x Pierwszy x Dotyk x
TO JEST JEDEN Z OSTRYCH ROZDZIAŁÓW... CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
XXX
Jest już chyba północ, ale nie jestem do końca pewien. Gon i ja graliśmy w grę typu mordobitke, Tekkena. Trochę jak za dawanych lat gdy mieliśmy trochę wolnego czasu w Wielorybiej Wyspie. Nie widziałem go 3 lata. Wracając do gry, walczę Dragonovem a Gon Kazuyą. Ah... wiem jedno jestem nieco zmieszany. Nie mogę się skupić na walce ponieważ... Gon jest tak blisko. Grając opiera głowę na moich spiętych barkach. Nie ma od niego żadnej odległości. Byłem przerażony i... podniecony. A to wszystko w trakcie grania... lub jak wolicie moich porażek. Przez moje dziwne odczucia cały czas przegrywałem. Albo to przez to że zapomniałem ruchów postaci... Tak przerywając moje kminy jesteśmy w trakcie kolejnej walki...i znowu przegrałem. Gon odsunął się ode mnie (W KOŃCU MOGŁEM ODDYCHAĆ!) rzucił padem, zawiedziony.
- Eh, Killua kiedyś byłeś wyzwaniem, teraz jedynie workiem treningowym.- spojrzał na mnie. (ZNOW NIE MOGĘ ODDYCHAĆ... >\\\<)
- Omo... TO TWOJA WINA... J-JESTEŚ ZDECYDOWANIE ZA BLISKO MNIE! - Krzyknąłem na niego zmieszany.
- Hm? - spojrzał na mnie - To my mamy jakieś granice, Killua?
Zbliżył się od mnie a moje serce drgnęło. Znowu był za blisko. Jego ręce dotykały moich łydek. Byłem spięty. Nie wiedziałem że to będzie tak szybko. Ledwo mogłem patrzeć na jego twarz. Jego bursztynowe oczy, iskrzyły od tajemniczej determinacji.
- Odpowiedź mi, Killua. - Szeptał, a ja nadal nie byłem wstanie zrozumieć sytuacji.
Byłem szczęśliwy ale i też bałem się... że coś pójdzie nie tak... Gon! Idoto! Nie rozumiesz że będzie to mój pierwszy raz?
- Eh... Wiesz trochę się zmieniło i tak od razu... To trochę zawstydzające...
- Hm? Zmieniłem tylko fryzurę i szampon. Wszystko i inne jest po staremu... Tobie za to urosły, wyglądasz bardziej kobieco. - zbliżył się bardziej i zaczął dotykać tył mej głowy.
Czułem jego spokojny oddech na moich policzkach. Wiedział tego co z tego wyjdzie. Ja lewo co wytrzymałem, pragnę go lecz odczuwam wciąż strach. Nasze usta, prawie się stykały. Nie mogę dłużej zwlekać... Pragnę Gona...
...
Delikatnie go pocałowałem.
...
-Więc to jednak... - uśmiechnął się tajemniczo wplątując swe palce w moje włosy- Czekałem na ten pocałunek.
Szarpnął mnie i pocałował lecz bardziej niż ja. Nie mogę już. Gon. Dlaczego to robisz? Czy też czujesz co ja?
- Podoba ci się? - zapytał - Wiesz, dopiero się rozgrzewam. Mogę dać ci znacznie więcej.
Obejmując moje ramiona, zaczęliśmy się obściskiwać. Trzymał mnie mocno, nie było mowy żeby mnie puścił. A ja tylko chciałem żeby już nie odszedł i był blisko mnie całą noc. Potrzebuję go... w końcu jest jedyną osobą z którą jestem tak blisko. Położył swoją prawą rękę na moim brzuchu podwijając bluzkę. Ciepłą dłonią dotykał mojej bladej skóry. Nagle złapał mnie za lewy sutek.
- G-gon! - jęknąłem z zaskoczenia. - Ni-nie rób tak! - Nie jest ci przyjemnie, Killua? - mówiąc wciąż go dotykał - Porostu nie lubię jak ktoś dotyka mnie po skutkach... To trochę boli... To co powiedziałem było prawdą, lecz najbardziej chciałbym żeby Gon sobie odpuścił.
-Eh... Dobra - wyjął rękę z pod mojej koszulki i odsunął się. - przepraszam...
