Rozdział 20
Chile, Apartamentowiec niedaleko stolicy, godzina 17:20
- Nie możesz dłużej tu przebywać. Już nie prowadź tej sprawy. Lepiej jeśli wyjedziesz na jakiś czas. - proponowała mi matka.
- Ale ja nie mogę tak puścić tego płazem! - powiedziałam oburzona.
- Kochanie. Twoja mama ma rację. - odparł Jamie. - Ostatnio co chwile na Ciebie polują. Jak nie akcja w kawiarni to akcja w Chile przy bankiecie. Pamiętasz?
- No tak pamiętam. - powiedziałam ze smutkiem. - Dobrze że byłeś przy mnie. - odparłam.
- Właśnie moja droga. Chile to niebezpieczne miejsce. - podkreśliła moja mama. - Lepiej abyś wyjechała tam, gdzie nie będą się Ciebie spodziewać.
- Mogę wrócić do Paryża?
- Myślę słońce, że tam też nie będzie bezpiecznie. - odparł ukochany - Masz inny pomysł na miejsce?
- Hm.Niech pomyślę.. Chyba jest takie miejsce, gdzie mało kto będzie mnie szukał, ale czy to konieczne? - spytałam marudnie.
- Kochanie, nawet tak nie mów. Nie przeżyłbym gdyby coś Ci się stało. - odparł troskliwie brunet. - No mów co to za miejsce. - dodał zacierając rączki.
- Kraków. - odparłam z pewnością siebie.
- Gdzie? - spytał ukochany.
- Europa, bardziej na wschód, południowa część kraju?
- Aha, dobra już wiem gdzie. Przynajmniej tak myślę. - odparł żartobliwie Jamie.
- Dobry pomysł. Nasz dom tam jeszcze stoi, więc możecie tam pobyć póki sprawa się nie uspokoi. - odparła moja rodzicielka.
- Dobrze, to kiedy ruszamy?
- Za 2 h macie eskortę do Krakowa. Lecicie prywatnym odrzutowcem.
- Ale super! - powiedziałam podekscytowana. - To będzie mój taki pierwszy voyage odrzutowcem.
- Ja już leciałem. - odparł brunet pokazując język.
- Pfff.... - odpowiedziałam a potem pocałowałam go w usta.
Wróciliśmy prędko do hotelu aby się spakować. Trochę tu wspomnień mam. Tyle się przez ten czas w Chile wydarzyło. Zapamiętam te chwile na zawsze.
W międzyczasie siedziba Spectre
- Panie! - przybiegł jeden ze sług. - Mam wieści.
- Jakież mój drogi Alvaro?
- Pewna panna ucieka z kraju.
- Wiadomo gdzieś ona się wybiera? Co ją skłoniło do wyjazdu?
- Wybiera się do krainy w europejskiej północy. Tam gdzie dominują bobry i lajkonik.
David przywołał swego współpracownika.
- Mój drogi, wiesz co robić?
- Oczywiście. - odparł z nutką uśmieszku na twarzy. - Leć mój drogi przyjacielu. Kierunek Kraków.
Oczami Claire
Pakowałam już ostatnie rzeczy. Sprawdzałam czy wszystko zostało pobrane.
-Kochanie! - zawołał Jamie. - widziałaś mój grzebyk? Nie mogę go nigdzie znaleźć! - odparł zniesmaczony jak do mnie przyszedł.
- Hmm ... Mój drogi jak coś zostawisz.. A potem znaleźć tego nie możesz. Z resztą czemu akurat w tej chwili jest Ci potrzebny?
- Gdyż zacna panno, muszę wyglądać bosko w każdej sytuacji. - odpowiedział teatralnie niższym głosem z uśmiechem.
- Dobrze mój Adonisie. Poszukaj w łazience. Powinien być na półce.
- Dziękuje moja lady Anabelle! - odparł tym samym tonem i poleciał jak Supermen do wskazanego miejsca.
- Dzięki, jesteś wielka! - usłyszałam, gdy dopakowywałam parę rzeczy.
Uśmiechnęłam się na samą myśl. Podczas ogarniania, zauważyłam tajemniczą książkę. Miała starą okładkę z granatowym poszyciem. Była lekko skurzona. Gdy ją otworzyłam zobaczyłam imię mojej matki. Czyżby to był jej pamiętnik?
