Rozdział 24: sprawa druga
Po naszych mały wakacjach, Łukasz musiał wrócić na rehabilitację, a ja na studia.
W między czasie został wyznaczony termin kolejnej rozprawy, która miała się odbyć 6-go marca. Łukasz się denerwował, bo miał się tam stawić. Na szczęście już na własnych nogach, ale pewnie jeszcze pójdzie o kulach. Niby ich już niekoniecznie potrzebował, ale Daria, prawniczka mu doradziła żeby jeszcze się z nimi pojawił w sądzie.
Oczywiście Łukasz nie pamiętał wypadku, a te 2-3 miesiące przed pamiętał jak przez mgłę.
Pojechałem po niego do ośrodka w czwartek po południu Łukasz w połowie drogi zaczął mi jęczeć żebym dał mu poprowadzić, ale ja nie mogłem mu ustąpić. Daria mi to powiedziała. Że Łukasz pod żadnym pozorem nie może teraz wsiadać za kierownicę, chociaż jest już w stanie prowadzić.
Przestał mnie prosić o to żebym gdzieś zjechał i żebyśmy się zamienili dopiero, gdy powiedziałem mu, co powiedziała Daria. Wtedy tylko mruknął, że nie ma sprawiedliwości i siedział grzecznie na fotelu pasażera.
- Mogę chociaż wjechać do garażu? - poprosił, kiedy wjechałem na posesję. - Marek, proszę - jęknął.
- No dobrze - wysiadłem i poszedłem otworzyć drzwi do garażu, a Łukasz w tym czasie wsiadł za kierownicę. Wjechał do garażu, a ja zamknąłem drzwi i przez garaż weszliśmy do domu.
Za godzinę miała przyjechać Daria, która miał powiedzieć Łukaszowi ci zostało ustalone na poprzedniej rozprawie i miała go przygotować mniej więcej na to jakie mogą paść pytania.
Kobieta pojawiła się i nas akurat, gdy zdążyliśmy zjeść kolację, którą przygotowałem na szybko.
- Po pierwsze będę cię milion razy pytać o ten wypadek, co pamiętasz i jak do tego doszło, mimo że wiedzą, że nic nie pamiętasz. Będą się upewniać, że nie kłamiesz. Po drugie... Sprawca próbował zrzucić winę na ciebie, rozpuszczali pogłoski, że podobno Marek cię rzucił i chciałeś się zabić - mówiła brunetka, a Łukasz spojrzał na mnie. Ja to już słyszałem, ale nic mu nie mówiłem na ten temat. - Mówili też, że podobno ścigałeś się z tym chłopakiem z Mercedesa, który jechał za tobą... Ale to wszystko uległo wyjaśnieniu na pierwszej rozprawie, bo miałeś kamerkę w samochodzie i wszystkie się zarejestrowało - uśmiechnęła się.
- Masz to nagranie? - zapytał ją Łukasz.
- Nie powinieneś tego oglądać - oznajmiłem, stając za Łukaszem i opierając przedramiona na jego barkach.
- Marek ma rację.
- To nie był mój pierwszy wypadek i...
- Tak, ale w sądzie możesz powiedzieć coś co by podważyło to, że nic nie pamiętasz... Obejrzysz to że wszystkimi w sądzie. Na poprzedniej rozprawie było tylko to wspomniane, nagranie nie zostało wyświetlone... Poza tym... Rozmawiałam z sędziną. Ona powiedziała, że to, kto jest winny jest banalne w tej sprawie. I oni już mają winnego po zapoznaniu się z dokumentacją, ale nie wiedzą ile on dostanie... Ale na razie sobie szkodził, bo nie przyznawał się do winy.
- A ten świadek, który składał fałszywe zeznania? - zapytałem.
- Nie wiem ile dostanie. Ale to jest karalne... No i kłamał też podczas całego śledztwa, więc nie dość, że składanie fałszywych zeznań to i utrudnianie śledztwa - mówiła. - Jestem ciekawa ile dostał, bo za darmo tego nie robi... No chyba, że jest idiotą... W każdym razie... Chłopak, który jechał za tobą... Nie pamiętam jak on się nazywa - zaczęła przeglądać dokumenty związane ze sprawą. - Gdzieś tu to miałam - mruknęła.
- Mniejsza o to jak on się nazywa - wtrącił Łukasz.
- Jego zeznania są najbardziej brane pod uwagę, bo ich nie zmienił. Cały czas mówił to samo. Że nie miałeś szansy się uratować, że chciałeś uniknąć tego zderzenia... I że jechałeś trochę za szybko, ale to nie było duże przekroczenie prędkości, lecz nie jest w stanie powiedzieć ile jechaliście bo tego nie pamięta, ale na pewno nie przekroczyłeś 120 na godzinę.
Rozmawialiśmy z Darią jeszcze kilka minut, ale w końcu kobieta musiała wyjść. Ja z Łukiem przenieśliśmy się do salonu, tam wpakowałem się mojemu chłopakowi na kolana i objąłem ramionami jego szyję. Siedzieliśmy tak chwilę, przytulając się i całując.
- Kocham cię - szepnąłem, tuląc się do mojego chłopaka i głaszcząc go po policzku.
- Ja Ciebie też kocham, myszko - Łukasz pocałował mnie w czoło, a ja się w niego wtuliłem mocniej. - Jak już będę się tak pewnie czuł na nogach... Tak, że będę mógł uklęknąć i wstać... To ci się oświadczę, Marek. Jeszcze trochę będziesz musiał poczekać na to... Ale ci się oświadczę - oznajmił, a na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Nie musisz przede mną klękać - szepnąłem, a on pogłaskał mnie po plecach i musnął ustami moje czoło.
- Nie mam nic przeciwko żeby przed tobą klęczeć, skarbie - szepnął, a ja się w niego wtuliłem.
Następnego dnia rano, Łukasz trochę stresował się tą sprawą. Widziałem to, nie musiał nic mówić. Ja miałem pojawić się dziś w sądzie, rodzice Łukasza na razie nie, bo jakby się pojawili na rozprawie to Daria nie mogłaby ich potem wezwać na świadków. A mnie nie planowała wzywać, ja nie wnoszę nic do sprawy.
Łukasz był na sali jako strona poszkodowany i świadek. Sądziłem, że będzie jako oskarżyciel posiłkowy, ale Daria tłumaczyła dlaczego tak, ale ja nie mam głowy do tych paragrafów.
Byłem na sali tylko jako widz. To nie była sprawa zamknięta, więc mogłem tam być.
Łukasz jak tylko złożył zeznania usiadł na krześle obok mnie. Powinien w pierwszym rzędzie usiąść, ale i tak miał si już nie odzywać, a pani sędzia się tylko popatrzyła na niego, gdy siadał. Daria uśmiechnęła się delikatnie, kiedy zobaczyła, że Łukasz złapał mnie za rękę, a ja się do niego przysunąłem.
Sprawa trwała prawie dwie godziny, a gdy już wyszliśmy z sali rozpraw, opuściliśmy budynek sądu wspólnie z Darią.
- Możecie jechać do domu, ta sprawa nie skończy się tak szybko, jak się wydaje - westchnęła. - Miłego dnia - odeszła w stronę swojego mercedesa, a my wsiedliśmy do mojej A3.
Pojechaliśmy do rodziców mojego chłopaka, z którymi byliśmy umówieni na obiad.
Sorry, że taki krótki, ale wypstrykałam się na shocie "Teneryfa" 😬😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top