Rozdział 16
Wybrzeże Pacyfiku. Chile
Oczami Claire
Dostaliśmy wezwanie od chilijskiego NCIS. Podobno u wybrzeży Pacyfiku w pobliskiej plaży znaleziono martwą kobietę. Gdy dotarliśmy na miejsce, spotkałam Tonego i Zivę. Okazało się, że to jedna z amerykańskich marines.
- Hej Tony, coś wiadomo o tej kobiecie? - spytałam, ale mężczyzna mnie wyminął i nie odezwał się słowem.
- A jemu co jest? - spytałam Zivę mając nadzieje, że mi wyjaśni co się dzieje.
- Widocznie poczuł się urażony, że zadzwoniłaś do McGee zamiast do niego gdy miałaś kłopoty. -odpowiedziała mi. - chodzi taki naburmuszony od tygodnia.
- Muszę później z nim porozmawiać. -odparłam- A wracając do sprawy, czy coś wiemy o tej osobie?
- Tak. To Jane Martinez. Porucznik jednego z czołowych sił zbrojnych. Zauważył ją lokalny rybak. Właśnie jest przesłuchiwany.
Spojrzałam na zwłoki. Wydawało mi się, że gdzieś ją widziałam. Przeszukałam internet i odrazu sobie przypomniałam. Była powiązana z moim znajomym Jonathamem. Może była powiązana z przewozem narkotyków? Trzeba będzie to jak najszybciej zbadać. Opowiedziałam to Zivie. Ta szybko zanotowała w swoim notatniku. Ciało zostało przewiezione do siedziby NCIS w Chile. Tam dr. Ducky zrobił szybką autopsję.
- Wygląda na to, że ofiara zginęła od zatrucia. Nie zauważyłem żadnego pocisku w ciele. Jedyne co widzę, są to blizny i siniaki na ciele ofiary.
- Widocznie ofiara broniła się przed atakiem.
- A czy wiadomo jaka substancja otruła Jane?
-J eszcze nie. Abby bada próbkę z ciała kobiety. Możliwe, że będzie miała jakiś trop. -odparł Ducky
- Dzięki za informacje.-odparłam z uśmiechem.
Czym prędzej udałam się do następnego pomieszczenia. Zauważyłam tam czarnowłosą osóbkę w białym kitlu.
- Witaj Abby.- przywitałam moją towarzyszkę promiennym uśmiechem.
- Oo. Claire. Dobrze, że jesteś. -odparła szybko dziewczyna.
- Podobno masz coś nowego.
- Dokładnie. Podejdź tutaj. - zawołała mnie wskazując ręką miejsce. Zrobiłam o co mnie prosiła.
- Zbadałam to co Ducky mi przesłał. W ciele ofiary spektrometr wychwycił tajemniczą substancję. Powoduje ona szybki zanik mięśni oraz nagłe spowolnienie akcji serca. Jednak mimo wszystko miała w sobie coś jeszcze.
- Co takiego?
- Długo się zastanawiałam. Przejrzałam jeszcze raz zdjęcia ciała z miejsca zbrodni. W ciele dostrzegłam coś nietypowego. Jakieś resztki czegoś metalowego. - oznajmiła i wskazała mi na komputerze zdjęcie z tajemnymi odłamkami metalu na ciele w okolicy biustu.
Zaciekawiona tym powróciłam do Duckiego. Opowiedziałam mu o spostrzeżeniach Abby. Doktor był wręcz zdziwiony. Powrócił do autopsji, lecz niczego nie zauważył. Udałam się do Zivy. To właśnie ona zbierała dowody z plaży. Spytałam się jej o odłamki metalu na ciele Jane.
Ziva zaczęła przeszukiwać dowody, lecz nie potrafiła odnaleźć. Wtedy do akcji wkroczył Timothy.
- Niechcący usłyszałem o jakiś odłamkach, szukacie ich? - spytał z nutką tajemniczości w tle.
- Oczywiście! Wiesz gdzie są? - spytałam. Mężczyzna spojrzał na mnie a następnie na Zivę.
