Chapter 1. Katsuki Bakugou-Chomik

Hey, hey witam w mojej całkiem nowej książce. Jej tematyka jest już opisana wcześniej więc nie będę się powtarzać.

Widziałam tego typu książki w innych językach, między innymi z one piece, bnha i tokyo ghoula, ale nie widziałam żeby ktoś pisał coś takiego na polskiej stronie więc postanowiłam stworzyć tą serię. Niestety czytałam te trzy książki dawno i już nie mogę znaleźć linku żeby wam przesłać.

Anyway, oto pierwszy rozdział z Katsukim jako chomikiem lol

Takie wesołe rzeczy to wielka odskocznia od deprechy, którą uwielbiam pisać,  ale nam nadzieję, że cała książka dalej się przyjmie.

PS Nie przyzwyczajajcie się do takich długich rozdziałów xD nie mam pojęcia w jaki sposób ten się tak rozciągnał, chciałam żeby był krótki.

---------------------------------------------------------

Byłaś samotną, samotną kobietą. Nic nigdy nie działo się w twoim życiu wartego uwagi, a nawet gdyby coś miało się dziać to nigdy nie było to nic pozytywnego.

Dlaczego w końcu w czasie Twojej egzystencji miałoby się wydarzyć coś dobrego? Dziękuję Ci losie, jesteś naprawdę najlepszy.

Westchnęłaś siedząc przed telewizorem i automatycznie przerzucając kanały, szukając czegoś co choć na chwilę odwróci Twoją uwagę od tego jak monotonna i nudna była Twoja codzienność. Miałaś ochotę iść gdzieś daleko w Podlasie czy inną dżungle i zniknąć w wysokiej trawie, ale miałaś kredyt do spłacenia i byłaś pewna, że komornik ożywiłby Cię nawet z martwych tylko po to żebys mogła patrzeć jak zabiera Ci on absolutnie wszystko łącznie z Twoją godnością, więc nie, zero znikania w tym miesiącu.

Twój kciuk naciskał nieustannie i bezlitośnie na biedny niewinny guzik od pilota aż w pewnym momencie niezwykle skomplikowane urządzenie wypadło Ci prosto z Twojej pokrytej okruszkami od chipsów ręki i, jakby w ostatnim geście by uratować się z tej sytuacji, pleciało gdzieś pod telewizor.

Stęknęłaś podnosząc swoje zmęczone ciało z Twojej ukochanej kanapy i sięgałaś już po pilot kiedy coś ze szklanego ekranu przypadkiem przyciągnęło Twoją uwagę.

Reklama sklepu zoologicznego. Tak, to Cię właśnie zainteresowało i nie, nie dlatego, że lubujesz się w zapychaniu swojej wewnętrznej pustki psią karmą (od tego są Cheetosy). Tym co wzbudziło w Tobie ten nagły napływ chęci do życia był pomysł który pojawił się w Twojej głowie, jakby piękne światło w ciemnym tunelu.

Zaadoptujesz zwierzaka.

Przemieżałaś sklep zoologiczny weselsza niż kiedykolwiek. Nie miałaś w zwyczaju ekscytować się takimi prostymi rzeczami, ale dziś czułaś, że mogłaś zachowywać się kompletnie jak dziecko. Miałaś zaraz przyjąć pod swoje skrzydła całkiem nowego członka Twojej, jak dotąd, jednoosobowej rodziny i nie mogłaś ściągnąć wielkiego uśmiechu z twarzy.

Przez długi czas przed przybyciem myślałaś nad tym jakiego rodzaju mały pupil byłby dla Ciebie najlepszy i szczerze mówiąc skłaniałaś się mocno w stronę kota (wydawały się bardzo miękkie i co ważniejsze, samowystarczalne). Zmieniłaś jednak swoje zdanie kiedy przypomniałaś sobie o starej klatce po chomiku, która została Ci jeszcze z czasów dzieciństwa. Myśli o tych wszystkich pieniądzach, które zaoszczędzisz na wyposarzeniu i karmie od razu sprawiły że Twoja decyzja zmieniła się drastycznie i momentalnie.

