#27

Postanowiłam po prostu siedzieć w jednym miejscu i czekać. Nie miałam zamiaru się tam upijać, ani nic z tych rzeczy. Jedyne czego oczekiwałam to wyjaśnienia. Christian z jakiegoś powodu chciał, żebym z nim tu została, ale w tym momencie nie wiem czy nawet o mnie pamięta. Wtedy gdy Aaron odszedł, brunet automatycznie zniknął mi z pola widzenia. Najlepsze jest to, że prawie dochodziła pierwsza w nocy. Byłam wykończona.

- Witam ponownie. - zza lady uśmiechał się do mnie wcześniej poznany barman. - Gdzie twój kolega? Znowu go zgubiłaś? - zaśmiał się.

- Nie zgubiłam go, on po prostu mnie olał. - wzruszyłam ramionami. - On już tak ma. Nie za bardzo go obchodzą inni. Na szczęście mniej więcej się już do tego przyzwyczaiłam.

Przytaknął na znak, że zrozumiał i dalej zajmował się przyrządzaniem drinków. W pewnym momencie postawił jednego przede mną. 

Popatrzyłam na niego niepewnie.

- Wiesz, ja raczej...

- No dawaj. W końcu co ci szkodzi. 

Kolejny raz spojrzałam na kieliszek z alkoholem, po czym westchnęłam i wypiłam całą zawartość.

- Jeśli on może się dobrze bawić, to ja też mogę.

CHRIS POV

- Stary, już nigdy więcej z tobą nie wypije. - powiedział wraz gdy ja dopijałem ostatniego drinka.

- Spoko, następnym razem dam ci fory. - zaśmiałem się i momentalnie wstałem na równe nogi. - To ja lecę. Muszę poszukać jednej osoby. 

- Teraz? A nie wolisz najpierw...

- Nie takiej osoby debilu. - przewróciłem oczami. - To moja... koleżanka.

Chłopak poruszył znacząco brwiami.

- To powodzonka życzę. - mrugnął do mnie, szczerząc się jak głupi.

Złapałem się za głowę powoli nie wytrzymując, ale ostatecznie tylko machnąłem lekceważąco ręką i z powrotem wylądowałem w tłumie spoconych ludzi. 

Byłem ciekawy co w tym momencie wyprawiała Allison. No niby nie za dobrze ją potraktowałem, ale mam nadzieję, że nie nachlała się przez ten czas na tyle, że będę musiał ją ciągnąć za nogi. Jeśli jednak będzie w stu procentach trzeźwa, zrobi dramę "jakiej jeszcze nie widziałem". W sumie to mogę przyznać, że nawet się do tego przyzwyczaiłem.

Tuż po ominięciu wielce grubego kolesia przede mną, zobaczyłem ją w tym samym miejscu co wcześniej. Siedziała tyłem do mnie opowiadając barmanowi po dwudziestce jakąś niesamowitą historię, mocno przy tym gestykulując. Nie zapowiada się dobrze.

Podszedłem bliżej i wychylając się nieco, zza jej ramienia ujrzałem puste kieliszki po drinkach. No to super. Pewnie ten debil ją do tego zmusił.

 - Przeszkadzam? Nie? To świetnie się składa. - przybrałem sztuczny uśmiech i popatrzyłem obojętnie na mężczyznę przede mną. - Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście, a teraz - spojrzałem na twarz brunetki. - chodź już.

Kątem oka widziałem jak barman podejrzliwie przymyka oczy, a na jego usta wpływa złośliwy uśmieszek.

- Ona raczej nie chce nigdzie z tobą iść. - powiedział, a jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.

Zmarszczyłem brwi i z niechęcią z powrotem zwróciłem głowę na blondyna. Szczerze coś mi w nim nie pasowało.

- Myślałeś, że tak po prostu na początku ją olejesz, a później jakby nigdy nic rozkażesz jej pójść ze sobą? To tak nie działa. - pokręcił głową ze zrezygnowaniem. - Powinieneś ją przeprosić.

- Nie potrzebuje twoich rad. - odpowiedziałem sucho.

Kolejny raz popatrzyłem na Allison i dopiero teraz zdałem sobie z czegoś sprawę. Dziewczyna była cała blada, a jej oczy były mocno zaczerwienione i zmęczone. Wiedziałem, że temu facetowi nie można ufać.

- Ty jesteś za to odpowiedzialny? - wskazałem na dziewczynę, która aktualnie była w swoim świecie.

- Co? Ja? Myślisz, że mógłbym zrobić coś takiego? - uniósł teatralnie ręce.

Barman zaśmiał się cicho, natomiast ja usiłowałem nie przywalić mu krzesłem. 

- Ty chyba nie posiadasz poczucia humoru. - kontynuował. - Powiedziała, że chcę się dobrze bawić, więc...

- Dobra, zamknij się już. W dupie mam co zrobiłeś. My idziemy.

Podniosłem dziewczynę, która tylko posłała mi zdziwione spojrzenie i skierowałem się do drzwi wyjściowych. 

- Poczekaj! - przede mną ponownie pojawił się denerwujący dwudziestolatek. - Jak nie chce ci się nią opiekować, to ja z chęcią pomogę. - puścił mi oczko i znów wybuchł donośnym śmiechem.

- Zapomnij. - ostatni raz zmierzyłem go wzrokiem i ponownie ruszyłem do wyjścia. 

Tymczasem Ally jakby nie rozumiała żadnego słowa, beztrosko bawiła się moimi włosami. Dziwne, że nie odzywała się do mnie ani słowem, ale wolałem by na razie tak pozostało. 

- Chris? 

A jednak.

- Hm? 