Westchnąłem i odkręciłem się wdychając. W końcu dał mi trochę przestrzeni. Dopuścił sobie. Opierając się kanapy odwróciłem się chcąc zapomnieć co się stało...
- KURDE, GON!- spanikowałem I spojrzałem na niego. Gon zaczął przez spodnie dotykać mojego członka...
- Jesteś strasznie twardy Killua... - uśmiechał się do mnie.
- To... To twoja wina!
- Mógł bym powiedzieć to samo o tobie...
Złapał mnie za rękę i nakierował, żebym dotykał jego penisa. Zdezorientowany złapałem go... wydawał się duży i twardy. Gon zaczął mnie masować. Ja zacząłem robić to samo.
- Gon, czujesz się dobrze?
- Tak...ale - przerwał zdanie lecz jego dłoń ruszała się coraz szybciej.
-Chce żebyś czuł się dobrze Killua... To nadal nie wszystko co mogę Ci dać!
- Gon... - nabrałem pewności, ale wciąż nie wiedziałem czy robię dobrze- Proszę, zdejmij moje spodnie...
-Tak będzie mi łatwiej... Szczerze jestem ciekaw jak wygląda... Dawno już nie widziałem cię nago... - mówiąc rozpinał rozporek a ja wciąż nie byłem stanie dać mu tego samego dotyku. W pełni oddałem się Gonowi.
- Tak... Już dawno... jest trochę większy i w ogóle...- Po chwili nie miałem nic , tylko czarną bluzkę z cyjanowymi zebrami i Gon zobaczył mojego penisa.- Heh... To trochę zawstydzające...
Spojrzałem w sufit, oparty na kanapie. Złączyłem nogi, nadal się wahałem. Lecz Gon i tak mnie łapał za członek i zaczął nim posuwać. Robił to szybko i sprawnie, nie bał się. Szczerzę, to nic się nie zmienił. Nadal to Gon, niczego się nie boi. Nadal to Gon, który sam zrobi a tobie nie pozwoli. Nadal to Gon, któremu bym powiedział żeby przestał, nadal by robił swoje. Szczególnie teraz, w tak bliskim kontakcie seksualnym, jest strasznie samolubny. Ale...
- Nadal to Gon... którego kocham.
- Też cię kocham Killua... - uśmiechnął się szeroko.
- EHHH!? - zaczerwieniłem się - powiedziałem to głośno?
-Tak, ale bardzo chciałem to od ciebie usłyszeć... Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy...
Schylił się i wziął mojego członka do ust, nieustannie się ruszając. Był w tym dobry, jestem pewny że to nie jego pierwszy raz...pewnie, obciągał komuś innemu... denerwowała mnie mnie myśl że pewnie uprawiał seks z innymi mężczyznami.
- Gon... Czemu jesteś w tym tak dobry?
Nie odpowiedział, lecz dalej mnie pieścił swoimi ustami. Językiem delikatnie dotykał mojego członka... Czułem się z tym naprawdę dobrze... Liczył się tylko Gon... Tylko Gon może mnie pieścić...
-Ah...hah... - powoli straciłem kontrolę nad moim ciałem- Gon! G-gon...
Spojrzał na mnie, z radością wsłuchując się w moje jęki. Zaczął przyspieszać.
-Uh... Chyba zaraz dojdę... Gon wyjmij go z ust jeśli nie chcesz... Ah... Hah...
Ale on kontynuował... Mam nadzieję że idiota nie zrobi tego z połykiem.
-UAAHHH! GOOONN!- Padłem na ziemię... a Gon podniósł się.
Na rękę wypluł... moją sperme. Rozlewała się z jego ręki.
- Killua, całkiem tego sporo...lecz... dalej chce zrobić więcej coś więcej- spojrzał prosto a mnie szczenięcym spojrzeniem.
- Ja... nie wiem czy to dobry pomysł... Ale jak chcesz... Użyj mojej spermy jak coś... I... To mój pierwszy raz...
- Heh... Mój też...
- CO?! - wstałem zaskoczony.
- Mam na myśli z chłopakiem i osobą którą kocham... Wszystkie rzeczy nauczyły mnie panny którym czasem towarzyszyłem. Nigdy nie sypiałem z mężczyznami. Będziesz moim pierwszym. ^^ - pocałował mnie w policzek- Będę delikatny, tylko się rozluźnij i się nie bój.