-Dzień dobry -podeszłaś do jednego ze sprzedawców trochę niepewnie. Niezależnie jak szczęśliwa byłaś rozmowa z pracownikami sklepów zawsze z jakiegoś powodu była taka dziwna i nienaturalna. -Chciałabym wybrać sobie chomika -dodałaś podnosząc do góry karmę dla gryzoni, jakby na dowód, że jesteś poważnym i odpowiedzialnym, przyszłym właścicielem.

Parę sekund później byłaś już przy małych klatkach przyciskając swój nos do metalowych prętów oglądając wszystkie małe myszopodobne biegające po wyściółanej podłodze i bawiące się w malutkich plastikowych kuleczkach.

Wszystkie były oczywiście bardzo słodkie, ale Ty praktycznie od razu wypatrzyłaś swoją ofiarę, wybijając w nią wzrok jak głodny sęp. Najbardziej puszysty mały myszek śpiący gdzieś w dalekim kącie klatki od razu rzucił Ci się w oczy jako ten, którego zabierzesz dziś do domu. Był malutki, jak one wszystkie, a jego futerko układało się w coś w rodzaju śmiesznych kolcow. Jego drobny pyszczek był całkowicie spokojny i zrelaksowany z zamkniętymi czarnymi oczami nie trwającymi nawet na moment w całym tym zgiełku.

-Ten -ogłosiłaś dumnie wskazując na kupkę blond sierści.

Zamiast jednak podać Ci Twoje nowe dziecko, sprzedawca tylko skrzywił się trochę jakby nie do końca do czegoś przekonany. -O nie, proszę Pani, tego jedngo akurat Pani nie chce -podrapał się po czole patrząc na Ciebie przepraszająco.

-A to niby czemu? -podniosłaś jedną brew, w ogóle nie rozumiejąc o co mu chodzi. Chciał zatrzymać słodziaka dla siebie? Co to to nie, Ty już przysięgłaś sobie że jest Twój i ukradniesz go jeśli będzie trzeba. Był zbyt uroczy, żeby o niego nie walczyć.

- Nie wiem co jest z nim nie tak ale ugryzł już każdego tutaj, włączając w to wszystkie inne chomiki -mężczyzna pokręcił głową - Katsuki jest jak diabeł w naprawdę, naprawdę małym ciele -spojrzał w stronę śpiącego chomika jakby z wrogością.

Prychnęłaś tylko. Jego ostrzeżenia nie robiły na Tobie żadnego wrazenia. Byłaś już praktycznie pewna, że próbuje odstraszyć Cię od kupna najsłodszego chomika w całym sklepie pewnie żeby móc dać go później swojej siostrzenicy czy jakiemuś innemu rozwydrzonemu dziecku. Nie ma mowy, nie kiedy Ty tu jesteś.

- Nie może być aż tak źle. Proszę mi go wyciągnąć -powiedziałaś tonem wyraźnie przekazujacym "brak sprzeciwu" i chwilę później wychodziłaś już że swoim nowym milusim Katsukim z zoologicznego, dumna jak paw ze swojego osiągnięcia.

Jak na zwierzę, które z natury powinno być strachliwe i płochliwe Bakugou nie obudził się nawet na sekundę przez cały czas kiedy niosłaś go spowrotem do swojego mieszkania. Był tak głęboko we śnie, że przez moment zastanawiałaś się nawet czy nie sprzedano Ci martwego chomika. Na całe szczęście (lub nieszczęście) on sam postanowił Ci udowodnić jak bardzo był żywy kiedy w końcu obudził się ze swojego snu zimowego. Musiał być bardzo niezadowolony z nagłej zmiany otoczenia bo w sekundzie, w której otworzył swoje małe czarne oczka stał się najgłośniejszym i najbardziej brutalnym gryzoniem jakiego słyszałaś. Jakby celowo, przesuwał po swojej klatce wszystko co tylko mógł i przewracał mniejsze przedmioty na specjalnie przez niego samego wyczyszczoną ze wszystkich wiórek metalową część klatki, tylko po to żeby zrobiło więcej hałasu. Żadna ilość smakołyków nie zdołała go udobruchać i jedyne co dostałaś za próby karmienia go to bardzo bolesne ugrydzienie. Wszystko zmienilo sie jednak na znacznie gorsze kiedy znalazł w końcu swoje koło do biegania.

