zza których wydzierał się szukający go zapewne Bakugo.
- Okej... - odrzekł niepewnie, kierując się na łóżko i usiadł w ich kręgu, czując się przy tym, jakby wstępował do jakiejś sekty. Miał tylko nadzieję, że nie zmuszą go do zrobienia sobie takiej samej maseczki...
Niestety, po kilkunastu minutach siedział wśród nich z opaską z uszami kota na głowie i identyczną, zieloną maseczką na twarzy, ciesząc się przy tym z tego, że wśród swoich kart miał aż dwie z magicznym napisem '+4'. Czekał tylko, by udupić nimi odpowiednią osobę, lecz wtedy do pokoju wszedł ktoś i to bez uprzedzenia, na co Uraraka i Aoyama zaczęli piszczeć.
Okazało się, że był to jedynie uśmiechnięty zbyt milutko Mineta, a tuż za nim Kaminari, którzy po zmierzeniu wzrokiem całego pokoju, wyglądali na dość rozbawionych. Cała piątka spoglądała na nieproszonych gości z wyczekiwaniem, a kiedy ci zrozumieli, że przydałoby się coś powiedzieć, głos zabrał kulkowłosy.
- No... Ten... Chcecie coś z Avonu? - spytał, na co Uraraka rzuciła w niego, niestety niecelnie, swoim japonkiem. Drugi raz nie trzeba było ich ostrzegać. Wystarczyło, że za swoje klapki chwyciły jeszcze Momo i Jiro, a Mineta i Denki już ulotnili się z prędkością światła z pokoju.
- Miałem nadzieję, że to będzie Shoto... - westchnął wyraźnie przybity Deku, czego nie mogła zignorować Ochaco.
- Właśnie! Coś się między Wami stało? Todoroki nie wyglądał na zbyt zadowolonego, gdy kończyła się impreza - zauważyła brunetka, mierząc razem z Momo i Aoyamą uważnym wzrokiem zielonowłosego.
- Możesz nam powiedzieć, jakoś pomożemy... - powiedziała pocieszająco czarnowłosa.
- A jak ten tchórz chce uciec, to mój prawnik załatwi mu podwójne alimenty - dodał dumnie Aoyama, na co Izuku zaczął szybko zaprzeczać i machać nerwowo rękami.
- Chodzi o sytuację z Shinso... - przyznał wreszcie zawstydzony Midoriya.
- Ale co w tym takiego? Ja też byłam z Todorokim w szafie, ale ty nie jesteś o to zazdrosny, więc czemu on jest o Shinso? - zdziwiła się Momo.
- Bo tak właściwie, to nawet nie pamiętam, co robiłem z Shinso... On... Chyba użył na mnie swojej mocy... - mruknął niepewnie Deku.
- CO?! - odpowiedziała szybko cała trójka, lecz najbardziej oburzyła się chyba Uraraka, która podwinęła od razu rękawy od swojego szlafroka i wstała.
- Co ty robisz? - zdziwiła się Momo, a brunetka zatrzymała się przed drzwiami i zerknęła ze zdeterminowaniem na pozostałą na łóżku trójkę.
- Idę wysłać Shinso w kosmos - odpowiedziała bez zawahania i wyszła na korytarz, a zaraz za nią rzucili się jej zaniepokojeni przyjaciele.
- Zaczekaj, nie musisz! - próbował zatrzymać ją Midoriya, jednak brunetka widocznie za bardzo się już uparła, a że pokój Shinso, Sero i Kaminariego nie był za daleko, doskoczyła do odpowiednich drzwi w zaledwie kilka sekund.
- SHINSO HITOSHI! - wydarła się, otwierając z buta drzwi, a znajdujący się w środku fioletowowłosy chłopak, który właśnie wciągnął się w oglądanie filmów z zabawnymi kotami na swoim telefonie, podskoczył do góry i spojrzał na czwórkę niechcianych gości z pretensjami.
- Tak? - odpowiedział na siłę spokojnym tonem, zerkając trochę niepewnie na Izuku, ktory ukrywał się za plecami Uraraki. Hitoshi, na swoje nieszczęście, był w pokoju sam.
