Rozdział 5

Obudziłam się o 7:00. Zobaczyłam, że chłopak śpi. Zaczęłam się mu przyglądać. Jego nagi tors opadał swobodnie jak przypływająca fala morza na plaży. 

Po cichu podeszłam do szafy. Zdecydowałam się ubrać białe spodnie i w podobnym kolorze bluzkę w czarne cieniutkie paseczki. Do całego kompletu dobrałam sobie niebieski beret. Uciekłam do łazienki. Po 1h wyszłam i usiadłam na łóżku. Niestety nie zauważyłam, że brunet na nim leży. Objął mnie w talii i mocno przyciągnął do łóżka. Ja wierciłam się bardzo. Zbyt mocno mnie trzymał.

-James! Puść mnie! Bo mnie udusisz. - powiedziałam ledwo wdychając powietrze. Rozluźnił uścisk, a ja szybko wyszłam z pokoju. 

Udałam się na śniadanie. Było elegancko i romantycznie. Wzięłam coś do jedzenia z pobliskiego bufetu i przysiadłam tyłem do drzwi. Jedząc myślałam o tym co mam zrobić. 

Czy są tutaj studia dla mnie? 

To pytanie zaprzątało mi głowę. Po 10 minutach musiałam powrócić do pokoju. 

Gdy weszłam pokój był w ładzie i składzie. Zdziwiłam się gdyż wcześniej był bałagan. Usiadłam sobie przy stoliku. Było mi głupio, że wcześniej wkurzałam się na niego. Miałam odmienne zdanie co do jego osobowości. Myliłam się co do Jamesa. Z mych rozmyślań wyrwał mnie ciepły i delikatny dotyk na ramieniu. Odwróciłam się a tam ujrzałam bruneta w garniturze z bukietem czerwonych róż. Wstałam i spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Klaro, przepraszam Cię za moje zachowanie. Nie powinienem tak postępować. Nie powinienem wtedy Ciebie tak porywać, ale musiałem Cię chronić.. - podał mi kwiaty. -  wybaczysz mi?

- Ale przed kim lub czym musiałeś mnie chronić? - spytałam podejrzliwie. Teraz to ja go nie rozumiałam.

-Ostatnio, słyszałem że w Twoim mieście grasują bandziory. Matwiłem się o Ciebie ... 

- I dlatego mnie porwałeś?- spytałam dla pewności. Ten tylko skinął głową twierdząco. 

Z wrażenia mocno się przytuliłam do niego i się ponownie rozpłakałam. Całe ukryte emocje gromadzone tygodniami uwolniły się jak wodospad. Chłopak tylko przytulił mnie i głaskał mnie po długich włosach uspokajając mnie.


-Wybaczam Ci James. Wybaczam z całego serca. - odparłam jak już uspokoiłam się. Uśmiechnął się i obrócił mnie o 360 stopni.

- Może pójdziemy pozwiedzać? - zapronował. 

Zgodziłam się. Wstał pierwszy i podał mi rękę. Zawahałam się ale po krótkiej chwili się odważyłam. "Klara co Ci szkodzi?"-pomyślałam.

-Może lepiej pójdźmy na zakupy?- spytałam, na co James pociągnął mnie szybko do wyjścia.

 Wzięłam torbę i wyszliśmy. Do galerii mieliśmy niedaleko. Nazywała się Beaugrenelle. Kupiliśmy tam dużo ubrań. Po zakupach pozwiedzaliśmy trochę zabytków i nie tylko. Przebywaliśmy w parku "Les Tuilleries". Zwiedziliśmy Louvre. Przyglądaliśmy się obeliskowi w świetle zachodzącego słońca na Place de la Concorde. Żyć nie umierać jak powiadają.

Oczywiście nie zapomnieliśmy o słynnej wizytówce tego miasta - la Tour Eiffel. Gdy byliśmy na samej górze rozłożyłan ramiona. Poczułam wiatr na mojej skórze i muskające zachodzące słoneczko. James trzymał mnie w talii. Długo staliśmy podziwiając uroki Paryża. Ja byliśmy na dole to brunet zaczął się wygłupiać. Rozśmieszał mnie do łez. 

Dotarliśmy do hotelu późną porą. Od razu udałam się  do łóżka. Leżałam gapiąc się w sufit. Myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło. Szczęściara ze mnie :) 

-O czym tak myślisz? - spytał zainteresowany.

-Hm... - Odparłam trzymając podbródrek- w sumie to o niczym- odpowiedziałam pokazując mu język. 

Wstałam i poszłam na balkon. Byłam coraz bliżej balustrady, lecz w pewnym momencie poczułam, że coś się kruszy. Spadłam z kawałkiem balkonu. Leciałam i krzyczałam ze strachu. Myślałam, że to już mój koniec, ale poczułam czyjeś ciepłe ramiona. Gdy otworzyłam już oczy, znajdowałam się już na dole.

-Uważaj jak spadasz. - odparł znajomy głos z uśmiechem. 

Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam z jakiego powodu balkon się zawalił. Po chwili spadł kawałek gruzu a ja wzdrygnęłam z wrażenia. On się zaśmiał z mego krzyku i przesunęliśmy się o krok dalej.

-Nie ma z czego się śmiać! - odparłam oburzona.

