5.Początek koszmaru cz.3

Seán's Pov.

Signe? Po co ona do mnie dzwoni? Odebrałem
- Halo?- zapytałem
- Halo Seán - odpowiedział mi głos Wiishu
- Po co dzwonisz?- zapytałem z ciekawością
- Słuchaj, nie chciałam żeby to tak wyszło przepraszam cie. Chce do ciebie wrucić - te ostatnie słowa zaakcentowała stanowczym tonem
- Noooo... - nie dokończyłem bo mi przerwała
- CZYLI SIĘ ZGADZASZ? O BOŻE SEÁN TAK CIE KOCHAM!!- wykrzyczała do słuchawki i momentalnie się rozłączyła
- Ale ja cie nie kocham... - szepnąłem po jej zakończeniu rozmowy
Ugh i co ja teraz zrobię? A jak zareaguje na to Sky? Ale przecież Anti powiedział że ona mnie nie kocha, ALE CZEMU JA WIERZĘ TEMU CHOREMU PSYCHOPACIE!?!? Ale jedno jest pewne... najwyższa pora wyjść z tego sracza, bo jak dobrze liczne to siedze tu już dobre pół godziny. Wyszłem z toalety i momentalnie do mojego nosa doszedł zapach naleśników. Skierowałem się do kuchni i zobaczyłem Sky w wielkich słuchawkach robiącą naleśniki.
Spojżałem na jej szmaragdowe oczy, potem na ponętne i pełne usta, potem na chudy brzuch, a potem na-a . . .
TYŁEK!!!
Tak kusząco nim wywijała że ostatkami sił powstrzymywałem się od podejścia do niej od tyłu i klepnięcia jej. Przypatrywałem się tak jej 10 minut, aż nie poczułem czyjejś ręki na ramieniu. Momentalnie obruciłem głowę i zauważyłem
- Mark?- zapytałem czerwonowłosego ( tak wiem że Mark ma teraz czarne włosy ale pisze to jak miał jeszcze czerwone więc proszę o nie poprawianie mnie, jeśli by naszła was chęć ) mężczyzne stojącego za mną
- Czemu przypatrujesz się Sky jak "tańczy" w rytm muzyki?- zapytał z pytającym wzrokiem i cicho chichotając
Ja od razu strzeliłem buraka i spojżałem na swoje stopy, które stały się bardzo interesujące
- N-nie p-przypatruje jej sie - powiedziałem nie spuszczając wzroku z podłogi
- Właśnie widzę - czerwonowłosy spoglądał raz na mnie raz na Sky, ciągle chichotając
Na szczęście Sky nic nie słyszała i była pochłonięta smarzeniem naleśników i oczywiście swoim tańcem. Nie mam pojęcia czego ona słuchała ale tańczyła niesamowicie kusząco.

Sky's Pov.

Po całej akcji z Seán'em poszłam przygotowywać śniadanie, miałam szanse, bo wszyscy jeszcze spali, oczywiście oprócz mnie i Jack'a. Postanowiłam usmarzyć naleśniki z różnymi dodatkami.
Minęły jakieś 25 minty i nagle zaczęłam czuć się obserwowana, olałam to. Gdy skończyłam nałożyłam jedzenie na talerze, a do miseczek dodatki do śniadania. Obruciłam się na pięcie i zauwarzyłam Mark'a i Seán'a, brązowooki chichotał, a niebieskooki miał spuszczoną głowę. Odłożyłam śniadanie, zdjełam słuchawki i popatrzyłam na nich
- Dzień dobry chłopcy - powiedziałam radośnie
Nagle Jack podniusł głowę, a ja mogłam dostrzec buraka na jego twarzy, wyglądał tak uroczo
- Zawołajcie tego śpiocha i siadajcie jeść - powiedziałam siadając na krześle
Mark poklepał Seán'a po barku i poszedł po Felixa. Zerkłam na Irlandczyka i zauwarzyłam że ma opuszczoną głowę
- Usiądziesz?- zapytałam biorąc kubek z kawą
Chłopak popatrzał na mnie i zaczął robić powolne kroki w stronę stołu, usiadł i wzioł łyk kawy. Widziałam że coś jest nie tak
- Em Seán? Wszystko OK?- zapytałam nie spuszczając z niego wzroku
Nic nie odpowiedział
- Seán, wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć?- mówiłam bardzo łagodnym tonem
Seán pokiwał głową, ale ciągle miał taki smutny i pusty wyraz twarzy. Jack zabrał się za jedzenie, ja w sumie też, jadłam nie spuszczając wzroku z zielonowłosego. W pewnym momencie do kuchni wszedli Mark i Felix
- Dzień dobry śpiochu - powiedziałam do blondyna
- O, cześć Sky - odpowiedział ocierając oczy
Przysiedli się do nas i razem jedliśmy śniadanie, martwiło mnie zachowanie Seán'a, był taki przygnębiony i na pewno czymś się przejmował. Tak wiem każdy może mieć sekrety, nawet ja mam sekrety o których nikomu nie powiedziałam.

XXX

Hi! I jak, rozdział będzie miał więcej części niż się spodziewałam, ale no co zrobisz.
Mam nadzieje że wam się spodobało

Sky out

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top