special - [szampan i kac, czyli istny chaos wspomnień]
| Ostrzeżenie: Treść rozdziału wielokrotnie przeskakiwać będzie wśród różnych dat; bo powrotem również warto namieszać.
Pewnie kiedyś to zmienię. Trochę. Może.
Ten rozdział został przesunięty (powinien być czytany przed rozdziałem 60, po rozdziale 59, mimo że został wydany później w czasie). |
- ♦S; 28.01.2010 -
- Co to do... cholerwy ciemnej... ma być?
- Twój prezent urodzinowy~.
- ...twój humor jest tak samo beznadziejny, jak kiedyś, Izaya.
- Aw, nie powinien być teraz czas, w którym powiesz coś w stylu: ,,Cieszę się, że niektóre cosie się nigdy nie zmienią''~?
Patrząc na ten twój parszywy uśmiech teraz...
- ...może i dobrze, że niektóre rzeczy jednak są inne.
Przynajmniej nie chce mi się wymiotować. Tak ciężko kiedyś było nie kłamać? A może po prostu kłamstwa przychodziły ci zbyt łatwo? Mało istotne, zwłaszcza kiedy ten krawat w świecące na niebiesko sardynki (kiedy on to w ogóle zamówił?) rozbawił mnie wystarczająco, bym nie wyrzucił go przez okno.
- ♣N; 07.08.1998 -
- ...jesteście pewni, że to legalne?
- ...nie?
- ...nie. Znaczy, tak.
- ...raczej, pewni, że to nielegalne.
- To też.
Sytuacja? Grupa nastolatków... nie... dorosłych ludzi porwała dwie nastolatki. Z ich własnego domu. W wakacje. I zabrali je do...
...domku letniskowego. I to nie w górach, by je zgwałcić, zabić, zjeść (i tak by się w żaden sposób nie nasycili tymi czasem szklistymi oczami). Zabrali je nad morze, by te... mogły odpocząć.
,- ...nie musieliście się kłopotać z nami.
'- Przecież byśmy sobie jakoś poradziły.
- To wasz kre... brat postanowił zostawić was same.
,- I?
'- Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, gdy...
- ...ostatni, gdy zostajecie same z waszymi rodzicami, jasne? Znacie nasze numery... ktokolwiek, nawet Walker, jak tylko zadzwonicie...
- ...hej, a to niby co miało...
,- ...wiecie, że i tak...
- ...i wy już mnie ignorujecie?
',- ...sory.
- Nie brzmicie ,,sory'' at all!
- Wow, Walker próbuje bushować po angielsku.
- ...do cholery jasnej, mam już dość, jak bardzo kaleczycie ten pochodzący z najpiękniejszego języka... język.
- Poeta się znalazł.
- I od kiedy to niby Japoński jest gorszy?
- ...długa historia.
- Ach, pewnie z tą...?
- Tak, tak, z tą... a teraz może skupmy się na zadaniu, hm?
Grupka studentów, o ograniczonym budżecie, porwała dwie nastolatki po tym, jak wynajęli domek letniskowy nad morzem...
...kilometr od morza...
...rozpadający się, zakurzony, i brudny...
...dach przecieka, jedna z szyb jest wybita, raz po raz rozlegają się szczurze piski, tak i ciężko nie wspomnieć o...
- ...czy to są...
- ...zwłoki?
,'- ...Iza-nii?
- HAAAAA?!
♠- Och~? Nie spodziewałem się was tutaj znaleźć~.
- PIERDZIELONY KŁAMCA!
,'- Iza-nii.
'- Musisz... nauczyć się, że ludziom znudziło się to, jak mówisz oczywiste kłamstwa...
,- ...powinieneś znaleźć jakiś inny sposób na próby w ,,byciu zabawnym''...
'- ...sam mówiłeś, że powtarzalność, jeżeli nie w rutynie...
,- ...jest błędna.
- A~ach, kochane siostrzyczki, dobrze was nauczyłem jednak~. Macie, po prezencie. Och, reszta... nie musicie być zazdrośni, częstujcie się; przygotowałem całe wory!
Worki pełne... telefonów. Żółte i fioletowe, wszystkie z klapką, nowe, dziwnie niezarysowane mimo tego, że praktycznie wysypał je na brudną, pachnącą stęchlizną podłogę.
...cała ta scena, ten dzień, to wszystko jak z dziwniejszego snu na nie-jawie po mocniejszym narkotyku.
Za szybko, krzyczy, po cichu, narrator. Za szybko! Akcja powinna zwolnić, bo inaczej
n i e t y l k o w i d o w n i a s t r a c i r o z u m
- 2010 -
Wspomnienie. Nauczysz mnie... jak to naprawić? nazwą wspomnienia, które przebiło szkło rzeczywistości... przeszłości? Przeszłość przeszyła przeszłość, pozwalając nam na uchwycenie innej chwili, która pozwoli -nam- aktorom złapać oddech. Szemrany antrakt.