-Jesteś słodka jak się czegoś przestraszysz.

-Bardzo śmieszne kawalerze. - powiedziałam pokazując język. 

Postawił mnie na ziemię. Wróciłam do pokoju. Od razu się skierowałam do łazienki. Ubrana w nocną koszulę leżałam w łóżku słuchając muzyki.

https://youtu.be/05B81w7Fg8o

Po tym utworze szybko usnęłam.


~Następnego dnia. Oczami Klary~

Udałam się na długą kąpiel. Jamesa nie było w pokoju. Napisał mi smsa, że musi coś załatwić. Stwierdziłam, że 2 godzinny odpoczynek przy ulubionych zapachu lawendy dobrze mi zrobi.

~Oczami Jamesa~

Gdy Klara była w łazience, zawołałem mojego kolegę z agencji. Pokazałem miejsce zdarzenia. Zaczęliśmy analizować każdy szczegół.

- Znalazłeś coś? - spytałem mojego towarzysza. 

- Na razie nic. Postanowił że wdrapie się na budynek po linie i zbada czy coś od dołu nie widać jakieś poszlaki.

- Spójrz! - zauważył coś i podszedłem. - Pod gruzem znajdowała się blacha. Spójrz na jej kawałek. Jest krzywa i postrzępiona. Gdyby się złamała pod wpływem ciężaru pękłaby równo.

- To znaczy, że ktoś ją przeciął. - stwierdziłem - ale niby czemu kto chciałby to robić?

- Nie mam pojęcia, ale trzeba mieć się na baczności. Nie wiadomo kiedy ktoś ponownie zaatakuje. Musisz być uważny o Klarę. - odpowiedział mój kumpel. Wziął próbkę do analizy i uciekł. Zamknąłem drzwi od balkonu i zniknąłem zanim Klara wyszła z łazienki.

~Oczami Klary~

Było już popołudnie. Jamesa dalej nie było w pokoju. Nagle ktoś oparł głowę na moim ramieniu a ja odskoczyłam.

- Przestraszyłeś mnie. On tylko się uśmiechnął i szepnął mi na ucho:

- Ma chérie. Widzimy się wieczorem. Załóż coś pięknego na siebie. - Posłał mi pocałunek i zniknął za drzwami pokoju. Długo zastanawiałam się nad wyborem sukienki. Ostatecznie postawiłam na czerwoną.

Gdy nastał wieczór, zamknęłam pokój i zeszłam na dół. W holu hotelowym stał brunet ubrany w smoking. Poszliśmy w wybrane miejsce przez Jamesa. Nie wiedziałam gdzie mnie prowadził. Na samym końcu drogi domyśliłam się.

- Czyżby randka monsieur? - spytałam patrząc na niego uważnie.

-A jak myślisz ma chérie? - szepnął do mnie na uszko uwodzicielsko. Podszedł do kelnera.

-Zamówienie na nazwisko Maslow. 

Kelner wskazał nam stolik. James odsunął mi  krzesło jak prawdziwy dżentelmen. Usiadłam dziękując mu. Spojrzałam na menu. Zdziwiło mnie jedno, że nie podali żadnych cen obok specjałów. Spojrzałam na menu innych. Ceny tam figurowały bardzo wyraźnie.

- Dlaczego nie ma tutaj podanych cen? - odważyłam się spytać.

- Nie musisz wiedzieć.- oznajmił przyjemnym głosem. 

Zaczęłam coś podejrzewać. Zobaczyłam zalepioną taśmę w miejscu ceny. Próbowałam ją odkleić, ale chłopak mnie upomniał, żebym tego nie robiła. Poddałam się. W tym momencie przyszedł kelner do naszego stolika. Zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć James szybko zamówił. Byłam zdumiona.

- Skąd wiedziałeś?

- Powiedzmy, że to instynkt..

Odłożyłam menu na stolik. Wiedziałam, że się uśmiecha. Położył rękę na mym ramieniu. W pewnym momencie muzyka spowolniła.

https://youtu.be/g45fzhbR7SQ

-Zatańczymy? - spytał urokliwym głosem.

-Z przyjemnością - odparłam z uśmiechem.

Poczułaś ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Brunet poprosił mnie do tańca. Nie zdawałam sobie sprawy jak dobrym tancerzem. Potrafił z łatwą lekkością podnieść mnie i okrążyć  o 360 stopni. Bywały pewne momenty jakbym leciała jak zwiewny ptak. Mężczyzna odchylił mnie w łódkę, lekko przy tym obracając. 

Po czym podniosłam się do poprzedniej pozy patrząc mu prosto w oczy. Nasze oczy wyrażały szczęście i zadowolenie. Nigdy nie miałam tylu uniesień co podczas tego tańca. 

Gdy muzyka ucichła usłyszałaś głośne brawa. Ukłoniliśmy się publice od każdej strony. Tak było przyjemnie gdy nagle usłyszałam strzały...

C.D.N.

--------------------------------------------------------

Witam wszystkich serdecznie! 

Jak zwykle liczę na wasze komentarze z waszych refleksji. Kto czyha na Klarę? Czy Klara i James będą razem?
To wszystko dowiedziecie się w dalszych rozdziałach :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top