Tamtą noc spędziłaś przykrywając swoje uszy i starając się nie słyszeć jego niestrudzonych nóżek stąpających po skrzypiącej zabawce, aż w końcu ten mały drań zmusił Cię do przeniesienia jego klatki do salonu. Byłaś też praktycznie pewna, że gdyby mógł jego gardło darło by się na Ciebie najgłośniej jak tylko to możliwe dla chomika. Dzięki Bogu, że jego rasa nie może wydawać zbyt wielu dźwięków.

Leżąc na łóżku w akompaniamencie skrzypienia i hałasów dobywających się z klatki Katsukiego zza Twoich drzwi pomyślałaś, że może w słowach sprzedawcy było troche prawdy. Nie było jednak mowy żebyś poddawała się tak szybko.

Okey.
To było już oficjalne. Twój chomik był demonem. Najczystszej postaci potworem z piekieł. Zesłanym tylko po to żeby ukarać Cię za wszystko co w życiu zrobiłaś źle i trzeba było mu przyznać wypełniał swoje obowiązki wyśmienicie.

Gryzoń niezwykle uwielbiał działać Ci na nerwy i robił to tak często, że nie mogło to być przypadkowe.

Zawsze wiedziałaś kiedy mu się coś nie podobało.

Kupiłaś nowe zasłony, które nie były w jego stylu? Przegryzione. Nowa karma mu nie smakowała? Strajk głodowy. Nie poświęcałaś mu wystarczająco czasu? Nie śpisz.

Niejednokrotnie myślałaś już nad oddaniem tego diabła spowrotem skąd przybył (A właściwe skąd sama to wyciagnęłaś) ale wtedy właśnie nadchodzily te momenty, które utwierdzały Cię w przekonaniu, że Katsuki jednak z Tobą zostaje. (Nie chciałaś go też oddawać bo miałaś nawet zbyt dobre pojęcie czym zazwyczaj karmi się węże, a Bakugou wydawał Ci się w idealnej formie żeby wcześniej czy później być wytypowany przez kogoś jako przekąska.)

On sam zawsze, nie wiedzieć jak, znajdował sposób żeby przypomnieć Ci, że tak, był palantem, ale był bez dwóch zdań Twoim palantem.

Dokładnie tak jak robił to teraz. Leżałaś na kanapie jak co wieczoru, spokojne dźwięki telewizora włączonego gdzieś w tle powoli zaczynały zlewać się w jedność z ciszą kiedy delikatnie głaskałaś swojego chomika rozłożonego jak król na Twojej bluzie.

Przynajmniej nie pomyliłaś się w kwestii jego sierści. Była zaskakująco miękka i przyjemna mimo, ze wcale na taką nie wyglądała. Miała tendencje do układania się w dziwne jakby kolce sprawiając, że Katsuki momentami wyglądał bardziej jak kula z kolców niż chomik.

Westchnęłaś delikatnie przesuwając opuszkami po jego głowie.

W pewnym momencie leżący chomik ostentacyjnie odwrócił się na plecy wyraźnie gotowy teraz na drapanie po brzuchu. Posłusznie posłuchałaś się jego niewerbalnej komendy uśmiechając się do siebie.

Położyłaś swój palec na miękkim futerku dokładnie po środku zwierzaka zauważając jak naprawdę Katsuki był malutki w szczególności w porównaniu do Twojej dłoni. Jak na coś nie mierzącego więcej niż Twój kciuk miał naprawdę wielką osobowość i nie mogłaś powstrzymać wrażenia, że forma w jakiej był ledwo co mieściła to absolutnie ogromne ego.

-Wiesz z tego co czytałam chomiki nie powinny się tak zachowywać -zaczęłaś mówić na co zwierzak nie zareagował nawet ruchem -Jesteś naprawdę dziwny co? Szczęście, że jesteś tylko chomiczkiem, nie wiem czy bym Cię zniosła gdybyś był większy- slówa te zaskarbiły Ci wyjatkowo groźnie wyglądające spojrzenie ze strony gryzonia. Zignorowałaś to i uśmiechnęłaś się do siebie zdecydowanie zadowolona z rozmiarów zwierzaka, którym się zajmowałaś. Jego temperament idealnie balansował z jego filigranowymi wymiarami.

