XXII


Cat

- Daj już spokój! – Próbowałam wyrwać się z uścisku różowowłosej, która męczyła mnie łaskotkami od dłuższej chwili.

- Nie było Cię przez cały dzień, to jest twoja kara. – Odpowiedziała, nie poluźniając swojego uścisku.

- Vi! Proszę Cię! – Obróciłam się i już myślałam że udało mi się wydostać z pod Vi, ale dziewczyna złapała mnie za kostkę i pociągnęła w swoim kierunku.

Nim się obejrzałam, znów leżała na mnie różowowłosa dziewczyna, która nie miała zamiaru przestać. Musiałam coś szybko wymyślić, aby ją rozproszyć.

- Weźmiemy razem prysznic? – Zapytałam, spoglądając na nią.

- Co? – Dopytała lekko zdezorientowana, co w zupełności mi wystarczyło.

Uniosłam biodra do góry przez co mogłam przetoczyć nas tak, że teraz ja byłam na górze.

- Żartowałam. – Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy tylko jedna moja ręka wylądowała na żebrach dziewczyny, a druga znalazła się na nadgarstkach Vi.

- Nie rób tego. – Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

- Zemsta jest słodka. – Uśmiechnęłam się, po czym rozpoczęłam lekko muskać jej żebra.

Dziewczyna oczywiście próbowała się wyrwać, lecz na moją korzyść przemawiał fakt, iż byłam lekko wyższa, co za tym idzie cięższa. Dostrzegając jak Vi się męczy, postanowiłam skrócić jej cierpienie i zaprzestać dotychczasowych czynności.

Spojrzałam na nią, widząc że stara się jeszcze uspokoić oddech po kilku minutach niekontrolowanego śmiechu. Niewiele myśląc nachyliłam się nad nią i musnęłam jej wargi, czekając na odpowiedź z jej strony. W międzyczasie puściłam też nadgarstki dziewczyny, przez co poczułam jej dłonie błądzące po moim ciele. Vi z początku wyglądała na zaskoczoną alternatywą z mojej strony lecz nie minęło kilka sekund, a dziewczyna obudziła się i przyciągnęła mnie do kolejnego zbliżenia. Dziewczyna lekko przygryzła moją wargę, przez co cichy jęk opuścił moje usta. Odsunęłam się od niej, aby złapać odrobinę więcej powietrza.

- Zmęczona? – Powiedziała cicho Vi, przyciągając mnie do siebie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. – Odpowiedziałam, kładąc głowę na ramieniu dziewczyny.

- Teraz możesz już odpocząć. – Dodała, lekko gładząc mnie po plecach.

- Jeszcze wiele pozostało do zrobienia. – Westchnęłam na samą myśl o planowanych wydarzeniach, związanych z dolnym miastem.

- Zawsze możesz liczyć ma moją pomoc. – Powiedziała już nieco głośniej, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

- Wiem że mogę. – Musnęłam szybko jej usta.

- Podoba mi się ta wersja Ciebie. – Dodała, spoglądając mi w oczy.

- Jeszcze nie widziałaś jej w całości. – Wyswobodziłam się z jej objęć.

- W takim razie, czekam z niecierpliwością aż pokażesz mi wszystko.

- Wszystko w swoim czasie. – Uśmiechnęłam się lekko.

- To jak z tym prysznicem? – Zapytała podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Ty zawsze myślisz tylko o jednym. – Szturchnęłam ją lekko w ramię.

- Nie wiem o co Ci chodzi Pani Komendant. – Uśmiech pojawił się na jej ustach.

- Bardzo dobrze wiesz o czym mówię. – Dodałam kierując się w stronę łazienki.

- Nie słyszę odmowy. – Vi podniosła się, idąc za mną.

- Szybciej, zanim zmienię zdanie. – Dodałam znikając za drzwiami.

- Już pędzę! – Dziewczyna rzuciła się w stronę drzwi, które prawie zamknęły się jej przed nosem.

Vi

- Wstawaj. – Usłyszałam głos Cat zaraz koło mojego ucha.

- Jeszcze pięć minut. – Odparłam bez zastanowienia.

- Masz 10 sekund inaczej wylądujesz na podłodze. – Tym razem głos Caitlyn wydawał się groźny, więc podniosłam się wciąż z zamkniętymi oczami.

