Rozdział Pierwszy

Siedziałem z małą Cateriną w salonie i próbowałem zrobić wszystko żeby zasnęła, ale ona zamiast spać, cały czas się śmiała i biła mnie w nos. Co jest z nią nie tak? Małe dzieci przecież śpią prawie cały czas, a ona? Ona by mogła usłyszeć milion kołysanek, tysiąc bajek i nic. Dalej będzie się śmiać z wszystkiego co ją otacza. Też bym tak chciał. Najgorsze będzie kiedy, gdy będzie starsza, nadejdzie czas aby powiedzieć, jej co stało się z Mayą. To nie będzie łatwe. Cały czas myślę jak będzie to wyglądało.

- O czym tak myślisz, skarbie? - zapytała Alex, siadając obok mnie i całując mnie w policzek

- Głównie o tym, czemu ona nie śpi - powiedziałem uśmiechając się i czując małą piąstkę na moim nosie - dzięki, Cati

- Widać, że polubiła ten twój wielki kinol - zaśmiała się Alex

- W przeciwieństwie, do ciebie, ona kocha mnie pomimo wad mojego wyglądu

- Bo jest jeszcze mała, a ten twój nos wygląda jak jakiś guzik do naciskania, o - powiedziała i dotknęła palcem, czubka mojego nosa

Dobra. Kocham tą dziewczynę, ale cały czas się mnie czepia. Też muszę coś w niej takiego znaleźć. Tylko... tylko co? 

Alex wzięła Cat, z moich rąk i pocałowała ją w czółko, po czym położyła na fotelu. Dopóki nie przywieziemy jej jakiegoś kojca czy kołyski musi zadowolić się fotelami. Nic na to nie poradzę. Ważne żeby była bezpieczna i żeby było jej ciepło.

Alex usiadła mi na kolanach i przytuliła się do mnie.

- Też kiedyś będziemy takie mieć - powiedziała patrząc na Cat, po czym pocałowała mnie w nos

Uśmiechnąłem się tylko i przytuliłem mój cały świat. Tak cieszyłem się, że ją mam. Jest taka perfekcyjna. Jest moim ideałem. Może i jest uparta, wredna i czasem mam jej dość, ale pomimo tego, kocham ją nad życie. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej dziewczyny.

- Zrób coś z tym kinolem, bo pół mieszkania zajmuje - a było tak romantycznie...

- A ty idź do zoo. Zadzwonię, że ich zebrę znalazłem

- Masz coś do moich włosów? 

- Masz coś do mojego nosa?

- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie

- Wow! Myślisz... widzę, postępy

Dziewczyna pokazała mi język i zeszła z moich kolan. To chyba znaczy, że ją zgasiłem i śpię dzisiaj na kanapie. Ups. 

- Może uśpisz małą, a nie jakimiś sucharami po mnie jedziesz? - zapytała idąc w kierunku kuchni

- Nie umiem

- Wystarczy, że coś opowiesz. Jesteś taki nudny, że od razu zaśnie

- To czemu ze mną jesteś skoro jestem taki zły?

- Z litości, skarbie. Z litości

Wredota. Ale ma racje. Trzeba zrobić coś, żeby Cat zasnęła. Nie ważne co, ale musi zasnąć. Może jej coś zaśpiewam, albo puszczę kołysankę, albo... albo nie wiem co. W razie nagłego przypadku zadzwonię do Ashtona. On się zna na dzieciach. Przynajmniej tak mi się zdaje.

 Trochę mi to zajęło, ale mała w końcu zasnęła, a ja miałem czas dla Alex i dla siebie. W końcu spokój. Nie chcę mieć dziecka. Nie teraz. Może za kilka lat, ale nie teraz. Po prostu nie. 

Alex położyła się obok mnie na łóżku i przytuliła się do mojego torsu. Uś

- Słyszę jak ci serce bije - powiedziała i pocałowała mnie w klatkę piersiową - denerwujesz się czymś?

- Nie, ale... śmierć Mali...

- Rozumiem. Mi też jest ciężko się z tym pogodzić, ale... musimy to przyjąć do widmowości.

- Nawet się z nią nie pożegnałem.

- Wiem, Cal, wiem. Ej.. nie płacz - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się smutno - bądź silny.

Uśmiechnąłem się przez łzy i przytuliłem mocniej, Alex. Gdy prawie zasnąłem, z stanu 'hibernacji' wyrwał mnie płacz Cat. Wyskoczyłem z łóżka, tym samym budząc Alex i pobiegłem do małej.

**Perspektywa Alex**

 

Calum obudził mnie gdy wstawał z łóżka. Myślałam, że coś mu się stało, że coś mu się przyśniło, że może go mdli, ale nie. To była Caterina. Zaczęła płakać. Nie mówię, że mam coś do dzieci. Rozumiem, że mogła się zrobić głodna, albo mogło jej się coś przyśnić, albo może się, za przeproszeniem osrała, ale serio się przestraszyłam.

- Alex... jest sprawa - powiedział Calum, stając w framudze drzwi, naszego pokoju

- No dajesz... zaskocz mnie - powiedziałam podirytowana

- Pomożesz mi jej zmienić pieluchę?

Jaki jełop. Nawet pieluchy nie umie zmienić.

- No.. ok, niech ci będzie, ale jak mnie następnym razem obudzisz, nie żyjesz.

Wygramoliłam się z łóżka i poszłam za Calumem. ' To dziecko was do siebie zbliży. Poczujecie się jak prawdziwa rodzina' - ta. Dzięki za radę Megan. Miałaś rację. Zbliża nas do siebie jak cholera. To, że ty i Michael jesteście jak wzorowa para z dzieckiem, nie znaczy, że Calowi i mi też się tak znakomicie ułoży. Kocham tą dziewczynę, ale czasem myślę, że ma nie równo pod sufitem... i wszystko jasne dlaczego Mikey z nią jest. Pasują do siebie idealnie.

- Wykąpiesz ją? - zapytał Cal

- Ja? Czy to moja siostrzenica?

- W pewnym sensie tak

- Wstydzisz się, prawda?

- Nie chcę się czuć, jak pedofil

- A ja mam chcieć?

- A ten raz nie możesz chcieć?

Wywróciłam oczami i nalałam  wody do miski, w której miałam wykąpać Cat. Wielkie przepraszam, ale nie mamy na razie po za żarciem dla dzieci i pieluch i bodajże pudru żadnych akcesoriów dziecięcych.

 Gdy wykąpałam małą przyszedł czas na położenie jej spać. Znając Caluma, to też będę musiała zrobić ja. Następnym razem po prostu idę po Meg albo Ashtona.

_________________________

Hej Pyśki! xx

No to mamy pierwszy rozdział :)

Mam nadzieję, że się podoba i, że dalej też Wam się będzie podobać :)

I mam też nadzieję, że zostawicie mi swoją opinię o tam, na dole ↓ :) xx ♥

Love You All ~Haia_Miia xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top