Szczerze mówiąc rzeczywiście był bardzo wyjątkowy. Znacznie agresywniejszy niż spodziewałabyś się po chomiku. No przynajmniej kiedyś był teraz zamienił się bardziej w księżniczkę, która wymagała twojej uwagi w każdej sekundzie dnia. W porównaniu do tego co było wcześniej uważałaś jednak, że jego przywiązanie do Ciebie i ograniczona ilość ugryzień pokrywających Twoje dłonie jest wielkim osiągnięciem.

Musiałaś jednak popracować jeszcze nad jego zachowaniem przy gościach bo już raz musiałaś bronić go przed swoją przyjaciółką, która próbowała "zgnieść tą cholerną mysz którą właśnie prawie odgryzła jej palec".

Wciąż też nie odgadłaś jak ciągle udawało mu się uciec z tej klatki. Nie było sposobu żeby trzymać Katdukiego gdzie chciałaś, zawsze niczym mistrz dywersji, uciekał z każdego metalowego więzienia w jakim to zamykałaś, więc w pewnym momencie postanowiłeś pójść po prostu na kompromis. Jakimś sposobem zadziałało. Teraz zostawał w otwartej klatce większość razy kiedy tego potrzebowałaś, drzwi stojące dla niegi otwoerem chyba dawały mu wystarczająco poczucia wolności żeby rzeczywiście siedział gdzie powinien. Spędzał tam wręcz większość czasu, z drobnymi wyjątkami kiedy wychodził aby kogoś ugryźć (głównie Ciebie) lub wyruszył na nocne eskapady żeby dostać się do Twojego pokoju.

To drugie uważałaś za szczególnie urocze ale kiedy pewnego razu znalazłaś go leżącego na Twojej poduszce postanowiłaś natychmiast przenieść klatkę do sypialni. Nie to, że nie uważałaś jego zachowania za mega słodkie, bo jak najbardziej jego chęć spania obok Ciebie była, tylko to przerażenie, które czułaś w obawie, że zgniotłaś Bakugo we śnie sprawiło, że postanowiłaś zakończyć jego nocne podróże miejmy nadzieję na dobre.

Niespodziewnie Twój chomik podniósł się na cztery małe łapki i odwrócił w Twoją stronę patrząc Ci prosto w oczy. Już miałaś się odezwać kiedy zaczął szybko iść przed siebie i byłaś praktycznie pewna, że zmierzał w stronę gardła.

Zamknęłaś oczy przygotowując się na zamach na własne życie. Zamiast tego poczułaś jednak puszystą masę powoli wchodzącą na Twój policzek. Jeśli byłabyś postacią z anime to w tamtym momencie Twoje tęczówki zdecydowanie zamieniłyby się w serca.

-Awwww jesteś taki słodki! Mój mały chomiczek -powiedziałaś głosem kociej mamy i już podnosiłaś rękę żeby wrócić do drapanie jego miękkiej sierści kiedy ostry ból na końcu Twojego palca Ci przerwał -Katsuki!!! -a no tak...to była kolejną rzecz, którą warto było wiedzieć na temat Twojego chomika. Nienawidził być nazywanym słodkim


Przeładowana torbami z jakiegoś taniego sklepu za rogiem praktycznie wtoczyłaś się do kuchni. To był ciężki dzień i nie mogłaś się doczekać aż po prostu walniesz się do łóżka. Gdyby tylko było to jednak takie łatwe. Musiałaś coś zjeść, rozpakować swoje zakupy, posprzątać i przede wszystkim położyć się na chwilę z Katsukim na jego codzienny rytuał pod nazwą "Jestem królem, głaszcz". Nigdy tak naprawdę tego od Ciebie nie wymagał, ale robił się taki zły i nieznośny kiedy tylko o nim zapomniałaś, że nie było Ci trudno połączyć jedno i drugie. Biedactwo, pewnie myślał, że jeśli nie poświęcałaś mu uwagi to zaniedbałaś go całkowicie i mimo, że bardzo chciałaś wbic mu do jego małej głowy, że ludzie też potrzebują snu, nigdy nie miałaś serca nawet próbować mu to wyjaśniać. Z jakiegoś powodu uwielbiałaś rozpieszczać swojego i tak już bardzo rozpuszczonego chomika.

