XII (scena miłosna)


Wieczorem Camila leżała umyta w swoim łóżeczku, przebrana w różową piżamkę ze specjalną dziurą na jej ogonek. Czekała aż jej mamusia wyjdzie z łazienki i utuli ją do snu. Była tego dnia wyjątkowo rozbrykana. Cały czas rzucała się na Lauren i całowała ją albo łasiła się aby ta spędziła z nią trochę czasu. Nadszedł okres w którym hybryda była napalona niczym królik. Niestety dzień spędziły głównie na mieście dlatego musiały być ostrożne i nie robić żadnych numerków, aby żaden paparazzi ich nie przyłapał. 

W końcu kobieta wyszła, owinięta w ciemnofioletowy satynowy szlafrok, który idealnie prezentował się na jej gładkim ciele. 

- Mamusiu... - nastolatka zawiła się na łóżku a zielonooka podniosła brew. 

- Tak skarbie? 

- Przyjdź tu - poprosiła i poklepała miejsce obok siebie. Lauren wzruszyła ramionami i ułożyła się obok, ale wzdrygnęła się gdy Camila przeniosła się pomiędzy jej nogi. 

- Camzi co robisz? - zapytała niespokojnie, widząc ciemne oczy swojej księżniczki i język którym oblizywała swoje usta.

- Robię dobrze! - krzyknęła entuzjastycznie i schyliła się do kobiecości Lauren, która zmarszczyła brwi ze zdziwienia.

- Skąd ty nauczyłaś się takich słów młoda damo? 

- Z twoich piosenek mamusiu - zarumieniła się i po chwili odchyliła materiał piżamy Lauren. 

Bała się że zrobi coś źle i będzie ją bolało więc na początku delikatnie ją polizała. Poczuła słony smak na swoim języku, który ostatecznie nie był taki zły. Zielonooka za to zadrżała czując te subtelne ruchy języka dziewczynki. 

- Camzi szybciej, nie lubię czekać - wystękała podekscytowana całą tą sytuacją. Długo czekała na moment w którym to jej maleństwo będzie robić jej minety i jeszcze błagać ą o to samo dla siebie. 

Camila ochoczo zaczęła całować i lizać waginę kobiety wsłuchując się w jej pomruki i co jakiś czas jęki. Potem przyśpieszyła słysząc że gdy tak robi to Lauren jęczy głośniej. Obawiała się że krzywdzi Lauren ale ta uspokoiła ją słowami że wszystko jest okej, chociaż ona ich nie mówiła, ona je majaczyła w mini ekstazie. 

Orgazm przeszedł po ciele kobiety która głośno sapnęła i wszystkie soczki które z niej wypłynęły, Camila starała się zlizać wplątując ją w ten sposób w drugi już cięższy orgazm przez który Lauren była wprost wykończona. Nie wspominając że krzyczała tak głośno, że zapewne obudziła wszystkich gości w hotelu. Ale nie obchodziło ją to. 

Chciała sobie poleżeć w łóżku wtulona w swoją księżniczkę, ale ktoś mocno zapukał do drzwi. Wzdrygnęła się i spojrzała zmieszana na dziewczynkę która z nerwów wyciągnęła pazurki. 

- Że też zawsze ktoś musi nam przerwać - westchnęła i pocałowała swojego skarba w policzek.

Wciąż czując pulsowanie swojej cipki skierowała się do drzwi, porządnie owijając się szlafrokiem. Otworzyła drzwi i ujrzała paru mężczyzn. 

- Dobry wieczór panno Jauregui. Mamy nakaz przeszukania mieszkania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top