Chapter 3. Midoriya Izuku-Świnka Morska

Kolejny rozdział, teraz kolej na Deku♡♡♡

Dla sensu historii od teraz w tej książce zielone świnki morskie to kanon i nikt nie może mi powiedzieć inaczej.

Następny rozdział planuje zrobić z Kaminarim i może Kiri potem, ale możecie dać znać kogo jeszcze byście chcieli zobaczyć.

---------------------------------------------------------

Szkoła powoli Cię zabijała. Twoje siły życiowe były na wyczerpaniu a była dopiero dziewiąta.

Zmęczona sięgnęłaś do swojej torby żeby wyciągnąć kawę. Jednak biorąc pod uwagę jak bardzo Twoje powieki zaczynały Ci ciążyć i z jak wielkim trudem utrzymywałaś je otwarte to powinnaś chyba raczej przywlec ze sobą cały baniak czarnego napoju, a nie tylko jego kubek.

Zamiast jednak chłodnego metalu termosu jedynym co napotkały twoje palce sięgając w głąb kieszeni było coś dziwnie miękkiego i puchatego. Chciałaś to chwycić i sprawdzić czy przypadkiem nie zapakowałaś jakiegoś szalika ale prawie pisnęłaś i zabrałaś natychmiast rękę kiedy cokolwiek co było w środku nagle się poruszyło. Rozejrzałaś się nerwowo po klasie czy nikt nie zauważył Twojego mini zawału.

Na szczęście nie wydawało Ci się żebyś zwróciła czyjąś uwagę dlatego wróciłaś do inspekcji wnętrza swojej torby. Przechyliłaś się nieco żeby zajrzeć do jej środka i ku twojemu zdziwieniu, z jej wnętrza wyłoniła się znajoma zielona, puchata głowa. Prawie zakrztusiłaś się powietrzem.

-Izuku...! -szepnęłaś otwierając szeroko oczy. Ze wszystkich rzeczy jakie spodziewałaś się zobaczyć, Twoja zielona świnka morska była ostatnią.

Co on tu w ogóle robił? Kiedy wychodziłaś byłaś pewna że siedział rezolutnie w swojej klatce. Jak on się tu dostał było zagadką.

Dobrze, że był w ogóle w jednym kawałku. Mogłaś w końcu rzucić tą torbą trochę za mocno i zrobić mu krzywdę. Na szczęście wiedziałaś że masz w niej kawę dlatego byłaś dziś znacznie delikatniejsza przy obchodzeniu się z nią, ale sama myśl o tym jak każdego innego dnia ten mały trik Twojego zwierzaka, mógłby się skończyć, bardzo Cię przeraziła.

Z twoich myśli wyrwał Cię kawałek brązowiejącego jabłka ostentacyjnie zrzucony na Twój but. Zielona kulka spojrzała się na Ciebie szerokimi wesołym oczami po czym noskiem przesunęła jabłko bliżej ku twojej nodze.

Twoje serce trochę się roztopiło. Czy to był dla Ciebie prezent? Jabłka były w końcu absolutnie ulubionym jedzeniem Izuku. Cholera dlaczego on musiał być taki słodki? Teraz nie mogłaś się już nawet złościć.

Uratował Cię dzwonek. Zazwyczaj był on już i tak niezwykle lubiany przez wszystkich, ale w tamtej chwili okazał się być Twoim zbawieniem bardziej niż zwykle. Praktycznie wybiegłaś z klasy trzymając dłoń uparcie na miękkim futrze Izuku i pilnując żeby nie przegryzł Twojego kabla do ładowarki, leżącego tam wspólnie z nim.

Łamałaś sobie głowę myśląc jak mogłaś do takiej sytuacji w ogóle doprowadzić. Byłaś pewna, że uważałaś na to co jest w Twojej torbie, ale jak się okazuje poranne zmęczenie zasłoniło Ci wizję wystarczająco bardzo żebyś nie zauważyła CAŁEJ świnki morskiej siedzącej razem z Tobą na każdej lekcji.

Innym z koleji pytaniem było dlaczego Twój Midoriya zdecydował się to zrobić. Prawda, zawsze cierpiał z powodu lęku separacyjnego i kiedy tylko gdziekolwiek wychodziłaś na zbyt długo mogłaś spodziewać się narzekania sąsiadów zmęczonych jego małymi smutnymi piskami, ale nie myślałaś że kiedyś postanowi wziąć sprawy w swoje ręce (łapki?) i po prostu wybrać sie z Tobą gdziekowiek miałaś wyjść.

