14//shameless//
I'll always be there for you, I'll always be there for you
I'll always be there for you, girl I have no shame
I'll always be there for you, I'll always be there for you
I'll always be there for you, girl I have no shame
***
Ronnie
Obudziłam się i od razu poczułam przykre skutki picia alkoholu. Miałam kaca jak cholera. Zmrużyłam oczy, gdy poraziło mnie jasne światło, które tylko spotęgowało mój ból głowy. Uniosłam się na łokciu, ale nawet to okazało się być wyczynem ponad moje siły.
– Cholera – syknęłam, gdy moją skroń przeszył ogromny ból. Opadłam z powrotem na poduszkę, zakrywając oczy przedramieniem. Takie były konsekwencje picia alkoholu w dużych ilościach. Wiele razy już przez to przechodziłam, a mimo to niczego się nie nauczyłam.
Jak przez mgłę pamiętałam cały poprzedni wieczór. Impreza, Barbie, drinki, przyjaciele Leviego, litry alkoholu, a potem ta akcja w parku. Levi próbował mnie wziąć siłą, czemu się nie dałam. Na samo wspomnienie jego nachalności i spojrzenia, które obudziło we mnie uśpione lęki, ogarnął mnie strach. Rozmawiałam nadgarstek, który został mi ściśnięty i przymknęłam oczy.
Ktoś mi pomógł – przypomniałam sobie, widząc pojawienie się nieznajomego wybawiciela, który zaatakował Leviego. Ja uciekłam, a potem zadzwoniłam do Jeffa. Tu film mi się urywał. Dalsze wydarzenia jednak były dla mnie tajemnicą.
Chwilę zajęło mi zebranie się w sobie i wstanie z łóżka. Oprócz bólu głowy, miałam też wielką suchość w ustach i trochę mnie mdliło. Nie byłam pewna, czy nie wymiotowałam poprzedniego wieczoru. Miałam nadzieję, że nie.
W końcu, po ciężkiej walce, udało mi się wstać na równe nogi, ale wtedy zachwiałam się dość mocno i o mało co nie wpadłam na stojąca obok szafkę. Chyba jednak nie do końca wytrzeźwiałam.
W stojącym naprzeciw łóżka lustrze dostrzegłam swoje żałosne odbicie. Rozczochrana, mocno rozmazana i wyglądająca jak sto nieszczęść. Ubrana wciąż byłam swoją sukienkę, która mnie uwierała, a w nocy mocno się podwinęła. Poprawiłam ubranie i przygładziłam włosy. Wciąż wyglądałam fatalnie, ale tym miałam przejmować się później.
Ostrożnie uchyliłam drzwi na korytarz, zachowując się jak intruz, myszkujący po czyimś domu. Pierwszym, co zwróciło moją uwagę, była muzyka. Ta dochodziła z dalszych części domu i była nieco stłumiona. Ruszyłam w jej kierunku.
Dotarłam do salonu, skąd przeszłam od razu do kuchni. Tam zastałam widok, na jaki mój żołądek zrobił obrót, a kolana nagle stały się miękkie.
Jeffrey stał przy kuchence w samych tylko spodniach od dresu i z ręcznikiem przerzuconym przez ramię. Już sam widok umięśnionych pleców sprawił, by moja wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach. Przejechałam suchym językiem, po równie suchych ustach i chrząknęłam. Jeff odwrócił się w moją stronę, dzięki czemu mogłam zobaczyć i przód tego niezwykle pociągającego kawałka ciała.
– Już wstałaś? Siadaj. Śniadanie zaraz będzie gotowe.
Całkowicie biernie usiadłam na stołku, starając się skupić na czymś innym, niż na pożeraniu wzrokiem Jeffreya, ale moje oczy i tak zwracały się w tamtym kierunku.
Przecież nie widzisz go pierwszy raz – skarciłam się.
– Co się wczoraj działo? – zapytałam lekko drżącym głosem. Musiałam zacząć rozmowę, bo inaczej gapiłabym się na mężczyznę jak jakaś wariatka.
– Nie pamiętasz? – Jeff spojrzał na mnie uważnie.
– Pamiętam, ale chodzi mi o to – Wzięłam wdech i ponownie chrząknęłam. – Czy... czy coś się wydarzyło?
