Rozdział 17 cz.2
Oczami Agaty
-Jak ja mam się połapać się w tym mieście? - odparłam będąc po kilku zajęciach na tej uczelni.
Był to mój pierwszy dzień. O mało nie doznałam szoku kulturowego. Wszystko było dla mnie tu nowe. Inaczej się czułam, gdy byłam tutaj na wycieczce po raz pierwszy. Wydawało mi się, że Paryż jest bardzo poukładanym miastem pod względem logistycznym. Teraz będąc sama w centrum ogromnego zurbanizowanego miasta, mam odmienne zdanie.
Wróciłam do mojego wynajętego mieszkania koło Rue Rivoli.
Napiłam się herbaty ziołowej przeglądając lokalną prasę.
Zastanawiacie się co mnie porwało żeby studiować we Francji? Od lat uczyłam się owego języka. Można uznać, iż dostałam na niego przysłowiowego "bzika". Mieszkanie tutaj było moim marzeniem od małego. A teraz jestem tu. W mieście pełnym mody i mieszanki różnorodnych kultur. W gazecie zauważyłam ogłoszenie o hali wspinaczkowej. Stwierdziłam, że udam się tam. Dzięki temu rozluźnię się. Najwyżej poproszę kogoś aby mnie asekurował.
Przygotowałam do torby treningowej najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z mieszkania. Hala znajdowała się niedaleko, więc mogłam udać się na mały spacer. Mieszkałam w dość zielonej okolicy. Moi znajomi ze szkoły krytykowali to miasto. Większość twierdziła, że nie ma szans aby zdobyła miano zielonego miasta. Mimo, iż jestem tutaj pierwszy dzień, zauważyłam jak Paryż dynamicznie się rozwija. Pamiętam jak byłam na wycieczce, w telewizji jedynie wspominano o zmianach, które mogłyby poprawić jakość powietrza.
Dzisiaj plany są powoli realizowane i to z pozytywnym skutkiem. Jakość powietrza zmieniła się diametralnie. Coraz więcej powstaje zielonych dzielnic. Co chwilę organizowane są akcje nakłaniające do aktywności rowerowej. Widać, że źródłem inspiracji są kraje skandynawskie.
W mgnieniu oka dostałam się do centrum wspinaczkowego. Poczułam się jak na kursie dla początkujących. Gdy przebrałam się, weszłam na główną salę. Podziwiałam każdego wspinacza. Dzieci uczące się wspinać z radością wykonywały kolejny krok. Szukałam kogoś kto mógłby mnie asekurować. Jak na razie nikogo nie znalazłam. Postanowiłam, że pójdę na niską ściankę potrawersować. Taka forma od razu mnie zrelaksowała.
Gdy już poćwiczyłam podszedł do mnie pewny mężczyzna.
- Witaj. -odparł niepewnie. - Widzę, że jesteś tu nowa.
Spojrzałam na niego. Był to ten sam blondyn na którego dziś wpadłam.
- Tak jestem. - odparłam krótko.
Widziałam, że mężczyzna był czymś przejęty, dlatego spróbowałam przytrzymać rozmowę i przerwać tą krępującą ciszę.- Pomóc w czymś?
Chłopak przez chwilę się zastanawiał. W tym czasie udało mi się przyjrzeć bliżej jego sylwetce. Był wysoki i bardzo dobrze zbudowany. Strój sportowy idealnie podkreślał jego wyrzeźbioną talię. Zwróciłam uwagę na oczy. Moim zdaniem one zawsze są odzwierciedleniem duszy. Widziałam w nich zagubienie i nieśmiałość, ale dostrzegłam również zaangażowanie-co nie często można dopasować do mężczyzn we współczesnych czasach. Błękitne tęczówki były tak hipnotyzujące jak kojący ocean.
- Ja.. - Zaczął chłopak po chwili ciszy.- ja chciałbym...
Wiedziałam, że ciężko mu się wysłowić, dlatego niepewnie dokończyłam-chciałbyś mnie asekurować?
- Tak tak. Oto mi chodziło. - odparł skrępowany. Czułam, że mógł mieć co innego na myśli ale nie chciałam drążyć tematu.
