13

Trzeci dzień wycieczki był bardzo podobny do poprzedniego, z tą różnicą, że Aizawa przez ciągłe narzekanie i prośby swoich uczennic, wyraził w końcu zgodę na to, by dziewczyny spały wspólnie w niewielkim salonie z kominkiem.

W tym wypadku chłopcy, a szczególnie Mineta, nie mogli przepuścić takiej okazji i od obiadu obmyślali plan, by je jakoś przestraszyć.

Oczywiście Iida nie miał o niczym pojęcia, a większość uczniów, nawet Bakugo, który chciał zemścić się na Urarace, wprosiła się do salonu jeszcze przed ciszą nocną z propozycją urządzenia wieczoru strasznych historii. Dziewczyny o dziwo chętnie na to przystały. Gdy światła zgasły, wszyscy zasiedli w kręgu na podłodze, a Denki zapalił latarkę i zaczął jako pierwszy.

Jego opowieść nie była jednak zbytnio ciekawa, ani straszna, ale atmosfera w pomieszczeniu szybko się zmieniła, gdy do głosu doszedł Bakugo.

- Zamknijcie się już! - uciszył szepczące o czymś dziewczyny, lecz jego głos o dziwo nie był tak wściekły, jak zazwyczaj.

Przyjął swoją mroczna minę i zaczął mówić poważnym tonem.

- Zastanawialiście się może, dlaczego ta dziura jest wybudowana na takim odludziu? - zapytał spokojnym głosem Bakugo, co już samo w sobie, wywołało u innych dreszcze - Gdybyście chcieli poszukać czegoś o tym miejscu w internecie, to nie znaleźlibyście żadnej informacji... - kontynuował strasznym tonem, a reszta uważnie go słuchała - A wszystko przez pewne zdarzenie, które miało miejsce trzydzieści pięć lat temu...

- Skąd to niby wiesz? Zaraz sam sprawdzę - przerwał mu Kaminari, urażony nieco tym, że początek jego historii wywołał już o wiele większe przerażenie, niż najlepsze momenty jego własnej opowieści.

- Śmiało, sprawdź - odrzekł pewny siebie Bakugo, a Denki niepewnie włączył swój telefon, jednak po chwili szukania jego mina zrzedła.

- Nic nie ma... - przyznał niechętnie Kaminari, a otulone kocami dziewczyny zaczęły zerknąć po sobie niepewnie.

- Właśnie! Więc zamknij się i nie przerywaj - warknął jeszcze blondyn, lecz po chwili znowu się uspokoił i kontynuował z przerażającym opanowaniem.

W tym samym czasie, piętro wyżej, Midoriya i Todoroki byli zajęci o wiele ciekawszymi rzeczami, niż jakimiś strasznym historyjkami dla dzieciaków.

Rozgrzane usta Shoto coraz bardziej napierały na te zielonowłosego, a po chwili zaczęły muskać również jego bladą szyję i obojczyk.

- Na pewno powinniśmy być tutaj? - westchnął w pewnym momencie Midoriya, nie będąc przekonanym co do miejsca, w które zaciągnął go Todoroki.

Bowiem znajdowali się w pokoju numer jedenaście, co oznaczało, że Bakugo, który poszedł z innymi chłopakami na straszenie dziewczyn, mógł w każdej chwili wrócić i zastać ich obściskujących się na łóżku.

- Nie przejmuj się, za szybko nie wrócą... - szepnął w odpowiedzi Shoto, całując kolejne skrawki skóry zielonowłosego, które ukazywały się wraz z podwijaniem przez Todorokiego jego białej koszulki.

A Izuku wcale nie zamierzał długo się nad tym rozwodzić, ponieważ jego chłopak bardzo skutecznie sprawiał, że zapomniał o wszystkim i w pełni mu się oddawał.