Jeff uśmiechnął się i odszedł od kuchenki. Do szklanki nalał soku, a tą postawił naprzeciw mnie. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy oparł się o blat, zaledwie pół metra ode mnie. Poczułam świeży zapach, bijący od mężczyzny i zobaczyłam, że ten ma jeszcze mokre włosy, które z chęcią bym przeczesała. Musiałam mocno się powstrzymywać, przed tym irracjonalnym pragnieniem.
– Zależy, o czym mówisz – Na jego ustach pojawił się ton zimnego drania, którym oczarował mnie przy pierwszym spotkaniu. Wtedy, połączenie tego uśmiechu i spojrzenia sprawiło, że byłam w stanie zrobić cokolwiek, co by mi kazał. Teraz chciałam być pewna, że to się już nie powtórzy.
Zagryzłam wargę i odgarnęłam włosy na jeden bok. Mój wzrok – znowu – padł na tors Jeffreya, a potem trochę i niżej. Tam, gdzie zaczynał się materiał jego szarych spodni. Poczułam, jak zaczynam się czerwienić.
– Zawsze latasz pół-rozebrany po domu? – zapytałam kąśliwie podnosząc szklankę do ust.
– Mogę latać całkiem rozebrany, jeśli tego chcesz.
Pity właśnie sok stanął mi w gardle i o mało co bym go wypluła, gdybym w porę nie zasłoniła ust. Jeszcze chwilę siedziałam z dłonią przy twarzy, próbując zapanować nad swoimi myślami i nie zrobić czegoś, co po takim tekście byłoby jedynym, słusznym krokiem. Jeffrey w tym czasie wrócił do gotowania, nie omieszkując przy tym uśmiechać się do siebie zwycięsko.
– Na mnie już chyba pora – powiedziałam, nieco nieporadnie schodząc ze stołka.
– Chcesz wracać do domu w takim stanie? – Jeffrey spojrzał na mnie krytycznie.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, aż nie spojrzałam na swoją sukienkę. Tą pokrywały plamy kurzu, błota i cholera wie jeszcze czego. O swoim makijażu i włosach już nawet nie myślałam. Na szczęście w torebce miałam kilka kosmetyków, które byłyby w stanie załatwić sprawę, ale najpierw musiałam się umyć.
– Łazienka jest na końcu korytarza – oznajmił Jeffrey, wskazując mi kierunek. – Rzeczy zostaw na wieszaku. Wrzucę je do pralki.
– Ale – zaczęłam niepewnie – nie mam w co się przebrać.
Mężczyzna odwrócił się i zlustrował mnie wzrokiem.
– Jak już mówiłem: w tym domu można chodzić i bez ubrań.
Otworzyłam usta oburzona, ale nie znalazłam nawet żadnych słów, którymi mogłabym odpowiedzieć na taki tekst. Jeszcze raz przekonałam się, że Jeffrey – choć cholernie przystojny – był chamem i idiotą.
– Dupek – rzuciłam krótko i ruszyłam we wskazanym kierunku.
– Czyli jednak znowu nim jestem? – zapytał, ale nie odpowiedziałam. Nie zastanawiałam się nawet, o co mu chodzi. Byłam niewyspana, zmęczona i jedyne, o czym marzyłam, to prysznic.
***
Kaskada ciepłej wody spłynęła na mnie, powodując przyjemne rozluźnienie. Dłuższą chwilę stałam nieruchomo, rozkoszując się wytęsknioną chwilą i pozwalając wodzie zmyć z siebie cały brud – również i ten psychiczny.
Z półki stojącej w rogu kabiny wzięłam butelkę z żelem. Był on oczywiście męski, a sądząc po zapachu sądziłam, że tego samego używał Jeffrey. Wcierając w ciało płyn o intensywnym, morskim zapachu, czułam rosnące podniecienie.
Byłam w domu Jeffrey'a. Stałam pod jego prysznicem i używałam jego kosmetyków. Samo wspomnienie jego widoku w kuchni sprawiło, że w podbrzuszu poczułam rozchodzące się ciepło.
Uspokój się, dziewczyno.
Łatwo było powiedzieć. To nie była moja wina, że tak działała na mnie bliskość Jeffa i nie potrafiłam o nim nie myśleć.