- Jezz! Już dawno wiem jak osoby tej samej płci uprawiają seks, Gon! Jestem bardziej doświadczony niż ty!
– Dobrze, dobrze... Więc będzie nam łatwiej!
Rozłożyłem nogi i poczułem jak Gon rozsmarowuje sperme po moim tyłku. Był delikatny.
- Rozluźnij się jeszcze... - powiedział, powoli wkładając wskazujący palec do mojego obytu. Zaczął nim poruszać.
- Ouh... o kurwa...
- Killua, jak się czujesz?
- Jest okej...
Po chwili wsadził drugi palec... Już teraz dobrze go czułem. To nie był tylko ból, jestem przyzwyczajony do odczuwania cholernego bólu (takie tam tortury za dziecka) a ten był o wiele przyjemieszy. Lecz to tylko rozgrzewka. Wiem że zaraz wejdzie we mnie swoim penisem. Poczuje go w środku po raz pierwszy, ale mam nadzieję że nie po raz ostatni. Nie mogłem się tego doczekać, ale jednak czułem dziwny lęk...
- Okej... Myślę że już będzie okej - odpowiedział Gon wyjmując palce. Wstał a następnie zdął swoje spodnie i pomarańczową koszulkę z łapaczem snów. Z ciekawością wpatrywałem się w jego zarysowane ciało... I to co wystawało w jego bokserkach. Spojrzał na mnie.
- Urosłem, co nie? - powiedział odkładając swoje ubrania w kąt.
- Tia, jestem trochę zaskoczony że nawet po utracie Nenu nadrabiasz zwykłą siłą fizyczną. Masz spoko rzeźbę.
- Miałem na myśli tam... na dole - uśmiechnął się złowieszczo.
- Pff... stałeś się większym zbokiem to na pewno! - powiedziałem kręcąc oczami.
... Pocałował mnie.
- Killua, czy na pewno chcesz to zrobić?
- Nawet gdybym nie chciał... Zmusił byś mnie.
- Hm... prawda. - zaśmiał się cicho - teraz się rozluźnij... Nie żeby cię to bardzo bolało.
Gon złapał za moje kolana i rozsunął nogi na przeciwne boki. Zrobił to mocno więc trochę bolało...
- Ah! Gon czekaj! - podniosłem się
- Jednak tego nie chcesz Killua?
- Porostu... chciałbym bym... - wstydziłem się jak głupi - Ugh... twojego ... no wiesz...
- Oh... Jasne... - jego policzki zarumieniły się, podniósł się i trzymając pokazał mi swojego członka
- Powinieneś wiedzieć co zaraz w ciebie wejdzie.
Gwizdałem z szoku. Nie myślał bym że Gon mógł by mieć całkiem spory sprzęt... I wcale nie jestem zazdrosny że jest większy.
- Okej Gon... Powinniśmy już zacząć... - mówiłem nie cierpliwie.
-Już! - Gon złapał mnie za biodra, spokojnie wkładając swój penis do mojego odbytu.
Nie był głęboko ale od razu go poczułem. Byłem trochę spięty... Rozluźnij się Killua, czy to nie jest to czego tak bardzo chciałeś przez ponad 3 lata? Właśnie teraz Gon... zaczyna cię pieprzyć. Musisz z nim współpracować...
- Dobrze Killua... Jest świetnie... - mówił cicho coraz szybciej się posuwając.
Nie zatrzymywał się. Czułem jak wbija się w moje ciało... Myśl że to pierwszy raz kiedy jesteśmy tak blisko jest... Niedopisania. A ja? Zaczęłam jęczeć jak głupi. Zagryzłem moją koszulkę by trochę to uciszyć.
- Zdejmij ją - zbliżył się do mnie, mówiąc to sam ją zdjął - uwielbiam słuchać jak jęczysz.
-Ha... hah... Gon... Ja... - słowa same plątały, a z moich oczu leciały pozwoli łzy...
- Od razu lepiej... - zaczął posuwać mnie mocniej.
Już był głęboko, czułem ciepło z jego całego ciała. Otworzyłem usta a Gon pocałował mnie z pasją... Czułem jego język stykający się z moim i jego penisem w moim ciele... Nigdy tak się nie czułem, a masturbacja... to przy tym nic. Na moich barkach czułem jak Gon zaczął ciężko oddychać, dotykając moje ciało.
