14

- W dupie mam tego dziada! Śpię u ciebie! - przerwał mu znowu Katsuki, patrząc na niego tak groźnie, że Kirishima nie miał odwagi mu się dalej przeciwstawiać.

Zapowiadała się naprawdę długa noc...

I taka też była, bo gdy tylko Bakugo wbił do pokoju numer dziesięć, Midoriya prawie zszedł na zawał. Myślał już, że blondyn przyszedł się zemścić, dopóki nie zauważył za nim uśmiechającego się przepraszająco Kirishimy.

- Co robicie? Nie można spać w nieswoich pokojach... - powiedział niepewnie, widząc, jak Katsuki układa się wygodnie na łóżku czerwonowłosego.

- Chuj mnie, co można, a co nie. Nie będę spać w tamtym splamionym niedoszłymi dziećmi mieszańca łóżku - warknął blondyn, posyłając Izuku groźne spojrzenie, przez które ten zamilkł i odwrócił speszony wzrok.

Zielonowłosy zastanawiał się jeszcze, czy nie wrócić do pokoju Todorokiego, ale na myśl o przerażającym Aizawie i utracie kolejnych punktów, wolał zostać w swoim łóżku, choć ryzykował tym życie... Nie tylko swoje, ale też dzieci!

Eijiro położył się obok Bakusia i zgasił ledwo działającą już i tak lampkę nocną, życząc wszystkim dobranoc, na co usłyszał 'Spierdalaj' oraz 'Dziękuję i wzajemnie', a która odpowiedź, od kogo pochodziła, domyślić się łatwo...

Midoriya starał się zbytnio nie stresować tym, że kilka metrów od niego leży tykająca bomba, ale jak się okazało, nie mógł nawet w spokoju spróbować zasnąć.

- Zamknij się, Deku - po długiej chwili ciszy wysyczał ze złością Katsuki.

- Przecież ja nic nie mówię... - westchnął z lekkim żalem Izuku.

- Ale słyszę, jak oddychasz - wyszeptał powoli blondyn takim tonem, że Midoriyę przeszły dreszcze.

- Bakugo... - mruknął upominająco czerwonowłosy, który chciał jeszcze coś dodać, gdyby nie to, że drzwi od ich pokoju otworzyły się ze skrzypnięciem, a w ich progu stanął Aizawa...

- Już po nas... - pomyślał Deku, wpatrując się w jego postać z przerażeniem.

Nauczyciel zapalił światło i zmierzył ich trójkę zniesmaczonym wzrokiem, po czym westchnął tylko i powiedział:

- Nie krzyczcie tak, bo nas stąd wyrzucą... A poza tym, o Todorokim i Midoriyi wiedziałem, ale że ty i Todoroki, Bakugo? - zapytał, unosząc brew do góry, przy tym wpatrując się wprost w zdezorientowanego blondyna.

Kirishima ledwo co powstrzymał się przed śmiechem, a zmieszany dość Katsuki przypomniał sobie o tym, co krzyczał na cały korytarz jeszcze kilka minut temu.

MMM, TODOROKI! OCH, ACH, KURWA! WYPIERDALAĆ MI STAMTĄD!

I chociaż chciał tym tylko sprawić, by dwójka za drzwiami się zamknęła, gdy teraz o tym myślał, faktycznie mogło zabrzmieć to dwuznacznie, choć naśladował tylko Deku, który teraz milczał z zawstydzeniem. Czarnowłosy widząc ich brak skruchy, wywrócił tylko oczami i zgasił ponownie światło.

- Minus dwadzieścia punktów dla twojego pokoju, Bakugo - dodał jeszcze Aizawa spokojnie, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.

- ŻE CO? NIBY ZA CO?! - wykrzyczał natychmiast z pretensjami Katsuki, podnosząc się do siadu.

- DODATKOWE PIĘĆ NA MINUSIE! - usłyszeli zza drzwi krzyk nauczyciela, a terrorysta już zamilkł i wbił morderczy wzrok wprost w Midoriyę, który starał udawać się, że nie widzi tych błyszczących w ciemności czerwonych tęczówek oraz pojawiających się w rękach Bakugo iskier.

- Zabiję Cię, Deku - wyszeptał z nienawiścią.

- Nie, Bakugo! - zainterweniował szybko Eijiro, który również usiadł i zasłonił tym samym widok na zielonowłosego.

- Suń się, idę go zajebać - warknął cicho blondyn.

- Uspokój się, macie tylko... Um, minus siedemdziesiąt pięć punktów... - zaśmiał się nerwowo Kiri, a Katsuki wkurwił się jeszcze bardziej.

- Właśnie! Mamy już tylko jebane dwadzieścia pięć punktów na sto! A Wam nie odjęli ani jednego! Bo co?! Bo ten brokuł jest w swojej głupiej ciąży?! - prychnął czerwonooki, a Kirishima chwycił jego ramiona i spojrzał mu prosto w oczy.

- Tak się składa, że odjęli nam już dwadzieścia... A poza tym, właśnie dlatego, że jest w ciąży, nie możesz mu nic zrobić - wytłumaczył spokojnie, a zmieszany Midoriya postanowił się jednak ulotnić, zanim doszłoby do rękoczynów.

Aizawa i tak nie zwrócił uwagi na to, że pozamieniali się pokojami, widocznie znudziło mu się już karanie za to, bo i tak każdy z uczniów przesiadywał u innych do późna, a on wolał spać, niż tego pilnować.