Wzięłam go i schowałam do plecaka. Wiedziałam co będę robić w samolocie. Tylko jedno mnie zastanawiało. Skąd wziął się nagle i czemu na stoliku w pokoju?
Obawiam się, że nie poznam odpowiedzi.
Ruszyliśmy z bagażami do odrzutowca. Pożegnałam się z miejscem w którym byłam przez jakiś czas. Chile zawsze będą w mym sercu. Myślę, że wrócę do tego miasta. Coś czuje że na pewno.
Wystartowaliśmy z dachu wieżowca. Usiadłam sobie spokojnie i oddychałam głęboko jak podczas ćwiczeń Jogi. Przez jakiś czas siedziałam spokojnie, jednakże korciło mnie aby zajrzeć do pamiętnika. Wyciągnęłam go z plecaka i zajrzałam do środka.
Tajemnicze zapiski. Już widzę, że ta lektura pochłonie mnie.
Zanim zajrzałam do fabuły, wyleciała mi karteczka. Podniosłam ją i ujrzałam znajome pismo. Zaczęłam czytać
Witaj Córeczko. Jeśli to czytasz to znaczy, iż jest to odpowiednia pora na poznanie.. Pewnie chciałabyś wiedzieć czego :) Odpowiedź ujrzysz tutaj w tej księdze. Uwierz mi, że w życiu mym nie zawsze było kolorowo. Lecz zdarzały się momenty które wywołują u mnie falę śmiechu, aż do dziś. Życzę Ci miłej lektury ;)
Pozdrawia twoja Mama :D
Zagłębiłam się w lekturę. Przyznam że moja mama miała ciekawe życie. Byłam wzruszona ponieważ opisywała wiele misji z Tatą, lecz jedna urzekła mnie najbardziej. Czułam że coś mnie wiąże z tą sprawą...
Gdy dotarliśmy do mojego starego domu, wróciły dawne czasy. Wtedy byłam kompletnie nieświadoma jakie będzie życie, co szykuje dla mnie los. Począwszy od poznania Jamesa w szkole po misje aż do teraz. Niby wróciłam do punktu startu ale z innym doświadczeniem. Poczułam jakbym wyjechała z lekką walizką, a przyjechała z kompletnie inną, ciężką z dodatkowym bagażem doświadczeń.
Gdy powoli zaczęliśmy się rozpakowywać w pokojach na piętrze, zadzwonił telefon. To do Jamesa.
- Jamie, ktoś do Ciebie! - krzyknęłam na korytarzu.
- Już idę kochanie po niego. - odparł.
Oczami Jamesa
Gdy już weszliśmy do jej dawnego domu, poczułem jego swojski klimat. Byłem ciekawy jak moja istotka żyła zanim jej świat obrócił się o 180 stopni.
Z moim przemyśleń wyrwał mnie głos muzy.
- Jamie, ktoś do Ciebie! - odparła z drugiego końca korytarza. Dopiero teraz usłyszałem telefon. Podszedłem do niej i odebrałem swoją własność.
- Hey Carlos, co tam słychać brachu?
- Hey stary, ile razy musieliśmy się do Ciebie dodzwonić, abyś nas w końcu odebrał? - odparł przyjaciel na głośnomówiący.
- Kto dzwoni? - spytała szeptem Claire podchodząc cichutko jak myszka.
- Cześć Claire! - powiedzieli hucznie chłopcy.
- Skąd wiedzą że ja tu jestem? - spytała spoglądając na Jamesa z miną myśliciela-filozofa.
- My wiemy wszystko! - odpowiedział Logan.
- Dobra, słucham. Jaką macie sprawę? - spytał brunet po chwili śmiechów.
- Michael prosi abyśmy nagrali teledysk. Poprosił abyśmy znaleźli nietypowe miejsce do nagrań do nowego utworu, który ćwiczyliśmy przez długi czas. Pamiętasz może który?
- Dobrze wiem o który chodzi. Pomyślimy nad miejscem. Co wy na to abyśmy się spotkali dziś na wspólną pizzę? Oczywiście jeśli jesteście jeszcze w kraju, czy Michael Was przeniósł na inną planetę? - zasarkazowałem.
- Hahaha, widać że humor masz wciąż na tym samym poziomie brachu. - odezwał się tym razem Kendall. - Pewnie że wpadniemy na pizzę.
- Niech tutaj przyjdą to niespodziankę zrobię. - odparła ukochana.