***

- ...i wtedy... - zrobił dramatyczną pauzę blondyn, kiedy reszta w większości trzęsła się ze strachu - Morderca zdążył chwycić ją za kostkę! - wydarł się nagle, co spotkało się z cichym okrzykami przerażenia.

- Nie! Nie! Nie chcę już słuchać tego dalej! - zaczęła protestować wystraszona Mina.

- Właśnie, Bakugo... - powiedział z udawanym przejęciem Sero, ale było to tylko częścią ich planu - Nie powinniśmy już ich tak straszyć, może lepiej skończmy, bo przyjdzie sensei Aizawa - westchnął z rozczarowaniem, a reszta chłopców zaczęła popierać jego pomysł.

- Tak! Wynoście się już! - zaczęła machać rękami rożowowłosa, a blada ze strachu Uraraka siedziała w bezruchu i gapiła się tępo przed siebie.

- Faktycznie, robi się już późno - westchnęła Momo, a chłopcy ze sztucznym rozczarowaniem zaczęli opuszczać pokój.

Jednak dopiero teraz zaczynała się najlepsza część ich zabawy.

Nie udali się do swoich pokoi, lecz rozdzielili się na małe grupki, z których połowa udała się na dwór.

Kiedy dziewczyny zaczęły układać się już do snu, rozmawiając przy tym o jutrzejszym dniu, w ich okno uderzył niewielki kamyk, który wywołał ciche puknięcie. Tyle wystarczyło, by Uraraka, Mina oraz Hagakure zaczęły panicznie piszczeć i się przytulać. Za to opanowana Momo podeszła do okna, które otworzyła na oścież i zaczęła się rozglądać.

- Wiemy, że to wy! Dajcie sobie spokój! - wykrzyczała rozzłoszczona, jednak w tych ciemnościach nie mogła nikogo zauważyć - To żałosne! Słyszycie?! - krzyczała dalej, lecz nikt jej nie odpowiadał.

Zirytowana trzasnęła oknem i odwróciła się do dziewczyn, z czego trójka nadal się do siebie kleiła, a niewzruszone Jirou i Tsu siedziały wciąż na swoich futonach.

Jednak nagle wszystkie spojrzały na coś, co było za plecami czarnowłosej.

- K-krew?! - pisnęła ze strachem Ochaco, a Momo odwróciła się zdziwiona.

Po oknach, od góry, zaczęła spływac jakaś gęsta ciecz, a kiedy Mina drżącą ręką skierowała na nią latarkę, z przerażeniem stwierdziły, że rzeczywiście ma kolor czerwony.

- Ratunku!

- Zginiemy!

- To ten morderca?!

Zaczęły przekrzykiwać się Mina, Uraraka i Tooru, a Momo załamała się jeszcze bardziej, ponieważ nie sądziła, że chłopcy będą chcieli zrobić im tak okropny żart...

- PRZESTAŃCIE! - wydarła się jeszcze bardziej wkurzona dziewczyna, otwierając szeroko okno, do którego podeszła również Tsu.

Momo stworzyła szybko noktowizor, który podała przyjaciółce, a ta nie potrzebowała dużo czasu, by znaleźć jednego ze sprawców zamieszania.

Swoim językiem natychmiast uwięziła znajdującego się w pobliskich krzakach Kaminariego i pociagnęła go za sobą, przez co wylądował on na środku pokoju, a rozgniewane dziewczyny od razu postanowiły się na nim zemścić...

***

Po tym, jak Denki został zdemaskowany, cała akcja runęła i została szybko zakończona, a reszta chłopaków, którym udało uciec się przed rozwścieczoną Momo, wrócili szybko do swoich pokoi.

Tak było również w przypadku Kirishimy i Bakugo, którzy szli powoli korytarzem w ciszy.

W końcu dotarli pod swoje drzwi, a czerwonowłosy uśmiechnął się do niego po raz ostatni i już miał wejść do własnego pokoju, kiedy zatrzymało go prychnięcie Katsukiego.