- Za 10 minut chce Cię widzieć w kuchni. – Powiedziała wychodząc z pomieszczenia.

Czując ogromną potrzebę snu, miałam ochotę znów się położyć lecz zdawałam sobie sprawę, że gdy to zrobię Cat mnie ukatrupi więc wolałam nie próbować. Wstałam z łóżka, nie zadając sobie żadnego trudu aby doprowadzić pościel do porządku, zgarnęłam rzeczy przygotowane wcześniej przez Cat i zaczęłam je na siebie zakładać.

Doprowadzenie się do porządku zajęło mi chwilę, lecz na szczęście udało mi się zmieścić w 10 minutach, których wymagała ode mnie Caitlyn. W kuchni czekało na mnie śniadanie, które w mgnieniu oka zniknęło. Spojrzałam w stronę łazienki, gdzie aktualnie przebywała Cat.

- Jestem gotowa. – Rzuciłam w jej stronę nadal siedząc przy stole.

- Jeszcze kilka rzeczy zanim wyjdziemy. – Odpowiedziała wychodząc z łazienki.

Mnie delikatnie mówiąc zamurowało, ponieważ pierwszy raz widzę ją ubraną w taki sposób. Cat miała na sobie biały dopasowany garnitur z jak przypuszczam odpowiednią naszywką odpowiadającą jej nowemu stanowisku. Włosy miała upięte, przez co mogłam doskonale przyjrzeć się długiej szyi. Do tego założyła białe buty na obcasie, przez co wyglądałam jak totalny knypek stojąc tuż obok niej.

- Wow. – Wymsknęło mi się.

- Brakuje Ci jeszcze zapinki, którą Ci przygotowałam. – Cat trzymała ją właśnie w ręce.

Dopięła brakujący element do mojej białej koszuli, którą muszę przyznać mam na sobie pierwszy raz w życiu.

- Trochę niekomfortowo się czuję w tych ubraniach. – Powiedziałam cicho.

- Bardzo dobrze wyglądasz. – Odpowiedziała, kierując się do wyjścia.

- Gdzie my tak właściwie idziemy? – Zapytałam podążając za nią.

- Idziemy załatwić Ci pracę, w mojej jednostce. – odpowiedziała totalnie niewzruszona.

- Gdzie idziemy?! – Zapytałam, mając nadzieję że się przesłyszałam.

- Wyjaśnię Ci wszystko na miejscu. – Dodała, zamykając za nami drzwi od mieszkania.

***

Po około 40 minutach udało się nam dotrzeć na miejsce, a przynajmniej tak przypuszczałam kiedy wszyscy obecni w pomieszczeniu zaczęli się witać z nowym komendantem.

- Witaj Caitlyn. – Usłyszałam męski głos i od razu nie spodobał mi się sposób w jaki zwrócił się on do Cat.

- A Ty to kto? – Warknęłam w jego stronę.

- Może wejdźmy do środka? – Zaproponował lekko zakłopotany mężczyzna.

Cat zamknęła za nami drzwi, do jak przypuszczam jej nowego gabinetu.

- Więc ty jesteś Vi? – Skierował pytanie w moją stronę.

- Zależy kto pyta. – Odpowiedziałam chłodno.

- Mam na imię Mohan, jestem przyjacielem Cat. – Dodał, wyciągając rękę w moim kierunku.

- Vi, przywitaj się jak człowiek. – Dziewczyna skarciła mnie za moją postawę.

- Ciebie TEŻ miło poznać.. – Odpowiedziałam bez entuzjazmu unikając spojrzenia mężczyzny.

- Ależ charakterek. – Rzucił, uśmiechając się pod nosem.

- Przejdźmy do rzeczy. – Wtrąciła się Caitlyn.

- Masz wszystkie dokumenty o które prosiłam? – Zwróciła się w jego stronę.

- Po co tak właściwie tu jestem? – Przerwałam im.

- Tak jak mówiłam, chce Cię zatrudnić. – Odpowiedziała Cat, siadając na swoim miejscu.

Witajcie, chciałam jeszcze tutaj dać znać oficjalnie. Rozdziały będą pojawiały się we wtorki ze względu na mój plan zajęć ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top