15.
Cały wieczór spędziłem z Zaynem na pocałunkach i przytulasach. Oglądaliśmy filmy, kochaliśmy się przez kilka godzin. Zastanawiałem się jakby to było być z nim już na zawsze, na wieki. Czy nie znudzilibyśmy się sobą po latach? Czy dogadywalibyśmy się? Czy ten związek by w ogóle przetrwał taką próbę? I najważniejsze. Czy ja dałbym radę zmienić się w potwora. W żyjącą, a jednak martwa kreaturę. W monstrum, żywiące się ludźmi i uczuciami...
Podobno jeśli się kogoś naprawdę kocha to zrobi się dla tej osoby wszystko. Czy wobec tego ja nie kochałem Zayna prawdziwie? Bo nie chciałem być taki jak on? Czy właśnie tak działa miłość, że poświęcasz siebie dla drugiej połówki?
Ale Zayn tego ode mnie nie wymagał. Szanował moja decyzję. Szanował to jak kochałem człowieczeństwo.
Nie potrafiłbym z tego zrezygnować nawet dla niego. I co z tego? Kochałem go ponad wszystko. Ale nie każdy jest zdolny do poświęceń. My żyjemy po naszemu. I niech tak zostanie. To niczyja sprawa.
Zayn pogłaskał mnie po plecach.
-Nie myśl tyle. Bez względu na wszystko zostanę z tobą. Kocham cię, dzieciaku. Kocham każdy milimetr twojego ciała i każdy fragment twojej duszy. Jesteś dobrym człowiekiem, jesteś kimś, kim chciałbym być. Każdego dnia uczę się od ciebie jak cię kochać. Ale nie zawsze mi wychodzi.
-Nie przejmuj się tym. To ludzka cecha. Błędy nie są obce. Na nich się uczymy. Jesteś całym moim światem kotku.
Pocałował mnie w czoło.
Xxxxxxxxx
Liam wszedł do domu jakby nigdy nic. Poszedł do kuchni, gdzie z lodówki wyjął woreczek krwi. Przelał zawartość do papierowego kubka i wypił. Wszyscy na niego patrzyli, ale on wydawał się nie rozumieć o co chodzi.
Westchnąłem, gdy do kuchni wszedł Zayn. Akcja potoczyła się bardzo szybko. Liam po zaledwie sekundzie leżał znokautowany na ziemi, a Malik raz za razem okładał go pięściami.
-Zee, proszę- mruknąłem. Nie lubiłem go widzieć w tym stanie. Ale on mnie nie słuchał. Urwał wampirowi rękę i rzucił w górę, trafiając do zlewu.
-Za 10 – parsknął Louis, przyglądając się. Gdy podszedł, myślałem że go odciągnie od Liama. Ale on stanął na jego nodze, a w pomieszczeniu słychać było trzask kości. Auć.
-Zostawcie go już – burknął Harry. Zarówno Zayn jak i Louis wywrócili oczami.
Czy Liam krzyczał? Nie.
Leżał spokojnie, jakby nic mu nie robili, jakby nie odczuwał bólu. Nawet nie pytał za co. Wiedział. Wiedział od kiedy wstał i mnie nie było. Od kiedy uciekłem. Wiedział co go czeka. Skrzywdził kogoś nietykalnego. Musiał ponieść konsekwencje.
Harry westchnął ciężko. Odwrócił szybko wzrok, gdy Lou stanął na barku Po Liama, a Zayn urwał mu głowę. Jęknąłem cicho niezadowolony. W ogóle się nami nie przejęli. Zabrali ciało do ogrodu i spalili. Potem wrócili do nas, udając że nic się nie stało.
- jesteście okropni- fuknął Harry.
-To potwory – wtuliłem się w Zayna – czego się spodziewałeś?
- Cukierków i czekoladek- prychnął, całując Louisa w żuchwę- Czy teraz już będzie dobrze?
- Gdybyśmy tylko mogli to wam obiecać... – szepnął Louis. Wiedziałem. Wiedziałem że to nie koniec kłopotów. Przecież życie z wampirem nie może być bezpieczne. A i tak ich kochaliśmy. Byliśmy z nimi, bo tak wybraliśmy.
Ja i Harry wybraliśmy sobie nieszczęśliwe zakończenie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tym razem krócej :(
Ale i tak was kocham
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top