- Co zrobiłeś Midoriyi?! - zapytała wściekła jak osa, a chłopak zmieszał się jeszcze bardziej.
- Nic... - odpowiedział po chwili Shinso, patrząc się na nich dziwnie, a Momo musiała przytrzymać brunetkę, by nie wydrapała fioletowowłosemu oczu.
- Niech no ja cię tylko dorwę! - krzyczała dalej Ochaco, którą przyjaciele odciągnęli do tyłu, a w drzwiach został sam Midoriya, który na swojej twarzy wciąż miał kompromitującą go maseczkę i opaskę z kocimi uszami...
Chciał się już wycofać, jednak Hitoshi okazał się szybszy, bo bez słowa wciągnął go do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
Deku znieruchomiał, obserwując czyny Shinso ze strachem, lecz nie odważył się choćby pisnąć słówkiem.
Po niespełna trzech sekundach zza drzwi dało się słyszeć dzikie okrzyki Uraraki, która teraz zaczęła grozić fioletowowłosemu wybiciem zębów, jeśli ten zaraz jej nie wpuści.
- Słuchaj... - zaczął Shinso, ignorując hałas dobiegający z korytarza, a Izuku spojrzał na niego z przerażeniem i cofnął się na w miarę bezpieczną odległość - Nie doszło do niczego więcej, poza pocałunkiem, przysięgam. Chciałem tylko wkurzyć twojego chłoptasia, bo zachowuje się jak chuj... - powiedział obojętnie, a ciało Midorii przeszedł zimny dreszcz.
Nie tylko z samego faktu, że nieświadomie zdradził Todorokiego, ale poczuł też, że w pokoju robi się dziwnie zimno.
Zanim jednak zielonowłosy zdążył cokowiek powiedzieć, drzwi pokryły się lodem, a po sekundzie zostały wyważone, roztrzaskując się na setki kawałeczków.
Za nimi stał poważnie zdenerwowany Shoto...
- Słyszałem - powiedział tylko tyle, a wystraszony Shinso zaczął go natychmiast przepraszać, ale wiele to nie dało, bo Todoroki zaczął kierować się w jego stronę i prawdopodobnie, gdyby nie Izuku, Hitoshi spłonąłby żywcem.
- SHOTO, NIE RÓB TEGO! - zaczął krzyczeć Deku, torując swojemu chłopakowi drogę do zabicia Shinso.
- Bronisz tego zboka? - zdziwił się białowłosy, lecz zatrzymał się i przeniósł zezłoszczony wzrok na Midoriyę.
- Jeśli mu coś zrobisz, stracisz wszystkie punkty i dzieci - zagroził mu na poważnie piegowaty, a cała pewność Shoto gdzieś zniknęła.
- Jak możesz mi to robić? Chcę go wyjaśnić, bo pewnie bez twojej świadomości obacywał cię w szafie! - wykrzyczał podirytowany Todoroki.
- NIE KRZYCZ NA MNIE! - wydarł się jeszcze głośniej Izuku, a w pokoju nastała napięta chwila milczenia, po której zielonowłosy wybuchnął niespodziewanie płaczem.
To już całkowicie zdezorientowało kolorowowłosego i czekających za drzwiami na rozwój wydarzeń Urarakę, Momo i Aoyamę, który zatkał usta dłonią i westchnął zaskoczony tym niesamowitym zwrotem akcji. Było to dla niego sto razy bardziej fascynujące, niż te wszystkie tureckie seriale w telewizji.
Todoroki nie wiedząc zbytnio, co zrobić, po prostu przytulił do siebie niższego chłopaka, który zaczął bić go lekko pięściami i wyzywać od idiotów.
- Nie rozumiesz, że cię kocham? Dla ciebie okradłbym mojego ojca ze wszystkich kart kredytowych - westchnął cicho Shoto, a Uraraka i Aoyama za ich plecami zrobili przesłodzone 'Ooo'.
- Ja ciebie też... - odpowiedział mu zapłakany Deku, a Momo musiała przytrzymać zbyt podekscytowaną Urarakę przed omdleniem.
Gdy tak wtulali się w siebie, nie zauważyli nawet, że Shinso korzystając z okazji, spierdolił już dawno przez okno...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top