- Co on kombinuje?-pomyślałam
W jego rękach ukazał się uszkodzony przedmiot.
- Właśnie o tym mówiłam, dzięki. - Chciałam już go mieć w rękach własnych, lecz Timmy cofnął się do tyłu o jeden krok.
- Nie tak szybko - odparł - oddam Ci go tylko pod jednym warunkiem..
- Co takiego masz na myśli?- spytałam zainteresowana tym co wymyślił nasz ulubieniec.
- Chciałbym abyś towarzyszyła mi przy szczególnie ważnym wydarzeniu. Otóż mój ojciec organizuje bardzo ważny bankiet z okazji dziesięciolecia przynależności do grupy specjalnej Holmesów. Z racji tego, że można wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. Czy zgodziłabyś się na spędzenie czasu ze mną w ten wyjątkowy wieczór?
- Czy ty żartujesz teraz? Timmy, wiesz że ja mam chłopaka? Nie może ktoś inny pójść z Tobą? Czemu nie poprosisz Zivy? - spytałam spoglądając na siedzącą obok kobietę.
- Właśnie się jej pytałem. - odpowiedział mi szepcąc na ucho- ale nie chciała mi powiedzieć.
Zdziwiłam się, ponieważ Ziva wydaje mi się być pewną i odpowiedzialną kobietą. Nie sądziłabym, że może być nieśmiała. Spytałam się jej czy mogłaby pójść zamiast mnie. Ozmajmiła mi, że jest jej przykro, ale ma inne plany i jest zajęta w ten wieczór.
Zgodziłam się na jego zaproszenie po dłuższym zastanowieniu. Tak jak mi obiecał oddał przedmiot do moich rąk. Spytałam się o której godzinie się zaczyna i gdzie konkretnie. Timmy szybko przesłał mi sms-a z danymi. Napisałam sms-a do Jamiego z wieścią o bankiecie. Po dość szybkim wysłaniu otrzymałam migiem odpowiedź. Oznajmił, że nie ma nic przeciwko. Życzył mi miłej zabawy. Cieszyłam się, że ma do mnie bezgraniczne zaufanie.
Powróciłam do dalszych czynności. Zjechałam windą do Abby. Podałam jej wyczekiwany przedmiot. Kiedy zaczęła się przypatrywać zawołała mnie.
- Spójrz! - odezwała się do mnie. Podeszłam do niej. Czarnowłosa ściągnęła kawałki metalu. Okazało się, że w nim przechowywano chip. Na nim był wygrawerowany motyl oraz napis Dies diem docet. Natomiast pod drugiej stronie srebrnego chipa widniał napis bono amino es*.
- Co to może znaczyć? Kto chciał posiadać ten chip we własne ręce? - spytałam
- Nie mam pojęcia. Pierwszy raz z czymś takim się spotykam.- odparła moja inteligentna towarzyszka - Jak będę wiedzieć więcej to dam znać. - dodała posyłając mi szczery uśmiech.
Podziękowałam jej i wyszłam z pomieszczenia.
Było już późne popołudnie. Szybko pojechałam do siebie, aby móc poszukać dobrej kreacji na nadchodzące wydarzenie. Stanełam przed szafą myśląc co na sobie założyć. Postanowiłam na klasyczną zieleń. Była to długa suknia z delikatnego materiału na grubych ramiączkach z wciętym dekoldem.
Do sukni miałam odpowiednio przygotowany makijaż. Nałożyłam krwistoczerwoną szminkę wraz ciemnozielonymi cieniami i delikatnymi rzęszami w efekcie motyla. Do tego wzięłam małą czarną torebkę od Gucciego.
Gotowa zeszłam na dół. Na zewnątrz czekał na mnie Tonny ubrany w elegancką granatową koszulę, krawat pod kolor oraz czarne spodnie wraz z wyszuflowanymi butami.
-Gotowa na wieczór?- spytał
-Oczywiście. - odparłam i ruszyliśmy do pobliskiej limuzyny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*dies diem docet- dzień uczy dzień
Bono amino es - bądź dobrej myśli
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top