- ...hm, tak, czy nie, zastanówmy się...
- ...wiesz, że to ostatecznie tobie ma pomóc, tak?
- Wiesz, że gdybym chciał sobie pomóc, to bym sam się ,,naprawiał'', prawda?
Durne mięśnie, ciche syknięcie. Tak, mógł z tego wyjść normalnie, chodząc latami na terapie, powoli to rozpracowując...
...ale po co? Nie było sensu, kiedy ma się tak cudownego (wręcz dosłownie) przyjaciela. I nawet jeżeli część wstawionych w mięśnie tkanek (nie jego), jeżeli nie była często odpowiednio, ha, przygotowana (wcale nie wrzątkiem, ani ciepłą wodą), to potem takie właśnie witał tego konsekwencje.
- To czemu tego nie zrobiłeś?
Bo twoja mina za każdym razem jest tak interesująca, kiedy mnie takiego widzisz, połknięte w ostatniej chwili.
- Nie chce mi się.
- ...jesteś beznadziejny, że pozbawiony nadziei.
- Ładnie brzmi. Czyżby fragment twej ukochanej autorki?
- Być może. Też nie czytałem wszystkiego.
Kłamca.
I dziś po raz kolejny podąży za instrukcją czarnowłosego, gdy większość mięśni kończyn dolnych będzie się sprzeciwiać pod każdym zbyt mocnym dotykiem.
Ale usta słowa ,,nie'' nie wyplują, nawet pod wodospadem wrzątku by tego nie zrobiły.
- ♣N; 07.08.1998 -
- Adious~!
Jedyne słowo pożegnania, które pozwolił wydrzeć z gardła wraz z parszywym chichotem, zanim wybiegł z rozkołysanej chatki i odpłynął na swoim... skuterze wodnym (od kiedy on jest na tej plaży?).
...do cholery jasnej, co jeszcze? Do osiągnięcia apogeum [insanity] brakuje tylko...
- ...hej, nie uważacie, że wyglądał całkiem... cool?
- ...
- ...
- ...
- ...kurwa, ja się poddaje.
Ja też, Aktorze. Ja, też...
- 2008, wcześniej (od poprzedniego później) -
- ...Orihara-kun, nie możesz tak dalej ciągnąć. Wiesz, jak ciężko było przeprowadzić tę operację? Zajęło to, co, siedem godzin? A ty...
- Hej, nic na to nie poradzę, Shinra. Tak jakoś po prostu przestały działać.
- Nie używałeś ich.
- Jak to nie... siedzenie też poniekąd wymaga nóg albo przynajmniej ich części, czyż nie?
- ...nie możesz tak nadal. Nie widziałem cię nieco ponad miesiąc, a ty ważysz dwa kilogramy mniej.
- Zawołałem w końcu fryzjera; całkiem długie już urosły przez ten czas, więc...
- Dwa. Kilogramy. Chyba nie wmówisz mi, że te twoje chude nitki, które podejrzewam, że trzymasz na głowie tylko za pomocą kleju, ważyłyby dwa kilogramy?
- To ty zacząłeś tę teorię z klejem, więc gdyby już ją tak kontynuować, to wiesz, faktycznie, jak się by tak zbierało przez dwa miesiące tego...
- Możemy się już przestać wygłupiać i przejść do konkretów? Wiesz doskonale, że nie będę mógł zawsze przybyć na każde wezwanie.
W kieszeni ze złością zgnieciony kawałek papieru, który został mu dostarczony wraz z paczką wypełnioną pieniędzmi. Treść? ,,Twoje dzieło się chyba zepsuło'' niewinnym, schludnym drukiem. Jak gdyby nie mówił o (nie)własnej skórze (tkankach).
- ...pokażę ci jeden, ostatni raz, jak to ,,naprawić''. Następnym razem ile pieniędzy byś nie wyłożył, nie przyjadę.
Podchodzi bliżej, zakłada dwie ledwo żywe kończyny na kolana, monotonnym głosem opisując każdy ruch.
- ...a teraz wystarczy, że...
- Ach...
- ...przestań wzdychać, jak gdybym robił coś niecenzuralnego.
Dłonie zarzucone za schludny kark, brudny uśmiech.
- ...w każdej chwili możemy zrobić... Ała! Tsk, tsk, tsk, Shinra, jak zwykle nie znasz się... ał, ok, ok, już... zabieram ręce...
- Kiedy się w końcu nauczysz nie rzucać na wszystko, co uznasz za interesujące?
- Kiedy w końcu dasz mi się na ciebie rzucić?