Po wyjściu spod prysznica owinęłam się ręcznikiem i już miałam zacząć przetrząsać szafki w poszukiwaniu czegoś, w co mogłabym się ubrać. Na umywalce zobaczyłam jednak złożony stos ubrań, gdzie wcześniej leżały moje ubrania. Świadomość, że Jeffrey był w łazience, podczas gdy ja brałam prysznic, obudziła dopiero co uśpione zmysły. Zagryzając wargę podniosłam szare bokserki z pasem oraz czarną, wyraźnie na mnie za dużą koszulkę. Po chwili namysłu założyłam je.
Stając przed lustrem zauważyłam, że jeszcze sporo mi brakuje, by wyglądać choćby "dobrze". Ratunkiem były dla mnie te kilka kosmetyków, które przed wyjściem z domu wrzuciłam do torebki. Korektorem ukryłam cienie pod oczami oraz kilka niedoskonałości, a tuszem podkreśliłam rzęsy. Zastanawiałam się też przez chwilę nad użyciem cieni, ale zrezygnowałam z tego pomysłu.
Wyszłam z łazienki, obciągając koszulkę, która sięgała mi kawałek poniżej pośladków. Stanika ubrać nie mogłam, bo po prostu go nie miałam. Pozostało mi tylko czekać, aż moje ciuchy zostaną wyprane i będę w końcu mogła wrócić do domu.
Wróciłam do kuchni akurat w momencie, gdy Jeffrey stawiał talerz na miejscu, gdzie wcześniej siedziałam. Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i zauważyłam, że podoba mu się to, co widzi. Udając, że tego nie widzę, usiadłam na stołku.
Korzystając z okazji wzięłam swoją komórkę i sprawdziłam skrzynkę. Miałam kilka wiadomości od Raya oraz Barbie, którzy dopytywali się, gdzie jestem. Odpisałam obojgu, że wszystko ze mną w porządku i mają się nie martwić. Prawie od razu dostałam wiadomość powrotną od brata.
Od: Ray
Gdzie jesteś? Tata się pytał, gdzie jesteś. Powiedziałem mu, że śpisz u koleżanki.
Odetchnęłam z ulgą na tą wiadomość. Przez to całe zamieszanie zupełnie zapomniałam o tacie i o tym, że pewnie wszyscy zastanawiają się nad tym, gdzie jestem.
Szybko odpisałam bratu, znowu go zapewniając, że ma się nie martwić i odłożyłam komórkę na bok. Jeffrey w tym czasie usiadł naprzeciw mnie.
– Wszystko gra? – zapytał, patrząc na mnie uważnie.
– Nie. To znaczy tak. Już sama nie wiem.
Ukryłam na moment twarz w dłoniach. Byłam zmęczona kolejnym kłamstwem, które musiałam ciągnąć. Miałam wrażenie, że przez to zaczynam się coraz bardziej gubić i tracić kontrolę. Moje życie było i tak już mocno popieprzone, sprawa z Jeffreyem wcale mi nie pomagała. Gdyby nie to, że naprawdę nie miałam pomysłu, jakbym wytłumaczyła mój wygląd tacie, to już by mnie tam nie było.
– Ronnie? – Jeffrey odsunął moje dłonie od twarzy i nie zabrał ich, nawet gdy już patrzyłam na niego. Może mi się wydawało, ale wyglądał tak jakby się o mnie martwił. – Czy ktoś ci coś zrobił?
– Nie. Boże. Nie – zaprzeczyłam szybko, zażenowana zasłaniając oczy dłonią.
Zagryzłam policzek i odrzuciłam wciąż wilgotne włosy na plecy. Zaraz jednak ujęłam jeden kosmyk, którym zaczęłam się bawić. To dało mi choć ułudę tego, że wcale nie krępuję się obecnością Jeffreya.
Gdy ja zawijałam na palec ciemny kosmyk, Jeffrey patrzył na mnie w milczeniu. Nie potrafiłam tego długo ignorować. Tylko ślepy nie zauważyłby napięcia między nami.
– No co? – zapytałam zirytowana, bezradnie opuszczając ręce na blat.
– Nic – Jeffrey wzruszył ramionami i przejechał kciukiem po dolnej wardze.