Stawiając duże kroki popędziłaś prosto na dach swojej szkoły. Poza porą obiadową nie bywało tam wiele ludzi jeśli nawet ktokolwiek, a ty musiałaś pomyśleć co zrobisz dalej z faktem, że miałaś teraz świnkę morską w torbie. Nie musiałaś chyba wspominać, że zwierzaki nie były mile widziane w Twojej szkole.

Usiadłaś na ławce od razu wyciągając Izuku na zewnątrz i kładąc go sobie na kolanach. Spojrzał na Ciebie jakby nigdy nie był szczęśliwszy i jakby wcale nie stał się w tamtej chwili Twoim głównym problemem.

Westchnęłaś, głęboko i przeciągle. Chyba będziesz musiała porzucić dziś szkołę i po prostu odnieść go do domu bo niby co innego miałaś zrobić? Nie mogłaś go cały dzień nosić ze sobą.

Pogłaskałaś jego puszystą głowę na co na twoich kolanach wylądował kolejny kawałek owocu. Jak on je tam wszystkie zmieścił??? I po co?

Podniosłaś go na wyprostowanych ramionach tak że był teraz na wysokości Twoich oczu. Zamachał wesoło łapkami od razu zaczynając się wiercić i próbować wydostać się z Twoich rąk.

-Nie, Izuku nie, to nie czas na zabawę -jęknęłaś. - Jak ty tu w ogóle dotarłeś? -zadałaś pytanie nie do końca oczekując odpowiedzi. -I dlaczego przyniosłeś tu tyle tych owoców. Sięgnęłaś ręką do środka swojej torby gdzie znajdowały się wszelakiej maści przekąski dla świnek morskich. -Nie mogę przecież przynosić zwierząt do szkołyyyy-

-[Twoje Imię]? -nagle usłyszałaś głos rozbrzmiewający zza swoch pleców. W mgnieniu oka Deku był spowrotem w torbie.

Wstałaś z ławki, na której siedziałaś i obrocilas się na pięcie. Na szczęście Midoriya i miejsce gdzie siedział było całkiem dobrze ukryte przez filar więc nie musiałaś się martwić że przybyła osoba będzie mogła zajrzeć tam i zobaczyć coś czego nie powinna.

- Co za niespodzianka spotkać Cię tutaj -usłyszałaś raczej cichy głos i już miałaś tej rozmowy dość, a nawet się nie zaczęła. Oczywiście, że to był on. Jeden z chłopców z Twojej klasy...łaził za Tobą już od jakiegoś czasu i rzucał Ci dziwne spojrzenia całymi dniami. W większości ignorowałaś tego creepa i to jak w oczywisty sposób ciągle Cię obczajał, ale teraz poszedł za Tobą aż na dach kiedy ostatnie czego chciałaś to jego towarzystwo i szczerze mówiąc zaczynałaś być zła. Bardzo.

- Co? -wywrociłaś oczami czując niecierpliwość i frustracje powoli zbierające się w twoim żołądku.

-N-no wiesz -zaśmiał się głupio i zarumienił. Poczułaś jak duży kawałek z Twojej cierpliwości odletuje gdzieś daleko w odpowiedzi na jego słowa. Patrzył się we wszystkie miejsca na Twoim ciele gdzie jego oczy wylądować nie powinny. Co za oblech. -Tak sobie ostatnio myślałem -zaczął i nagle Twoje oczy się rozszerzyły. Jego postura, mowa ciała, jego ton. O cholera czy to było wyznanie?! Musiałaś się stąd zmyć i to szybko.

-Chciałabyś być może moją dziewczyną?

- Nie.

Twój pusty wzrok spotkał ten jego, bardzo zmieszany.

Jednak w jakim błędzie byłaś jeśli myślałaś że zwykłe "Nie" go zatrzyma.

- No weeeeź. -zrobił krok ku tobie na co natychmiastowo cofnęłaś się dwa razy tyle. -[Twoje Imię] czemu nie chcesz być moją dziewczyną? -spojrzał na Twoją twarz chyba pierwszy raz od kiedy zaczęliście rozmawiać i zaczął podchodzić coraz bliżej i bliżej. W końcu Twoje plecy dotknęły barierki. Nie mogłaś już dalej odchodzić, a on, o zgrozo, pochylał się tylko coraz blizej. Miał usta ustawione w dziubek i powoli nawet już zamykał oczy. Czy ten idiotka myślał że pocałunek sprawi że nagle go polubisz? Dałabyś mu z liścia gdybyś nie bała się, że jeśli puścisz barierki jego wielkie cielsko zepchnie was obojga z dachu.

