12

Następnego dnia, wchodzący na stołówkę Bakugo i Todoroki byli zadziwiająco spokojni. Zaciekawiony Kirishima za zgodą Midoriyi odważył się nawet zaprosić Katsukiego do ich stołu, ale blondyn, zarówno jak i Shoto, nie odezwał się przez całe śniadanie ani słowem.

Kolorowowłosy i Bakuś jako jedyni nie zareagowali też, gdy Aoyama wszedł zaspany na stołówkę w swoim pudrowo różowym szlafroczku i puszystych kapciach, co wywołało rozbawienie wśród uczniów.

Jedynie Bakugo spoglądał co jakiś czas z chęcią mordu w oczach w stronę stołu nauczycieli.

- Jak tam wam noc minęła?! - zagadnął rozbawiony Kaminari, prowokując wkurzonego Katsukiego, który posłał mu pełen nienawiści wzrok - Słyszałem, że było bombowo... - dodał ciszej, puszczając im oczko.

- ZAMKNIJ SIĘ! - warknął wreszcie blondyn, na co przestraszony Denki odpuścił.

Za to Shoto nawet nie raczył na nich zerknąć. Za bardzo skupił się na swojej herbacie, którą na zmianę podgrzewał i mroził, chcąc odciągnąć myśli od krzyczących uczniów.

Później nie działo się nic ciekawego, poza ciężkim treningiem, z którego w znacznej części był zwolniony Midoriya. On dostał o wiele łatwiejsze ćwiczenia, więc kiedy wszyscy zdychali na obiedzie, a Shoto i Katsuki nadal się nie odzywali, Izuku postanowił wreszcie coś z tym zrobić.

Zaraz po sprzątaniu i zmywaniu naczyń, zielonowłosy zamiast do swojego pokoju, udał się do jedenastki, gdzie został miło zaskoczony.

Mimo że wczoraj słyszał eksplozje, to pokój nie wyglądał na aż tak zniszczony. Wszystko wyglądało w miarę normalnie, tylko w niektórych miejscach meble były ciemniejsze, ale poza tym nie było śladu po wczorajszej walce.

Lecz jeszcze większym zaskoczeniem było to, że Bakugo leżał ze spokojem na łóżku, gapiąc się w swój telefon, a po drugiej stronie siedział Shoto, który robił to samo.

A on obawiał się, że nie wytrzymają razem nawet minuty w tym samym pomieszczeniu. Teraz widział dobrze, że się mylił i chciał już się wycofać, by nie psuć panującej w pokoju harmonii, jednak było za późno...

Dwie pary oczy skierowały się na niego natychmiast.

Shoto nieco zdziwił się na jego widok, a Katsuki wyraźnie się zdenerwował.

- Czego tu szukasz, Deku?! - warknął blondyn, krzywiąc się.

- Chciałem...

- Nie obchodzi mnie to, dzielę pokój z mieszańcem, nie potrzebuję tu jeszcze ciebie! Wypad! - zirytował się, chcąc już wstać, ale Todoroki go wyprzedził. Wstał, chwycił za rękę Midoriyę i wyprowadził go na korytarz, zamykając za sobą drzwi.

- Lepiej tu nie wchodź, bo następnym razem ten terrorysta zaatakuje bez uprzedzenia - westchnął cicho Shoto, puszczając dłoń zielonowłosego.

- Myślałem, że jest gorzej, ale chyba się dogadujecie - uśmiechnął się z ulgą.

- Gdyby nie groźba wyrzucenia z obozu, nie byłoby tak kolorowo... - mruknął czerwonowłosy.

- Oh, więc to tak - zrozumiał wreszcie Midoriya, który od początku nie wierzył w to, że dwójka największych wrogów, mogłaby się od tak pogodzić - Mniejsza... Mamy jeszcze godzinę wolnego, to może... - zawiesił się, widząc że na te słowa Shoto nieco odżył - Pójdziemy do mnie?

