*8*



*Kook*

KARE?! Jaką kurde kare? Hyung jaja sobie robi czy co?!

-H-hyung...jaką k-kare?

-Zaraz się przekonasz. Idź do sypialni i poczekaj tam na mnie, jasne?-Powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Wykonałem jego polecenie wyplątałem się z jego sideł i uciekłem do sypialni. Nie wiedziałem czy bardziej teraz boję się tej „kary" czy Jimina. Siedziałem tak rozmyślając aż nie przyszedł Park. Spojrzałem na niego wystraszony. Popatrzał się na mnie dziwnie oblizując przy tym wargi. Na pewno są miękkie.

-Jungkook do mnie!-Powiedział władczo

Wystraszyłem się jego głosu jeszcze bardziej ale posłuchałem i wstałem. Powoli się do nie go zbliżyłem.

-Tak Jimin?

-Od teraz mówisz mi Oppa zrozumiano?

-A-ale tak m-mówią dziew-dziewczynki.

-Teraz również i ty. Rozumiesz?

-Tak O-oppa.-Odparłem cicho

-Świetnie teraz pójdziesz zemną do mojego ulubionego pokoju zaraz po sypialni.

Zaczęliśmy iść w tylko jego wiadomym kierunku. Zestrachałem się. Kiedyś w sumie słyszałem jak Jin mówi tak do Yoongiego „Oppa" a ja mam mówić tak do Jimina. Może nie będzie tak źle? Moje rozmyślenia nie miały końca. Myślałem...myślałem i myślałem. Grozi mi coś ze strony Jimina? Zrobi mi krzywdę? Ni się obejrzałem weszliśmy do jakiegoś pokoju. Ten pokój był kurczę caluśki CZERWONY! No nie licząc tych rzeczy należących do Jimina na ścianie. Te były różnie. Różowe. Białe. Albo nawet i czarne. Natrafiłem też na obroże na szyję z napisem „I love my Oppa" w sumie słodkie co nie? Może jednak nie. Na środku stało wielkie łóżko. Cholercia...

*Jimin*

Dzisiaj dobiorę się do słodkiego tyłeczka mojego skarba. Już się nie mogę doczekać jego jęków. Same myśli o nim mnie podniecają a co dopiero mieć go jako pierwszy. Słodka ambrozjo. Ten dzieciak przeżyje zemną swój pierwszy raz. Dobra Chim dupa w troki i jazda!

-Jungkookie połóż się na łóżeczku.

-Dobrze.

-Dobrze...?-Czekałem aż powie to słówko.

-Um...dobrze oppa.

-Grzeczny chłopiec. Powiedz mi maleństwo. Czy dotykałeś się kiedyś?

-Dotykać...ale że w sensie po rękach? To chyba normalne tak?-Warknął?

-Grzeczniej. Nie o taką formę dotyku mi chodzi głupiutki. Dotykałeś się na dole. Swojej męskości?

-Um...nie oppa. Mama mówiła że to źle. Że tak robią niedobrzy chłopcy. A ja jestem grzeczny!

-Dobrze. Skarbie a całowałeś się kiedyś?

-Mamę w policzek.

-Nie oto mi chodziło.-Czeka mnie dużo pracy...-Całowałeś się kiedyś inaczej, z kimś innym?

-Um...nie hyung. Nie miałem nikogo i nie praktykowałem.-Zabawny jest ten dzieciak.

Podszedłem do niego ówcześnie ściągając dwie pary kajdanek z uroczym białym futerkiem. Kluczyk oczywiście miałem na szyi. Jak będzie grzeczny to je zdejmę.

-Koteczku mój drogi przykuje ci teraz łapki.

-CO?! A-a-a po co?

-Mój drogi to część kary...

-D-dobrze oppa.

Przypiąłem mu ręce do ram łóżka. Po wykonaniu tej łatwej czynności usiadłem koło Kookiego i złapałem jego koszulkę praktycznie ją z niego zrywając. Ten widziałem że się wystraszył.

-Boje się! Zejdź zemnie! Chcę do Yoongiego!

-Spokojnie maleńki. Dzisiaj będziesz czuł więcej niż dotychczas.

Zacząłem całować jego usta. Był zaskoczony. Na początku nie wiedział co robić ale po chwili zaczął powtarzać moje ruchy. Robił to nieudolnie, ale było to takie mega słodkie i urocze. Poprosiłem o dostęp który uzyskałem niemal natychmiast. Szybko się uczy. Całowałem go powoli, z miłością. Stopniowo moje pocałunki schodziły w dół. Teraz całowałem jego tors zahaczałem o sutki. Wiem że było mu przyjemnie. Zacząłem się o niego powoli ocierać.

-C-co to oppa?

-Spokojnie. Pozwól mi się tobą zająć.

-Ah.-Wymsknął mu się cichy jęk.