– To dlaczego tak na mnie patrzysz?
Jeffrey ponownie wzruszył ramionami, a szelmowski uśmiech nie znikał z jego ust. Błysk w tych pięknych, brązowych oczach sprawiał, że ścisk w moim żołądku ani na moment nie znikał.
Gdy mężczyzna wyciągnął rękę w moją stronę, zakładając mi włosy za ucho, przeszły mnie dreszcze. Zamknęłam oczy, rozkoszując się tym czułym gestem.
– Podobasz mi się, Ronnie – powiedział, gładząc kciukiem mój policzek. – Bardzo. Chciałbym cię teraz wziąć. Tu i teraz.
Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć i gdy otworzyłam usta, nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.
Tu i teraz – powtórzyłam w myślach, przypominając sobie nasze ostanie "tu i teraz" na blacie w kuchni Clay'a. Położyłam dłoń na chłodnym marmurze wyspy, wyobrażając sobie podobną scenę tutaj. Byłam przekonana, że teraz nikt by nam nie przeszkodził.
– I zrobiłbym to – kontynuował mężczyzna, ku mojemu żalu, zabierając rękę od mojego policzka. – Gdybyś tylko zgodziła się...
– Na co?
Jeffrey zlustrował mnie od góry do dołu, a uśmiech nie schodził mu z ust. Gdy tak na mnie patrzył, traciłam resztki zmysłów.
– Na układ.
– Co ty mi właściwie proponujesz, Jeff? – zapytałam zirytowana tymi podchodami.
– Nie szukam stałego związku i nie lubię ograniczeń – Jeffrey wstał z miejsca i stanął obok mnie. – I wiem, że ty też nie.
Mój umysł pracował na maksymalnych obrotach, ale bliskość Jeffreya utrudniała mi rozumienie jego słów.
– Chodzi ci o związek bez zobowiązań? – zapytałam niepewnie, gdy już przeanalizowałam słowa mężczyzny.
– Nie lubię związków – Jeffrey uśmiechnął się, pochylając nade mną.
– Czyli – Oblizałam usta, czując coraz szybsze bicie serca – chodzi ci tylko o seks?
– To także.
Nie wiedziałam, co mam na to powiedzieć. Propozycja Jeffreya była... zaskakująca. Ale jej wizja podobała mi się.
Jednak miałam wątpliwości. Nie mogłam zapomnieć, że moja relacja z Jeffem była zakazana, a gdybym przystała na ten układ, wkorczyłabym do jeszcze szerszej sieci kłamstw. Zaczęłyby się ciągłe sekrety, wymówki, ukrywanie się przed bliskimi. Wiedziałam, że tak by się stało i nie byłam pewna, czy tego chciałam.
Jeffrey musiał zauważyć moją niepewność, bo zmienił ton, a jego palce zaczęły wolno sunąć po moim przedramieniu, powodując przyjemne dreszcze.
– Jeśli się zgodzisz, nic nie starcisz – powiedziałam patrząc na mnie w sposób, który sprawiał moje myśli wariowały.
– A jeśli – Mój głos był cichy, a w ustach miałam całkiem sucho. – A jeśli odmówię?
– Wtedy – Mężczyzna wziął moją dłoń w swoje, po czym złożył na niej dżentelmeński pocałunek, od którego zrobiło mi się gorąco. – Wtedy stracisz mnie.
W tamtym momencie straciłam resztki zdrowego rozsądku. Nie wytrzymałam, pocałowałam Jeffrey'a, kładąc dłonie na jego policzkach i przyciągnęłam jego twarz do siebie. Załączenie się naszych ust sprawiło, że od razu zachciałam więcej. Wydawało mi się, że Jeff też, wnioskując to po tym, jak jego dłonie zaczęły jeździć po moim ciele. Wspólny taniec naszych języków robił się coraz bardziej zachłanny, co skutkowało coraz bardziej widocznym podnieceniem obojga nas.
Jeffrey złapał mnie za uda i podniósł, a ja oplotłam go nogami w biodrach. Jęknęłam prosto w usta mężczyzny, gdy ten nagle przygniótł mnie do drzwi lodówki.
