Przykre rozstanie
– Mamo to koniec nie będę z nim dłużej – Mówiłam do telefonu, krojąc mięso.
- Kochanie wiem, że mieliście bardzo trudny okres, ale jesteś pewna W końcu macie dziecko – moja mama westchnęła zatroskana.
- trudny okres? Zdradził mnie z sekretarka!- prychnęłam oburzona- poza tym Ethen ma 7 miesięcy nie będzie go pamiętał- odwróciłam głowę, spoglądając na mojego synka, który grzecznie się bawił w końcu. Mój mały Słodziak.
- to po rozwodzie nie zamierza odwiedzać syna?- tsa... Rozwód....
- mamo muszę kończyć, potem zadzwonię- rozłączyłam się i wysyłam dokładnie ręce.
- mamusia za moment do ciebie wróci i da ci kolacje- z czułością pocałowałam czółko synka, który zaczął łapać mnie za włosy. Zaśmiałam się, cicho biorąc talerz i idąc do piwnicy. Di mojego nosa dotarł smród zgnilizny. Ciało tej wywłoki zaczęło się rozkładać.... włączyłam światło i usłyszałam bolesny głośny syk. Uśmiechnęłam się lekko, stając przed niedługo już byłym mężem. Leżał skulony, a jego nogi były przywiązane do rury.
- ty... ty zabiłaś ją....- wydyszał przerażony, podnosząc na mnie swoja ohydna pokaleczoną twarz.
- Tak- Uśmiechnęłam się do niego, rzucając mu jedzenie jak psu. Choć dla psa miałabym więcej współczucia....
- jesteś jebnięta!! - warknął na mnie, krztusząc się krwią.
- Ja??- uniosłam powoli brew. - pieprzyłem się z nią od roku- wycedziłem przez zaciśnięta zęby, zdradzałeś mnie, kiedy byłam w ciąży!!!- krzyknęłam na niego wściekła. Wzrok mojego pożal się Boże męża, znowu padł na gnijące ciało leżące pod druga ścianą.... zaczął się trząść, zdając sobie sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji jest.
- kochanie.... możemy jeszcze wszystko naprawić, zacząć od nowa....- mężczyzna zaczął błagać z łzami w oczach- m.... mamy syna....- wydusił z siebie żałosnym głosem. Dałam mu złością wściekła.
- Syna?! Nie zasłaniając się Ethenem! Nigdy go nie miałeś nawet na rękach! Nigdy na niego nie spojrzałeś, tylko pieniądze i ta dziwna cię obchodziły!!- wysyczałam, idą w stronę drzwi.
- dlatego, kiedy już wszystko będzie moje, ty podzielisz jej los- zgasiłam światło i wyszłam, zamykając drzwi za sobą na klucz. Nie obchodziły mnie jego krzyki tu i tak nikt go nie usłyszy.... szybko obrzydzona wysyłam ręce. Z wściekłości wyrwał mnie dopiero płacz głodnego synka.....
- shhh mamusia już da am am- wzięłam go, na ręce całując jego czoło.
A to pierwszy rozdział mojej halloweenowej książki. I jak podoba się wam? Bo ja mam nadzieję że tak 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top