Prolog
Moja babka wiecznie powtarzała, wyniesione ze swego rodzimego domu, porzekadło.
"Dobrzy ludzie odchodzą wcześniej z tego świata, bo ich miłosierdzie potrzebne jest Bogu w niebie. Źli zaś pozostają w czyśćcu zwanym życiem i czekają, aż Bóg zlituje się nad ich mrocznymi duszami, po latach męk ziemskiego padołu w końcu przyzwalając bezbożnikom zaznać upragnionego odkupienia."
Choć bardzo chciałam się z nią zgodzić – nie mogłam.
Dzięki doświadczeniu, które zdobyłam u boku Khana, wiedziałam, iż wypowiadane przez moją babkę z wielkim przekonaniem słowa, były jedynie, wymyśloną na potrzeby moralne, farsą. Piękną bajką, którą dorośli zwykli opowiadać dzieciom tuż przed snem, by te dorastały w kłamstwie, wierząc, iż dobro zawsze zostawało wynagradzane.
To nieprawda.
Ludzie nie dzielili się na dobrych i złych, lecz na żywych i martwych.
Przekonałam się o tym na własnej skórze, gdy w moim życiu niespodziewanie nadszedł czas wielkich zmian, a wraz z nim przymusowa opcja wskazania członu, który przypisany miał zostać do mojego nazwiska.
Żywa czy martwa.
Stanowisko w tej sprawie zdawało się proste i oczywiste, lecz czas... On niestety nie był na tyle łaskawy, by pozostawić mi w tej kwestii możliwość wyboru.
______________________________________________
Namaste! ❤️
Prolog za nami 😈
Mam nadzieję, że zaciekawił Was na tyle, iż z miłą chęcią przeniesiecie się wraz ze mną do świata, w którym (tak dla odmiany) głównym motywem nie będzie romans, lecz tajemnica 😏😈
Koniecznie dajcie znać, jak wrażenia po rozdziale, który jest tylko przedsmakiem, od dawna kryjącej się w mojej wyobraźni, historii! ❤️🔥
Do zobaczenia wkrótce! 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top