Rozdział 4

Kraków godzina 9:20

Dziś jest ten dzień. Wyjeżdżam. Nie sądziłam, że kiedyś zrobię ten krok, ale nie mam wyjścia. Spojrzałam jeszcze raz na mój pusty pokój.

-Żegnaj. - pomyślałam i zeszłam na dół. Taksówka była już na miejscu. Wpakowałam bagaże i podałan kierunek. Po 20 minutach dotarłam na lotnisko. Gdy weszłam, skierowałam się do informacji. Powiedziano mi, że lot 404 do Paryża znajduję się przy odprawie nr.4. Na moje nieszczęście natknęłam się na bruneta. Szłam dalej nie patrząc czy mnie zauważy. Usłyszałam wołanie, ale nie zareagowałam. Poczułam szarpnięcie. Odwróciłam się do osoby.

-Gdzie ty się wybierasz? - spytał James

-Co Cię to obchodzi? - warknęłam.

-Bo jesteś moją dziewczyną! - wykrzynął na cały głos. Wszystkie piszczące fanki pojawiły się momentalnie.

-Że co proszę? Spójrz za siebie! - wskazałam tłum fanek za ochroniarzami

-Masz tyle wielbicielek lepszych ode mnie, a ja szara myszka mam być twoją dziewczyną? To grubo Ci się pomyliło. - odwróciłam się. 

Szybko ruszyłam w stronę odprawy podając bilet. On natomiast pobiegnął w moją stronę, przeciskając się przez tłum ludzi i pracowników lotniska. Wbiegł do samolotu. Klęcząc błagał mnie abym go nie opuszczała. Nie udało się wyprosić Jamesa mimo wielu prób. Samolot już startował. Stewardessy przeniosły mężczyzne na tylnie siedzenia. Ja wciąż patrzyłam w szybę i rozmyślałam. Łzy leciały mi po policzkach jak lekki strumyczek. Kobieta z pokładu podeszła do mnie i podałam mi husteczkę. Patrząc na mnie pocieszająco spytała czy jeszcze coś potrzebuje. Podziękowałam za troskę a kobieta odeszła dodając że jeśli czegośbym potrzebowała to jest do usług. Włożyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę. Po tym utworze zasnęłam.

https://youtu.be/d1acEVmnVhI

~Po jakimś czasie-Paryż~

Obudziła mnie stewardessa i lekko uśmiechnęła się. Spojrzałam przez okno. Z góry już widziałan małą francuską krainę. Podchodziliśmy do lądowania. Zapiełam pasy. Obejrzałam się i zobaczyłam, że leży koło mnie James? Zdziwiłam się co tutaj robi i jak się dostał? Po chwili przypomniałam sobie. Gdy wstałam i brałam bagaże to mężczyzna obudził się. Ja szybko opuściłam samolot, a James polazł za mną.

James: Czekaj. - odparł gdy szybko się zebrałam

Klara: O co chodzi?  - odwróciłam się do niego

J: Zostawisz mnie tak samego? - spytał rozkładając ramiona

K: Jesteś gwiazdą. Załatw sobie transport. - odparłam, biorąc bagaż ze sobą.

J: Nie mam gdzie.

K: Oj biedulek.- powiedziałam ironicznie.

J: Mogę z Tobą zamieszkać? - zrobił minę smutnego psiaka. 

Przez całą drogę błagał mnie żebym się zgodziła. W końcu się zgodziłam. Gdy przechadzałam się pojawili się  znienacka inconnu*. Złapało mnie za obie ręce. Nie zauważyłam nigdzie w pobliżu Jamesa. Myślałam, że zaraz będzie po mnie. Ze strachu zamknęłam oczy. Gdy otworzyłam widziałam powalonych mężczyzn na ziemię z moją torebką. Ktoś mnie złapał za ramię. Odwróciłam się natychmiast przestraszona, że kolejny chce mnie zaatakować. Zobaczyłam uśmiechniętego bruneta w eleganckim smokingu. Oddał mi moją własność. Stałam nieruchomo. Nie mogłam otrząsnąc się od tego co się przed chwilą wydarzyło.

J: Hej, żyjesz? - odezwał się przerywając ciszę. Pokiwałam głową twierdząco. Skierowaliśmy się do najbliższego hotelu. Tam wynajęliśmy pokój na najbliższe dni. Gdy dotarliśmy na miejsce, brunet z impetem rzucił się na łóżko.

K: W żadnym wypadku - zareagowałam protestując.

J: W takim razie gdzie mam spać? - spytał oczekując wyjaśnień.

K: Masz 2 fotele. Wykorzystaj je i zrób kuszetkę. - wskazałam na 2 najbliższe

Z niechęcią i lekkim grymasem na twarzy zrobił to co mu zaleciłam. Rozpakowywałam w tym samym czasie rzeczy. Latałam po całym pokoju. Był duży o kawowych ścianach, ładnym małym żyrandolu. Miał wydzieloną łazienkę i garderobę. Dziś byłam totalnie nieogarnięta. W pewnym momencie brunet mnie złapał w talii co pozwoliło na chwile zapomnieć o otaczającym mnie świecie i zwolnić na chwile. Było mi tak przyjemnie, że się zarumieniłam. James oczywiście to zauważył i dał mi całusa w policzek. Nastał już póżny wieczór. Byłam już zmęczona. Postanowiłam że przed snem wyjdę na balkon podziwiać widoki. Spojrzałam na Wieżę Eiffela.

Była piękna. Iskrzyła kontrastując z mrokiem. Po paru minutach zrobiło się chłodniej. Wyczułam gesią skórkę na mym ciele. Od tyłu poczułam otaczające ciepło. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Chłopak wyczuł to i przywarł do mnie całym ciałem. Słyszałam jego szybkie bicie serca. Łzy zaczęły mi spływać strumieniami. Odwróciłam się do niego i wtuliłam się w jego ciało. Cały czas delikatnie głaskał mi włosy. Pierwszy raz poczułam, że się zakochałam.

J: Dlaczego płaczesz ma Chérie? - spytał i uniósł mój podbródek.

K: Nie wiem sama co ze sobą zrobić. Przytłaczają mnie media. Ja takiej sławy nie chciałam z biegnącymi paparazzi.

J: Zależy mi na Tobie i chce, żebyś była moją dziewczyną.

K: Ja? Niby czemu? Każda inna mogłaby być...

J: Każda inna dziewczyna rzuciłaby się na mnie i piszczała. A ty jesteś inna... Przede wszystkim nie rzucasz się i natychmiast ruszasz w podbój gwiazdy, aby zdobyć zdjęcie i autograf- odparł ze śmiechem.

K: haha, tyle? Ależ dużo mnie różni od innych dziewczyn.

J: Nie, masz cel w życiu do którego dążysz. Inne myślą tylko o jednym..

K: Rozumiem.

Weszliśmy do środka.

J:  Zobaczymy co będzie jutro- dokończył rozmowę na ten temat - a teraz chodźmy spać.

Udałam do łazienki na krótki prysznic, później James. Weszłam do łóżka i momentalnie zasnęłam. Jedyne co pamiętam to pocałunek chłopaka na dobranoc.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*inconnu(fr.nieznajomy, określa się również poszukiwanych przestępców)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top