Zabrałaś się za robienie parówek bo na nic innego nie miałaś ani siły ani chęci.

Patrzyłaś beznamiętnie na gotującą się w garnku wodę myśląc czy nie rzucić wszystkiego co miałaś do roboty i iść spać. Westchnęłaś jednak ciężko porzucając ten pomysł. Nie nie byłaś aż tak leniwa.

Kładąc niezwykle kunsztowne danie pod postacią parówek na talerzu sięgnęłaś też po marchewkę decydując się dać Bakugo coś dobrego żeby nie musiał przyglądać się temu jak jesz.

Akurat kierowałaś się w stronę salonu kiedy niespodziewanie z twojej sypialni dobył się do donośny dźwięk metalu uderzjącego o podłogę. Wyprostowałaś się przerażona kierując swoją głowę w stronę drzwi. Nie miałaś w pokoju żadnych metalowych rzeczy...żadnych poza...

Zerwałaś się z miejsca i popędziłaś niczym Sonic do pokoju ratować Twojego Katsukiego z czegokolwiek co na siebie sprowadził. Praktycznie wywarzyłaś drzwi sypialne z ustami otwartymi żeby coś powiedzieć kiedy dosłownie Cię zamurowało.

Powoli opuściłaś rękę, która trzymała klamkę i dobrą chwilę stałaś tak odębiała ze wzrokiem wbitym w obraz przed sobą.

Na Twoim dywanie siedział chłopak. Chłopak, którego nigdy nie widziałaś i który odwzajemniał Twoje spojrzenie z taką samą konstrenacją. Blond włosy jasne oczy i ostre rysy, to wszystko co zdołałaś zapamiętać patrząc na niego zanim zaczęłaś krzyczeć jak nieboskie stworzenie.

Ten koleś siedział dokładnie na klatce nieszczęsnego chomika, która jak warto zwrócić uwagę, nie była ani trochę w jednym kawałku.

-BAKUGOU! -wydarłaś się w panice po czym z całą swoją siłą odepchnęłaś faceta. Twoje oczy w dzikiej panice przeszukiwały wiórki w nadzieji na znalezienie gryzonia, który nie byłby w kształcie placka. Ile on biedny spędził pod czyimś zadem zanim tu przybyłaś? - Nie martw się, już tu jestem wszystko będzie dobrze -w dalszym ciągu kontyuuowałaś szukanie pupila po którym śladu nawet nie było.

Tak, wiedziałaś że chłopak siedzący w twoim salonie najprawdopodobniej był włamywaczem, ale co to za różnica kim był kiedy ZGNIÓTŁ TWOJEGO CHOMIKA SWOIM TYŁKIEM.

-Kobieto gorzej Ci? -usłyszałaś głos zza twojegi prawego ramienia. Odwróciłaś się bardzo powoli w jego stronę nie mając pojęcia co masz odpowiedzieć.

Blondyn mierzył Cię chwilę bardzo nieprzyjemnym i oceniający spojrzeniem...jakoś tak znajomo oceniającym....po czym wstał na dwie nogi.

Wyciągnął rękę przed siebie i zacisnął ją pare razy po czym na jego rysach zagościł niesamowicie szczęśliwy uśmiech. -Patrz! -wyprostował się dumnie i przez chwilę zastanawiłaś się czy on w ogóle mówił do Ciebie.

-Ewoluowałem! -zrobił dziwnie dumną z siebie minę i wrócił do adoracji swojego ciała. Zgoła nietypowe posunięcie kiedy przed Tobą siedzi kobieta w żałobie po śmierci swojego zwierzaka, którego sam zabiłeś.

-C-Co? -zamrużyłaś oczy patrząc na niego

-O! O! -Człowiek przed Tobą ożywił i się bardzo niespodziwnie jakby coś sobie przypomniał -Wstawaj! Teraz! -powiedział bardzo rozkazującym tonem, a kiedy spotkał się z odmową po prostu sam podniósł Cię z ziemi, ku Twojemu niezadowoleniu.

Powoli wyprostował dłoń i przysunął ja do czubka swojej głowy i ze skupieniem oddalił ją jakby...jakby porównując waszą wysokość? Co on robił???