- Jaką? Powiedz powiedz! - usłyszał Carlos i od razu chciał wszystko wiedzieć jak małe dziecko.
- A wy wszystko musicie podsłuchiwać. Nieładnie nieładnie.. Jak wspominałam to niespodzianka i tyle! - odparła z pewnym przekonaniem.
- No dobra to widzimy się u Klary o 17:00?
- W porządku. Mi pasuje.
- To do-zobaczyska! - odparł zespół jednocześnie i rozłączyli się .
Gdy rozpakowaliśmy swoje bagaże, wdrożyłam mój plan wraz z Jamesem. Ciężko byłoby mi wdrażać w życie samemu. Z moim ukochanym pójdzie jak z płatka.
Byłam bardzo podekscytowana. Szykowałam się do występu. Jakiego? Zobaczycie za niedługo! Miałam iście czarno-czerwoną sukienkę. Idealna do tańca. Jestem wręcz ciekawa jak zareaguje James gdy mnie zobaczy. Z reguły jestem nieśmiałą osóbką, lecz dziś czułam się inaczej, bardziej pewna siebie.
Gdy kończyłam makijaż, do pokoju wparował ukochany ubrany jak elegancki torreador.
- Kochanie, widziałaś?.. Wooow! - oparł gdy na mnie spojrzał. - Wyglądasz zjawiskowo moja droga! - dodał podchodząc do mnie. Stanął za mną i planował skraść mi pocałunek, lecz byłam szybsza i prześlizgnęłam się na drugi koniec pomieszczenia. Szukałam coś w szafie.
- Potrzebujesz czegoś kochanie? - spytałam normalnym tonem jak nigdy nic. W duchu droczyłam się z nim.
- Jeszcze zobaczymy kto tu jest wielki ma chérie. - szepnął mi do ucha, zabierając z szafy czarną marynarkę i wyszedł z dumą wyrysowaną na czole.
Już nie mogłam się doczekać, aż rozpocznie się show.
Zgodnie z zapowiedzią o 17:00 zjawiła się reszta zespołu. James witał chłopaków na dole, a ja dopinałam szczegóły na ostatni guzik.
Oczami Jamesa
O 17:00 punktualnie do drzwi zawitali przyjaciele z zespołu. Już tyle lat koncertujemy, że czujemy więź braterską między nami. Każdy wesprze się wzajemnie w różnych sytuacjach.
- A gdzie Klara? - Spytał Logan zauważając iż nie ma szczupłej istotki w pobliżu.
- Zobaczycie, to niespodzianka. Usiądźcie wygodnie i zapraszam na seans.
Chłopcy wygodnie się usadowili na kanapie. W salonie zapanowała ciemność.
Zaraz błysło światło na schody gdzie schodziła moja istotka. Miała na sobie czarną płachtę.
Wtem zabrzmiały pierwsze takty muzyki. Krok za krokiem zaczęliśmy się zbliżać powoli. Muzyka była dynamiczna raz dodawała przyspieszenia raz spowolnienia i napięcia.
W pewnym momencie Claire zrzuciła swoja pelerynę aby odsłonić iście wytaliowaną czarno-czerwoną sukienkę. Reprezentowała się w niej jak bogini. Swoimi końcówkami od sukienki wywijała swoje ruchy by dodać dynamizmu w tańcu.
Co żeśmy tańczyli? Spytacie. To połączenie paso doble i tanga. Oba tańce wyzwalają niespotykaną bliskość partnera. I tak też my to czuliśmy podczas tańca. Claire jest bardzo uzdolniona, co pokazywała z każdą minutą. Dodatkowo aby podkręcić nasze wystąpienie dodawałem kilka akrobatycznych elementów m.in. podnosiłem ją obracając ciałem poziomo wokół własnej osi lekko jak wiatr oraz odchylając partnerkę w kształt łódki.
Tym akcentem zakończyliśmy taniec, krótki w czasie, za to chwile pozostawały nam długie i w pamięci.
Oczami Claire
Publika biła nam głośne brawa. Rozbłysło światło z górnych lamp. Byliśmy zadowoleni z występu.
- Gratuluję, świetny występ brachu. - podszedł do nas Kendall.
- Dzięki Kendall. - odparł James przybijając piątkę.
- A ze mną też zatańczysz? - spytał trochę nieśmiało Carlos.
- Oj Carlos. - odparłam z uśmiechem. - może innym razem.