Traciłam zmysły. Z każdą sekundą, wypełnioną ustami i ciałem Jeffa, znikał mój zdrowy rozsądek, realizm oraz poczucie własnej, silnej woli znikały. Przy nim niczego takiego nie miałam. Jeffrey potrafił mi to wszystko odebrać zaledwie jednym słowem. Czy tego chciałam? Być mu całkowicie podporządkowana?
Wystarczyło tylko jedno słowo, bym miała siebie na własność i tym samym już nigdy nie doświadczyła tego przyjemnego dreszczu, który powodował dotyk Jeffa. Jednak inne słowo – to, które cisnęło mi się na usta – dałoby mi wszystko to, czego w tamtym momencie najbardziej pragnęłam. Jeffreya.
– Tak – powiedziałam, a raczej westchnęłam, gdy na moment przerwałam pocałunek.
– Co?
– Tak – powtórzyłam, wplatając palce w ciemne włosy mężczyzny, na co miałam ochotę już od dawna. – Zgadzam się. Tylko seks. Żadnych zobowiązań.
Ciemne oczy mężczyzny rozjaśnił błysk, będący dla mnie zapowiedzią czegoś nowego. Czegoś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam.
Zero zobowiązań, jasne warunki, możliwość przebywania z Jeffem, a to wszystko w zamian za jedno słowo. Niewielka cena.
~~~
Jeffrey
Zgoda Ronnie była dla mnie zaskoczeniem. Nastawiłem się już na próby przekonania jej do mojej propozycji, ale ta niespodziewanie się zgodziła. I nie powiem – to mnie ucieszyło.
Zaraz po tym, jak Ronnie powiedziała to jedno słowo, postawiłem ją na podłodze. Jej niewinne oczy patrzyły na mnie niepewnie, ale nie widziałem w nich ani strachu, ani niemego protestu. Uznałem to za zgodę, którą od razu wykorzystałem.
Chwyciłem za brzegi koszulki, którą Ronnie miała na sobie, i zdjąłem ją jednym ruchem. Pocałowałem ponownie dziewczynę, prowadząc ją równocześnie do salonu. Położyłem dłoń na zagłębieniu jej pleców, niby po to, by uchronić ją przed ewentualnym upadkiem, a tak na prawdę dla tego, by przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie.
Palce Ronnie wplotły się w moje włosy, a po chwili przeniosły na mój kark. Podniosłem ją ponownie, by mieć nieograniczony naszą różnicą wzrostu dostęp do jej szyi. Przygryzłem delikatną skórę tuż za uchem i z zadowoleniem przyjąłem jej jęk. To było dla mnie o wiele wyraźniejsze, niż słowne zaproszenie do działania.
Posadziłem dziewczynę na oparciu skórzanej kanapy i zająłem się jej piersiami. Ronnie zamruczała zadowolona, niczym kotka i wbiła paznokcie w moje barki, zachłystując się powietrzem. Zacząłem delikatnie ssać jej skórę na dekolcie, jednocześnie wsuwając dłoń za materiał jej bokserek. Jej ciało zaczęło reagować na mój dotyk, stawało się bardziej rozpalone i bardziej chętne.
Jednym, mocnym szarpnięciem pociągnąłem bokserki w dół. Te zaraz zgniotłem w dłoni, po czym rzuciłem przez salon.
Ronnie była zupełnie wygolona, co nie zmieniło się od naszego ostatniego spotkania. Położyłem dłoń na jej kroczu, aż dziewczyna drgnęła, wciągając z sykiem powietrze. Uciszyłem ją gestem. Docisnąłem dłoń jeszcze bardziej, czując ciepło wydostające się na zewnątrz. Bezczelnie wsadziłem w nią najpierw jeden, a potem drugi palec. Była bardzo spragniona, co nie tylko czułem, ale i widziałem. Wiedziałem dobrze, czego chciała, ale postanowiłem jeszcze trochę ją pomęczyć.
Spojrzałem w jej szare oczy, szukając w nich głodu i jednocześnie zataczając koła wokół jej łechtaczki.
– Jeff – westchnęła, odchylając głowę. Jej usta były kusząco czerwone od ciągłego przygryzania i miałem ochotę posmakować ich, ale stłumiłem w sobie tą chęć. – Proszę.