- To ja może pójdę... - weszptał niepewnie Deku, wychodząc z łóżka i kierując się do drzwi z nadzieją, że uda mu się jakoś uciec.

- Jasne! - prychnął ze złością blondyn - Idźcie tam dokończyć te wasze... - kolejnemu nieprzyjemnemu komentarzowi chłopaka przerwała ręka Kirishimy na jego ustach.

Wtedy Izuku szybko otworzył drzwi i wręcz wybiegł na korytarz.

- Ała! Czy ty mnie ugryzłeś?! - zamykając pokój, usłyszał jeszcze pełen pretensji głos czerwonowłosego i przerażający śmiech Katsukiego.

- Te, Kirishima, może też chcesz bachora?

Piegowaty wolał nie myśleć, co Kacchan miał na myśli i jeszcze szybciej, niż wyszedł na korytarz, znalazł się w pokoju numer jedenaście, gdzie zastał znudzonego Todorokiego, który leżał w łóżku i wpatrywał się pustym wzrokiem w sufit przy zapalonej lampce. Wyglądał, jakby ćwiczył już swoje ułożenie w trumnie.

- Przez te krzyki coś tak myślałem, że szybko przyjdziesz - uśmiechnął się lekko białowłosy, kierując wzrok na speszonego Midoriyę, który miał wrażenie, że ktoś zaraz wysadzi ścianę, przy której obecnie stał.

Przez to ruszył szybko do chłopaka i ukrył się w jego objęciach.

- Coś się stało? - zdziwił się Shoto, głaszcząc go spokojnie po włosach.

- Tak. Bakugo znowu oskarża mnie o wszystkie niepowodzenia w swoim życiu... - wymamrotał.

- Och, skąd ja to znam - westchnął Todoroki, klepiąc go pocieszająco po plecach - Przynajmniej udało nam się zdobyć wspólny pokój.

- Nie sądzę, że na długo... - odpowiedział z zawiedzeniem chłopak.

Potem między nimi zapadła cisza, a zielonowłosy ułożył się wygodniej i przez długie minuty próbował zasnąć, lecz znów bezskutecznie.

- Zapomniałem mojego telefonu... - szepnął wreszcie ze smutkiem - Shoto - dodał, by chłopak jakoś zwrócił na niego uwagę, jednak wyglądało na to, że już zasnął.

Midoriya wygrzebał się więc niechętnie z pościeli i ruszył z lekkim strachem przez korytarz pod obdrapane drzwi z numerem dziesięć, których klamkę niepewnie nacisnął. Czuł się jak w jakimś horrorze i słusznie, bo w środku zastał coś, czego nie spodziewał się, ani nie chciał zobaczyć nigdy w całym swoich życiu...

Kirishima leżał na łóżku, głową zwróconą w stronę drzwi, a na jego biodrach siedział Bakugo, będący akurat w momencie zdejmowania z siebie koszulki, przez co nie zauważył od razu stojącego w osłupieniu w progu Izuku. Gdyby tak było, Deku zostałby już pewnie wysadzony.

Eijiro obrócił szybko głowę w stronę drzwi i spojrzał na zielonowłosego z przerażeniem, a po sekundzie zaczął machać rękami, mówiąc bezgłośnie 'uciekaj'. W ostatniej chwili też powstrzymał blondyna przed ściągnięciem koszulki, która zasłaniała mu jeszcze głowę.

- Kurwa, co Ty robisz idioto, nic nie widzę - prychnął Katsuki, a Midoriya szybko oprzytomniał i jak burza wrócił do jedenastki.

Zatrzasnął za sobą drzwi i oparł się o nie, ciężko dysząc. Obudził przez to Todorokiego, który szybko poparł się na łokciach i spojrzał na niego ze zdezorientowaniem.

- Rodzisz już? - spytał z przymrużonymi oczami, a Izuku posłał mu zdenerwowane nieco spojrzenie.

- Nie... Zobaczyłem coś, po czym nie można spokojnie spać... - powiedział drżącym głosem zielonowłosy.

- Mica w jego panterkowych bokserkach?

- Co? Nie... - westchnął Izuku, wyrównując powoli swój oddech.

- Śmiejacego się Aizawę? - pytał dalej kolorowowłosy.

- Nie...

- Minoru pod prysznicem?

- Nie! - wywrócił oczami zirytowany już Izuku, podchodząc do niego i siadając z zawiedzeniem na skraju łóżka - Poza tym, czy Ty to wszystko widziałeś? - zapytał jeszcze ze zniesmaczeniem.

- A czy śpię?

- Um...

- Nieważne, lepiej powiedz, co Ty takiego zobaczyłeś? - spytał znowu Shoto.

- Bakugo...

- A, wszystko jasne. Ja też przez jego twarz miewam koszmary - przerwał mu czerwonowłosy, a jego chłopak spojrzał na niego ze złością, że mu przerywa.

- ...i Kirishimę. Rozbierali się w jego łóżku... - wyszeptał, a białowłosy spojrzał na niego tym razem z lekkim niedowierzaniem.

- A myślałem, że widok płonących włosów na klacie mojego ojca, to najgorsze, co można w życiu zobaczyć... - westchnął ciężko Todoroki, odwracając wzrok na sufit.

- Nie... Gorszy będzie jeszcze tylko widok mnie na porodówce - prychnął załamany już całkowicie Deku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top