- Trzymam za słowo. - dodał mrugając do mnie oczkiem.
Myślałam, że James poczuł się z detka zazdrosny, lecz nic na to nie wskazywało. Wszyscy darzyli się dużym zaufaniem.
Usiedliśmy razem przy dużym stole w jadalni. Omawialiśmy sprawę teledysku.
- To gdzie robimy ten teledysk? Pamiętajcie że musi być przestrzeń. - podkreślił Logan.
- Hm..może w Londynie? - zaproponował Carlos.
- Niee, wystarczy już że tam kręciliśmy film. Pamiętacie? Poza tym tam jest tłoczno. Nie ma cichego i dobrego miejsca. - odparł blondyn.
Każdy z nich dyskutował. Ja jedynie obserwowałam całą dyskusję. Myślami czasem odlatywałam do innych miejsc. Szczególnie tych z przeszłości. Tyle miejsc w tym mieście wywołało u mnie wspomnień, że ciężko byłoby wybrać ten jedyny ulubiony krajobraz.
- A, ty kochanie co o tym myślisz? - spytał James. Niestety zamyślona nie usłyszałam pytania, ale musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji.
- Hm.. myślę, że to interesujące miejsce. - odpowiedziałam.
- A o jakim mówiliśmy? - spytał Logan - mózgowiec tej paczki.
- Emmm...o Tauron Arenie? - spytałam losując w totolotka dowolne miejsce.
- Nie o to nam chodziło, lecz to też brzmi interesująco. - zareagował szatyn. - przemyślimy to i zobaczymy. Czas zadzwonić do Michaela. Musi przyjechać i zrobimy tu naradę. Kendall czym prędzej wybrał telefon do menadżera .
Po krótkim czasie od rozmowy, do drzwi zapukał Michael. W kuchni stoczyli dyskusję na temat miejsca i atmosfery teledysku. Ja zaś siedziałam sama w salonie oglądając telewizję. Jak mi to określili "męska rozmowa".
Debata wydawała się nie mieć końca.
Po dwóch godzinach dyskursu, z kuchni wyszli Panowie.
- To dobra pieski, widzimy się jutro z samego rana w wyznaczonym miejscu. Nie spóźnijcie się! - odezwał się menadżer swym silnym głosem.
Po krótkiej chwili reszta zespołu również się zebrała do swego tymczasowego domu.
Zostaliśmy jedynie ja z Jamesem. Na sofie, leżałam z zamkniętymi oczami. James myśląc, że ja zasnęłam, przewiózł mnie delikatnie do pokoju. Dosłownie czułam jego silne, wyrzeźbione ciało. Czułam jakbym miała własnego body guarda.
- Kochanie, jesteś wielka. - odparł i mnie ucałował. - Śpij dobrze. Jutro czeka nas wyjątkowy dzień. - dodał i miał już się oddalać, lecz położyłam moją dłoń na jego ciele.
- Skubana, ty nie śpisz. - dodał łaskocząc mnie. Skąd wiedział, że mam łaskotki? W sumie to on wszystko wie, nawet jak myślę że tak nie jest.
- Jameeees, przestań! Nie lubieee tegooo! - powiedziałam próbując między oddechami a śmiechem.
- No moja droga, trzeba było ze mną nie zadzierać. - dodał z uśmiechem.
Gdy przestał po krótkiej chwili, obróciłam się do niego tyłem udając obrażoną.
- Oj kotek, nie pogrywaj ze mną, nie bawię się w takie sztuczki. - odparł przybliżając się do mnie.
Zamruczałam do niego i po naszych spawónkach, udaliśmy się do krainy morfeusza.
🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿🌿
Witajcie drodzy czytelnicy!
Mam nadzieję że ktoś tu jeszcze jest i chce zobaczyć jakie losy czyhają na młodą parę agentów?
Claire wycofała się z Chile i wróciła do domu rodzinnego.
Czy tam będzie mogła spokojnie wieść życie na jakiś czas? Czy pomoże swojemu ukochanemu w realizacji teledysku?
Wszystko okaże się w swoim czasie :)
Ja w tym czasie jakieś świństwo podłapałam. Także uważajcie na siebie. Szczególnie że idzie okres świąteczny! Nie dajcie się oszaleć przed tą gonitwą.
Trzymajcie sie ciepło i dbajcie o siebie!
Claireska ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top