Spokojnie zacząłem wracać do jego usteczek za którymi szczerzę zatęskniłem. Z każdą chwilą widziałem w nim więcej pożądania. Genialnie. Całowałem znów jego szyję, zasysając się i tworząc malinkę. Zrobiłem jeszcze kilka na torsie. Oddychał niezwykle szybko. Zaraz poczułem coś dziwnego na moich plecach. Skubany. Duży puszysty i długi ogon kotka zaczął pocierać moje plecy. Ja jednak zająłem się sutkami małego. Męczyłem je dość długo. Potem zjechałem moimi pocałunkami na jego podbrzusze. Patrząc mu w oczy powoli zacząłem ściągać z niego jego spodnie wcześniej odpinając zamek i guziczek. Dolna odzież zaraz znalazła się na podłodze. Miałem teraz dostęp do jego cudownych ud. Zacząłem je lizać, podgryzać, ssać i całować. Moje postępowanie było nagrodzone pięknymi jękami. Mógłby słuchać ich wiecznie. Są takie rozkoszne i bezwstydne. Znów zacząłem się o niego ocierać, a jemu uciekało coraz więcej jęków. Wszystko mu dawkowałem bo jakbym go od razu rozebrał pewnie zacząłby płakać i krzyczeć...Kolejną moją czynnością było pozbawienie się mojej odzieży. Szybko ściągnąłem spodnie i koszulkę. Małemu się chyba podobał moja umięśniona klatka. Patrzyłem na niego chwilę po czym zacząłem znów całować jego uda. W między czasie położyłem dłoń na jego męskości i wolno nią ruszałem pobudzając go choć zbytnio nie musiałem. On jak i ja byliśmy mega podnieceni. Podniosłem głowę i spojrzałem na jego roziskrzone oczęta.

-Koteczku...pragnę cię.-Powiedziałem mocno podnieconym i zachrypniętym głosem.

-Oppa weź mnie. Dzisiaj.-Odezwał się.

Teraz chyba się już nie powstrzymam. Ściągnąłem jego bokserki jak i moje i po tym jak już się napatrzyłem na tą doskonałość zacząłem się podnosić i znów pocałowałem jego usta. Zaraz jednak sobie przypomniałem.

-Koteczku...

-T-tak oppa?

-Odepnę już kajdanki, będziesz grzecznym?

-Będę grzecznym chłopcem, obiecuje!

Sięgnąłem po kluczyk, który miałem na szyi i odpiąłem kajdanki jedną i zaraz drugą. Ten czując wolność w rękach zarzucił mi je na ręce i namiętnie pocałował. Mądry kotek. Postanowiłem powoli przystąpić do punktu kulminacyjnego.

-Kochanie ugnij kolanka dobrze?

Od razu wykonał moje polecenie mrucząc. Wziąłem wcześniej zabrany lubrykant i rozlałem trochę na palce porządnie wcierając. Nie chcę by stała się krzywda mojemu aniołkowi. Spojrzałem w jego oczka. Widziałem niepewność ale i wielkie pragnienie. Żeby odciągnąć jego uwagę od palców znów namiętnie go pocałowałem. Jeden z palców wsadziłem w niego i zacząłem delikatnie zginać. Stęknął ale nie wyrywał się. Dalej go całowałem w między czasie dołożyłem drugi i trzeci palec. Rozciągałem go bardzo ostrożnie i dokładnie. A on jęczał i jęczał. Sprawnie wyjąłem palce i delikatnie naparłem na niego zagłębiając się w jego wejściu. Ah~ tak jak myślałem. Był taki ciasny. Stękał chwilę ale zaraz kiwnął mi głową i uśmiechnął się. Zacząłem się poruszać. Delikatnie.

-Oppa!-Krzyknął kiedy trafiłem w jego prostatę.

-Już kochanie. Jest dobrze. Mmm...taki ciasny dla oppy.

-Dla oppy. Oppa sz-szybciej.

Wykonałem polecenie moje kwiatuszka. Teraz ruszałem się szybko i mocniej uderzałem w jego prostatę przez co krzyczał. Zacząłem poruszać ręką na jego członku. Kiedy już poczułem że spełnienie jest blisko zacząłem poruszać się najszybciej jak mogłem potęgując nasze doznania. Doszedłem w nim z głośnym warknięciem a on w tym samym czasie w moją rękę. Opadłem na niego i pocałowałem.

-Kocham cię.-Szepnąłem

-Ja ciebie też oppa.-Odszepnął.

Powoli regulowaliśmy swoje oddechy po spełnieniu. Wyszedłem z niego powoli i zaraz moją męskość zastąpiłem koreczkiem analnym.

-To dalsza część kary. Będziesz z tym chodził do jutra mój koteczku.

Uśmiechnąłem się, wziąłem go na ręce wcześniej wycierając nas z jego spermy i poszedłem do sypialni położyłem się razem z nim. Spojrzałem na zegarek 15: 30 wstaniemy za jakieś 2 godzinki. Po chwili już spaliśmy.

***

Po prostu nie wierzę że napisałam coś takiego. Pierwszy raz. Jest źle, wiem. No to tego do zobaczyska! *.*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top