Podeszłam do jednej ze średnich ścianek. Blondyn od razu zaczął mocować sznur do karabinka i odpowiednio go wiązać.
Ja również robiłam liczne wiązadła, ale nie wychodziło mi tak jak powinno być.
- Daj ten sznur. Pomogę Ci. - odparł śmiechem gdy zobaczył, że już gubię się w tych kombinacjach po raz kolejny.- Proszę madame. Przy okazji, jestem Marek.
- Miło Cię poznać. Agata. -wystawiłam rękę na powitanie.
- Mi również miło. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Już nie widziałam tej niepewności na twarzy, tylko radość i spokój.
Przystąpiłam do działania. Ze spokojem wybierałam kolejny uchwyt. Analizowałam ścieżkę. Gdy byłam już prawię na górze, poczułam, że lecę w dół. Zaliczyłam lądowanie w objęciach asekuranta.
Miał takie silne ramiona - pomyślałam.- Agata skup się - odezwał się rozum. - Nie mogę tak bez przerwy o nim myśleć.
Oczami Marka
Gdy udało mi się przejść przez początkową fazę konwersacji poczułem się lepiej. Mimo wszystko, czułem się bardzo skrępowany. Gdy zauważyłem jak dziewczyna próbowała walczyć ze sznurem, lekko się uśmiałem pod nosem.
- Daj mi ten sznur. Pomogę Ci. -powiedziałem ze śmiechem. Szybko wykonałem poszczególne kroki wiązania sznura. - Proszę madame. Przy okazji jestem Marek.
- Miło Cię poznać, Agata.- odparła wystawiając rękę na powitanie.
- Mi również miło.-odparłem odwzajemniając gest.
Poczułem jak moje mięśnie rozluźniły się. Agata powoli zaczęła się wspinać. Bardzo dobrze jej szło. Ze skupieniem wybierała każdy uchwyt jakby analizowała swoje ruchy. Gdy była już u samego szczytu, jeden z uchwytów, którego chwyciła oderwał się a ona spadała. Szybko ją złapałem, tuląc ją w moich ramionach.
- Nic Ci nie jest? - spytałem z troską. Bardzo się o nią martwiłem. Byłem odpowiedzialny za każdą osobę, którą asekurowałem.
- W porządku. -odpowiedziała po pewnej ciszy - tylko nie wiem jak to się stało? - dodała lekko zszokowana.
- Uchwyt się oderwał gdy go złapałaś i spadłaś.
- Dziękuje Ci za pomoc.
- Nie ma za co. Mi możesz zaufać.- odpowiedziałem.
Po kolejnych wspinaczkach, straciliśmy poczucie czasu. Główny właściciel hali oznajmił nam, że czas zamykać.
Odprowadziłem Agatę prosto do jej apartamentu.
Początkowo stawiała mi opór, lecz wykorzystałem swoje umiejętności do negocjacji i udało mi się ją przekonać. Podczas spaceru poczułem nietypową więź z rudą istotką. W zasadzie miała kasztanowe włosy, które nocą wyglądały jak lis w lesie. Rozmawialiśmy tak naprawdę o wszystkim.
- To dzięki za towarzyszenie mi w drodze powrotnej. - uśmiechnęła się do mnie niewinnie.
- Do usług moja droga. - powiedziałem. Na jej twarzy zaobserwowałem lekki rumieniec. Pożegnaliśmy się koleżeńskim przytulasem i oddaliliśmy się od siebie w swoje strony.
Oczami Agaty
Marek chciał mnie odprowadzić. Nie chciałam, żeby się tak wysilał. Chłopak nie dawał za wygraną. Zgodziłam się po jego"wykładzie" i szczegółowych argumentach. Możliwe, że mieszka tutaj już od dłuższego czasu. Podczas spaceru, gawędziliśmy o wszystkim. Opowiadał mi o technikach wspinania-bardzo go to relaksowało. Szybko minął nam czas. Nim się obejrzałam, stałam tuż przy drzwiach mego apartamentu.
- To dzięki za towarzyszenie mi w drodze powrotnej. - odparłam nieśmiało.
- Do usług moja droga. - powiedział czarującym głosem.
Myślałam, że zaraz się zarumienię.