Mimo że był od Ciebie nieco wyższy nie zdawało się go to zadowolić bowiem marszcząc nos jeszcze raz począł porównywać wasze rozmiary tylko tym razem jednak licząc swój od czubka własnych, stojących prosto jak druty, blond włosów.

Oczywiście ku niczyjemu zaskoczeniu taki sposób pomiarów sprawił, że jego palce przeszyły powietrze wysoko nad Tobą co zdawało się przynieść chłopakowi wielką satysfakcję.

Twoja mina z przerażonej zmieniła się na tą wrażającą frustracje i już miałaś opieprzać go za bycie idiotą albo mścić się za swojego świętej pamięci chomika kiedy nieznajomy znów się odezwał.

- To co dla mnie kupiłaś [Twoje Imię]? -spojrzłaś na niego, pełna calkiem nowego szoku. Znał Twoje Imię? Ale skąd???

-K-Kim ty w ogóle jesteś? -wydukałaś w końcu co przyniosło Ci tylko zawiedzione spojrzenie ze strony nieznajomego

-Rany zawsze wiedziałem że nie byłaś najjaśniejsza ale myślałem, że przynajmniej tą jedną rzecz skojarzysz-wywrócił oczami jakbyś miała mieć jakiekolwiek pojęcie o co w tym wszystkim chodzi

-Katsuki Bakugo -wskazał na siebie -Mieszkamy razem już jakieś -spróbował policzyć na palcach- Nie wiem ile, ale długo -stwierdził w końcu porzucając pomysł liczenia. -Więc co mi kupiłaś? -powtórzył wcześniej zadane pytanie dobitnie.

-C-co? Dla-dlaczego? Czemu? -patrzyłaś na niego z oczami jak spodki. Chłopak przedstawił się właśnie imieniem Twojego chomika. Czy to miało sens? Nie? Tak? Może trochę.

No można było przyznać mu rację, na pewno smakowało od niego ego równie duże co twojego zwierzaka, ale to nie mógł być Katsuki. Nie mógł być ponieważ Bakugou był gryzoniem nie człekokształtnym!

Wszystkie te informacje szokowały Cię zbyt bardzo żebyś mogła wydusić z siebie cokolwiek więcej. -...Masz w takim razie pojęcie jak to wszystko -po dłuższej przerwie, którą poświęciłaś na głebokie przemyślenia pokazałaś palcem na niego samego - się wydarzyło -dokończyłaś.

- Nie. Zero pojęcia, ale nareszcie nie jestem tym małym -wyprostował się dumnie, a w jego oczach błysnął ten klasyczny wyraz wyższości, którego nie mogłabyś pomylić z żadnym innym.

Okej... więc być może chłopak przed Tobą był Katsukim...

-Co. Mi. Kupiłaś. -usłyszałaś, ale przez twoją głowę przelatywało już zbyt wiele myśli żebyś mogła zwrócić na to uwagę. Co dalej? Co teraz masz z nim zrobić? Jak to się wszystko stało? Czy to Ci się śni? Tyle pytań bez odpowiedzi.

Dopiero kiedy poczułaś jak para silnych ramion opłata się wokół twojej talii zrozumiałaś jaki błąd popełniłaś. Zignorowałaś go. Trzy razy.

Zostałaś z niespodziewaną łatwością podniesiona z ziemi przez chłopaka który pochylił się bardzo blisko Twojego ucha biorąc głęboki oddech i już wiedziałaś co ma sie stać dalej.

-Jedzenie! Kupiłam Ci jedzenie! -pisnęłaś w ostatniej chwili zanim twoje bębenki zostały kompletnie zniszczone.

- No i dobrze, jestem głodny -stwierdził jednak wbrew temu co przewidziałaś wcale nie odstawil Cię na ziemię. Zamiast tego pomaszerował do kuchni wciąż trzymając Cię ciasno przy sobie.

Czyli to jednak był Katsuki? Hmmm...musiałaś się z tym chyba po prostu pogodzić. Przynajmniej był dalej tak samo tsundere i tak samo słodki. Uśmiechnęłaś się do siebie wciąż zamknięta w mocnym uścisku i uparcie trzymana nad ziemią.

Musiało mu się naprawdę podobać w końcu bycie tym większym.

---------------------------------------------------------

Hm? Czy ja widzę drugą część tej historii na horyzoncie? Może 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top