- Pewnie - odpowiedział natychmiast, otwierając szybko znajdujące się o kilka kroków dalej drzwi od dziesiątki.

- Ale nie w takim sensie! - zaczerwienił się Izuku, jednak Todoroki zatrzymał się już w progu pokoju i spojrzał na coś z wyraźnym zawiedzeniem.

Midoriya szybko więc znalazł się obok niego i zauważył, że na środku jego pokoju siedzi grupka osób. Byli to Mina, Sero, Kaminari oraz Kirishima, zebrani wokół elektrycznego czajnika, który nie był podłączony do prądu, ale do ust Denkiego.

- Co wy robicie? - spytał zdezorientowany Izuku, a wszyscy nieco się spieli.

- Parówki? - bardziej spytał, niż stwierdził, Sero, a reszta nerwowo się zaśmiała.

- Po co? - tym razem odezwał się Todoroki.

- Jako podwieczorek... - wzruszyła ramionami Mina - Więc jeżeli szukacie wolnego pokoju, to przykro nam, szukajcie dalej, ten jest już zajęty - odparła, a Midoriya poczuł jeszcze większe zażenowanie.

- Nie możecie przenieść się do Bakugo? Na pewno ucieszy się z takiego prezentu... - zaproponował białowłosy.

- Shoto! Nie ma potrzeby - syknął czerwony Izuku.

- To trochę niebezpieczne mu przeszkadzać - westchnął Kirishima.

- Nieważne. Miłej zabawy! - zaśmiał się zielonowłosy, ciągnąc Todorokiego do tyłu i trzaskając drzwiami.

- WZAJEMNIE! - usłyszał jeszcze krzyki przyjaciół zza drzwi, przez co miał wrażenie, że zaraz zapadnie się po ziemię.

- Teraz wszyscy myślą, że będziemy... - westchnął piegowaty, łapiąc się ręką obołą głowę.

- Co, Aizawa odejmie nam za to punkty? - wywrócił oczami Todoroki.

- Oczywiście, że tak! - zaczął wymachiwać nerwowo rękami Deku - Możemy po prostu pójść na spacer. Mają tu park, małe jezioro...

- Ech... Chyba lepsze to, niż siedzenie z Bakugo - zgodził się niechętnie chłopak.

Po ich spacerze, przyszedł czas na kolejny trening, potem na nudną kolacje i wreszcie upragnione wolne dwie godziny do ciszy nocnej, których nikt nie zamierzał zmarnować.

Shoto oraz Midoriya leżeli spokojnie na łóżku zielonowłosego i dyskutowali na temat płci swoich dzieci, podczas gdy Kirishima siedział u Bakugo i ekscytował się dzisiejszym treningiem.

Wtedy do drzwi pokoju numer dziesięć ktoś zapukał, a Todoroki już przypomniał sobie niemiłe wydarzenia z wczoraj, więc to Izuku wyrwał się, by otworzyć.

Nie spodziewał się jednak, że za drzwiami zastanie trójkę debili w prześcieradłach na głowach.

- Co wy... - nie zdążył dokończyć, ponieważ przerwała mu różowowłosa 'zakonnica'.

- Dobry wieczór! Ma Pan czas, by porozmawiać o Wszechmocnym?! - zapytała z zachwytem, a Sero i Kaminari za nią, złożyli ręce jak do modlitwy.

- Umm... - spojrzał na nich dziwnie Deku - A co dokładnie chcecie wiedzieć? - spytał, a oni od razu spoważnieli.

- Mówiłem, że tak będzie - westchnął Kaminari, kierując do kolejnych drzwi, czyli jedenastki, a reszta za nim.

- Okej... - mruknął zmieszany zielonowłosy,  wracając do środka i zamykając drzwi.

Po kilku minutach usłyszał jednak jeszcze donośne krzyki Bakugo i domyślił się, że on również nie załapał tego dziwnego żartu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top