Ocknij się Agata, nie czas na romanse- podpowiadał głos rozsądku.
Pożegnałam się koleżeńskim przytulasem.
Gdy wchodziłam do pokoju zza okna mogłam dostrzec blondyna, który lekko mi namieszał w głowie. Usnęłam myśląc o dzisiejszym dniu.
Miesiąc później.
Oczami Agaty
Studia nadawały coraz głębszy sens. Poznałam kilku znajomych świetnie się dogaduje. Na korytarzu większość studentów okrzyknęła mnie i Marka "Parą roku".
Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi nic więcej. Każdego weekendu zabiera mnie na wspinaczkę.
Przyznam, że jest doskonałym terenem. Nie zawsze wszystko szło jak z płatka a on jest cierpliwy.
W przeszłości miałam do czynienia z różnymi chłopami. Większości brakowało cierpliwości. Przy nim tak nie jest. Czuje wtedy jakbym mogła odkrywać świat. Może uda mi się przekroczyć własne ja.
W końcu usłyszałam ostatnie słowa wykładowcy na dzisiejszych zajęciach. Mogłam spokojnie wyjść i powitać weekend. Każdy piątek niemiłosiernie mi się dłużył. Wykłady u prof. Fogga są ciekawe, ale jak natknie się na aspekt, który jest jego konikiem np. Polityka to końca nie widać. Zegar wskazywał 14:45.
Szybko wstąpiłam do domu. Wzięłam swoją torbę sportową i wypakowałam niepotrzebne rzeczy.
Dziś był ostatni trening na ściankach. Marek planował na weekend wspólną wspinaczkę w góry. Jestem bardzo podekscytowana. Z nikim innym dobrze nie spędzało czasu jak z nim. Wprawdzie momentami był wymagający, ale jego zaangażowanie motywowało i inspirowało mnie do działania.
Udaliśmy się do centrum wspinaczkowego. Zadziwiło mnie, że tylko my byliśmy na tej sali. Lokalny instruktor powiedział nam, że większość wyjechała dziś w plener wypróbować swoich zdolności.
Oczami Marka
Agata przez te parę tygodni zrobiła duże postępy. Bywały śmieszne momenty, gdy chwiejnymi krokami przemierzała początkowe ścianki dla dzieci lub słynny odgłos tarzana, gdy nie złapała kolejnego szczebla pochyłej drabinki. Każdemu może się to zdarzyć.
Momentami byłem surowy ale w trosce o jej bezpieczeństwo i rozwój. W końcu sport to zdrowie jak mawiała moja prababka.
Jutro wybieramy się na pierwszy plenerowy spacerek. Agata jeszcze nie wie gdzie ją zabieram. Ardèche jest pięknym miejscem, położonym na południowym-wschodzie Francji.
Mimo kilku trudnych tras, trzeba sprawdzić jak sobie poradzi w takim środowisku. Myślę, że warto zobaczyć to miejsce. Dziś ostatni raz trenujemy przed jutrem. Bardzo dobrze jej idzie i mam nadzieje, że wykaże się swoimi umiejętnościami podczas jutrzejszej wyprawy.
Następnego dnia
Oczami Agaty
Byliśmy już w aucie Marka. Do tej pory nie zdradził mi gdzie się wybieramy. Upierał się, że to niespodzianka. Z kilometra na kilometra na kilometr oddalaliśmy się od metropolii. Marek jest kreatywnym mężczyzną. Nie wiadomo co mogło mu strzelić do głowy. Myśląc po ilości przemierzonych kilometrów nie będzie to łatwa trasa. Gdy po 2h dotarliśmy na miejsce, w samochodzie zawiązał mi oczy bandaną. Od pojazdu zaczął mnie sam prowadzić.
- Co ty robisz? - spytałam zaciekawiona.
-Sprawdzam czy mi ufasz - podpowiedział mi szeptem. Momentalnie poczułam jak nogi odrywają mi się od ziemi. Czułam jego oddech na mojej szyi oraz silne ramiona. Podniosłam lekko kawałek bandanki. Ujrzałam tylko, że on mnie niesie na ramionach
- Gdzie Pani tutaj kuka? Jak będzie odpowiednia chwila, to dam znać. - chłopak od razu zauważył mą ciekawość i z powrotem zwinnie podciągnął mi kawałek bandanki. Przez jakiś czas nie wiedziałam dokąd podążamy. Momentami słyszałam las, okoliczne zwierzęta i również wodę.. możliwe, że to był strumyk. Poczułam jak powoli mnie odstawia na ziemię.
