27
Pov. Seungmin
Zdawałem sobie, że to, co robiłem było dość ryzykowne i mogłem mieć problemy, gdyby ktoś mnie przyłapał, jednak chciałem zaryzykować. Ostatecznie czego nie robiło się, by spędzić troszkę więcej czasu z przyjacielem?
Zakradanie się do części akademika zamieszkiwanej przez diabły było niebezpieczne, jednak nie przejmowałem się tym jakoś bardzo. Wiedziałem, gdzie mieszkał Hyunjin, a poza tym przy drzwiach były tabliczki z imieniem oraz nazwiskiem lokatora, więc stwierdziłem, że nie będzie problemu ze znalezieniem go.
Chciałem z nim coś pooglądać, może pograć lub po prostu porozmawiać o głupotach, jak to mieliśmy w zwyczaju i naprawdę cieszyłem się, idąc do niego. W końcu uwielbiałem z nim spędzać czas i to chyba nawet ze wzajemnością. Byliśmy ze sobą dość blisko, co sprawiało, że czułem się przy nim komfortowo.
Oczywiście i przy Jisungu już nie bałem się być sobą, jednak to Hyunjin był pierwszą osobą, przed którą otworzyłem się i pokazałem moje prawdziwe ja. Najlepsze było to, że był również pierwszą osobą, która to zaakceptowała, a ja odwdzięczyłem się tym samym.
Polubiłem starszego i ciężko było mi to ukrywać, a tym bardziej zaprzeczać. Z czasem zacząłem naturalnie postrzegać go jako mojego przyjaciela, który stawał mi się coraz to bliższy z każdym dniem. Rozumiał mnie, wspierał i pocieszał, sprawiając, że przywiązałem się do niego i obdarzyłem pełnym zaufaniem.
Mogło to brzmieć dziwnie, bo jak to ufać diabłu? A jednak ja wiedziałem, że Hyunjin nie był tak naprawdę zły, a na pewno był tego zaufania godny. Nie był taki, jaki inni i nikogo przede mną nie udawał. Był szczery i zawsze pomagał mi, gdy tego potrzebowałem. Zdecydowanie zasługiwał na zaufanie.
Dość szybko stał się dla mnie ważny, a ta rozłąka jedynie umocniła moje przywiązanie do niego. Przez ten czas czułem, jakby ktoś zabrał mi część duszy wraz z radością i wszelkimi pozytywnymi emocjami. Wszystko wróciło do normy za jednym dotykiem Hwanga.
Przez takie rozmyślania moje serce biło o wiele szybciej, a na policzkach pojawiał się delikatny róż spowodowany zawstydzeniem. Nie wiedziałem dlaczego tak było, jednak Hyunjin, diabeł, był dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Przy nim czułem się komfortowo i bezpiecznie.
Uśmiechnąłem się do swoich myśli szeroko i stawiałem kolejne kroki, zbliżając się do odpowiedniego korytarza, jednak zatrzymały mnie cichy rozmowy. Nie do końca rozumiałem o czym mówili, ale skupiłem się na tym, że był to chłopak i dziewczyna.
Zaciekawiony i wystraszony zerknąłem za róg, ale to był chyba jeden z największych błędów jakie mogłem popełnić. Nogi się pode mną ugięły, a ja miałem wrażenie, że słyszę trzask tłuczonego serca.
Za nic nie spodziewałbym się, że zobaczę Hyunjina całującego się z jakąś dziewczyną.
Za nic nie spodziewałbym się, że ten widok sprawi, że po moich policzkach popłyną gorzkie łzy.
A co najważniejsze - za nic nie spodziewałbym się, że przez ten widok poczuję się zraniony i zdradzony.
Miałem wrażenie, że właśnie walił mi się cały świat. Przecież to nie mogła być prawda, on nie mógł tak po prostu całować się z jakąś diablicą. To musiał być tylko zły sen. Nie chciałem przyjmować innej opcji do świadomości.
Momentalnie zerwałem z siebie naszyjnik i upuściłem go, by biegiem ruszyć w stronę swojego pokoju. Musiałem wstrzymać głośny szloch, który zbierał się w mojej klatce piersiowej całą drogę. Nie mogłem zacząć beczeć na środku korytarza, bo zbudziłbym wszystkich.
Dopiero w pokoju, w moim łóżku wybuchnąłem głośnym płaczem, który starałem tłumić się poduszką. Nie rozumiałem czemu ten widok tak bardzo mnie zabolał, jednak jedyne co czułem to furia i potężny smutek. Żal, rozgoryczenie, rozpacz.
Nie potrafiłem na niego patrzeć. Ja nawet nie chciałem na niego patrzeć i nie chciałem mieć z nim nic wspólnego po tym, co zobaczyłem. Nie chciałem nawet słyszeć jego głosu. Marzyłem o tym, by każde wspomnienie z nim związane po prostu wyparowało z mojej głowy.
- Po co się zjawiłeś w moim życiu, skoro tylko cierpię - załkałem w dłonie po zablokowaniu go, a na moim ramieniu poczułem lekki ciężar - Sol - wykrztusiłem, by wtulić policzek w zwierzątko.
Zapowiadała się nieprzespana noc.
I to nie jedna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top