- ...kiedy ten świat upadnie.
- Haha, nie kuś mnie; brzmi jak zachęta, żebym...
- Wysłałem Heiwajimie-kun twój adres.
- ...pardon?
- Słyszałeś. Nie dam ci tak po prostu zdechnąć.
- Więc mam najpierw długo cierpieć, i dopiero potem...?
- Nie napisałem, że ma przyjechać, czy coś. To tak na wypadek.
- Chciałeś mu zrobić wyrzuty sumienia? Przecież doskonale wiesz, że nie ma o co.
Wie, doskonale jest świadom, że na samym adresie się nie skończyło. Zwłaszcza jeżeli własnoręcznie poszedł dostarczyć ten adres. Za dobrze zna okularnika w chwilach, w których nie chciałby go pamiętać. Z drugiej strony... może tak będzie ciekawiej?
Okularnik zebrał swoje rzeczy, nawet nie skończywszy ,,roboty'' - doskonale wiedział, że szatyn i tak go nie słuchał, a dla niego równie dobrze mógł skończyć i po pięciu minutach. Gdy zamknęły się za nim drzwi, mieszkanie ponownie opatuliła senna mgła znudzenia.
Izaya z irytacją zauważył, że brunet nie zasłonił za sobą rolet, pozostawiając pomieszczenie we wręcz nadnaturalnej jasności.
...a potem uświadomił sobie, że i jego wózek znajduje się na drugim końcu pomieszczenia. Kiedy on...?
Mało istotne. Oczywisty przekaz - resztę wypracuj sobie sam.
...ale od kiedy to on słucha się tego typu poleceń, nawet tych lekarza? Zszedł na ziemię i ignorując wciąż promieniujący ból, doczołgał się do przeciwległej ściany, gdzie znajdowało się jego ruchome więzienie. Lekki uśmiech, jak gdyby złośliwy, zgasł w momencie, gdy zrobił się śpiący - to jego mieszkanie, więc czemu miałby sobie czegokolwiek odmawiać?
Nawet jeżeli pożałuje tego następnego dnia, w tym momencie najbardziej liczył się dla niego fakt, że może zasnąć, głowa oparta o chłodny metal więziennego siedzenia. Do snu ukołysało go nieme skrzypienie kół.
- ♣N; 07.08.1998 -
Ich wyjazd... wcale nie zakończył się tak szybko, jak się zaczął. Na jak gdyby przerażone spojrzenie nielustrzanych odbić, Shizuo zgarnął do niechlujnie porzuconej torby wszystkie te metalowe urządzenia, a następnie...
'- Co ty wyprawiasz?!
,- ...poczekaj!
Krzyki, paniczny strach, ale on ma to gdzieś. Gdy tylko wrzucił je z całej siły do pobliskiego śmietnika, rozległ się specyficzny szum; zupełnie, jak gdyby...
♠- [Ups, czyżby Shizu-chan'owi nie spodobał się mój prezent? Niegrzecznie; to nie dla ciebie...]
Nie może pozwolić, by słuchały tych bluźnierstw ani sekundę dłużej, prawda?
Z całej siły kopnął metalowy kubłak, mając nadzieję, że tyle wystarczy, by to zniszczyć... przynajmniej nie jest widoczny, i (raczej) nikogo by w tej pobliskiej gęstwinie tym nie zabił.
- ...na reszcie możemy chwilę...
i tu wspomnienie się urwie
bo kolejny fragment, w którym sztuczny Aktor-Reżyser wkroczył na scenę, zdarł kotary i stwierdził, że jest w nastroju na odkrytą grę w chowanego.
Cały ten dzień nie miał dla nich sensu, a jednak lustrzane odbicia słowem nie odezwały się przez cały kolejny tydzień, naśladując cień tej drugiej, ręce zaciśnięte na małych, czarnych kopertówkach.
A co w nich trzymały... wiedzą one, Pająk, Reżyser-Nie-Aktor, a widownia z większą łatwością może zgadywać.
Gdzie reszta wspomnienia? Gdzie reszta sceny? Czemu nie ma dokończenia? Ze znudzenia, lenistwa, a może próba w nadaniu dziwnej barwy tym częściom?
Scena-bałagan, słowa nie po kolei, a na swoim miejscu, i nieco więcej bezużytecznych słów wypełnia ten fragment scenariusza. A widownia winić może nikogo więcej a jedynego pamiętliwego o wtedy świadka-scenarzysty, który po latach zapisał tylko fragmenty, które utkwiły mu w głowie bez fałszu.
W końcu nie jest w nastroju, by okłamywać widownię.
- 2010 -
♦- ...nauczysz mnie jeszcze raz?