- Słyszysz to? Co, do cholery? - wycedził przez zaciśnięte zęby blondyn, a zdezorientowany Kirishima do niego podszedł.

- O co... - chciał już zapytać, lecz jego odpowiedzią były wyraźne jęki zza ścian jedenastki.

- Nie mów, że oni pieprzą się na moim, kurwa, łóżku! - warknął, jednak przyciszonym głosem, patrząc z furią na Kirishimę, który wiedział, że musi szybko opanować jakoś tę sytuację, by Katsukiemu znowu nie odjęto pięćdziesięciu punktów.

- Uspokój się, Bakugo... - zaczął, chcąc przytrzymać już blondyna, ponieważ wiedział, że może on zaraz bez skruchy wyważyć drzwi pokoju i zamordować kochanków na miejscu.

Jednak Bakugo nie zamierzał narażać się na utratę wzroku. Zamiast tego, odepchnął od siebie czerwonowłosego i zaczął głośno walić pięściami w drzwi.

- MMM, TODOROKI! OCH, ACH, KURWA! WYPIERDALAĆ MI STAMTĄD! - zaczął się drzeć na cały korytarz, a zawstydzony Eijiro poddał się i wycofał nieco do tyłu.

Okazało się to dość skuteczne, ponieważ parka za drzwiami umilkła natychmiast, a Bakugo, czekając aż Deku wreszcie opuści jego pokój, nie usłyszał już ani jednego jęknięcia.

Kiri, który stał wciąż przy blondynie, stresował się i wahał pomiędzy powrotem do pokoju, a zostaniem i pilnowaniem, aby Bakugo nie zrobił niczego jeszcze bardziej głupiego, lecz jak widać wybrał to drugie. Wreszcie po kilku dłużących się minutach, drzwi lekko się uchyliły, a za nimi ukazał się czerwony, jak burak, Midoriya, którego ubrania były wyraźnie wygniecione, a zawstydzony wzrok wbity w ziemię.

- Chcesz, kurwa, umrzeć?! - krzyknął Bakugo, który już by się na niego rzucił, gdyby nie Kirishima, który go przytrzymał.

- Przepraszam - tylko tyle zdołał wydusić z siebie zielonowłosy, wychodząc niepewnie na korytarz, a za nim pojawił się Todoroki, który doprowadził go wzrokiem do pokoju numer dziesięć.

- A ty co, Tododupku?! - Katsuki przerzucił się szybko na dręczenie drugiego chłopaka - Nawet nie tknę pościeli łóżka, w którym posuwałeś Deku! Zginiesz! - zaczął się szarpać, próbując wyrwać się Kirishimie, jednak ten jakoś dawał sobie z nim radę.

- Zawsze masz jeszcze podłogę, korytarz i balkon - odpowiedział obojętnie Shoto, wracając do środka i wywołując tym jeszcze większą złość Bakugo.

Kiedy po dziesięciu minutach przestał się już wierzgać, zmęczony Kirishima wreszcie go puścił, a on szybko trzasnął głośno drzwiami pokoju numer jedenaście, choć sam do niego nie wszedł. Nagle skierował swój głodny mordu wzrok na biednego Eijirou, który zaczął odczuwać lekki niepokój.

- Ty... Śpię u ciebie - oznajmił z irytacją, a czerwonowłosy zdziwił się jeszcze bardziej.

- Ale wiesz, że dzielę pokój z...

- Mam to gdzieś! Twoje łóżko nie jest przynajmniej skażone, jak tamto! - warknął, wskazując na drzwi z krzywym numerem jedenaście.

- Ale jeśli Aizawa...

- W dupie mam tego dziada! Śpię u ciebie! - przerwał mu znowu Katsuki, patrząc na niego tak groźnie, że Kirishima nie miał odwagi mu się przeciwstawić.

Zapowiadała się naprawdę długa noc...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top