Zacisnęłaś usta w ciasną kreskę i szykowałaś się na najgorsze kiedy niespodziewanie poczułaś jak ciężar Twojego adoratora nagle zostaje z Ciebie zdjęty.

-Właściwe to ona nie chce być Twoją dziewczyną bo już jest moją -stwierdził zielonowłosy chłopak, który wyłonił się jakby z podziemi i położył Twojemu amantowi rękę na karku. Patrzył na niego dużymi niewinnymi oczami jakby mówił coś najbardziej normalnego na świecie i już zaczęłaś dziękować niebiosom, że to koniec tej katorgi kiedy w pełni zrozumiałaś co nowoprzybyły przed chwilą powiedział.

Nie byłaś niczyją dziewczyną! Dlaczego to było tak trudne do zrozumienia?!

Miałaś wrażenie, że zaraz zemdlejesz. Jeden dureń któremu zachciało się zalotów to już jest problem, ale dwóch??? Co ty kiedykolwiek złego zrobiłaś, że na to wszystko zasłużyłaś?

-Wszystko w porządku [Twoje Imię]? - Jak się okazuje kiedy ty miałaś swoje mini załamanie nerwowe Twój rycerz na białym ośle zdążył odesłać natrętnego obrzydliwca gdzieś daleko. Normalnie byłabyś pewnie przeszczęśliwa, ale teraz miałaś przed sobą kompletnie nieznajomego kolesia, który ni stąd ni z owąd mianował Cię swoją dziewczyną. Cóż za honor.

- Nie. Jestem. Twoją. Dziewczyną. -wycedziłas przez zęby i wymijając go poszłaś wprost do torby. Spojrzałaś do środka i aż Cię zmroziło. Izuku już w niej nie było! Zabijesz go kiedyś.

Twój zwierzak lata teraz pewnie gdzieś po szkole,co miałaś niby zrobić W takiej sytuacji? Powoli zaczęłaś czuć panikę narastającą w Tobie.

-J-Jak to nie?! -usłyszałaś za sobą głos brzmiący na równie spanikowany jak ty się czułaś. -Przecież zawsze mi tak mówiłaś! Mówiłaś, że jesteś moją dziewczyną [Twoje Imię], a ja Twoją świnką morską! - po jakimś czasie obcy chłopak stał już obok i potrząsa Tobą próbując wydobyć jakąś reakcję.

-Świnką Morską? -zapytałaś na co pokiwał energicznie głową.

-Nie wiem co się stało. Byłem bardzo zły, że ten chłopak Cię dotyka, a ty byłaś wystraszona więc chciałem go ugryźć i nagle... -zrobił przerwę żeby wziąć oddech
Rany jak on szybko gadał. - Ale teraz też wyglądasz na wystraszoną, a ja przecież nie chce żebyś się mnie bała. Nie wiem jak to wszystko odwrócić naprawdę. Nie bądź zła [Twoje Imię]! -Patrzył na Ciebie desperacko jakby chcąc żebyś mu uwierzyła.

Czy on był...? Nie to nie możliwe...a może jednak?

Musiałaś chwilę poważnie pomyśleć.

Usiedliście wspólnie na ławce.

Cisza.

Bardzo długa chwila ciszy.

Musiałaś to wszystko powoli ułożyć sobie w głowie i uspokoić się żeby nie dostać palpitacji serca czy jakiegoś kociokwiku. To wszystko to było zdecydowanie za dużo jak na taką dziewczynę jak ty.

-Więc...-nagle odezwał się Midoriya. Midoriya? Możesz go w ogóle tak nazywać? Czy to był Midoriya? -Naprawdę przepraszam, że przyszedłem tutaj za Tobą niechciany... -kontynuuował uznając, że miałaś już wystarczająco czasu żeby wszystko przemyśleć - Ale ostatnie wyglądałaś na taką zestresowaną martwiłem się -spojrzał na Ciebie wielkimi oczami, które mimo całej tej stresującej sytuacji sprawiły, że Twoje sęrce nieco zmiękło.