– O co? – zapytałem, nie przestając posuwać jej palcami. Widok jej, wijącej się pod moim dotykiem, sprawiał mi wiele przyjemności.
– Zrób to – Ponownie westchnęła, a jej ciało wygięło się w łuk.
– Powiedz, czego chcesz – drażniłem się z nią.
Ronnie zagryzła wargę, patrząc na moje usta. Przejechała językiem po wargach, nie spuszczając ze mnie spragnionego wzroku.
Moja druga, wolna dłoń zaczęła powoli sunąć po jej brzuchu, kierując się w górę. Dotknąłem jej piersi, a Ronnie wzięła głęboki oddech. Widać było, że z trudem nad sobą panowała. Ze mną było nie lepiej, ale mimo to odwlekałem ten moment. Doprowadzanie dziewczyny do granicy sprawiało mi samą przyjemność.
– Pieprz mnie – szepnęła.
– Już myślałem, że nie poprosisz.
Z portfela leżącego na komodzie wyciągnąłem prezerwatywę. Zakładając ją, cały czas patrzyłem w oczy Ronnie. Drżała.
– Załóż je – poleciłem jej, patrząc na leżące u podnóża schodów szpilki, które zrzuciła w noc. Wykonała moje polecenie bez słowa sprzeciwu.
Chwyciłem ją za ramię, obróciłem w miejscu i pchnąłem na ścianę tak, że była odwrócona do mnie plecami. Położyłem dłoń na wygięciu jej pleców, by uwydatnić łuk, jaki stworzył jej tyłek. Pod moim dotykiem ciało Ronnie targnął dreszcz.
Dzięki butom na obcasie, nasza różnica wzrostu została niemalże zniwelowana, a to powodowało, że jej biodra znajdowały się na mniej więcej tej samej wysokości, co moje. Przyległem do nich, jednocześnie wciąż pieszcząc Ronnie. Gdyby zmieniła pozycję, choćby trochę się cofnęła, znalazłbym się w niej. Ale nie zrobiła tego. Choć była to dla niej tortura, czekała na mój ruch.
– Tego właśnie chcesz? – zapytałem.
– Tak – wyszeptała, odwracając głowę. Zanurzyłem twarz w jej włosach; przygryzłem płatek ucha, aż ta syknęła. – Jeff, proszę.
Jak mógłbym odmówić?
Wszedłem w nią jednym ruchem. Z gardła Ronnie wyrwał się cichy krzyk, a jej mięśnie ramion napięły się, gdy ta oparła się o ścianę.
Poddała się mi; jej ruchy poruszały się zgodnie z moimi. Ciągle obejmowałem jej talię, pomagając jej utrzymać się na nogach. Gdybym tego nie robił, pewnie ugięłaby się.
– Tego właśnie chciałaś? – zapytałem wprost do jej ucha.
Kiwnęła głową i przy kolejnym moim pchnięciu przywarła policzkiem do ściany. Gdy się od niej odsunęła, zostawiła mokry ślad potu.
Wyszedłem z niej i nim zdążyła się zorientować, co się dzieje, obróciłem ją do siebie, po czym wbiłem w nią ponownie. Rytm moich intensywnych pchnięć przyspieszył. Nie byli w tym żadnej subtelności, tylko żądza. Najbardziej odpowiednia w tej chwili.
Dla naszego legalnego, pierwszego razu.
Pożądanie, które powstało już przy naszym pierwszym spotkaniu zaledwie kilka dni temu, a potem rosło, przestało być wreszcie czymś zakazanym. Wreszcie mieliśmy ustaloną sytuację, która odpowiadała nam obojgu.
Ronnie oddychała coraz bardziej spazmatycznie. Jej ciepły oddech omiatał moją twarz, gdy próbowała odnaleźć moje oczy i jednocześnie walcząc z coraz silniejszym otumanieniem.
Podniosłem ją znowu, a ona oplotła swoje nogi wokół mojego pasa, tym samym zmniejszając odległość między nami. Pocałowałem ją, rozkoszując się miękkością jej ust. Jej język delikatnie wnikał w moje wargi, by spotkać się z moim językiem. Czułem jej zapach. Użyła mojego żelu – pomyślałem.