Nieposłuszny umysł, za każdym razem zdaje się zapominać. Ile razy by nie próbował, coś zawsze... pójdzie nie tak. Nawet jeżeli drugi tego nie skomentuje, to po sposobie, w jaki zagryza wargi, zaciska pięści, odwraca głowę, nie ciężko domyślić się, ile musi sprawiać mu to bólu.
♦- ...czy może robisz to specjalnie, pieprzony masochisto, i tylko udajesz?
♠- Hm, kto wie...
Zbyt znużone spojrzenie, nie jest w nastroju na gierki, a jednak nie jest to irytacja wymuszona ponowieniem nauki.
Pocałunek.
Rozszerzone oczy po chwili zastąpione przymkniętymi powiekami (chichotem).
- ♦S; 28.01.2010 -
- Kto by pomyślał, że aby pokonać ,,niepokonanego'' potwora z Ikebukuro...
Cichy szept, palce (mordercy) pianisty zahaczają o szyję, gdy bestia tylko niezadowolony przekręcił się na drugi bok w odpowiedzi.
- ...wystarczy sake zmieszane z rosyjską wódą.
Zęby o szyi, ale zamiast sapnięć rozkoszy niezadowolony odgłos; gdyby nie szybki unik (bolesny), z pewnością oberwałby z liścia niczym pierwszy lepszy komar.
- Z drugiej strony dość niesprawiedliwe... a może i bardzo. Czemu coś, co powinno sprawić przyjemność, dla ciebie jest niczym więcej, a...
...ugryzieniem komara? Nawet jeżeli to komarzyce gryzą, powstrzyma się na razie od dokończenia tego zdania. Zamiast tego ciekawość, tak cicha - ciekawe, jak tylko się obudzi, to...
Szelest, instynktownie zasłonił twarz ramionami, broniąc się przed...
...właśnie, przed czym?
♠- ...co ty wyprawiasz?
Nie dostaje odpowiedzi. Zamiast tego zbyt silne palce znajdują jego biodra, jego szyję, przygniatając do siebie (a jednak nie wystarczająco, by go złamać).
Ponownie, zęby, tym razem nie aktora, na bladej szyi. Nie rozrywa skóry, nie je tkanki, nie-jak na potwora przystało całuje. Czarnowłosy zagryza wargę, decydując się stłamsić dźwięk rękawem koszuli. Dlaczego to nie działa? Nie musi, prawda, ale chce, dziwna zachcianka, kiedy drugi znajduje się w tym stanie półsnu. Udawał? Ale nie, oczy ma zamglone, jak gdyby śpiące.
Powieki zakryły i te ciemniejsze oczy, oddając się tej dziwnej, wcale niesennej kołysance.
- ♦S; 29.01.2010 -
- ...hej, Shizu-chan. Czy ty masz jakąś słabość?
Następny ranek, pierwsze od dawna wspomnienie po kolei, jęk niezadowolenia na dostające się do pomieszczenia słońce, zapach (smak) papierosów w powietrzu, obolałe biodra a lekki uśmiech satysfakcji.
- ...mam łaskotki na brzuchu.
- HUH?! Ouch, ouch...
- ...tsk, i po cholerę tak nagle usiadłeś?
- ...jak gdyby to jeszcze była moja wina! Chodź tu!
- Co ja, pies?
Niekoniecznie, ale blisko pozostawione w myślach.
Trupie palce tworzą kontrast na lekko opalonej skórze. Z pomocą blondyna usiadł mu na kolanach, twarzą w twarz, palce dziwnie niepewnie stawiając drugiemu na biodrach.
...i jak ma się niby za to zabrać?
Przejeżdża delikatnie palcami, z czasem nabierając pewności. Ciało przed nim opiera głowę mu o ramię, a same jego ramiona zdają się drżeć; coraz bardziej z każdą następną sekundą. Zaraz, czy on...
- ...i niby co jest w tym takiego śmiesznego?
Blondyn wyprostował się, przyjazny uśmiech na jego twarzy.
- Nie mogłem się powstrzymać.
...
- ...następnym razem będę łaskotać cię nożem.
- Pod warunkiem, że...
...nie skończył wypowiedzi, a Izaya nabrał złego przeczucia. Próbował wyrwać się z objęcia potwora...
...i na tym zakończy się to wspomnienie.
-bo ta plama na honorze wynikająca ze ściekających potem po policzkach łez nie zejdzie w praniu; chyba że wyprane zostaną ich wspomnienia... a tego ostatecznie by nie chciał
ale co Aktor ma do powiedzenia na scenie, gdy jest dostatek scenariusza?-
- Słowa: 2 196 -
| Przypomnienie. Ten rozdział został przesunięty (powinien być czytany przed rozdziałem 60, po rozdziale 59, mimo że został wydany później w czasie). |
ps czyli jak nie pisać opowiadań w 2 196 słowach
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top