- Hej...Gon? Wszystko w porządku?- zatrzymałem go, patrząc na jego opadające włosy
- Killua... - delikatnie poogłaszał mnie po policzku- Tak się ciesze że mogę spędzić z tobą noc... nie co inaczej niż zazwyczaj, to fakt...ale to...że po tak długim rozstaniu... nadal chcesz być że mną...
- Zawsze chciałem być z tobą Gon... - dotknąłem jego ciepłej dłoni - Byłeś moim najlepszym przyjacielem
- "Byłem"? To teraz już nie jestem? - Zrobił słodka psią smutną minke
- Myślę że po tym co robimy...to raczej nie koniecznie...zdecydowanie, jesteś kimś więcej.
- Dziękuje, Killua - zaczerwienił się, delikatnie łapiąc mój podbródek obdarował mnie pocałunkiem- ...Kocham cie...
-Ja ciebie tez , Gon. - wcale nie tym monecie wewnętrznie nie umierałem od fanboyowania... słowa
Objął mnie i zaczął całować moją szyję. Jego ciało się cały czas ruszało. Było mi dobrze... Ale nie chciałem tylko leżeć i korzystać. Dotknąłem jego pleców i zjeżdżałem dłońmi niżej... aż dotknąłem jego tyłka. Zaczęłam go delikatnie ściskać ale nie chciałem przeszkadzać Gonowi...i również moje ciało powoli odmawiało posłuszeństwa...
- K-killua- Gon cicho szeptał moje imię...- Powiedz że to nie nasz ostatni raz...
- Jestem pewien że je-jeszcze kiedyś to zrobimy... Ah!
- Heh..he... Killua... nie masz nic przeciwko jak...
- Dojdź we mnie. - objąłem go mocno, nawet nie myśląc by go puścić.
We dwoje piszczeliśmy z rozkoszy. Wszystkimi zmysłami poczułem jak sperma rozlewała się po moim ciele... Nie czułem nic... wydawało się roztapiałem i nigdy nie być wstanie wrócić do pierwotnej postaci... mógł bym tak zostać na wieki leżąc nago na podłodze, przy moim ukochanym. Miałem cudowne uczucie że zmieszaliśmy się i miałem moją i jego mieszankę. Zamknąłem oczy tylko skupiając się na zapachu i cieple ciała Gona.
- Wiem... nie powinienem tego mówić ale...Dziękuje. Za wszytko. Robiłeś tak dużo dla mnie...
- To ja powinienem ci podziękować...
Moje oczy zrobiły się ciężkie... traciłem rzeczywistość w oczach...
- Dużo dziś z siebie dałeś... - czułem jak delikatnie mnie podniósł i zaniósł.
- Gon...- mruknąłem cicho pod nosem zadowolony z siebie.
- Śpij spokojnie, Killua. - powiedział słodkim głosem kładąc mnie na łózko, okrywając miękkim kocem i całując mnie w czoło. W monecie pogrążyłem się we śnie...
xxx
Obudziłem się... w pokoju Gona...bez Gona... Nagi. No cóż, po wczorajszym nadal mnie trochę mnie bolało. Ale wiedziałem że to tak się skończy. W końcu daliśmy z siebie wszystko. Usiałem na łóżku. Rozejrzałem się. Ładny prosty pokój, trochę zagracony pokój w ciepłych kolorach... pasujący do niego. Lecz największą, uwagę przykuło zdjęcie wiszące na ścianie, w małym białym prostym obramowaniu. Ja i Gon... z dnia rozstania. Teraz poczułem jak to było dawno i inaczej. Teraz się wszytko zmieniło.
Znów rozejrzałem się w okół. Drzwi były otwarte, z widokiem na salon... i kanapę, na której tak ostro mnie rznął...
-He...he- uśmiechałem się trochę wątpiąc ze naprawdę to się wydarzyło. (ALE BÓL MÓWI SAM ZA SIEBIE, KILLUA OGARNIJ SIĘ)
Lecz po chwili, to co usłyszałem... to była cisza. Przybity wiedziałem, jestem sam. Gon zostawił mnie.
XXX
Dotrwaliście do końca? *klap klask* Brawo! xD
Bardzo się wahałam czy 1 rozdział powinien być taki ostry, ale cóż... mój fanfik, to można!
Na koniec komiks z fragmentu opowiadania
W następnym napisze początek tego opowiadania! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top