- Możesz ściągnąć chustkę. - odparł z uśmiechem. Powolutku osłoniłam oczy przed nieznaną krainą.
- Jak tu pięknie. - to były jedyne słowa jakie potrafiłam wydusić.
Bajeczny klimat rejonu Ardèche. Wyniosłe skały, majestatyczny wodospad i dopisujące słonko- całość stanowiła przepiękny, górki i malowniczy krajobraz. Pogoda zdecydowanie dopisywała jak na końcówkę października. Dowiedziałam się, że przy takich skamielinach mamy się "troszeczkę" powspinać.
- Co takiego? Możesz powtórzyć bo chyba śnię..
- Gotowa na wspinaczkę? - spytał pewnie chłopak ze szczerym uśmiechem.
Czułam, że zaraz stopy wrosną mi w ziemię. Nie wyobrażam sobie czy to będzie możliwe.
Towarzysz nie pozostawił mi chwili na przemyślenia, gdyż od razu pociągnął mnie za rękę. Na początku zrobiliśmy mały spacer aby przeanalizować teren. W pewnym momencie Marek zatrzymał się przy ścianie znajdującej się nieopodal wodospadu. Coś go tam przyciągało. Gdy dotknął rękami brązowych kamieni od razu się uśmiechnął. Już wiedziałam gdzie będzie się odbywało moje wyzwanie.
Szybko rozpakował swoje akcesoria oraz uprząż. W jego oczach zauważyłam gotowość do podboju. Gdy usłyszałam moje imię wiedziałam, że to mój czas na sprawdzenie się. Wzięłam swą uprząż i zaczęłam ją zakładać. Marek czekał na mnie z niecierpliwością. W oczach zauważyłam tajemniczy błysk. Zastanawiałam się co oznacza.
- No chodź .. pora ruszać.- nalegał mój trener osobisty. Powoli zaczęłam stawiać małe kroczki. Jednak zanim to uczyniłam, sprawdziłam czy dobrze mam zawiązany supeł zabezpieczający oraz stan mej uprzęży.
-Teraz mogę spokojnie ruszać. - pomyślałam spokojnie .
Delikatnie poruszałam się po wybranej trasie z taką samą uwagą jak na treningach. Marek szedł tym samym tempem aby mnie asekurować, w przypadku jakiejś wpadki. Serce strasznie szybko biło. Z każdą sekundą było mi coraz goręcej mimo, że pogoda zaserwowała chłodny i wietrzny dzień. Musiałam nie myśleć o strachu czy negatywnych wyobrażeniach.
Wiatr lekko muskał moje ciało jakby składał mi zimny pocałunek. Wspinałam się dalej. Marek co jakiś czas pytał się o moje samopoczucie. Wyczuwałam w jego głosie nutkę troski i obawy? Czyżby mu zależało na mnie?
Agata skup się a nie miłosne hipotezy rozprawiaj- skarciłam się w myślach.
W połowie drogi znajdował się płaski teren. Stwierdziłam, że tam zrobimy przerwę.
Oczami Marka
Prowadziłem Agatę ostrożnie po ścianach. Obawiałem się, żeby jej się nic nie stało. Czasami myślałem czy nie za trudną ścieżkę wybrałem dla niej. Kontrolowałem czy nic jej nie potrzeba.
Obserwowałam każdy jej ruch.Uważnie każdy krok analizowała. Bardzo odważnie kroczyła na przód. Wiatr momentami nie był naszym sprzymierzeńcem. Podziwiałem moją towarzyszkę. mimo tej pogody i poziomu trudności jaki nam przyszło pokonać to blondynka ani razu nie okazała znaku podania się. Liczyła się z każdym krokiem. Wykorzystywała wiedzę nabytą na naszych treningach.
Byłem z niej dumny jako trener.