Cholera. Nie powinnaś być taka pobłażliwa chłopcom z ładnymi oczami. Co było z Tobą nie tak?

-I zauważyłem, że nie wzięłaś ze sobą niczego do jedzenia poza tą kawą, no a przecież nie ma nic gorszego niż bycie głodnym. Wiem to bardzo dobrze - to był akurat fakt. Pamietałaś, że kiedy go adoptowałaś Izuku był trochę niedożywiony. Jeden z pracowników przekazał Ci kiedyś, że jego poprzedni właściciel nie koniecznie dbał o niego najlepiej. Może stąd wzięły się problemy Deku z byciem pozostawianym samemu.-Jako, że z oczywistych względów nie mogłem dosięgnąć niczego z lodówki po prostu wrzuciłem Ci co miałem pod łapą. -Skończył wyjaśnianie tego co fragmenty owoców i siana robiły w Twoje torbie. Wciąż jednak pozostawiając jedno pytanie bez odpowiedzi.

- Ale czemu w taki razie musiałeś zapakować też siebie um...Deku? -spytałaś wciąż bardzo zmieszana.

-J-ja uh, no bo wiesz -nagle wyprostował się i zrobił się cały czerwony. - No bo znowu chciałaś mnie zostawiłć samego -wymamrotał cicho, prawie jakby nie chciał żebyś go usłyszała. Na nieszczęście dla niego jednak zrozumiałaś każde słowo wyraźnie i uśmiechałaś się już lekko pod nosem. -Z-Znaczy nie chciałem żebyś się stresowała! Chciałem Cię pocieszyć! -poprawił się prawie natychmiast.

-Yhmmmm -skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej wyrażając jasno, że przejrzałaś go już dawno.

Wciąż jednak jego troski o Ciebie były niesamowicie słodkie i jakoś nie mogłaś zmusić się żeby złościć się na chłopaka, więc wysłałaś mu tylko rozbawione spojrzenie i rozczochrałaś bujne zielone włosy.
-Dzięki za uratowanie mnie przed tamtym natarczywym kolesiem tak swoją drogą.

- Właśnie, co on próbował zrobić? -wypalił nagle jakby bardzo próbował zmienić temat i jak najszybciej zapomnieć o tym co powiedział chwilę wcześniej.

-Pocałować -Skrzywiłaś się na samą myśl o tamtym momencie

-Huuuuh? -zrobił dziwnie słodką i zdziwioną minę. -Ty mnie nigdy, tak nie całujesz-jęknął jak niezadowlone dziecko, a Ciebie, już chyba po raz setny tego dnia, zatkało.

Że wszystkich rzeczy jakie mogły pac z jego ust tego się akurat nie spodziewałaś. Prawda, kiedy był Izuku był jeszcze świnka morską często dawałaś mu buziaki w jego puchate czoło i żartobliwie odnosiłaś się do niego jak do swojego mężczyzny, ale tylko w żartach i przy przyjaciołach. Skąd miałaś wiedzieć, ze Twoje słowa będą miały dla niego większe znaczenie? Był w końcu wtedy tylko świnką morską. Jak miałaś mu teraz niby wyjaśnić jak to wszystko działa?

- No bo...no bo to coś co tylko robią pary -spróbowałaś wytłumaczyć to najlepiej jak umiałaś.

- Ale kiedy my przecież jesteśmy parą! -spojrzał na Ciebie po raz kolejny rzucając to błyszczące niewinne spojrzenie, które w jakiś sposób sprawiło, że nie chciałaś już mu przedstawiać pełnego konceptu bycia z kimś w związku. Zamiast tego tylko pokiwałaś głową nawet długo nad tym nie myśląc.

Niezwykłe jak, niektórzy potrafią podporządkować sobie każdego tylko za sprawą jednego spojrzenia. Dobrze, że Deku był dotychczas świnką morską bo te oczy miały wystarczająco czaru w sobie żeby zrobić zamieszanie.

W końcu jednak chłopak musiał stać się zniechęcony twoim brakiem odpwiedzi bo pochylił się trochę w Twoją stronę wyglądając na bardziej zdeterminowaneho niż ktokolwiek. -Patrz, ja umiem lepiej robić to coś niż tamten chłopak! -i zanim zdążyłaś się nawet zastanowić co miał na myśli przez "coś" czyjeś usta były już silnie przyciśnięte do tych Twoich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top