- Sądzę, że ci się podobam. - uśmiechnęła się od ucha do ucha.

Ze zdziwienia, aż uniosłem brwi. 

- Skąd ci się to wzięło? 

- No widzę przecież jak na mnie patrzysz. - kąciki jej ust tajemniczo powędrowały do góry.

- Okej? 

- Na pocieszenie ci powiem, że ty mi też. - oświadczyła i ponownie zaczęła bawić się moimi włosami.

- Podobam ci się? - upewniłem się, nie powstrzymując uśmiechu. - Ciekawe. 

Była zbyt zajęta układaniem mi nowej fryzury, więc nie odpowiedziała. 

***

Po kilkunastu moich krokach, dziewczyna uznała, że da radę już iść sama. Oczywiście, mocno w to wątpiłem, ale gdy zaczęła krzyczeć jak opętana, postanowiłem jednak dać jej spróbować.

- Zobacz! Daję radę! 

Nieustannie starała się przejść więcej niż pięć metrów, lecz tak jakby jej to nie wychodziło. Potykała się o własne nogi jakby w ogóle ich nie widziała. Raz nawet wywróciła się całkiem mocno, ale zareagowała jedynie głośnym śmiechem. Jutro z pewnością przestraszy się tego co powstało na jej kolanie.

- Co tak na mnie patrzysz? Coś ze mną nie tak?

- Sama kazałaś mi na ciebie patrzeć. - wzruszyłem ramionami, jednocześnie uśmiechając się przebiegle.

- Ale to jest już wkurzające! Przestań! - przystanęła i skrzyżowała ręce na swoim brzuchu. 

- Lubię jak się wkurzasz. - przyznałem, nadal wlepiając w nią swój wzrok.

- To w takim razie zobaczysz jakie to niefajne. 

Podeszła do mnie pewna siebie i złośliwie zaczęła wpatrywać się w moje oczy. Dla innych musieliśmy wyglądać jakbyśmy mieli się za chwilę pozabijać, a w rzeczywistości oboje walczyliśmy o to by przynajmniej się nie uśmiechnąć. Dokładnie widziałem jak dziewczynie od czasu do czasu drgały kąciki ust.

- Dziwnie się czuję. - odezwała się nagle, już od kilku minut nie odrywając ode mnie spojrzenia.

- Tylko nie mów, że będziesz wymiotować.

- Nie! Czuję się dobrze. Chodziło mi bardziej o... tą chemię między nami. - mówiąc, zatoczyła wielki łuk ręką.

- Chemię? - powtórzyłem rozbawiony. - Chyba zdecydowanie za dużo wypiłaś.

- Przestań! Dobrze wiesz o co mi chodzi, Christian. - oburzyła się.

Oczywiście, że wiedziałem. Niewątpliwie im dłużej patrzyłem w jej oczy, tym dziwniej się czułem. Miałem wrażenie, że to nie ma końca. Milczeliśmy.

- To pocałujesz mnie w końcu? Trochę tu zimno. - odezwała się nagle i potarła dłońmi swoje ramiona.

Po raz kolejny w tym dniu uniosłem brwi ze zdziwienia. Popatrzyłem na nią uważniej, by sprawdzić czy nie jest to żart, ale nie zauważyłem ni cienia rozbawienia. Jedynie jej wyraz twarzy był lekko zniecierpliwiony i zmęczony.  

- Mogę dać ci moją bluzę jak chcesz. - zdjąłem swoją bluzę i podałem jej, a ona z uśmiechem ją przyjęła. - Wracajmy już. Jest cholernie późno. - powiedziałem spoglądając na zegarek.

Chwyciłem ją za rękę i prowadziłem dalej do mieszkania.

- Ale gdzie mój całus? - spytała, uśmiechając się do mnie zalotnie.

- Ally, serio, nie mam zamiaru się teraz z tobą całować, rozumiesz? - oznajmiłem wciąż ciągnąc ją za rękę.

- Niby czemu? Obrzydzam cię? 

- Nie o to chodzi. - rzuciłem.

- No to o co? - zirytowała się i puściła moją dłoń. - Dla ciebie i tak to nie będzie nic nowego. Robisz to codziennie! 

- Spokojnie. Po prostu chodź. - odwróciłem się w jej stronę.

- Nie! - uparła się. - Nie ruszę się stąd dopóki nie dostanę całusa. - zatrzymała się i dumnie uniosła głowę.

W rzeczywistości mógłbym ją zwyczajnie tutaj zostawić, ale myślę, że tego by mi w życiu nie wybaczyła. Przeczesałem włosy ręką i wziąłem głęboki oddech. Po chwili namysłu w końcu podszedłem do niej.

Spojrzała na mnie nieśmiało, natomiast ja ułożyłem swoje ręce na jej zimnych policzkach.

- To jest szantaż, wiesz o tym? - ściszyłem głos.

Jej odpowiedzią było tylko delikatne kiwnięcie głową. Uśmiechnąłem się prawie niewidocznie i naraz zbliżyłem się do dziewczyny by złożyć na jej ustach pocałunek.

______

Wszystkiego najlepszego NAM, dziewczyny!

Ten rozdział to była dla mnie wielka udręka! Za każdym razem gdy już wymyśliłam jakąś super akcję, wszystko okazywało się tak naprawdę być denne i bez sensu. Błagam nie zwracajcie uwagi na te wszystkie niedociągnięcia... 

No ale jest też plus! Christian i Alison się pocałowali! Nareszcie! Zajęło mi to 27 rozdziałów! Nawet sama w to nie wierzę xD

Miłej nocy/Miłego dnia i do następnego! <3

_MayBay_


















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top