W pewnym momencie blond włosa osóbka zniknęła za horyzontem. Lekko się przestraszyłem. Zrobiłem parę kroków na przód. Zobaczyłem kawałek płaskiego terenu a na skale siedzącą Agatę. Odpoczywała podziwiając lokalne widoki. Dobry moment na przerwę. Przysiadłem obok niej i oboje w ciszy wsłuchaliśmy w muzykę natury podziwiając jej walory.
W pewnym momencie poczułem coś nietypowego. Zza bielutkich chmur wyłoniła się wyglądająca groźnie chmura. Nigdy wcześniej nie widziałam je w takim otoczeniu. Przybrała kolor świeżutkiej śliwki. Agata spojrzała przed siebie. Przypuszczam, że dostrzegła to zjawisko, bo od razu wstała. Niesamowicie wyglądała. stała z pewną posturą przyglądając się temu zjawisku.
Ta chmurka wyglądała jakby toczyła walkę z pozostałymi pospolitymi chmurami. Atakowały z każdej strony a ona malutka mimo, że o groźnym, pokaźnym kolorze, próbowała chronić się przed swymi przeciwniczkami. Gdy zaczęła się zbliżać w naszym kierunku, wiatr stał się silniejszy. W trosce o moją towarzyszkę, stwierdziłem, iż skryjemy się w pobliskiej jaskini.
Oczami Agaty
W pewnym momencie wszystko zacichło. Ptaki oraz otaczająca nas roślinność jakby zamarła. W oddali zauważyłam małą śliwkową chmurkę. Wstałam aby móc się jej bliżej przyjrzeć. Wyglądała jakby chciała się bronić przed swymi przeciwniczkami. Klimat się dynamicznie zmienił. Wiatr nie był już przyjemny jak wcześniej. To zjawisko mnie hipnotyzowało. Nie słyszałam jak Marek mnie wołał. Ocknęłam się gdy mnie zaczął ciągnąć w przeciwnym kierunku. Był zaniepokojony. Widziałam to w jego oczach. Zahipnotyzowana nietypowym zjawiskiem, zdecydowałam się podążyć za mężczyzną. Udaliśmy się do jaskini.
W środku zauważyłam różnorodne malowidła skalne z czasów pradawnych. Prócz światła dochodzącego z naszej świeczki., w wnętrzu panowała ciemność. Aż strach byłoby wychodzić na zewnątrz. Słyszałam głośne pomruki chmur. Widocznie ich walka nie dobiegała końca. A może utworzyły koalicję? Ciężko było określić co kryje się za mrocznym kłębem.
Podążaliśmy powoli krok po kroku po ścieżce. Marek mocno trzymał moją rękę, co jakiś czas mi się przypatrując. Droga wydawała się nie mieć końca. W pewnym momencie przystanęliśmy. Mój towarzysz patrzył w jeden punkt jakby coś analizował. Wychyliłam się zza ramienia. Gdy się uważnie przyjrzałam, zauważyłam biały napis.
- Are you ready? - szepnęłam czytając treść napisu.
- Co to może znaczyć? - spytał jakby samego siebie. Wyszłam przed niego. Coś mnie ciągnęło aby dotknął tych skał. Były niezwykle śliskie. gdy położyłam pełną rękę na skale, poczułam, że spadam. Słyszałam w oddali krzyki Marka.
Oczami Marka
Gdy przypatrywałem się napisowi, czułem, że coś się za nimi kryje. Blondynka wyszła przede mną i dotknęła magicznych wrót. Od razu wpadła jak do króliczej nory. Krzyknąłem ze strachu. Wpadłem i z przyśpieszeniem zacząłem ją poszukiwać. Ta jaskinia ma więcej tajemnic niż przypuszczałem.
☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁
Dam Ci świat o, którym nic nie wiesz
Zaz - demain c'est toi :)
Witam wszystkich moich czytelników!
Myślałam, że już nie dam rady wstawić tego długiego, pełnego akcji rozdziału. Jednak, udało mi się znaleść trochę czasu aby wam go opublikować. Czekam na komentarze, jak myślicie co stanie się z tą dwójką?
Piszcie piszcie w komentarzach :)
Dziękuje również za każdą gwiazdkę oraz komentarz.
Pozdrawiam
Claireska ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top