Rozdział 18

- Umieeeram... - jęczałam na głos.

- Nie bądź cipa i ćwicz. - instruował mnie Lucas.

Od trzech dni wykonuję każdego rodzaju ćwiczenia jakie wynajdzie wcześniej wspomniany chłopak. Gdy zaproponował mi, że pomorze w mojej rehabilitacji, sądziłam, że będzie czasami podawał mi wodę, albo zginał nogi, lecz nigdy, powtarzam NIGDY nie przeszło mi nawet przez myśli, że Luke może być takim tyranem.

Zginał mnie. Wyginał. Ciągnął i mordował po kawałeczku każdy mój mięsień. Te ćwiczenia były najgorszymi torturami jakie dotychczas spotkałam.

- Czemu po prostu mnie nie zabijesz? - zapytałam przyjaciela, jeśli dalej mogę go tak nazywać.

- Nie jęcz tyle. Musisz ćwiczyć tak jak nakazał lekarz.

- Doktorek mówił, że mam ćwiczyć, ale się nie przemęczać. NIE PRZEMĘCZAĆ! - pokreśliłam dwa ostatnie słowa.

- Dobra jak chcesz. Już ci nie pomogę. - powiedział i odwrócił się tyłem do mnie.

Chciałam w tym momencie wstać i złapać go za ramię, ale z wiadomych powodów nie było to możliwe. Jednak spróbowałam swoich sił i doczołgałam się do chłopaka. Wiem, poniżam się, ale w dobrej sprawie. Następnie złapałam Luke'a za dłoń i pociągnęłam w dół. Miałam przewagę, jako, że cały ciężar ciała spoczywał bez ruchu na ziemi.

- Przepraszam. - powiedziałam do niego.

- Nic się nie stało. - uśmiechnął się.

Po chwili wyraz jego twarzy zmienił się. Stał się bardziej poważny. Skierowałam na niego oczy i zauważyłam, że przygląda się moim ustom.  Nie wiedziałam co zrobić. Jego głowa coraz niżej się znajdowała. Nasze wargi niemal się stykały.

- Nie mogę się powstrzymać. - wyszeptał w moje usta, a następnie mnie pocałował.

Przez kilka sekund nie wykonałam żadnego ruchy, ale potem zaczęłam je oddawać. Uchyliłam lekko powieki, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że miałam je zamknięte.

Zatopiłam spojrzenie w jego czułych oczach starając się odczytać z nich wszystkie emocje. Wiedziałam, że oboje nie jesteśmy do końca świadomi tego, co się koło nas dzieje, ale nie obchodziło mnie to. Teraz liczył się tylko Lucas i jego ciepły oddech spowijający moją twarz. Z wahaniem wsadziłam rękę w jego gęste włosy. Przesypywały się między palcami, delikatnie je łaskocząc. Zadowolona przymknęłam powieki, czekając na odpowiedź mężczyzny. Ten z siłą wpił się w moje usta i już po chwili pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który opinała bawełniana koszulka. Czułam przyspieszone bicie jego serca, które idealnie komponowało się z moim własnym. W tym momencie tworzyliśmy jedność. Przestrzeń między nami wypełniały niewypowiedziane słowa i skrywana od dawna chęć działania na przekór wszystkiemu. Poczułam jak dłoń zsuwa się na moje plecy, chcąc zminimalizować pustkę między naszymi ciałami. Oplotłam rękoma jego kark z zapałem przyciągając do siebie.

Chciałam poczuć więcej skóry. Po chwili jego koszulka znajdowała się już gdzieś w kącie. Teraz przed oczami miałam jego nagą, opaloną klatę. Widać, że dużo czasu spędza na siłowni, ale nie tylko. Te mięśnie są arcydziełem. Dodatkowo tatuaże zdobiące oba jego boki i jeden tuż nad sercem dodawały mu jeszcze więcej seksapilu. Powiodłam językiem po każdym miejscu naznaczonym tuszem. W uszach dźwięczały mi jęki chłopaka. Temperatura w pomieszczeniu stawała się coraz gęstsza. Nie wiem kiedy to się stało, ale teraz już nie znajdowałam się głęboko pod nim, ale wręcz prawie nad nim. Lucas złapał mnie w ramiona i przekręcił tak, że teraz ja na nim leżałam.

- Jesteś pewna? - zapytał mnie.