Poznałem, że Ronnie jest już na granicy, gdy jej paznokcie boleśnie wbiły się w moje barki i zaraz przejechały po nich. W odwecie zacisnąłem ręce na jej tyłku - bynajmniej nie lekko. Położyłem dłoń na jej karku i zaraz wplotłem palce w ciemne, długie włosy, zawijając sobie te pasma, po czym pociągnąłem, odchylając jej głowę. Ronnie syknęła, ale podobało jej się. Widziałem to w jej spojrzeniu.
– Dojdź dla mnie, skarbie.
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jej dolna warga zadrżała, a z pomiędzy kuszących warg wyrwał się krzyk. Targnęły nią, gwałtowne, rytmiczne skurcze, które rozlały się od jej wnętrza na resztę ciała. Przez chwilę miałem wrażenie, że cała płonie.
Widok jej, będącej w takim stanie, zadziałał na mnie bardziej, niż wszystko inne. Znowu zanurzyłem głowę w szyi Ronnie i sobie też pozwoliłem skończyć. Poczułem, jakby całe moje ciało stanęło w płomieniach. To było najintensywniejsze doznanie w całym moim życiu.
Zostałem w niej jeszcze przez jakąś minutę, próbując uspokoić oddech. Gdy się w końcu wycofałem, poczułem coś na kształt żalu. Taki sam wyraz wyczytałem z twarzy Ronnie, która słała się na nogach, tak samo jak w nocy. Teraz jednak nie była to zasługa alkoholu.
To dzięki mnie – pomyślałem, a uśmiech zadowolenia wpłynął mi na usta.
***
Nie byli jeszcze południa, gdy Ronnie opuszczała mój dom. Ubrana była w tą samą sukienkę, która już mi się nie podobała. Rozdarty materiał na jej plecach przypominał mi o tym dupku, który wczoraj doprowadził ją do granicy histerii i być może zrobił coś więcej. Ronnie nie wyglądała na skórą, by mi wszystko opowiedzieć, więc i ja nie naciskałem.
Oparłem się o ścianę w korytarzu, wciskając ręce do kieszeni. Ronnie stała kawałek dalej, szukając czegoś w swojej torebce. Patrząc na nią, na te szpilki, wracałem myślami do ostatniej godziny, gdy wiła się pod moim dotykiem, była mi całkowicie oddana i uległa. Nasz układ dawał mi szansę na powtórzenie takich chwil. Nie ukrywałem, że to mnie cieszyło.
Ronnie podniosła wreszcie wzrok i od razu natrafiła na moje spojrzenie.
– Co? – zapytała marszcząc brwi.
– Nic – odparłem z szelmowskim uśmiechem, na co ta przewróciła oczami.
Gdy ruszyła do wyjścia, złapałem ją za ramię i znowu przycisnąłem do ściany. Jeszcze nie mogłem pozwolić jej odejść.
– Będę czekał na telefon – powiedziałem, całując ją lekko w delikatną skórę nad obojczykiem.
– To brzmi, jakbyś się angażował – odparła.
Spojrzałem na nią, opierając się o ścianę tuż obok jej głowy. Choć zgrywała zdystansowaną, nie potrafiła ukryć błysków w swoich szarych oczach.
– Następnym razem – Odsunąłem włosy z jej piersi – ubierz coś czerwonego.
– Dlaczego? – zapytała drżącym głosem.
Nachyliłem się nad nią, prawie dotykając ustami płatka jej ucha. Przez chwilę miałem ochotę wziąć ją znowu, ale powstrzymywałem się. Wyczekiwanie było nieraz tak samo przyjemne, jak sam seks.
– Bo to mój ulubiony kolor.
Musnąłem usta Ronnie swoimi, odsuwając się, gdy ta chciała pogłębić pocałunek. Wyglądała na zawiedzioną, ale i złą.
– Do zobaczenia – powiedziałem.
Ronnie zacisnęła usta w wąska kreskę i zdenerwowanym krokiem ruszyła do wyjścia. Zanim jednak opuściła mój dom, zatrzymałem ją.
– Ronnie?
Stanęła i odwróciła się do mnie.
– Wciąż jestem dupkiem?
Odpowiedzią było prychnięcie, a potem trzask drzwiami. Nie mogłem się powstrzymać i roześmiałem się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top