X
Lauren przez ostatnie dni starała się nie spuszczać z dziewczyny wzroku. Pilnowała jej i ciągle otaczała je obie ochroniarzami. Obawiała się że takie porwanie Camili mogłoby się powtórzyć a ona nie chciała do tego dopuścić.
Po ciężkim koncercie w Las Vegas, który męczył ją ze względu na to że Simon chciał aby wykonała trudniejszą choreografię, udała się na spacer po pięknym mieście, ciągnąć małą Camzi za rękę. Hybryda podziwiała wysokie kolorowe budynki i ekscytowała się gdy zauważyła na ulicy człowieka przebranego za Myszkę Miki, czyli jej ulubionego bohatera z bajki.
- Mamusiu zobacz! - pisnęła pokazując palcem na Mikiego.
- Chcesz z nim zdjęcie kochanie? - zapytała łagodnie, widząc jak młodsza patrzy na przebierańca.
- Tak mamusiu!
- Proszę, daj mu te pieniążki a ja zrobię wam zdjęcie - dała jej trzy dolary i wyciągnęła swój telefon. Brązowooka cała w skowronkach podeszła do mężczyzny, wręczyła mu pieniądze i szeroko uśmiechnęła się. Jednak gdy facet dostrzegł ogonek wystający z jej spodni i krzyknął, jak poparzony odsuwając się od przerażonej nastolatki.
- Dziwak! - wykrzyknął - jeszcze mnie zarazisz jakąś chorobą! Fuj!
Odbiegł od niej a nastolatka zaczęła gorzko płakać. Serce Lauren pękło na pół, widząc okrutność tego świata. Podbiegła do dziewczynki i wzięła ją na ręce, starając się ignorować tłum ludzi którzy im się przyglądali. Lauren miała nadzieje że nikt jej nie rozpozna, bo inaczej wpadłaby w kłopoty.
- Camzi nie płacz, jestem tutaj - szepnęła do uszka ale dziewczynka nie przestawała płakać.
- Nikt mnie nie kocha! Wszyscy tylko krzywdzą! - wybuchnęła i przycisnęła twarz do piersi Lauren, tym samym mocząc łzami jej koszulkę. Zielonooka wtopiła nos w jej włoski i zaczęła składać na jej głowie małe pocałunki na co ciało dziewczynki trochę się rozluźniło.
- Ja ciebie kocham, najmocniej na świecie. Nie przejmuj się tymi dupkami, teraz jestem ja, twoja mamusia - mruknęła i palcem przytrzymała brodę Camili aby spojrzała w jej oczy.
- Nawet Miki mnie nie lubi.. - stwierdziła.
- To nie był prawdziwy Miki tylko jakiś przebieraniec. Poza tym.. chcesz spotkać tego najprawdziwszego? - zapytała, wpadając na dobry pomysł.
- A będzie mnie lubił?
- Oczywiście. Kto by ciebie nie lubił? Tylko jakiś kretyn - zachichotała, znów całując nosek swojego kotka.
- Chce zobaczyć Mikiego! Proszę! - zawołała, szeroko się uśmiechając z ekscytacji.
- Dobrze..
Lauren odwołała wywiad który zaplanowała i postanowiła zabrać dziewczynkę do Disneylandu. Szczęście jej maleństwa było ważniejsze niż sława.
Ubrała ją w ciasne rurki i założyła długą koszulkę za jej tyłek, upewniając się że ogonek będzie niewidoczny. Miała nadzieje że nikt nie rozpozna hybrydy aby znów nie wyszła z tego jakaś nieprzyjemna sytuacja. Nie znosiła widzieć jak ci okropni ludzie krzywdzili Camilę, która była taka dobra i delikatna.
Udały się do parku, a Camila zafascynowana zaczęła biegać od jednej atrakcji do drugiej, ciągle śmiejąc się i ciągnąc swoją mamusię za rękę. Lauren znosiła te męki tylko dla uśmiechu jej księżniczki.
W końcu zobaczyła innego przebierańca w stroju Myszki Miki. Jego strój był wykonany lepiej więc Lauren miała pewność że Camila uwierzy że jest prawdziwy. Podbiegła do Myszki i przytuliła go, a Lauren natychmiast zaczęła jej robić zdjęcia.
- Witaj mała - powiedział wesoło facet w przebraniu - Jak się bawisz?
- Cudownie! - krzyknęła - M-mogę zdjęcie? - zapytała niepewnie
- Oczywiście - objął ją ramieniem a zadowolona Lauren pstryknęła jeszcze jedno zdjęcie które ustawiła sobie na tapetę. Jej kruszynka jak zawsze wyglądała przesłodko.
Po tym spotkaniu, humor dziewczynki był jeszcze lepszy. Zielonooka chodziła z nią na zjeżdżalnie albo na kolejki górskie, ciesząc się ze wspaniałego dnia. Brakowało jej tej szczerej radości, którą dawała jej Camila.
Wieczorem gdy zrobiło się ciemno, a wszystkie budynki były kolorowo podświetlane, miał rozpocząć się pokaz fajerwerków. Lauren zasłoniła uszy swojej księżniczce która śmiała się wesoło na widok wielkich kolorowych światełek na czarnym niebie. Były piękne ale nie tak jak jej mamusia. W środku pokazu odwróciła się cała w skowronkach, wskoczyła na ramiona swojej mamusi i pocałowała ją prosto w ustach, na tle tego niesamowitego pokazu. A serce Lauren, biło jak bass, gdy czuła jak Camila porusza powoli swoje małe usta i przytula ją przy tym z prawdziwej wdzięczności i miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top