Patrzałam w jego oczy i chciałam tego. Tylko się bałam. Nie wyobrażałam sobie, jak mam się z nim kocham w moim położeniu.

- Jestem pewna. Ale jak... - nie dał mi dokończyć. Zamknął mi usta pocałunkiem.

- Tylko tyle chciałem wiedzieć. Ja się wszystkim zajmę kochanie. - szepnął w moje wargi.

Jego usta pocierały moje, traciłam zdolność racjonalnego myślenia. I dla potwierdzenia nawet nie poczułam kiedy moja koszulka i spodnie zostały zdjęte. Chwilę później to samo stało się z moimi majtkami, a długi palec wsunął się we mnie, wyciskając z moich płuc jęk wymieszany z westchnieniem. Moje mięśnie zaciskają się wokół niego, a dreszcz rozkoszy promieniuje, biegnąc wzdłuż moich pleców.

Język Lucasa wsuwa się w moje usta, a jego erekcja naciska na mój brzuch. Delikatnie, ale zręcznie zsuwam jego spodnie do bioder. Potem on już całkowicie się ich pozbywa. Zostaje w samych bokserkach, które i tak długo się nie utrzymały na swoim miejscu. Leżymy ciało przy ciele. Nigdy wcześniej nie czułam się równie pożądana, ani nie miałam świadomości większej kontroli, bo wiem, że to ja jestem odpowiedzialna za te szorstkie dźwięki, które on wydaje.

Luke przerywa pocałunek i przenosi usta najpierw na szyję, później na ramię, a iskra w moim ciele rozpala się jeszcze bardziej i jest tak blisko detonacji, że jęczę jak oszalała.

- Kurwa. - Jego głos jest chrapliwy, drży z potrzeby.

Przełykając, biorę jego penisa do ręki. Jest długi, gruby i naprawdę imponujący, a ta pozycja pozwoli mi poczuć go całego dokładnie we mnie.

Serce wali mi jak oszalałe, gdy powoli we mnie wchodzi. Patrzy mi prosto w oczy. Doświadczam najbardziej rozkosznego uczucia rozciągania, gdy wsuwa się we mnie centymetr po centymetrze, aż nagle wypełnia mnie całą. Moje mięśnie ściskają jego erekcję, pulsując wokół niego, aż Lucas wydaje desperacki jęk, który wstrząsa całym moim ciałem.

- O, kurwa. - Wbija palce w moje biodra tak mocno, że nie mogę się ruszyć. - To takie dobre uczucie.

- Wiem. - szepczę pomiędzy pocałunkami.

Ton jego głosu jest napięty jak nigdy.

- Tak, teraz. Jesteś tak ciasna, że... dobra, nie, nie mogę myśleć o tym jak bardzo jesteś ciasna.

Lucas oddycha z wyraźnym trudem.

Na moim czole pojawiają się krople potu, bo nie tylko Luke jest na krawędzi kontroli. Głód między moimi nogami jest niemal nie do zniesienia. Moje biodra chcą się poruszyć. Moje ciało domaga się ulgi. Mimo, że nie do końca jestem sprawna, najwyraźniej ta część mojego ciała nie ma z tym problemu. Czuję orgazm, który już dłużej nie mogę utrzymać.

- Luke... - sapię jego imię.

Zrozumiał przekaz. Jego ruchy nabierają tempa. Czuję jak jego członek coraz mocniej uderza w mój rdzeń.

- Teraz! - krzyczę niezdolna już dużej powstrzymywać eksplozji.

Lucas wykonuje jeszcze jeden ruch i wstrząsa nim fala uwolnienia. Próbujemy unormować swoje oddechy. Zajmuje nam to dłuższą chwilę.

- Kim? - pyta mój przyjaciel.

Leży teraz koło mnie, przytulając się do moich pleców.

- Tak? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

- Cholernie mi na tobie zależy. - mówi i słyszę jak jego oddech normuje się na moich nagich plecach.

- Mi na tobie też. - szepczę.

Tysiąc myśli przebiega prze moją głowę, próbując ogarnąć chociaż trochę zaistniałą sytuację. Jednak już po kilku sekundach poddaję się i wtulam w mojego przyjaciela, kochanka. Oddaję się krainie morfeusza.


*****************************************

Hej wszystkim :D

Macie rozdział :D

Długo go nie było, ale weny brak :D

Proszę o komentarze i gwiazdki :D

KOMENTARZ = INFO

Pozdrawiam,

Klaudia :*



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top